wtorek, 25 marca 2014

Rozdział 64

Rok później
Obydwoje,leżeliśmy wtuleni w siebie.Minął rok,od kiedy jesteśmy razem i nie wyobrażam sobie życia bez mojego księcia,który jest zawsze ze mną i Alison,która skończyła roczek.Za tydzień odbędzie się nasz ślub,na który czekaliśmy od dnia zaręczyn,ale przez to,że mieliśmy takie problemy w naszym związku,postanowiliśmy przystopować.A zająć się wychowywaniem dziecka i naprawianiem naszych relacji,które w stu procentach zostały naprawione.Kochamy się i jest to najważniejsze,zdarzają się też kłótnie,które po paru minutach zamieniają się w żart.Denerwuję się ślubem,ponieważ to strasznie denerwujące,gdy idzie się do ołtarza,a wszystkie oczy są skierowane,tylko na ciebie.Masakra.
-denerwuje się-odezwałam się nagle,szatyn spojrzał na mnie pytająco-no tym ślubem,może kiedy indziej go zrobimy?-zapytałam,na co chłopak się zaśmiał
-księżniczko,wysłaliśmy już do wszystkich zaproszenia,a ty tutaj już wymiękasz?-zapytał rozbawiony
-no może troszeczkę-zachichotałam-boję się,pójścia do ołtarza-wytłumaczyłam,szatyn kazał mi spojrzeć na siebie
-zamknij oczy-szepnął-wyobraź sobie,jak wchodzisz do kościoła i gra piękna muzyka,a ty w pięknej białej sukni przechodzisz przez próg kościoła,a ja czekam na ciebie,przed ołtarzem.Każde oczy wpatrzone są w ciebie,podziwiając twoje piękno.Na mojej twarzy pojawia się uśmiech,widząc twoje zdenerwowanie.A kiedy dochodzisz do mnie,ja chwytam twoje dłonie i z ciągam z ciebie biały welon,mówiąc ci szeptem"kocham cię"-wyszeptał
-nie wiem czemu zgodziłam się na białą suknię,skoro jestem już matką-powiedziałam oburzona
-bo ja chcę ciebie w bieli-wyszeptał,po czym zaczął mnie łaskotać,śmiałam się jak wariatka
-Justin...proszę-prosiłam ledwo oddychając-nie zachowujemy się jak rodzice,tylko jak jakieś dzieci-powiedziałam przez śmiech
-bo ja lubię być dzieckiem-pokazał swój język,w geście żartu
-głupi jesteś!-walnęłam go poduszką,którą zobaczyłam obok siebie
-tak?-zapytał zabawnie,po czym usiadł na mnie,był strasznie ciężki
-złaś ze mnie!-krzyknęłam z ledwością
-nie-odpowiedział krótko śmiejąc się
-jesteś ciężki!Złaś no!-krzyknęłam oburzona,jego zachowaniem
-powiedz,że jestem najlepszy,najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie,wtedy ciebie puszczę-puścił mi oczko,głośno westchnęłam
-Justin,jesteś najlepszy,jak było dalej?-zapytałam,zapominając jego słów
-najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie-przypomniał
-no więc,Justin jesteś najlepszy,najprzystojniejszy i najseksowniejszy na Świecie-powiedział najwolniej jak potrafiłam.Chłopak z szedł ze mnie,więc mogłam normalnie oddychać.Wyszłam z pokoju,idąc do pokoju Alison,która smacznie spała,więc postanowiłam zejść na dół,aby popływać sobie w basenie.Od rana,mówiłam sobie,że będę pływała,tak dla relaksu,więc ubrałam na siebie strój kąpielowy.Idąc w stronę basenu,zaczęłam ściągać z siebie ubranie,które miałam na sobie,kiedy je z ciągnęłam usłyszałam za sobą gwizdanie,odwróciłam się napięcie,widząc Justina przyglądającemu się mojemu ciału
-niezły tyłeczek-puścił mi oczko,przewróciłam oczami i zignorowałam chłopaka.Weszłam do wody,która na samym początku,wydawała się lodowata,ale po chwili moje ciało przystosowało się do temperatury w wodzie.Gdy spokojnie pływałam,Justin wbiegł do basenu,robiąc przy tym,dużo hałasu.
-Głupek,jeszcze obudzisz Alison,a ja chce sobie trochę odpocząć-powiedziałam zła,zmęczona i pełna nadziei,że zrozumie
-księżniczko,ja cię zrelaksuje-wyszeptał do mojego ucha,po czym zaczął masować moje plecy,które były bardzo napięte,oczywiście spowodowane zmęczeniem i dźwiganiem Alison-rozluźnij się-dalej szeptał,zamknęłam oczy,pod wpływem relaksu
-jest cudownie-powiedziałam zadowolona
-wiem,jestem mistrzem masażu-zachichotał,a ja z nim,odwróciłam się twarzą do szatyna,spojrzałam w jego oczy,po czym pocałowałam go w usta,chłopak odwzajemnił mój pocałunek,a po chwili zawiesiłam ręce na jego szyi,a nogi zaplątałam w jego pasie.Zaczęliśmy intensywnie się całować,z pożądaniem.Justin swoimi dłońmi macał mój tyłek
-zajebisty-sapnął,klepiąc mój tyłek.Zaśmiałam się.
-ależ ty jesteś głupi-wciąż nie przestawałam się śmiać
-Selena,Justin!-usłyszeliśmy,wołanie naszych imion,spojrzeliśmy na drzwi,które były otwarte,a w nich stały nasze mamy -Selena,nie ma czasu,musisz jechać z nami,przygotować wystrój sali i wystrój kościoła,a no i jeszcze na przymiarkę sukni ślubnej-powiedziała moja mama,głośno westchnęłam
-a ty Justin jedziesz,ze mną przymierzyć garnitur-powiedziała Pattie,kierując słowa do Justina.Obydwoje spojrzeliśmy na siebie
-ale nie ma kto zostać z małą.Ja zostanę!-powiedzieliśmy równocześnie,po czym wybuchliśmy śmiechem
-żadne z was nie zostanie,bo zaraz przyjdą Alfredo z Vanessą-wytłumaczyła Pattie
-dobrzee,już jedziemy-powiedzieliśmy zdołowani

__________________________________________________

To już w następnym,koniec :(
Ten rozdział,chciałam napisać w tej bardziej komediowej strony Seleny i Justina,jacy oni są,gdy są razem,ponieważ dawno tego nie robiłam.

Tutaj macie,link do nowego opowiadania i trailer do niego.Wstęp wstawię za niedługo :))
http://the-law-of-desire.blogspot.com/

CZYTASZ=KOMENTUJESZ

6 komentarzy:

  1. Szkoda ze już niedługo koniec;c kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo szkoda że to już koniec tego opowiadania :( Ono jest mega na serio od początku mi się podobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie czekam na następny. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne !!!! :D czekam na nastepny rozdział .. :) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rodział, był naprawdę ... <3 cudowny :) Szkoda że w następnym koniec, ale cóż :) pamiętam jak kiedyś "wpadłam " na twojego bloga, miałaś bodajże 38 rozdział. Zaczęłam od 1 rozdziału, i to się normalnie zaczęło :D czytanie nałogowo, z takimi emocjami <3 że ach <3 cudowny ten blog ^^ + Zapraszam z wielkim uśmiechem na mój blog: http://believe-in-love-just-believe.blogspot.com/ Byłabym przeszczęśliwa gdybyś naniego luknęła <3

    OdpowiedzUsuń