Selena
Tak ciężko przechodziły mi te słowa,które powiedziałam Justinowi,widziałam jak cierpiał i jak próbował to ukryć,ale to jest najlepsze rozwiązanie dla naszej dwójki...najlepsze,westchnęłam.Nie wiem,skąd miałam tyle siły,by mu powiedzieć,takie coś,jedno wiem,kocham go,bardzo kocham...,ale to nie ma sensu.Muszę ruszyć na przód,nie chcę zapomnieć,bo to co przeżyłam nie da się wymazać.Straciłam dziecko,ale muszę iść dalej przez życie,to będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem
2 tygodnie później
Minęły dwa tygodnie,wróciłam do domu i po woli wszystko zaczyna się układać.Nie mam kontaktu z Justinem.Pozwałam moją ginekolog do sądu i dostała słuszną karę,lecz i tak nie da mi to z powrotem dziecka,nikt mi go nie zwróci,nikt...,moje stosunki z mamą poprawiły się,znowu sobie ufamy,ale nie mieszkam z nią,nie chodzi mi o Justina,ale o to,że chcę się usamodzielnić.Z Vanessą dobrze sobie radzimy.Czy jestem szczęśliwa?,otóż nie,na pewno są takie chwile,że odczuwam je,ale tęsknię za Justinem,nie potrafię o nim zapomnieć,wiem,że z czasem mi to minie,ale chciałabym go tak mocno przytulić,posmakować jego rozkosznych ust,ale sama zdecydowałam iść dalej bez niego,tyle że nie spodziewałam się,że będzie mi tak ciężko bez niego,czuję się taka samotna,sama się sobie dziwię,ale chciałabym go zobaczyć.
Rano pojechałam moim samochodem do mojej ulubionej kawiarni,tam gdzie rozstałam się z Justinem,bardzo lubiłam to miejsce,umówiłam się z Alfredem,chcieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu,a przez ostatni czas nie mieliśmy czasu,by pogadać,gdy weszłam do kawiarni przy stoliku,siedział Fredo,gdy mnie zauważył szeroko się uśmiechnęłam i podeszłam do niego,zawiesiłam moją torbę na krześle i usiadłam na moim miejscu
-hej-powiedziałam krótko
-hej i jak tam?-spytał ciekawy
-ymm...myślę,że dobrze-odpowiedziałam
-myślę?,co jest ?-spytał już z powagą,westchnęłam,myśląc
-Justin-odpowiedziałam krótko
-co z nim?,przecież rozmawiałaś z nim ii...skończyłaś z jego tematem-powiedział,chcąc jakoś ując swoje słowa w grzeczny sposób
-wiem,ale nie potrafię o nim zapomnieć...-przeciągnęłam-myślałam,że będzie łatwiej o nim za pomnieć,ale ja go kocham,to jest silniejsze ode mnie,tak bardzo chciałabym go zobaczyć...-powiedziałam,myśląc nad każdym wypowiedzianym słowem,Fredo zaśmiał się -co cię tak bawi?-spytałam zdziwiona
-nie bawi,tylko myślę sobie,że miłość jest piękna-zaśmiał się,a ja pękłam śmiechem-mówię serio-chichotał-ale jeśli mowa o Justinie...nie wiem czy ci mówić-mówił myśląc
-powiedz-powiedziałam,łapiąc nerwowo jego dłoń
-od tamtej rozmowy z tobą,zamknął się w sobie,nie wychodzi z domu,a jak wyjdzie to na występ lub na wywiady,a tak nie chce z nami rozmawiać,mówię ci to,bo martwię się o chłopaka-powiedział z przygnębieniem.Skrzywdziłam Justina...
-nie wiem,co mogę zrobić...próbowałam do niego zadzwonić,ale odrzucał mnie-powiedziałam również przygnębiona
-ja próbowałam z nim porozmawiać,ale nawet nie odpowiada,jak z nim rozmawiam to jak do ściany-powiedział,martwię się o niego,co ja mam zrobić ?
-naprawdę nie wiem jak mam mu pomóc...wiem,że zabolały go moje słowa,ale ja chciałam zacząć już bez niego,ale bez niego czuję się taka samotna,sama nie wiem co czuję,nie wiem co robić...-powiedziałam myśląc
-może mu przejdzie,zobaczy się-powiedział,chcąc siebie uspokoić
-dobra ja muszę lecieć,fajnie,że znalazłeś dla mnie trochę czasu-uśmiechnęłam się i przytuliłam Freda-pa-ruszyłam w stronę wyjścia i pomachałam mu,ale wpadłam na kogoś,uniosłam wyżej głowę i zobaczyłam,tego chłopaka,chyba Codiego
-i znów na siebie wpadamy-zaśmiał się,szczerze?,koleś działa mi na nerwy,wszędzie go spotykam,według mnie to nie przypadek,ale on jest jakiś psychiczny,cóż muszę go spławić
-taaak bardzo dziwne...-przeciągnęłam przez sztuczny uśmiech
-mam nadzieję,że się jeszcze zderzymy-powiedział tajemniczo
-raczej nie-powiedziałam odpychająco,czując do niego obrzydzenie
-a ja myślę,że tak-powiedział i ruszył przed siebie,wyszłam z kawiarni i wsiadłam do samochodu i odjechałam,podjechałam do mojego domu,chcąc sprawdzić,czy w domu,potrzeba coś kupić do jedzenia,wzięłam karteczkę i zapisałam na niej potrzebne rzeczy,które będę musiała kupić,gdy miałam wszystko zapisane,wyszłam z domu i z powrotem wsiadłam do samochodu,odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę sklepu,po 14 minutach byłam na miejscu,wysiadłam z samochodu i weszłam do marketu,wzięłam wózek i pakowałam do niego rzeczy,które miałam zapisane,gdy szłam w stronę regałów ze słodyczami wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę
-ow!-jęknęłam-może byś uważał jak chodzisz,mam dość tego,że mnie prześladujesz!-krzyknęłam i spojrzałam na tego typa,ale to nie był on,lecz Justin,nagle zabrakło mi sił,aby poruszyć ustami
-przepraszam-podał mi dłoń,powoli podałam mu dłoń,a gdy jej dotknęłam,poczułam miliony motyli w brzuchu-ale ciebie nie prześladuję-powiedział poważnie,a w jego głosie nie odczułam,ani odrobiny uczucia
-pomyliłam cię z kimś innym,przepraszam-powiedziałam lekko przerażona,Justin gdy wysłuchał mnie do końca,chciał odejść,lecz złapałam go za rękę,a ten szybko odwrócił się w moją stronę
-co jest?-spytał oschle
-dlaczego?-spytałam,a w moich oczach,zbierały się słone łzy-dlaczego,jesteś taki oschły?-spytałam ponownie
-ja,po prostu chcę o tobie zapomnieć,nie chcę przeszkadzać ci w twoim życiu-powiedział i ściągnął moją dłoń z jego
-nie odpychaj mnie!-wrzasnęłam,a szatyn zatrzymał się nie robiąc ani jednego ruchu,ale po chwili nabrał powietrza
-po prostu,daj mi spokój,lepiej nie zbliżajmy się do siebie-powiedział,a z moich oczów spływały łzy,dlaczego on tak mnie traktuje?,dlaczego mnie odpycha?
-mówiłeś,że mnie kochasz...-powiedziałam łkając
-ale już nie kocham-powiedział twardo
-ale ja cię kocham!-krzyknęłam-ja...ja nie potrafię o tobie zapomnieć!,nie odrzucaj mnie,proszę...-wyłam,szatyn odwrócił się do mnie tyłem,nie chcąc na mnie patrzeć
-zapomnij-powiedział i odszedł,szybko poszłam do kasy i kupiłam rzeczy,które miałam we wózku,spakowałam je do reklamówki i wybiegłam ze sklepu,płacząc,biegłam jak tylko potrafiłam,chcąc dobiec do mojego samochodu,gdy byłam w jego pobliży,cały czas jechał za mną jakiś samochód ,szybko przyspieszyłam,ale samochód zatrzymał się,a z niego wyszedł jakiś mężczyzna w czarnej masce,szybko zaczęłam uciekać,ile miałam tylko w sobie siły,serce waliło mi tak szybko,a a oddech był coraz szybszy,nagle poczułam jak mężczyzna,złapał mnie i przyłożył jakąś chustkę do ust,była czymś zamoczona,a moje powieki zamykały się powoli,aż zamknęłam je
________________________________________
Hej wszystkim:)
Jak myślicie,co się stanie ze Seleną ?
KOMENTUJCIE!!!