poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 65-END

To już dzisiaj!!Gdy myślę o tym,że zaraz będę szła do ołtarza,gdzie będzie przy mnie moja miłość życia i zostanę jego żoną,motylki fruwają w moich brzuchy,przyprawiając mnie o gęsią skórkę.Głośno westchnęłam,kiedy moja mama,zapinała moją suknię,która wyglądała tak.Kiedy moja mama zapięła moją suknię,odwróciłam się do niej przodem,aby się jej pokazać,w końcowym efekcie,moja mama zakryła swoje oczy dłońmi,aby ukryć swoje łzy-mamo,proszę nie płacz-poprosiłam,przytulając ją mocno,jak tylko potrafiłam,po chwili płaczu,uspokoiła się-przepraszam kochanie,ale nie sądziłam,że tak szybko mi dorosłaś,ten czas tak minął,jak jeden dzień,a dziś...dziś jest twój ślub-powiedziała przeżywając każde słowo-masz córeczkę,a teraz wychodzisz za ojca tego dziecka,tak bardzo się cieszę,że udało ci się ułożyć życie-powiedziała,całując moje czoło-kocham cię mamo-powiedziałam,po czym ponownie ją przytuliłam-przepraszam,ale czas iść-odezwała się Vanessa,która podała mi mój bukiet,który był fioletowy,czemu to mnie nie dziwi?Jeszcze raz zerknęłam w wielkie lustro,które stało na przeciwko mnie,uśmiechnęłam się słodko,myśląc sobie"za niedługo będę Panią Bieber".Razem z mamą i Vanessą,zeszłyśmy na dół,gdzie czekał na mnie Alfredo,który będzie prowadził mnie do ołtarza.Czemu on?Nie chciałam mojego ojca,ponieważ nie mam z nim kontaktu,a Alfredo jest moim najlepszym przyjacielem i jest dla mnie jak brat,którego nigdy nie miałam.-wow,Gomez wyglądasz bajecznie-zaśmiał się,a ja z nim-po nazwisku to po pysku-wytknęłam język żartobliwie,po czym podeszłam do niego,obejmując ręką jego rękę.Gdy opuściliśmy dom,czekał na nas samochód ozdobiony ślubne ozdoby,kątem oka zobaczyłam tłumy paparazzi,którzy za wszelką cenę chcieli zrobić mi zdjęcie,przeciskając się do bramy,Alfredo zasłonił mnie sobą,tak aby mnie nie zobaczyli,wsiadłam do samochodu.Gdy spokojnie siedziałam z tyłu,Alfredo po chwili usiadł obok mnie zamykając drzwi samochodu,samochód ruszył-cykorek?-zapytał,na co się zaśmiałam-lekki-westchnęłam po chwili,zamknęłam moje powieki,chcąc w jakiś sposób uspokoić moje emocje.Po jakiś 20 minutach samochód stanął,od razu otworzyłam moje oczy-księżniczko już jesteśmy-odezwał się Fredo,wzięłam głęboki oddech,po czym wyszłam z samochodu,gdzie podał mi swoją dłoń chłopak,zachichotałam widząc Freda z poważnym wyrazem twarzy-ale mam stresa-rzucił nagle,na co moje źrenice poszerzyłyśmy,a mój wzrok wylądował na chłopaku-ty?!to ja się stresuje,w końcu wychodzę za mąż-rzuciłam-okej,chodźmy już-powiedział spokojnie,po czym ruszyliśmy,a gdy moja stopa przeszła próg kościoła,a muzyka zaczęła grać,idąc pod ramieniem Alfreda usłyszałam jego chichot i po chwili pękanie ze śmiechu,więc ja również zaczęłam się powstrzymywać od nie wybuchnięcia śmiechem,to przez tą muzykę.Kiedy obydwoje opanowaliśmy się,spojrzałam przed siebie,gdzie ujrzałam Justina,który patrzył na mnie i Freda,jak na jakiś idiotów.Wszystkie oczy były skupione na moją osobę,uśmiechnęłam się do wszystkich idąc dalej przed siebie,ujrzałam moją kochaną córeczkę z moją mamą,patrzące na mnie.Moja mama była zalana łzami,uśmiechnęłam się do niej,tak aby w jakiś sposób się ogarnęła.Po chwili ujrzałam Pattie i Jeremiego,wraz z rodzeństwem Justina.Idąc w końcu skoncentrowałam się na jednej osobie,czyli na Justinie.Kiedy nasze oczy spotkały się ze sobą,słyszałam jego głos,który mówił mi to co ostatnio,że "nie ma nikogo innego prócz nas"i to właśnie czułam.Alfredo chwycił moją dłoń,podając ją Justinowi,szatyn uśmiechnął się do Freda,po czym chłopak stanął na poboczu-jesteś najpiękniejszą panną młodą,jaką widziałem-wyszeptał do mojego ucha-pamiętaj...-spojrzałam na szatyna-kocham cię-uśmiechnął się słodko,co odwzajemniłam-ja ciebie też-wyszeptałam,po czym ksiądz,zaczął odprawiać mszę-Ja Justin biorę ciebie Seleno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci-powtarzał szatyn,po księdzu,łzy powoli zbierały się w moich oczach,lecz teraz moja była kolej-Ja Selena biorę ciebie Justinie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci-wypowiedziałam,każde słowo,nie tracąc kontaktu wzrokowego z Justinem,który patrzył na mnie,jak nigdy dotąd.Kiedy nadszedł czas na wymianę obrączek,Alfredo położył na tacy księdza dwie obrączki z napisem"Na zawsze z tobą Selena"a ja "Na zawsze z tobą Justin(Forever with you Justin)"-Seleno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego-powiedział szatyn,po czym założył mi obrączkę-Justinie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego-powiedziałam,po czym założyłam obrączkę na jego palec-Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen-wypowiedział ksiądz-Teraz możesz pocałować pannę młodą-uśmiechnął się do nas ksiądz,po czym nasze usta dzieliły tylko milimetry,a po chwili stały się jednością.Słyszałam płacz mojej mamy,który był dość głośny-To co może Pani Bieber pójdzie z Panem Bieberem na koniec Świata?-wyszeptał w moje usta-z tobą mogę zawsze-zachichotałam,po czym złączyliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę wyjścia,gdzie na samym wyjściu obsypali nas białym ryżem,nagle podjechała karoca z białymi końmi.Spojrzałam na Justina,który pocałował moje czoło,po czym podeszli do nas nasi rodzice-Bądźcie szczęśliwi i grzeczni-powiedziała moja mama,pokazując palcem na Justina-Będziemy-odpowiedzieliśmy równocześnie-Opiekuj się małą do naszego powrotu-powiedziałam z uśmiechem,po czym ucałowałam małą Alison,a po chwili to samo zrobił Justin,kiedy oddał Alison w ręce mojej mamy,obydwoje pożegnaliśmy się z gośćmi,po czym weszliśmy do karocy,gdzie stanęłam tyłem i rzuciłam mój bukiet,który złapała Pattie,wszyscy zaśmieli się głośno,widząc minę Pattie.Usiadałam obok szatyn machając gościom na pożegnanie,a po chwili ruszyliśmy,wtuliłam się w silne ramie szatyna,a po chwili nasze usta złączyły się.

Jesteś jak moja własna gwiazda na niebie,która świeci tylko dla mnie!A nasza miłość końca nie będzie miała.Na zawsze z tobą Justin...

______________________________________________
Dziękuje wszystkim za bycie ze mną do końca <3

Ale ja wciąż jestem i wciąż tworzę :)
Te opowiadanie było dla mnie życiem,które je wymyśliłam

ZAPRASZAM NA OPOWIADANIE,KTÓRE ZASTĘPUJE TO <3
http://the-law-of-desire.blogspot.com/