niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 53

Ugh!wprowadziłam chłopaka trzymając go silnie za koszulkę i ciągnąc za sobą.Wszyliśmy do naszej sypialni,pchnęłam tego kretyna na łóżko.
-to ty kurwa robisz?-krzyknął podnosząc się z łóżka i szarpiąc mnie za ramię.Wystraszyłam się,bardzo wystraszyłam.Nigdy nie widziałam go w takim stanie,on nie jest sobą-myślisz,że możesz mnie traktować jak gówno?!....to się bardzo mylisz,bo ja zaraz ci pokaże jak czuje się gówno!-wrzasnął,na co zamknęłam powieki mocno je zaciskając.
-dlaczego taki jesteś?co ja do cholery tobie zrobiłam!...przecież wszystko było w porządku,aż nie zapaliłeś trawki!-wrzasnęłam wyrywając się z jego uścisku.Szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej,aby uciec przed Justinem,który był wstanie,zrobić mi krzywdę.Boję się go...
-otwieraj to głupia suko!-walił w drzwi,sunęłam się po drzwiach,opadając na kafelki o kolorze ecru
-zostaw mnie! Jutro pogadamy-odpowiedziałam krzykiem.Nagle szatyn kopnął drzwi z wielką siłą.Podskoczyłam nerwowo.Może zadzwonić na policje?Niee....bo by był jakiś skandal 
-ja nie będę czekał,po prostu wywarze te drzwi i będę cię pierdolił!-krzyknął.O!Cholera,zmieniła mu się stacja mózgowa.
-jesteś chyba śmieszny!Nie będę robiła czegoś bez własnej woli!Idź sobie po dziwkę!-krzyknęłam z odpowiedzią.Minęła godzina od kiedy siedzę w tej łazience i raczej tu zostanę do rana,położyłam się wygodnie na dywaniku i zamknęłam moje powieki.

Rano obudziło mnie pukanie do drzwi,leniwie podniosłam się,a to,że dzisiaj naprawdę nie wygodnie spałam dało siwe znaki.Bolał mnie kark-Ow!-syknęłam,wstając.Otworzyłam drzwi,a w nich stał we własnej osobie Justin.Chciałam zamknąć drzwi lecz zatrzymał je.
-wynoś się!-krzyknęłam wystraszona
-o co ci chodzi?-zapytał,a ja stanęłam jak wryta
-ty się pytasz! Odwaliło ci wczoraj,po tej imprezie-wyznałam-po pierwsze paliłeś marihuanę.Po drugie poniżyłeś mnie.Po trzecie chciałeś mnie pobić.Po czwarte chciałeś się ze mną pierdolić-powiedziałam na jednym tchle,szatyn stał jak wryty.Chyba nie dowierzał w to co mu powiedziałam
-naprawdę? Przepraszam skarbie-powiedział,po czym mnie przytulił
-wybaczam,ale nie wybaczę ci tego,że to brałeś!Dlaczego...dlaczego to brałeś?!-zapytałam
-sam nie wiem,koledzy mnie zawołali i dali mi zapalić-odpowiedział czując się głupio
-a ty nie potrafiłeś im odmówić-dokończyłam za niego.Chłopak zamilkł,przełykając ciężko ślinę-mam nadzieję,że to się nie powtórzy,bo jeśli tak ja nie mam prawa ci bronić,ale przez to na pewno stracisz mnie-powiedziałam podchodząc do niego i patrząc mu prosto w oczy
-obiecuję,wiesz,że jesteś dla mnie wszystkim i nic się nie liczy,po za tobą,księżniczko-powiedział,przyciągając mnie do siebie a po chwili jego usta,zaczęły całować moje wargi.Szybko się wyrwałam z tego pocałunku
-mam nadzieję-powiedziałam,rzucając się na łóżko-wiesz,jak się nie wyspałam na tej podłodze,masakra-rzekłam,przykrywając się cieplutką kołderką.Szatyn zaśmiał się pod nosem,po czym poczułam jak wskakuje na drugą połowę łóżka.Rzucił się na mnie,tak,że nie mogłam się ruszyć.Zaśmiałam się głośno
-co ty robisz?-zapytałam,kiedy czułam na mojej szyi,pocałunki.Chichotałam,wiercąc się!SZatyn oderwał się od mojej szyi.Spojrzał mi w oczy,a na jego ustach pojawił się ten chytry uśmieszek,za którym cholernie szaleję.Zagryzł swoją wargę,co zmusiło mnie zrobienia tego samego.I LOVE IT.
-wiesz?jesteś moim życiem-powiedział,po czym wpił się w moje usta.Aw!Jak ja go kocham! Jego dłonie wślizgnęły się pod moją bluzkę.Och jak ja tego kocham.Na mojej twarzy pojawił się cwany uśmieszek,po czym przejęłam inicjatywę.Rzuciłam go na plecy,po czym usiadłam na niego okrakiem
-tak chcesz się bawić?-zapytał cwanie
-ja wygrywam,Kidrauhal-rzuciłam ostro,po czym,zaczęłam ssać jego szyję,szatyn wydał z siebie przyjemne westchnięcia.A po chwili,to on był górą,a ja dołem.Rzucił mnie na plecy,a sam okrakiem leżał na mnie,pieszcząc moje udo
-to będzie zapamiętana chwila w naszym życiu-wyszeptał mi do ucha
-ja chcę,żeby była najlepszą-również wyszeptałam.A na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów
-kocham cię-wysyczał,przegryzając moją wargę
-ja ciebie też

******
Obudziłam się  zrelaksowana,wyciągnęłam wysoko moje ręce i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Justina.Gdzie on jest?!Ubrałam na siebie szlafrok,po czym zeszłam na dół spojrzałam na godzinę.15 popołudniu.
-Justin-zawołałam idąc przez główny korytarz.Po paru minutach,zorientowałam się,że Justina nie ma w domu,więc postanowiłam włączyć sobie tv i jedząc zimne lody.Wiem lody są na załamke,ale ja lubię je jeść.Po chwili postanowiłam zadzwonić do Vanessy,po paru sygnałach odebrała
-HI-zapiszczała do słuchawki
-wariatko,co powiesz?-zapytałam chichocząc
-a okej,nie dawno wyszedł Taylor,był mnie odwiedzić,a tak po za tym u mnie wszystko w porządku-zachichotała-a jak znalazłaś Justina?-zapytała
-tak,był....był z kolegami,było mi nie dobrze,więc postanowiliśmy pojechać do domu-wytłumaczyłam,oczywiście kłamiąc
-Aww!Ale on jest słodki widać,że traktuje cię jak księżniczkę-zaśmiała się
-Taaaak,jest kochany,najcudowniejszy,po porostu kocham go-wykrzyczałam w słuchawkę,czując się jak skowronek
-ooo,co ja słyszę,było bara bara?-zapytała chichocząc.W tamtej chwili czułam jak się czerwienię.Czy to jest aż tak oczywiste?
-o co ty w ogóle pytasz?-zapytałam zmieszana
-no dziewczyno,nie jesteśmy dziećmi,więc robiliście to?-zapytała otwarcie
-yep-odpowiedziałam krótko,usłyszałam pisk
-i jak było?-zapytała
-cudownie-westchnęłam,przypominając sobie jego pocałunki i pieszczoty
-aww!umieram,musimy się spotkać w tygodniu całą paczką-oznajmiła
-pewnie,możecie wpaść-powiedziałam otwarcie
-super,to do zobaczenia-powiedziała,po czym rozłączyłam ją i głośno westchnęłam.Wstałam z sofy idąc do kuchni,wyjęłam z szafki szklankę i nalałam do niej soku pomarańczowego.Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,na co podskoczyłam.Moim oczom ukazał się Justin.Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zadowolenie z jego obecności
-hej skarbie,gdzie byłeś-zapytałam,opierając się o blat kuchenny
-co cię to obchodzi!-krzyknął.A całe moje szczęście,zeszło ze mnie momentalnie.Boże,ZNOWU!
-znowu to samo,ja wychodzę nie zamierzam się z tobą droczyć-powiedziałam spokojnie,ale w środku kipiałam ze złości.Przeszłam obok niego,ale złapał mnie za nadgarstki,rzucając mną o ścianę-Ow!-syknęłam,chciałam płakać z bólu.Zsunęłam się po ścianie opadając z wielką siłą na podłogę,dotknęłam moją dłonią czoła i zobaczyłam krew.Świetnie!Nie mogę się dać!On mnie nie puści!Muszę z nim walczyć,kiedy nie jest sobą!Powoli zaczyna mnie to denerwować
-bądź posłuszna BEZNADZIEJNA SUKO!-krzyknął.A moje serce pękło.Te słowa naprawdę mnie zabolały.Jak on mógł.Słone łzy zaczęły spływać z moich powiek-przestań się mazgaić-powiedział z ironią-lepiej chodź się ze mną pierdolić,albo cię zabiję!-powiedział,chwytając w rękę nóż.OMG!Boję się go!Szybko podniosłam się z podłogi i zaczęłam uciekać
-pomocy!-krzyczałam,widziałam,że Justin biegnie za mną.Czułam się jak w kolejnym horrorze.Normalnie przypomniała mi się ta sytuacja,kiedy uciekałam przed tym typem,który...który mnie zgwałcił.Gdy to mi się przypomina zaczynam wyć.Schowałam się w jakimś kącie domu,zobaczyłam jakąś deskę i chwyciłam ją.Justin szukał mnie jak jakiś psychopata,podeszłam do niego od tyłu,po czym uderzyłam go tą deską w głowę.Szatyn upadł na ziemię,a ja zaczęłam krzyczeć
-Zabiłam go!-powiedziałam z przerażeniem,szybko do niego podbiegłam sprawdzając puls.Na szczęście żył,tylko stracił przytomność pod skutkiem uderzenia-Justin przesadziłeś-powiedziałam wściekła,ciągnąc jego ciało.Nie wiem jak,ale jakoś udało mi się go wciągnąć po schodach,aż do sypialni,gdy jego ciało leżało na łóżku,mogłam w końcu odspnąć.Położyłam się na drugiej połówce łóżka.Zamknęłam oczy i zasnęłam

(SEN)
-nie bój się,będzie zajebiście-sapnął mi do ucha,na co zaczęłam wyć i jeszcze bardziej się wiercić,po chwili mężczyzna z ciągnął ze mnie całą resztę,którą miałam na sobie,przejechał dłonią po moim udzie,przesuwając się do mnie bliżej,wiedziałam co zaraz się stanie,nagle poczułam jak chłopak wchodzi we mnie,na co moje ciało osłupiało,POMOCY....!


JUSTIN
Obudziły mnie jakieś krzyki
-nieee! zostaw mnie-krzyczała,spojrzałem na bok i zobaczyłem moją księżniczkę,która płakała i próbowała się bronić
-kochanie-szturchnąłem ją,na co otworzyła oczy,ciężko oddychając


SELENA
To był jakiś koszmar!Znowu te wspomnienia,myślałam,że w końcu mi to minęło,ale tego nie da się zapomnieć i jeszcze Justin.Właśnie Justin,obudził mnie,spojrzałam na niego po chwili
-jak się czujesz?-zapytałam patrząc na niego wrogo
-chyba raczej jak ty się czujesz?-zapytał patrząc na mnie
-dobrze,zły sen-odpowiedziałam szybko-Justin...-westchnęłam ciężko-obiecałeś mi i mnie oszukałeś po prostu oszukałeś!-powiedziałam wściekła
-ja ciebie nie oszukałem-odpowiedział chcąc się bronić.Podniosłam wysoko brwi patrząc na niego ze zdziwieniem
-słucham?!wróciłeś kompletnie z jarany,ponownie chciałeś się ze mną pierdolić,nazwałeś mnie BEZNADZIEJNĄ SUKĄ i jeszcze ganiałeś po domu z nożem...ja....ja tak dłużej nie wytrzymam....Boję się ciebie-wyznałam.Spojrzałam na Justina,jego źrenice były poszerzone
-przepraszam,już to się nie powtórzy-powiedział błagająco,ale nie chciałam mu już ulec
-nie!ja nie chcę znowu przez takie coś przechodzić!Może lepiej będzie jeśli skończymy z tym! Ty stałeś się gnojem i wrednym sukinsynem-powiedziałam będąc kompletnie szczera
-proszę...-szepnął
-ja tak nie chcę,pakuję się i wyprowadzam się do mojej mamy-powiedziałam wstając z łóżka.Chłopak złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie,po czym przygniótł do ściany,tak,że prawie nie mogłam oddychać
-co ty robisz?-zapytałam wystraszona
-nigdzie nie pójdziesz!jesteś moja!-krzyknął.Teraz on nie był pod wpływem marihuany,wręcz przeciwnie,był jakiś inny,wściekły ,miał w sobie dużo gniewu i siły
-niee!-wrzasnęłam,próbując się wyrwać-puść mnie!-krzyknęłam,czując,że zaraz stracę wszystkie siły
-puszę jeśli zostaniesz-powiedział stawiając ultimatum,szybko pokręciłam twierdząco głową,po czym poczułam luz,upadłam na podłogę,czując jak moje żebra zaczynają mnie boleć.Szatyn kucnął przede mną,po czym zaniósł na łóżko.Położył się obok mnie i szepnął-Więcej nie rób takich głupstw,bo nie będę już taki łagodny.A ty dobrze wiesz,że nie chcę cię krzywdzić,dlatego proszę cię nie zmuszaj mnie do użycia siły

________________________________________________________
Witajcie kochani :)
Spodziewaliście się takiej zmiany w zachowaniu Justina?
Również przepraszam za jakie kol wiek błędy,ale piszę to dość późno,a chciałam dla was napisać ten rozdział,mam nadzieję,że się podoba :))
 Czytasz=Komentujesz



9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. O boże nie mogę doczekać się kolejnego. Kiedy możemy się spodziewałać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie nie ..., nie no ..nie ..., Jak mógł ...., nie da obrać się to słowami co teraz czuje . Ale prawię płakałam , strasznie ściskało mnie w gardle .... Jestem pod wrażeniem .

    OdpowiedzUsuń
  4. jestem przybita tym rozdziałem,jak on mógł,płacz i płacz z mojej strony ;(

    OdpowiedzUsuń
  5. nie wybaczę mu tego !!

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest nie do opisania jak się teraz czuje,powiem w skrócie Fatalnie !

    OdpowiedzUsuń
  7. mogliśmy się tego spodziewać,po zwiastunie które przygotowała nam autorka. Jestem totalnie rozkojarzony i zdziwiony,nie wiedziałem że aż tak to we mnie pęknie mianowicie płacz

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie moge doczekać się następnego!*.*
    Justin co się z Tb dzieje?!:/
    Kocham to!<33

    OdpowiedzUsuń
  9. O.MG płakać mi się chce!!! Co się z tobą dzieje Justin? czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń