poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 65-END

To już dzisiaj!!Gdy myślę o tym,że zaraz będę szła do ołtarza,gdzie będzie przy mnie moja miłość życia i zostanę jego żoną,motylki fruwają w moich brzuchy,przyprawiając mnie o gęsią skórkę.Głośno westchnęłam,kiedy moja mama,zapinała moją suknię,która wyglądała tak.Kiedy moja mama zapięła moją suknię,odwróciłam się do niej przodem,aby się jej pokazać,w końcowym efekcie,moja mama zakryła swoje oczy dłońmi,aby ukryć swoje łzy-mamo,proszę nie płacz-poprosiłam,przytulając ją mocno,jak tylko potrafiłam,po chwili płaczu,uspokoiła się-przepraszam kochanie,ale nie sądziłam,że tak szybko mi dorosłaś,ten czas tak minął,jak jeden dzień,a dziś...dziś jest twój ślub-powiedziała przeżywając każde słowo-masz córeczkę,a teraz wychodzisz za ojca tego dziecka,tak bardzo się cieszę,że udało ci się ułożyć życie-powiedziała,całując moje czoło-kocham cię mamo-powiedziałam,po czym ponownie ją przytuliłam-przepraszam,ale czas iść-odezwała się Vanessa,która podała mi mój bukiet,który był fioletowy,czemu to mnie nie dziwi?Jeszcze raz zerknęłam w wielkie lustro,które stało na przeciwko mnie,uśmiechnęłam się słodko,myśląc sobie"za niedługo będę Panią Bieber".Razem z mamą i Vanessą,zeszłyśmy na dół,gdzie czekał na mnie Alfredo,który będzie prowadził mnie do ołtarza.Czemu on?Nie chciałam mojego ojca,ponieważ nie mam z nim kontaktu,a Alfredo jest moim najlepszym przyjacielem i jest dla mnie jak brat,którego nigdy nie miałam.-wow,Gomez wyglądasz bajecznie-zaśmiał się,a ja z nim-po nazwisku to po pysku-wytknęłam język żartobliwie,po czym podeszłam do niego,obejmując ręką jego rękę.Gdy opuściliśmy dom,czekał na nas samochód ozdobiony ślubne ozdoby,kątem oka zobaczyłam tłumy paparazzi,którzy za wszelką cenę chcieli zrobić mi zdjęcie,przeciskając się do bramy,Alfredo zasłonił mnie sobą,tak aby mnie nie zobaczyli,wsiadłam do samochodu.Gdy spokojnie siedziałam z tyłu,Alfredo po chwili usiadł obok mnie zamykając drzwi samochodu,samochód ruszył-cykorek?-zapytał,na co się zaśmiałam-lekki-westchnęłam po chwili,zamknęłam moje powieki,chcąc w jakiś sposób uspokoić moje emocje.Po jakiś 20 minutach samochód stanął,od razu otworzyłam moje oczy-księżniczko już jesteśmy-odezwał się Fredo,wzięłam głęboki oddech,po czym wyszłam z samochodu,gdzie podał mi swoją dłoń chłopak,zachichotałam widząc Freda z poważnym wyrazem twarzy-ale mam stresa-rzucił nagle,na co moje źrenice poszerzyłyśmy,a mój wzrok wylądował na chłopaku-ty?!to ja się stresuje,w końcu wychodzę za mąż-rzuciłam-okej,chodźmy już-powiedział spokojnie,po czym ruszyliśmy,a gdy moja stopa przeszła próg kościoła,a muzyka zaczęła grać,idąc pod ramieniem Alfreda usłyszałam jego chichot i po chwili pękanie ze śmiechu,więc ja również zaczęłam się powstrzymywać od nie wybuchnięcia śmiechem,to przez tą muzykę.Kiedy obydwoje opanowaliśmy się,spojrzałam przed siebie,gdzie ujrzałam Justina,który patrzył na mnie i Freda,jak na jakiś idiotów.Wszystkie oczy były skupione na moją osobę,uśmiechnęłam się do wszystkich idąc dalej przed siebie,ujrzałam moją kochaną córeczkę z moją mamą,patrzące na mnie.Moja mama była zalana łzami,uśmiechnęłam się do niej,tak aby w jakiś sposób się ogarnęła.Po chwili ujrzałam Pattie i Jeremiego,wraz z rodzeństwem Justina.Idąc w końcu skoncentrowałam się na jednej osobie,czyli na Justinie.Kiedy nasze oczy spotkały się ze sobą,słyszałam jego głos,który mówił mi to co ostatnio,że "nie ma nikogo innego prócz nas"i to właśnie czułam.Alfredo chwycił moją dłoń,podając ją Justinowi,szatyn uśmiechnął się do Freda,po czym chłopak stanął na poboczu-jesteś najpiękniejszą panną młodą,jaką widziałem-wyszeptał do mojego ucha-pamiętaj...-spojrzałam na szatyna-kocham cię-uśmiechnął się słodko,co odwzajemniłam-ja ciebie też-wyszeptałam,po czym ksiądz,zaczął odprawiać mszę-Ja Justin biorę ciebie Seleno za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci-powtarzał szatyn,po księdzu,łzy powoli zbierały się w moich oczach,lecz teraz moja była kolej-Ja Selena biorę ciebie Justinie za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący w Trójcy Jedyny i wszyscy święci-wypowiedziałam,każde słowo,nie tracąc kontaktu wzrokowego z Justinem,który patrzył na mnie,jak nigdy dotąd.Kiedy nadszedł czas na wymianę obrączek,Alfredo położył na tacy księdza dwie obrączki z napisem"Na zawsze z tobą Selena"a ja "Na zawsze z tobą Justin(Forever with you Justin)"-Seleno przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego-powiedział szatyn,po czym założył mi obrączkę-Justinie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego-powiedziałam,po czym założyłam obrączkę na jego palec-Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen-wypowiedział ksiądz-Teraz możesz pocałować pannę młodą-uśmiechnął się do nas ksiądz,po czym nasze usta dzieliły tylko milimetry,a po chwili stały się jednością.Słyszałam płacz mojej mamy,który był dość głośny-To co może Pani Bieber pójdzie z Panem Bieberem na koniec Świata?-wyszeptał w moje usta-z tobą mogę zawsze-zachichotałam,po czym złączyliśmy nasze dłonie i ruszyliśmy w stronę wyjścia,gdzie na samym wyjściu obsypali nas białym ryżem,nagle podjechała karoca z białymi końmi.Spojrzałam na Justina,który pocałował moje czoło,po czym podeszli do nas nasi rodzice-Bądźcie szczęśliwi i grzeczni-powiedziała moja mama,pokazując palcem na Justina-Będziemy-odpowiedzieliśmy równocześnie-Opiekuj się małą do naszego powrotu-powiedziałam z uśmiechem,po czym ucałowałam małą Alison,a po chwili to samo zrobił Justin,kiedy oddał Alison w ręce mojej mamy,obydwoje pożegnaliśmy się z gośćmi,po czym weszliśmy do karocy,gdzie stanęłam tyłem i rzuciłam mój bukiet,który złapała Pattie,wszyscy zaśmieli się głośno,widząc minę Pattie.Usiadałam obok szatyn machając gościom na pożegnanie,a po chwili ruszyliśmy,wtuliłam się w silne ramie szatyna,a po chwili nasze usta złączyły się.

Jesteś jak moja własna gwiazda na niebie,która świeci tylko dla mnie!A nasza miłość końca nie będzie miała.Na zawsze z tobą Justin...

______________________________________________
Dziękuje wszystkim za bycie ze mną do końca <3

Ale ja wciąż jestem i wciąż tworzę :)
Te opowiadanie było dla mnie życiem,które je wymyśliłam

ZAPRASZAM NA OPOWIADANIE,KTÓRE ZASTĘPUJE TO <3
http://the-law-of-desire.blogspot.com/

wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 64

Rok później
Obydwoje,leżeliśmy wtuleni w siebie.Minął rok,od kiedy jesteśmy razem i nie wyobrażam sobie życia bez mojego księcia,który jest zawsze ze mną i Alison,która skończyła roczek.Za tydzień odbędzie się nasz ślub,na który czekaliśmy od dnia zaręczyn,ale przez to,że mieliśmy takie problemy w naszym związku,postanowiliśmy przystopować.A zająć się wychowywaniem dziecka i naprawianiem naszych relacji,które w stu procentach zostały naprawione.Kochamy się i jest to najważniejsze,zdarzają się też kłótnie,które po paru minutach zamieniają się w żart.Denerwuję się ślubem,ponieważ to strasznie denerwujące,gdy idzie się do ołtarza,a wszystkie oczy są skierowane,tylko na ciebie.Masakra.
-denerwuje się-odezwałam się nagle,szatyn spojrzał na mnie pytająco-no tym ślubem,może kiedy indziej go zrobimy?-zapytałam,na co chłopak się zaśmiał
-księżniczko,wysłaliśmy już do wszystkich zaproszenia,a ty tutaj już wymiękasz?-zapytał rozbawiony
-no może troszeczkę-zachichotałam-boję się,pójścia do ołtarza-wytłumaczyłam,szatyn kazał mi spojrzeć na siebie
-zamknij oczy-szepnął-wyobraź sobie,jak wchodzisz do kościoła i gra piękna muzyka,a ty w pięknej białej sukni przechodzisz przez próg kościoła,a ja czekam na ciebie,przed ołtarzem.Każde oczy wpatrzone są w ciebie,podziwiając twoje piękno.Na mojej twarzy pojawia się uśmiech,widząc twoje zdenerwowanie.A kiedy dochodzisz do mnie,ja chwytam twoje dłonie i z ciągam z ciebie biały welon,mówiąc ci szeptem"kocham cię"-wyszeptał
-nie wiem czemu zgodziłam się na białą suknię,skoro jestem już matką-powiedziałam oburzona
-bo ja chcę ciebie w bieli-wyszeptał,po czym zaczął mnie łaskotać,śmiałam się jak wariatka
-Justin...proszę-prosiłam ledwo oddychając-nie zachowujemy się jak rodzice,tylko jak jakieś dzieci-powiedziałam przez śmiech
-bo ja lubię być dzieckiem-pokazał swój język,w geście żartu
-głupi jesteś!-walnęłam go poduszką,którą zobaczyłam obok siebie
-tak?-zapytał zabawnie,po czym usiadł na mnie,był strasznie ciężki
-złaś ze mnie!-krzyknęłam z ledwością
-nie-odpowiedział krótko śmiejąc się
-jesteś ciężki!Złaś no!-krzyknęłam oburzona,jego zachowaniem
-powiedz,że jestem najlepszy,najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie,wtedy ciebie puszczę-puścił mi oczko,głośno westchnęłam
-Justin,jesteś najlepszy,jak było dalej?-zapytałam,zapominając jego słów
-najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie-przypomniał
-no więc,Justin jesteś najlepszy,najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie-powiedział najwolniej jak potrafiłam.Chłopak z szedł ze mnie,więc mogłam normalnie oddychać.Wyszłam z pokoju,idąc do pokoju Alison,która smacznie spała,więc postanowiłam zejść na dół,aby popływać sobie w basenie.Od rana,mówiłam sobie,że będę pływała,tak dla relaksu,więc ubrałam na siebie strój kąpielowy.Idąc w stronę basenu,zaczęłam ściągać z siebie ubranie,które miałam na sobie,kiedy je z ciągnęłam usłyszałam za sobą gwizdanie,odwróciłam się napięcie,widząc Justina przyglądającemu się mojemu ciału
-niezły tyłeczek-puścił mi oczko,przewróciłam oczami i zignorowałam chłopaka.Weszłam do wody,która na samym początku,wydawała się lodowata,ale po chwili moje ciało przystosowało się do temperatury w wodzie.Gdy spokojnie pływałam,Justin wbiegł do basenu,robiąc przy tym,dużo hałasu.
-Głupek,jeszcze obudzisz Alison,a ja chce sobie trochę odpocząć-powiedziałam zła,zmęczona i pełna nadziei,że zrozumie
-księżniczko,ja cię zrelaksuje-wyszeptał do mojego ucha,po czym zaczął masować moje plecy,które były bardzo napięte,oczywiście spowodowane zmęczeniem i dźwiganiem Alison-rozluźnij się-dalej szeptał,zamknęłam oczy,pod wpływem relaksu
-jest cudownie-powiedziałam zadowolona
-wiem,jestem mistrzem masażu-zachichotał,a ja z nim,odwróciłam się twarzą do szatyna,spojrzałam w jego oczy,po czym pocałowałam go w usta,chłopak odwzajemnił mój pocałunek,a po chwili zawiesiłam ręce na jego szyi,a nogi zaplątałam w jego pasie.Zaczęliśmy intensywnie się całować,z pożądaniem.Justin swoimi dłońmi macał mój tyłek
-zajebisty-sapnął,klepiąc mój tyłek.Zaśmiałam się.
-ależ ty jesteś głupi-wciąż nie przestawałam się śmiać
-Selena,Justin!-usłyszeliśmy,wołanie naszych imion,spojrzeliśmy na drzwi,które były otwarte,a w nich stały nasze mamy -Selena,nie ma czasu,musisz jechać z nami,przygotować wystrój sali i wystrój kościoła,a no i jeszcze na przymiarkę sukni ślubnej-powiedziała moja mama,głośno westchnęłam
-a ty Justin jedziesz,ze mną przymierzyć garnitur-powiedziała Pattie,kierując słowa do Justina.Obydwoje spojrzeliśmy na siebie
-ale nie ma kto zostać z małą.Ja zostanę!-powiedzieliśmy równocześnie,po czym wybuchliśmy śmiechem
-żadne z was nie zostanie,bo zaraz przyjdą Alfredo z Vanessą-wytłumaczyła Pattie
-dobrzee,już jedziemy-powiedzieliśmy zdołowani

__________________________________________________

To już w następnym,koniec :(
Ten rozdział,chciałam napisać w tej bardziej komediowej strony Seleny i Justina,jacy oni są,gdy są razem,ponieważ dawno tego nie robiłam.

Tutaj macie,link do nowego opowiadania i trailer do niego.Wstęp wstawię za niedługo :))
http://the-law-of-desire.blogspot.com/

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 63

-ja z nią już nie jestem,bo tylko ciebie kocham!-krzyknął,stanęłam nieruchomo-i ja nie potrafię bez ciebie żyć,czy ty tego nie rozumiesz?-zapytał zdruzgotany,spojrzałam w jego,oczy w których było widać smutek,żal oraz nadzieję
-ale nie zaprzeczysz,że ją kochasz,przecież z nią jesteś i tak po prostu zostawisz ją dla mnie?-zapytałam,szatyn przeczesał dłonią swoje włosy,pozostawiając w nieładzie
-kocham tylko ciebie i już mówiłem,że z nią nie jestem-wytłumaczył,lecz dalej bolało mnie to,że on zerwał z dziewczyną,tylko przeze mnie!To nie jest w porządku,ja nie jestem taką osobą,która chce tylko dla siebie jak najlepiej raniąc przy tym innych.Kocham Justina!Ale nie tego chciałam!
-wysłuchaj mnie-chwycił moje dłonie-mówię szczerą prawdę!Kocham cię!Nie potrafiłem być z Nadią,bo nigdy nie przestałem ciebie kochać!Ona wiedziała,że jej nie kocham-wytłumaczył,a moich oczach pojawiły się słone łzy
-naprawdę?-zapytałam lekko załkałam
-tak,proszę bądź moja już na zawsze-objął moją twarz,po czym złączyliśmy nasze usta.Jego wargi namiętnie,obdarowywały mnie swoim uczuciem.Myślałam,że to będzie ponowny nasz koniec,lecz nasza miłość dalej płonie i będzie płonąć na zawsze!Mamy córeczkę i oboje będziemy rodzicami,wychowującymi swoje dziecko w miłości.Oderwaliśmy nasze usta,a słońce oświetlało nasze twarze-też cię kocham-wyszeptałam
-oh,jakie to romantyczne-usłyszeliśmy w tle Freda,który patrzył na całą tą sytuację,oboje spojrzeliśmy na niego,dzikimi spojrzeniami,po czym ponownie złączyliśmy nasze usta,lecz szybko zostały rozłączone,ponieważ paparazzi nas znalazło,co oznaczało ponowną aferę!Szybko zabraliśmy się z tamtąd,trzymając się cały czas razem,a moje i Justina dłonie,splątane były ze sobą.Wsiadłam do samochodu Justina,siadając na miejscu pasażera,a Fredo pojechał samochodem mojej mamy.Szatyn spojrzał na mnie uważnie przyglądając się mojej twarzy
-mam coś na twarzy?-zapytałam,czując się lekko skrępowana
-nie-zaprzeczył-po prostu cieszę sie z tego,że mogę mieć się z powrotem-powiedział,spojrzałam na niego słodko,po czym cmoknęłam go w usta.Nie czekając ani chwili dłużej przyjechaliśmy do domu mojej mamy,oboje wysiedliśmy w tym samym czasie.Gdy weszliśmy do środka,zobaczyłam moją mamę,trzymającą moją księżniczkę,szybko podbiegłam do nich,zabierając mamie dziecko
-dziękuje,za zostanie z małą-podziękowałam
-nie masz,za co.Kocham moją wnuczkę-powiedziała radośnie,a po chwili zauważyła Justina,który przywitał się z nią
-mamo my i Justin wróciliśmy do siebie-wyznałam
-gratuluję,może tym razem uda wam się-pogratulowała,po czym zostawiła nas samych.Szatyn podszedł do mnie i dziecka,obejmując naszą malutką rodzinkę
-kiedy chrzciny?-zapytał szatyn,spojrzałam na małą i od razu wybrałam dzień w który ją ochrzcimy
-za tydzień,co jest?-zapytałam chichocząc,Justin myślał i myślał
-nie wiem,może mi przypomnisz?-zapytał,na co się zaśmiałam
-za tydzień miją 2lata,od dnia w którym się po raz pierwszy spotkaliśmy-powiedziałam,a w głowie,przypominały mi się wszystkie wspomnienia z tamtych dni
-pamiętam ten dzień,tak jakby to było wczoraj-wyznał śmiejąc się,a ja uderzyłam chłopaka w ramię,wiedząc co miał na myśli
-cały czas mówiłeś do mnie po nazwisku i to bardzo cię cieszyło-powiedziałam oburzona,Justin wybuchł śmiechem.Położyłam dziecko do łóżeczka i rzuciłam się na szatyna-to nie jest śmieszne,wiesz jak mnie to denerwowało!-powiedziałam oburzona,Justin nie przestawał się śmieć
-wiesz...-westchnął,gdy oboje leżeliśmy na sobie-pamietasz,jak z nożem chodziłaś po domu?-zapytał,a mi od razu przypomniała się tamta sytuacja
-pamiętam,to było straszne i głupie!-walnęłam go ponownie w ramię-ale dalej nie rozumiem,dlaczego to robiłeś-pomyślałam na głos
-bo się w tobie zakochałem-wyznał,a ja spojrzałam na niego,jak na idiotę
-wiesz...normalny chłopak umówiłby się z dziewczyną,a nie straszył ją chodzeniem po jej domu i wysyłaniem jakiś sms'ów,przy tym strasząc ją na śmierć-zaśmiałam się,a Justin ze mną.Chłopak objął mnie,przy czym przytuliłam się do jego ciepłego ciała-ale wiesz...to dobrze,że byłeś inny od innych-wyznałam-skradłeś moje serce i chce być z tobą już zawsze-wyszeptałam,wtulając się w niego
-te dwa lata,naprawdę były cudowne,wzloty i upadki,taki scenariusz dał nam Bóg,abyśmy pokonali wszystkie przeszkody na naszej drodze,przy tym dając nam nasz mały cud-wyznał,na co uśmiechnęłam się słodko-jestem szczęściarzem,że mam takie dwie panie w moim życiu

Tydzień później (Chrzciny)

W Kościele,nasza córka została ochrzczona,to była naprawdę cudowna chwila,gdy Alfredo,który został ojcem chrzestnym i Vanessa,która została matką chrzestną,trzymali naszą córczkę,zostając rodzicami chrzestnymi.Po uroczystości w kościele,cała rodzina i moja i Justina,pojechała do restauracji,gdzie wyprawialiśmy chrzciny.Gdy wszyscy dojechaliśmy,Pattie wzięła małą na swoje ręce,zostawiając mnie i Justina w tyle
-dzisiaj jest bardzo wyjątkowy dzień-powiedział tajemniczo,po czym splątał nasze dłonie i weszliśmy do restauracji,gdzie wszyscy zajeli swoje miejsca.Wszyscy rozmawialiśmy o naszej przyszłości,co trochę mnie denerwowało,ponieważ nie lubię jak rodzina się miesza w prywatne życie,cóż taka już jestem.Justin kamerował małą,a reszta rodziny robiła jej zdjęcie,albo ze mną,albo z Justinem i innymi członkami rodziny.Nagle gdy,wszyscy byliśmy zajęci rozmową,weszła orkiestra,która zaczęła grać i śpiewać,zdziwiłam się,ponieważ nie zamawiałam orkiestry
-kochanie!-zawołał Justin,a wszystkie oczy zwróciły się na jego osobę-dzisiaj mijają dwa lata,od kiedy cię spotkałem i pokochałem,aż do dziś kocham jeszcze bardziej niż kiedykolwiek.Chcę żebyś wiedziała,że cię kocham i,że jesteś moim życiem-mówił,a ja czułam jak czerwienieję się na twarzy-dałaś mi piękną córeczkę i miłość,za którą każdego dnia dziękuje Bogu-powiedział,a słone łzy spływały z moich oczów-kochanie proszę nie płacz-poprosił-tylko proszę cię o taniec-poprosił,podchodząc do mnie,podał mi swoją dłoń,która chwyciłam.Orkiestra zaczęła grać inny utwór,który był naprawdę piękny,a ja i Justin tańczyliśmy,wpatrzeni w siebie,tak jakby nikogo nie było!Tylko my!Gdy orkiestra przestała grać,Justin uklęknął nade mną,wyciągając pudełko,które szybko otworzył,a w nim ujrzałam pierścionek,dłonią zakryłam moje usta,będąc całkowicie w szoku
-Seleno Gomez wyjdziesz za mnie?-zapytał,naprawdę chciało mi się płakać,ale musiałam się powstrzymać
-oczywiście,że tak-odpowiedziałam szczęśliwa,rzucając się w ramiona szatyna,po czym odsunęłam się,a szatyn założył pierścionek na mój palec,wszyscy zaczęli bić brawa i krzyczeć "szczęścia" ,naprawdę Justin mnie zaskoczył,nie spodziewałam się tego,że oświadczy się w naszą rocznicę i w chrzciny naszego dziecka,to naprawdę pamiętliwy dzień,którego nie zapomnę do końca życia!
-będzie trzeba zacząć wszystko przygotowywać do ślubu-odezwały się równocześnie nasze matki,oboje zaśmieliśmy się,po czym złączyliśmy nasze usta
-będziesz,najpiękniejszą panną młodą-wyszeptał w moje usta
-a ty,najcudowniejszym mężem na Świecie-również wyszeptałam w jego usta-ale powiem ci szczerze,że mnie zaskoczyłeś-wyznałam
-to dobrze-odpowiedział szerząc się
-kocham cię-wyszeptałam i ponownie złączyliśmy nasze usta
-przyszła żono,pójdziesz ze mną w pewne miejsce?-zapytał
-oczywiście przyszły mężu-zaśmieliśmy się oboje,po czym opuściliśmy restaurację-gdzie idziemy?-zapytałam,kiedy zaczeliśmy oddalać się od restauracji
-nie mogę powiedzieć-odpowiedział,kiedy przeszliśmy kawałek,Justina zawiązał moje oczy tak,abym nic nie zobaczyła
-Justin,tylko nie pozwól na to,żebym się wywróciła-powiedziałam panikując,zawsze panikuję,kiedy niczego nie widzę
-już-wyszeptał do mojego ucha,na co zadrżałam,szatyn rozwiązał moje oczy
-wow-wyszeptałam,widząc stolik dla dwojga,na środku ulicy,który był oświetlony tylko na niego,a ulice zostały pozamykane,a najpiękniejszym efektem była do tego muzyka skrzypcowa,którą uwielbiam
-to jeszcze nie wszystko-wyszeptał ponownie do mojego ucha,obejmując mnie od tyłu,spojrzałam na niego pytająco,po czym usłyszałam jak fajerwerki wystrzeliły w niebo,a z nich wyszedł napis "I LOVE YOU SELENA-JUSTIN"byłam strasznie szczęśliwa,wzruszona i jeszcze raz szczęśliwa.To najpiękniejszy dzień w moim życiu,obydwoje wpatrzeni w niebo z szerokimi uśmiechami,a przytym piękna muzyka.Odwróciłam się twarzą do szatyna,który uważnie patrzył w moje oczy,a jego piękny uśmiech nie schodził z jego twarzy,objęłam jego twarz dłońmi,wpijając się w jego usta,całując go czułam,jakbym latała ze szczęścia.Odsunęłam moje usta od szatyna ust
-to najcudowniejsza rzecz,jakąkolwiek w życiu,mógł mi ktoś zrobić i jest nim moje życie-rzuciłam się na jego szyję
-a ja nie wyobrażam sobie życia bez ciebie,ta chwila jest naszym początkiem

_________________________________________
Przepraszam za błędy,ale tak to jest jak się pisze w nocy :)
Chce powiedzieć,że zmieniłam zdanie co do długości tego opowiadania
postanowiłam,że jeszcze dodam 2 rozdziały,w których zakończę to opowiadanie,a zacznę nowe
w następnym rozdziale dodam link do nowego,w którym będzie wstęp i bohaterowie :)
Dlaczego tak szybko kończę?Ponieważ nie mam już pomysłów,a chce zakończyć to opowiadanie,tak jak bardzo chciałam,gdy go zaczynałam,nie chce przeciągać tego,żeby nie wyszła jakaś kicha :)

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 62

Ruszyłam do góry po schodach,udając się do sypialni Justina.Justin szedł za mną,gdy oboje weszliśmy do jego sypialni,z ciągnęłam z siebie bluzkę,która miałam na sobie pozostając tylko w staniku,po czym odwróciłam się przodem do Justina,który zaatakował mnie pocałunkami,po mojej szyi,przyparł moje ciało do ściany,mój oddech przyspieszył,czując jego wargi,które umieszczają się po mojej skórze,brakowało mi tej bliskości.Justin w dość agresywny sposób pieścił moją szyję pocałunkami,mój jęk stał się coraz głośniejszy,czując narastającą rozkosz,dłońmi pieściłam jego ramiona,po czym dłonią kazałam mu się odsunąć,z wielką siłą rozdarłam jego koszulę,co oszołomiło szatyna.Moje usta zaczęły składać pocałunki na jego torsie i klatce piersiowej,dłońmi błądziłam po jego klatce piersiowej,po czym składałam mokre pocałunki na jego szyi,aż wpiłam się w jego słodkie usta,po chwili nasze języki walczyły o dominację,obydwoje walczyliśmy ze swoimi uczuciami w dość agresywny sposób,obydwoje rzucaliśmy się na każdy centymetr ściany,nie rozstając się ze swoich ramion.Justin rzucił mnie na łóżko,a po chwili leżał nade mną,składając pocałunki po moim ciele,mój oddech przyspieszył,gdy szatyn,swoimi ustami pieścił mój brzuch,chwyciłam chłopaka za końcówki jego włosów,ciągnąc je delikatnie.Po chwili szatyn z ciągnął ze mnie moje spodnie,także pozostałam w samej bieliźnie,po czym rozpiął mój stanik,a ja z ciągnęłam  jego spodnie
-nawet nie wiesz,jak ja cię kocham-wyjąkał chłopak w moje włosy,gdy poczułam go w sobie,głośno jęknęłam,wpijając paznokcie w jego plecy,jego oddech przyspieszył,gdy zaczął wchodzić we mnie coraz szybciej,moje jęki robiły się coraz głośniejsze,co doprowadzało Justina do szaleństwa
-Justin-krzyczałam z przyjemności
-o tak!Kochanie krzycz moje imię!-zawołał rozkosznie,tak więc uczyniłam.Czułam jak moja twarz robi się cała mokra,tak jak i Justina,kiedy szatyn doszedł do szczyty,opadł obok mnie.Obydwoje głośno oddychaliśmy,po czym spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem,przytuliłam się do jego ramienia,po czym pocałowałam jego usta.Gdy nasze nagie ciała znajdowały się,pod kołdrą,razem z Justinem splątaliśmy nasze dłonie,po czym ponownie przytuliłam się do jego ramienia
-nie chcę,żeby ta chwila minęła-powiedziałam do chłopaka,który,cały czas obejmował mnie
-i nie minie-powiedział łagodnie-kocham cię i nikt i nic tego nie zmieni-powiedział patrząc mi w oczy-chcę być z tobą i Alison już na zawsze-uśmiechnęłam się słodko,słysząc jego słowa
-ja też,chcę żebyś był zawsze z nami-powiedziałam,już nic nie mówiąc zamknęłam oczy z uśmiechem na twarzy,wtuliłam się w Justina,który objął mnie ramionami,przy jego zapachu mogłam zasnąć spokojnie. 

JUSTIN P.O.V.
Obudziłem się z uśmiechem na twarzy,wiedząc o tym,że dzisiejszej nocy,spała u mnie Selena z którą kochałem się jak nigdy dotąd,ale gdy wstałem dziewczyny nie było,czego nie rozumiałem,ponieważ myślałem,że już wszystko mamy wyjaśnione i że znów jesteśmy razem!Szybko wstałem ubierając na siebie dres,zbiegłem na dół,gdzie zobaczyłem Nadię
-hej-powiedziała z uśmiechem
-cześć-powiedziałem niepewnie,dziewczyna spojrzała na mnie
-minęłam się z Seleną-powiedziała smutniejąc-i chyba rozumiem,że wróciliście do siebie,bo widzę,że w nocy musiało się nieźle dziać-powiedziała oburzona,po czym wzięła głęboki oddech,chcąc się uspokoić-ja rozumiem Justin,że ją kochasz i odejdę,wiem,że zawsze tylko będzie ona i ja tego nie zmienię-powiedziała podchodząc do mnie
-przepraszam-wyszeptałem
-nie musisz przepraszać,ty nie zmienisz swoich uczuć-powiedziała,przytulając mnie-ale pamiętaj,że chcę być twoją przyjaciółką-wyszeptała,odwzajemniłem jej uścisk
-naprawdę dziękuje za wyrozumienie,ale muszę jechać do niej-powiedziałem,szybko wybiegając z domu

SELENA P.O.V.
Poszłam bez pożegnania,bo przypomniałam sobie o dziewczynie Justina i o tym,że on ją zdradził ze mną!Kiedy wszyłam z domu Justina,przeszła koło mnie ta jego laska,która spojrzała na mnie,wrogo,po czym mięłyśmy się.Wsiadłam do samochodu mamy,którym przyjechałam,po czym wyciągnęłam telefon z kieszeni,wybierając numer Alfreda,kiedy usłyszałam parę sygnałów,usłyszałam jego głos
-halo?
-Fredo,spotkajmy się tam,gdzie zawsze!-powiedziałam ostro,po czym się rozłączyłam,wzięłam głęboki oddech,przypominając sobie dzisiejszą noc,która była najcudowniejszą,najbardziej upragnioną w moim życiu!Odjechałam z pod domu Justina,po 20 minutach dojechałam na plażę,wysiadłam z samochodu i ruszyłam na plażę,widząc z daleka leżak,gdzie leżał Alfredo zaczęłam biec w jego kierunku,lecz ciężko było biec w piasku,to z ciągnęłam buty.Gdy dobiegłam do Fredo usiadłam obok niego na drugim leżaku,który stał obok jego
-Sel,co się stało?-zapytał,delektując się słońcem,który i tak go nie opali
-przespałam się z Justinem!-krzyknęłam nerwowo,chłopak popijając sok,wypluł go w powietrze
-co?!Ale wtedy wróciliście do siebie?-zapytał
-no niby tak,ale on ma przecież tą dziewczynę!-krzyknęłam,po czym chwyciłam Freda za jego koszulkę ciągnąc nerwowo-czyli zdradził ją ze mną!-ponownie krzyknęłam,a moje gałki o mały włos nie wyleciały
-o kurwa!-krzyknął-mamy problem!-powiedział
-jaki macie problem?-usłyszeliśmy za sobą głos,który obydwoje znaliśmy
-Justin!-krzyknęliśmy nerwowo
-no powiecie mi o waszym problemie?-zapytał ponownie
-nie ma żadnego problemu-powiedzieliśmy równocześnie,po czym spojrzeliśmy na siebie tępym wzrokiem
-okej nie ważne-powiedział obojętnie-ale ty!-wskazał na mnie palcem wskazującym-musimy porozmawiać!-powiedział rozkazująco,podeszłam do niego,po czym on kazał mi iść w z dłuż plaży-Sel,dlaczego uciekłaś rano?-zapytał,spojrzałam na niego smutno,kiedy Justin zauważył mój smutek,objął moją twarz,także nasze twarze dzieliły milimetry-odpowiedz mi-poprosił
-bo ty jesteś z tą dziewczyną,a ja nie chce niszczyć twojego związku!-powiedziałam wyrywając się w jego objęcia idą dalej przed siebie,chłopak,przyciągnął mnie do siebie,także nasze ciała się stykały
-ja z nią już nie jestem,bo tylko ciebie kocham!

_________________________________________________
Sorki,że taki krótki,ale muszę jakoś wszystko ogarnąć,bo kończy się opowiadanie,szczerze to powiem wam,że zostało jeszcze 8rozdziałów!! :((
Ale jest jeden plus :) Mam już wszystko przygotowane do nowego opowiadania w których bohaterami będą Justin i Selena!!! :D Od razu mówię,że opowiadanie będzie na pewno zajebiste!!

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 61

-ty lepiej się mną nie martw,a zacznij martwić się o dziecko,bo nigdy nie pozwolę ci na je widzenie!-wrzasnęłam,po czym,wyrwałam mojej  mamie dziecko z ręki i pobiegłam z nią na górę do pokoju,zamknęłam za sobą drzwi,ale po chwili Justin zaczął walić w nie
-Selena,o co ci chodzi?!-zapytał krzycząc-co ja ci zrobiłem,że nie chcesz mi pozwolić na widywanie dziecka?!-pytał cały czas krzycząc,a ja?płakałam,chciałam go nie słyszeć,ale on nie ulegał.Płakałam bo czułam się odrzucona,a ta dziewczyna była jakby matką dla mojej córeczki,nie chcę żeby moje dziecko tak żyło!Wśród obcych ludzi,nie tak chciałam!Załamana trzymałam w ramionach małą,całując ją delikatnie w czółko,opierając się o futrynę drzwi,w które walił Justin.Położyłam dziecko na łóżko i otworzyłam drzwi od pokoju,gdzie stał Justin,widząc mnie w tym stanie nie odezwał się,nie zwracając na niego uwagi poszłam do pokoiku dziecka i zaczęłam je pakować,gdy spakowałam mu najpotrzebniejsze rzeczy,poszłam do Justina,który trzymał dziecko w ramionach,po czym dałam mu do ręki spakowaną torbę
-co ty robisz?-zapytał zmieszany
-zabieraj to dziecko i zostaw mnie samą!-wrzasnęłam,po czym wybiegłam z domu,cała zapłakana.Chciałam mieć poukładaną i szczęśliwą rodzinę,ale ja zawsze wszystko psuje!Jak mogłam powiedzieć coś takiego na moją córeczkę,nie rozumiem tego co się ze mną dzieje,jeszcze po urodzeniu i wychowywaniu małej dawałam sobie radę,ale po tym co zobaczyłam w domu Justina,czuje się niepotrzebna!Ruszyłam obcą mi ścieżką w ciemną noc,tylko światła oświetlały moją drogę,a moje ciemne włosy chociaż w połowie osłaniały moją spuchniętą od płaczu twarz,mój telefon cały czas dzwonił,ale ja to po prostu zignorowałam,nagle wpadałam na jakąś osobę,był nią Alfredo,rozpłakałam się na jego widok,po czym rzuciłam się mu na szyję
-Sel,co się stało?-zapytał spokojnie,odsunęłam się od niego podciągając nosem i chowając kosmyk włosów za ucho
-sama nie wiem,czuję się straszenie rozdarta...nie chce widzieć mojej córeczki,ani Justina-powiedziałam,a czułam,że mój głos brzmiał smutno
-co?!Dziecka?!-zapytał nie dowierzając
-już tak mam od ostatniego czasu...mama mówiła mi,że to depresja po porodowa i,że to przejdzie-wytłumaczyłam
-a Biebera czemu?Myślałem,że w zgodzie żyjecie-zapytał,stwierdzając fakty,głośno westchnęłam
-on ma dziewczynę,widziałam ją ii...czuje się strasznie zazdrosna,smutna i odrzucona-powiedziałam żaląc się
-bo go kochasz idiotko!...a on ciebie,czy ty nie widzisz tego,że on ciebie też kocha?-zapytał tłumacząco
-sama już nie wiem,kazałam mu zapomnieć o mnie,ale wcale nie chcę,żeby zapominał,chcę być blisko niego z małą,żebyśmy byli całą naszą trójką w końcu rodziną-wytłumaczyłam
-to powiedz mu o swoich uczuciach!Nie bój się zaryzykować!On naprawdę się zmienił,zaufaj mi,dobrze wiesz,że ja bym ciebie nie okłamał,bo dobrze wiesz,że chcę dla ciebie jak najlepiej-powiedział i dobrze wiedziałam,że Alfredo ma rację!-powiedz mu,że go kochasz i,że chcesz z nim być!Nie bój się!-krzyknął,a jego rada,naprawdę mi pomogła,poczułam się lepiej z tym,że jest ktoś taki jak Fredo,który zawsze mi pomoże w trudnych chwilach,naprawdę jest moim najlepszym przyjacielem
-masz rację-powiedziałam pewnie,po czym odwróciłam się w stronę drogi do domu,ale zaraz jeszcze raz spojrzałam na Alfredo i podbiegłam do niego przytulając go-dziękuje-wyszeptałam i pobiegłam w stronę domu.Gdy dobiegłam,szybko wbiegłam do domu,gdzie czekała na mnie moja mama z dzieckiem
-wytłumaczysz mi to co zrobiłaś?-zapytała,a po jej minie widziałam,jak zła była na mnie-ten chłopak martwił się o ciebie,a ty go tak potraktowałaś!-krzyknęła,a ja spuściłam głowę na dół
-przepraszam,nie wiem co we mnie wstąpiło-powiedziałam spokojnie-ale mamo,ja dalej go kocham-mówiłam przez płacz,moja mama odłożyła małą do nosidełka i przytuliła mnie
-kochanie,jeśli go kochasz,nie daj mu odejść-powiedziała,a jej wsparcie było dla mnie jeszcze większą otuchą
-a gdzie on poszedł ?-zapytałam nagle
-pojechał do domu,był bardzo smutny,ale jedź do niego,ja zajmę się małą,lepiej ratuj ten związek-powiedziała,a jeszcze raz jej podziękowałam i wybiegłam z domu,wsiadłam w samochód mojej mamy,jechałam jak najszybciej mogłam byłam pod domem Justina po jakiś 15 minutach,szybko wysiadłam i podbiegłam do drzwi,w które zapukałam,po chwili drzwi otworzył mi Justin
-nic nie mów-wyprzedziłam go,zanim on coś powiedział-chce cię przeprosić,naprawdę zachowałam się jak idiotka i nie zabronię ci spotykać się małą-powiedziałam na jednym tchle
-wejdziesz?-zapytał,nie pewnie weszłam do środka,gdzie razem z Justinem usiedliśmy na sofie
-nie jestem zły...-powiedział,po czym spojrzał mi w oczy,gdzie na pewno w tej chwili płonęły nadzieją-słyszałem od twojej mamy,że to depresja po porodowa-wytłumaczył,na co spuściłam wzrok-spójrz na mnie-poprosił,po czym spojrzałam na niego-zawsze taka byłaś,że nie chciałaś od nikogo pomocy,bo uważałaś,że zawsze dasz radę,ale z dzieckiem jest inaczej,mogłaś mi powiedzieć,że jest ci ciężko,ja bym ci pomógł,jakbym tylko mógł...bo dobrze wiesz,że cię kocham i nie pozwolę ci,na takie zaniedbanie siebie-powiedział,a moje serce podskoczyło on powiedział,że mnie kocha!!!!On dalej mnie kocha!Chyba zaraz się popłacze...
-znasz mnie,jak nikt inny-zaśmiałam się głupio,na co on również się zaśmiał,lecz widziałam,że ponownie był smutny tym,że nie zwróciłam uwagi na jego słowo"kocham"-ja ciebie też kocham-powiedział,patrząc w jego oczy,w których pojawiły się iskry
-czy ty powiedziałaś,że mnie kochasz?-zapytał nie dowierzając-ale tak na serio,czy jako przyjaciela?-ponownie zapytał,na co wstałam jak tyczka,znowu tchórzę!ruszyłam w stronę wyjścia,tak bez słowa,Justin wstał i przyglądał się mi uważnie,bo raczej nie zachowywałam się w tej chwili normalnie.Kurwa dam radę!Odwróciłam się napięcie,nie tracąc kontaktu wzrokowego z Justinem,słone łzy spływały z moich oczów-Sel.co się dzieje?Czemu płaczesz?-zapytał zmartwiony
-bo nie jestem z tobą szczera,cały czas cię okłamuje-wyznałam,a jego źrenice poszerzyły się
-jak to mnie oszukujesz?-zapytał
-kazałam ci zapomnieć o mnie,ale ja tego wcale nie chciałam,bo dalej cię kocham i każde wspomnienie z tobą jest najpiękniejszym przeżyciem w moim życiu-wyznałam-tęsknię za tobą-wyszeptałam,a po sekundzie Justin obejmował moje ciało,a ja jeszcze bardziej wtuliłam się w jego ciało-kocham cię-wyznałam
-ja ciebie też kocham i nawet nie wiesz,jak się cieszę z tego,że jednak kłamałaś...czuje się jakby ta chwila była sen,ponieważ boje się,że zaraz się z niego obudzę-powiedział,obejmując moją twarz,dopiero wtedy zobaczyłam,że Justin płacze,ale ze szczęścia-mamy małą córeczkę i wierzę w to,że możemy być szczęśliwą rodziną-powiedział,na co przytaknęłam-nawet nie wiesz,jak tęskniłem za tobą-wyszeptał w moje włosy,po czym złączyły się nasze usta w jedno,wyrwałam się z jego pocałunku idąc po schodach na górę,spojrzałam na Justina,który z uśmiech ruszył w moją stronę.Zapowiada się na nasz powrót.

_____________________________________________________
YUPII! :D
W Końcu wyznali sobie wszystko!!
Chciałam powiedź również,że nie długo zakończy się historia Forever with you Justin z czego jest mi bardzo smutno ;( ale jak na razie jeszcze nie kończę :)
NOWY TRAILER
TROCHĘ PÓŹNO ALE JEST I ZAPRASZAM :))