wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 38

Razem z Fredo pojechaliśmy do pobliskiego marketu,oczywiście nie obyło się bez zdjęć i tłumy reporterów,zbliżyłam się do Freda i zasłoniłam jedną dłonią moja twarz,ponieważ oczy bolały mnie od fleszy,szczerze?,to życie jest męczące,nie mam prywatności!,to mnie już drażni,a jeszcze,jak dowiedzieli się o moim związku z Justinem,to są bardziej nieznośni
-ej,jak schowamy alko,przed paparazzi?-spytałam przyjaciela,mówiąc do niego jak najciszej się dało
-ymm...cholera mogłem sam jechać,jak ci mówiłem,jesteś za bardzo rozpoznawana na Świecie,wracaj do samochodu,ja to załatwię-powiedział i ruszył szybszym tempem wyprzedając mnie,stanęłam i odwróciłam się w stronę,samochodu,którym przyjechaliśmy,ruszyłam w jego stronę,lecz ciężko było,przepchnęłam się przez reporterów i szybko weszłam do samochodu,usiałam na miejscu pasażera i czekałam na Freda,którego długo nie było,reporterzy podeszli do samochodu i zadawali mnóstwo pytań,a ja czułam się jak na jakimś wybiegu,przerzuciłam moje długie włosy na twarz i milczałam,ale to było bardzo irytujące,"Selena,gdzie masz Justina?","zerwaliście?"...itd.Po półgodzinie ,do samochodu wszedł Fredo,bez niczego?
-nic nie kupiłeś ?!-spytałam oburzona,ten tylko teatralnie przewrócił oczyma
-nie martw się kupiłem,mój kumpel przywiezie nam wszystko do domu,jedźmy już stąd-powiedział uspakajając mnie,odpalił silnik i odjechaliśmy z pod marketu.Przez całą drogę wygłupialiśmy się z Fredem,śpiewaliśmy,itd.Po 15minutach,dojechaliśmy do domu,obydwoje wybiegliśmy z samochodu,ścigając się do drzwi,lecz chłopak mnie trącił,gdy biegłam i upadłam na asfalt
-ty durniu!-wrzasnęłam-ow!-syknęłam-zwariowałeś?!,zdarłam sobie kolana!-krzyknęłam,chłopak szybko do mnie podbiegł i podał rękę,złapałam ją z szerokim uśmiechem,całą moją siłą,przerzuciłam Alfreda,na asfalt
-zwariowałaś?!-krzyknął
-to za moje-powiedziałam dumna i wstałam z asfaltu i wbiegłam do domu,chwilę później dołączył do mnie Fredo,musieliśmy wszystko przygotować do imprezy,wszystko musi być idealnie!.Mijały godziny,a do imprezy brakowały,minuty,aż ludzie zaczną się schodzić.Ja szykowałam się w pokoju,ubrałam seksowną czarna sukienkę,do tego wysoki obuwie,wyraźny makijaż i byłam gotowa,zeszłam na dół,gdzie jeszcze wszystko szykował Fredo,odwrócił się w moją stronę
-no wow!,królowa imprezy,musi wyglądać bosko-powiedział szczerząc się,zachichotałam
-król,też niczemu sobie-powiedziałam mierząc jego wdzianko,nagle zdzwonił dzwonek do drzwi,Fredo,podszedł do nich i je otworzył,przyszły dziewczyny,od razu do nich podbiegłam
-Taylor,Van-powiedziałam radośnie i przytuliłam obydwie,za nimi stała-Demi,miło cię widzieć-powiedziałam,również ją przytulając,ludzie zaczęli się schodzić,było nas SPORO!,w tłumie zauważyłam Taylora,podbiegłam do nie,witając się z nim
-hej,jednak wpadłeś?-spytałam
-yep,w końcu,ty zaprosiłaś-powiedział,robiąc dziwacznie oczami,na co się zaśmiałam
-baw się dobrze-powiedziałam i odeszłam,od bruneta,impreza,powoli się rozkręcała,tańczyłam z dziewczynami i wariowałam,jak zawsze,na stole zauważyłam piwa,więc chwyciłam jednego,a zaraz drugiego,trzeciego,czwartego....ledwo co szłam,a raczej ustawałam na nogach,ale pragnęłam tylko tańczyć! i tak było,tańczyłam jak wariatka,chwyciłam za piąte piwo i nic...

*punktem widzenia trzeciej osoby*
Gdy impreza trwała doskonale,jak mówiła,to brunetka,ludzie bawili się,jak to powiedzieć"zajebiście!",wszyscy,pachnęli alkoholem,a dym papierosowy,można było wyczuć,wszędzie,na stole tańcowała,Selena,w jednej dłoni trzymała,wódkę,którą co chwila wlewała sobie do ust,zamaczając jej czarną suknię,można powiedzieć,że w tej chwili dziewczyna nie była sobą,w drugiej dłoni,trzymała papierosa,którego co rusz,przykładała do ust,pochłaniała dym i zaraz wydychała.Dziewczyna była w centrum uwagi,trzeźwych ludzi,jej przyjaciółka Vanessa,również świetnie się bawiła,oprócz Taylor,która była niezadowolona z zachowania Seleny,potrząsała głową z nie dowierzając,co w tej chwili robi jej przyjaciółka.Selena położyła się na stole,nie mając siły wstać,rozlała na siebie 40%zawartość i zamknęła powieki,wsłuchując się w muzykę,która leciała w całym domu.
Drugi imprezowicz,tańczył ze znajomymi,co rusz pod chodząc do stołu z alkoholem,złapał za kieliszek i wlał do niego wódki i szybko wlał sobie ją do ust,naco się skrzywił,chłopak siedział i siedział przy stole,popijając 40%zawartość,gdy chłopak miał już dość,wstał chwiejąc się i popierając się stołu,chwycił kawałek pizzy i ugryzł z niej kawałek,po czym,upadł na ziemię,przykładając sobie kawałek pizzy do twarzy.Ludzie zaczeli wychodzić,chwiejąc się,gdy ostania osoba wyszła, w domu zagościła cisza,dwoje imprezowiczów,jako pierwsi odpłynęli.Gdy zawitał świt,drzwi domu otworzyły się
-kochanie wróciłem!-krzyknął uśmiechnięty szatyn,jego mina zbladła,gdy zobaczył swój dom w taki stanie-co tu się kurwa działo?!-spytał lekko zdenerwowany,skrzywił się,gdy poczuł,zapach alkoholu i dymu papierosowego,który unosił się w powietrzu-no ja nie wierze!-wrzasnął,po czym ruszył dalej omijając,czerwone kubki,które znajdowały się na podłodze,gdy szedł,zobaczył czyjeś ciało,które leżało na podłodze,a jego twarz była zakryta pizzą-Freo?-spytał sam siebie,podszedł do chłopaka,a pod nosem chichotał,wyciągnął telefon z kieszeni i pstrykał mu fotki-będziesz błagał,bym to usunął-zadrwił,po czym szturchnął chłopaka,a ten zaczął bełkotać pod nosem-wstawaj pijaku-powiedział głośnym tonem,chłopak spojrzał na niego,po czym syknął z bólu,chwytając się za głowę-kurwa,boli mnie głowa,możesz być odrobinkę ciszej?!-spytał zirytowany
-hahahaha-szatyn śmiał się w najlepsze-czemu śpisz z pizzą ?-spytał
-aa... wiesz,zasnąłem w dobrym w stylu-zachichotał,a uśmiech na twarzy szatyna,znikł,zrobił się czerwony
-gdzie Selena?-spytał poważniej,Fredo jęknął
-bo ja wiem,nie pamiętam,ostatnio królową widziałem na stole-powiedział myśląc
-królową?-spytał krzywiąc się
-no..kurwa imprezy-powiedział znudzony tymi pytaniami ze strony szatyna
-imprezy..-westchnął
-ta,zachciało nam się imprezy-powiedział uśmiechając się,szatyn zmierzył go morderczym wzrokiem
-a,no tak,byłeś tak chory-powiedział rozbawiony-a lekarstwem była wódka,brawo kłamco!-powiedział klaszcząc mu przed twarzą,chłopak nie chcąc więcej dyskutować z przyjacielem,ruszył w poszukiwaniu "królowej imprezy",podszedł do stołu,a gdy do niego podszedł skrzywił się,czując nie przyjemny zapach,jego dziewczyna leżała na stole,spała z uśmiechem na twarzy,chłopak stwierdził,że ma przyjemny sen,przybliżył się do niej,po czym chwycił jej ciało w swoje ramiona,była giętka,można powiedzieć jak lalka,mruczała pod nosem,wtulając się w chłopaka-wody-mówiła bardziej wyraźniej,chłopak zachichotał
-nie trzeba było,tyle pić-szatyn stwierdził,że ma stuprocentową rację
-Justi-n,wróciłeś?-spytała zdziwiona i trochę wystraszona,był zdziwiony,że jeszcze kontaktowała,po tak dużym spożyciu alkoholu
-księżniczko,oczywiście,że wróciłem-powiedział z ironią,był rozczarowany,że jego księżniczka,zrobiła takie głupstwo i to jeszcze z tym matołem,który twierdził,że ma zwolnienie lekarskie-ale jesteś głupi-mówił w swoich myślach,a gdzie te jego zwolnienie?!,nic nie pokazał!,pomyślał szatyn
-zimno mi,chce spać-powiedziała marudząc w ramionach Justina,chłopak zachichotał
-na pewno,nie położysz się w łóżku,śmierdzisz wódką,ale prysznic ci pomoże-powiedział
-pewnie tak,ale pomożesz mi?-spytała brązowookiego
-w czym?-spytał rozbawiony
-no w kąpieli,nie mam siły-powiedziała załamana,swoją bezsilnością,szatynowi z podobała się prośba dziewczyny,pierw sprawdził,jak z jego przyjacielem,ale ten spał,przewrócił oczami i ruszył w stronę schodów,w ramionach trzymał swoją ukochaną,dziewczyna wtuliła się w jego ciepłą pierś,a szatyn prowadził ją do łazienki
 __________________________________________
hahaha,podoba wam się rozdział ?obiecałam dwa i są :D
 co myślicie o naszych imprezowiczach ?
przypominam o twitterach naszych bohaterów
TT-Justin


@JustinBieberFWY

TT-Selena

@Selena_GomezFWY

TT-Alfredo

@AlfredoFlorFWY


Rozdział 37


Kochani pierwsze co chcę powiedzieć,to,że przepraszam za niedodawanie rozdziałów,to nie jest to,że nie mam weny czy coś,ale ostatnio miałam dużo na głowie i zaniedbałam to opowiadanie,a mam do niego jeszcze miliony pomysłów,jedno jest pewne,że nie skończę tego opowiadania na tym zwiastunie,mam już gotowy drugi i będzie na pewno się działo,okej,ja tu gadu gadu,a wy chcecie czytać rozdział :),mam nadzieję,że nie opuściliście mnie i że jeszcze ze mną zostaniecie :),proszę o komentarze kochani :) +za nie obecność mam dla was dwa rozdziały :D

a jeszcze jedno,informuję o tym,że na Twitterze są nasi bohaterowie,możecie do nich pisać :)
TT-Justin

@JustinBieberFWY

TT-Selena

@Selena_GomezFWY

TT-Alfredo

@AlfredoFlorFWY

____________________________________________________

 -kocham cię Seleno-powiedział,co on powiedział ?!!!,he!,co ja mam teraz mu powiedzieć?!,przyłożyłam dłoń do czoła i westchnęłam
-Tay,proszę...-przeciągnęłam załamującym tonem-bądźmy jak brat i siostra,nie chcę cię stracić,Justin zaufał tobie,nie psuj tego-powiedziałam prosząc ciemnowłosego,chłopak westchnął głośno,po czym jego usta zaczęły się poruszać
-przepraszam jestem takim idiotą!-wrzasnął,na co gwałtownie podskoczyłam-wybacz mi,wiem,że kochasz tylko Justina i wiem,że zawsze to będzie Justin,ale po prostu chcę,żebyś wiedziała co czuję,nie liczę na odwzajemnienie,cieszę się,że kochasz mnie jak brata,chociaż tyle-powiedział spokojnie,uśmiechnęłam się i mocno go przytuliłam.Tak bardzo się cieszę,że mam takiego wspaniałego przyjaciela/brata,chybabym się załamała,gdym go straciła,jest dla mnie bardzo ważny,po chwili wyciągnęłam telefon z mojej torebki,sprawdzając,która jest aktualnie godzina
-O MATKO! .... już 1:30 w nocy?!-spytałam lekko zdenerwowana,chłopak przytaknął,szybko wrzuciłam z powrotem telefon do mojej torby i spojrzałam na ciemnowłosego-Taylor,jedźmy już!-powiedziałam rozkazująco,szybko podbiegliśmy do motoru Taylora,po czym chłopak zajął swoje miejsce,a ja usiadłam na wyznaczonym miejscu,dla drugiej osoby,martwię się,że Justin się zdenerwuje,on wyjeżdża,a mnie nie ma,jakoś mu to wynagrodzę :)

                                                ********

Gdy dojechaliśmy,pożegnałam się z Taylorem,gdy już odjechał,postanowiłam po cichu wrócić do domu,w całym domu były po gaszone światła-pewnie Justin śpi-powiedziałam cicho sobie pod nosem,na paluszkach wbiegłam po schodach,gdy znajdowałam się przy drzwiach naszej sypialni,otworzyłam drzwi najciszej jak tylko potrafiłam,kiedy znajdowałam się w pokoju,podeszłam do łóżka,gdzie słodko spał mój piękniutki,gdy zobaczyłam go na mojej twarzy,pojawił się szeroki uśmiech-oh...zabijesz mnie i Freda-powiedziałam zagryzając nerwowo wargę,gdy tylko przypomniało mi się,co wymyśliłam,kiedy tylko Justin wyjedzie,nie czekając,ani minuty dłużej,ruszyłam do łazienki,wzięć odprężającą kąpiel.Gdy byłam gotowa i przebrana w moją piżamę,wyszłam z łazienki i położyłam się na moje miejsce obok Justina,lecz nie mogłam zasnąć,położyłam się na plecach,patrząc w biały sufit,myśląc,o słowach mojej mamy"możesz mieć dziecko",nie potrafię jej zaufać,po tym,jak mnie okłamywała,to wszystko jest zbyt trudne,obróciłam moje ciało na bok,złączyłam dłonie jak do modlitwy i zamknęłam oczy
                                          **********

Rano obudziły mnie promienie słońca,przetarłam niechętnie oczy,podnosząc się do pozycji siedzącej,rozglądając się po pomieszczeniu,gdy zaczęłam kontaktować,spojrzałam na miejsce Justina,lecz go nie było,szybko wstałam z łóżka i wybiegłam z pokoju,po schodach,omal bym się nie zabiła,gdy byłam,już na dole,zaczęłam przeszukiwać wszystkie pomieszczenia w domu,lecz nigdzie go nie było,szukałam Justina,dobre 20 minut,nawet na zewnątrz,wróciłam z powrotem do domu i walnęłam się na sofę w salonie,zasapana,spojrzałam na stół i zobaczyłam kartkę,gwałtownie zrzuciłam się z sofy,biorąc w dłoń białą karteczkę

Księżniczko,pewnie wróciłaś późno,a nie chciałem ciebie budzić.Musiałem jechać na koncert,do NY,nie wiem kiedy wrócę,ale postaram się jak najszybciej. KOCHAM CIĘ XOXo 
  Aww! słodki,więc Justina nie ma!,jupi :D,wskoczyłam na sofę i skakałam po niej,jak pięciolatka,to była super zabawa,włączyłam sobie,TV,wyszukałam programu muzycznego,znalazłam MTV,leciała piosenka Britney Spears,Womanizer-kocham tą piosenkę!-krzyknęłam sama do siebie i pod głosiłam piosenkę,tańczyłam i wariowałam,bawiąc się przedmiotami,do sprzątania,moją zabawę przerwał dzwonek,Ugh!,jęknęłam zła,podeszłam do drzwi i otworzyłam je szeroko,a w nich stał Alfredo z lodami i innymi produktami
-no hej-powiedział z szerokim uśmiechem
-hej,właź-pokazałam gestem,a chłopak,od razu znalazł się na kanapie,usiadłam obok niego,wyciągając nogi na stół
-to co w końcu zaplanowałaś?-spytał,a ja uśmiechnęłam się cwanie,a moja twarz przybliżyła się do jego
-I-M-P-R-E-Z-A!-przeliterowałam powoli,chłopak w tam tej chwili,pakował sobie do ust,łyżkę lodów,ale gdy moje słowa wyszły z moich ust,jego łyżka,wyleciała z jego ust
-CO?-spytał krzycząc
-Fredo nie bądź mięczakiem-walnęłam go w ramię
-ha! nie jestem,tyle,że jak Justin się dowie,to nas zabije-powiedział,lekko zdenerwowany
-egh!,nie zabije,a skąd się niby dowie?-spytałam pewna
-no chyba od nikogo-odpowiedział zadowolony,a na jego i mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech zadowolenia-to trzeba zrobić zakupy,alko,żarcie i oczywiście zdzwonić się do innych-powiedział,przytaknęłam twierdząco
-okej,to dzwoń do ludzi-powiedziałam,a chłopak wyciągnął telefon,zrobiłam to samo,zadzwoniłam,do"Taylor S,Taylora L,Vanessy H,Demi i innych,ale wszystko musi być w dyskrecji,o.m.g,to będzie imprezka,chcę dać w gaz,a nie chcę być,grzeczną dziewczynką z dobrego domu

sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział 36

-Selenko,musisz o czymś wiedzieć-powiedziała,a w jej głosie można było wyczuć strach
-co muszę wiedzieć-powiedziałam opierając się o ścianę
-to nie jest wcale tak jak myślisz,ten ginekolog nic nie wie,możesz mieć dziecko jestem tego pewna-powiedziała,a ja nie chciałam jej,ani w jedno słowo uwierzyć
-przestań!,mam już dość,tego wszystkiego!rozumiesz?!,nie chce żadnego pieprzonego dzieciaka,ja chce,żeby wszystko było tak,jak wcześniej,żeby Justin nie litował się nade mną-powiedziałam przez płacz,jestem po prostu wykończona,nie mam już sił,ja się poram z tym,że nie mogę mieć dzieci,a ta kłamie mi prosto w oczy,że mogę chyba lekarze więcej wiedzą,podeszłam do drzwi wyjściowych,ale mama złapała mnie za nadgarstek
-kochanie,jesteś przemęczona,za dużo o tym myślisz,to cie niszczy-powiedziała głaszcząc moją twarz
-mamo,to ty mnie niszczysz-powiedziałam oschle,ta spojrzała na mnie z lekkim szokiem
-mylisz się!-krzyknęła
-nie!,nie!,ty mnie cały czas okłamujesz!-krzyczałam i płakałam
-wo!wo!,panie uspokójcie się,po co sobie skakać do gardeł-wszedł do przedpokoju Taylor
-nie wtrącaj się!-wrzasnęłam we łzach,chłopak szybko do mnie podszedł i starł łzy
-co się stało,szaleńcu?-spytał uśmiechając się i wtulając w siebie
-przepraszam,ale muszę wyjść-powiedziałam pokazując palcem na drzwi
-pójdę z tobą,mieliśmy się spotkać i porozmawiać-zaproponował
-pewnie-odpowiedziałam i ogarnęłam trochę moją rozpacz,spojrzałam na mamę-porozmawiamy kiedy mi przejdzie-powiedziałam,a ta przytaknęła,wyszliśmy z Taylorem na zewnątrz,złapałam trochę powietrza
-powiesz mi co się stało?-spytał zatroskany
-sprawy...rodzinne-tylko tyle mogłam mu powiedzieć,nie chciałam mu mówić,o moim problemie,rozejrzałam się i zobaczyłam motor-znowu motorem ?-spytałam uśmiechając się szeroko
-oczywiście,wsiadaj zabieram cię,gdzieś daleko-powiedział na co zachichotałam,Taylor jest moim najlepszym przyjacielem,jest jak brat,którego nigdy nie miałam,bardzo go kocham
-dobra,ucieknijmy,hahaha,tylko muszę napisać do Justina,żeby się nie martwił,że taksówkarz mnie może porwał-zaśmiałam się,Taylor poprawia mi humor,na przyjaciół i oczywiście mojego pięknego,zawsze mogę liczyć,wsiadłam na motor i założyłam kask na głowę i ruszyliśmy

*********************************

Justin 
Martwię się o Sel,a co jeśli ją porwali?,nie!,nie!,Justin nie myśl tak!,ale długo jej nie ma,kiedy wróciłem z Alfredem z zakupów,Sel jeszcze nie było w domu
-a co jeśli uciekła,bo nie chciała ciebie męczyć?-spytał ten dureń Alfredo
-chyba oszalałeś,Sel pojechała do mamy,na pewno wróci nie długo-powiedziałem tłumacząc mu
-tylko żartowałem-powiedział chichocząc
-to nawet nie jest śmieszne,ostatnio przez tą twoją dziwkę miałem problemy z Sel,albo nie miałem,ale moja księżniczka była cała po tuczona,to twoja wina!-powiedziałem groźnie
-stary skąd ja mogłem wiedzieć,że pogodziłeś się z Seleną i,że Selena zacznie się bić,z tą dziwką,myślałem,że Sel to grzeczna dziewczyna,a to diablica,nie złą masz księżniczkę,będzie o ciebie walczyła,zawsze-powiedział podziwiając zachowanie Seleny,gdy nagle dostał sms'a
-a tak w ogóle,jadę,za dwa dni do Vegas,na koncert,jedziesz ze mną ?-spytałem przy okazji
-nie-odpowiedział bez wahania
-dlaczego?-spytałem zdziwiony
-bo chcę odpocząć,przez ten tydzień,byłem u lekarza i kazał mi odpoczywać-usprawiedliwił się
-spoko-powiedziałem,nagle dostałem smsa

OD: Księżniczka <3
DO: Pięknego <3
Piękny,w razie czego jestem z Taylorem na przejażdżce i wrócę późno
jak coś Taylor mnie podwiezie całuski :***



uśmiechnąłem się,bo wiedziałem,że jest bezpieczna,raczej z Taylorem nic jej nie grozi,wiem,wiem panikuję bez potrzeby
-widzisz,Sel do mnie napisała,że jest z Taylorem na przejażdżce-powiedziałem dumnie
-dobra,dobra,przecież mówiłem,że wtedy żartowałem,chwilę jeszcze rozmawialiśmy z Alfredem,gdy już poszedł,ruszyłem do sypialni,byłem padnięty,jednego czego chciałem to gorącej kąpieli

*************************************

Selena 

Świetnie się bawiłam z Taylorem,byliśmy na kolacji,było super,trochę się uspokoiłam,chyba tego właśnie potrzebowałam,gdy zjedliśmy Taylor zawiózł mnie w jeszcze jedno miejsce to był mały staw z małym pomostkiem,podeszliśmy tam i staliśmy oparci o poręcz,złapałam za telefon i chciałam napisać w końcu do Justina,ale przypomniało mi się,że za dwa dni jedzie do Vegas,pytał się mnie czy z nim pojadę,ale mu odmówiłam,a czemu mu odmówiłam?,już wam mówię,mam coś innego w planach,na ten dzień i noc,chcę zrobić coś szalonego i może głupiego,postanowiłam napisać do Alfreda

OD:Selena 
DO : Alfreda 

Siemka Fredo,jest sprawa,Justin wyjeżdża za dwa dni,proszę nie jedź z nim,wyjaśnię ci kiedy wyjedzie 

Kiedy napisałam do Alfreda,szybko napisałam do Justina


OD: Księżniczka <3
DO: Pięknego <3
Piękny,w razie czego jestem z Taylorem na przejażdżce i wrócę późno
jak coś Taylor mnie podwiezie całuski :***

 zaraz dostałam odpowiedź

OD:Pięknego <3
DO:Księżniczka <3

Będę czekał,baw się dobrze :*** 


Uśmiechnęłam się i odłożyłam mój telefon do torebki,spojrzałam na Taylora,teraz zauważyłam,że cały czas na mnie patrzył,lekko się zarumieniłam
-czemu na mnie tak patrzysz ?-spytałam lekko zawstydzona
-po prostu podziwiam-powiedział,a na mojej twarzy można było zobaczyć,po czerwienie
-dooobra nie zawstydzaj mnie już-powiedziałam lekko skrępowana
-lubię jak się rumienisz-powiedział,cholera dalej to robił,dlaczego on tak na mnie działa ?,może dlatego,że jest ładny i ma boskie ciało
-okej,przestańmy już-powiedziałam chcąc skończyć ten temat-co to za miejsce ?-spytałam zmieniając temat
-jak byłem mały,przychodziłem tutaj i bawiłem się z kolegami-powiedział lekko skrępowany,był słodziutki
-nikt mi jeszcze,nie pokazywał takich miejsc-powiedziałam przyglądając się widokowi i szczerze,to było słodkie,że Taylor chce opowiedzieć trochę o sobie,dziwne,że Justin,nigdy nie zabiera mnie w takie miejsca
-bo ja jestem inny od Justina-powiedział patrząc mi w oczy,objął moją twarz
-ej Taylor,wiem jesteś inny,od Justina,uspokój się-powiedziałam lekko zdenerwowana jego zachowaniem
-Sel,muszę ci to powiedzieć-mówił cały czas patrząc mi w oczy
-Taylor przestań-przyciągnęłam
-nie przestanę-powiedział stanowczo
-okej mów-oznajmiłam,już trochę spokojniej
-kocham cię Seleno-powiedział,co on powiedział ?!!!,he!,co ja mam teraz mu powiedzieć?!

__________________________________________________



Przepraszam,że tak późno,ale jak już mówiłam byłam zajęta,teraz się nie spóźnię :)


Jak myślicie co Sel powie Taylorowi ?

I  co wymyśliła z Alfredem ?

KOMENTUJCIE !!!
 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 35

Selena 
Leżałam spokojnie,myśląc o tym wszystkim,co zdarzyło się w moim życiu,bardzo dużo...nawet nie wiem,czy dobrze robię,że zostaje z Justinem,przecież mogę go skrzywdzić,przecież ja jestem do niczego nie dam mu nigdy,upragnionego dziecka,teraz mówi,że nie potrzebuje dziecka,że tylko ja się liczę,ale wcale tak nie jest!,kiedyś nadjedzie taki czas,kiedy zapragnie dziecka,a ja nie będę w stanie,mu go dać...moje życie,to jedno wielkie gówno!,złapałam za poduszkę,przykładając ją do twarzy,nagle usłyszałam pukanie,czyżby Justin wrócił?,wstałam z łóżka,powoli od kluczyłam drzwi,stanęłam jak wryta,kiedy zobaczyłam Pattie
-cześć kochanie-powiedziała,patrząc na mnie ze smutkiem-mogę wejść?-spytała grzecznie
-pewnie-odpowiedziałam i wpuściłam Pattie,do pokoju
-słyszałam co się stało-zaczęła,usiadłam obok niej i patrzyłam na nią-kochanie,nie możesz cały czas siebie obwiniać,to nie ty jesteś winna,dobrze wiesz,że twoja mama,na pewno nie chciała,a poza tym będziecie musiały naprawdę poważnie ze sobą porozmawiać,musicie rozumiesz?-powiedziała
-wiem,że będę musiała i zrobię to,ale ja nie powinnam być z twoim synem-zaczęłam,a ta spojrzała na mnie wzrokiem"dlaczego?''-kocham go,bardzo,bardzo,ale nie dam mu nigdy dziecka-powiedziałam i zaczęłam łkać,Pattie przytuliła mnie i pocałowała w czoło
-słuchaj,jeśli Justin nie chciałaby ciebie,to by dawno,to tobie powiedział,a myślisz dlaczego tu jestem,Justin bardzo się martwił o ciebie-pogłaskała mnie po głowie,miała rację,Justin też cierpi,a ja myślałam tylko o sobie,martwi się o mnie,ale nie mogę sobie poradzić z tym,ale muszę być silna i dać sobie radę-jak na ciebie Justin mówi?-spytała
-księżniczka-powiedziałam,lekko chichocząc,powiem szczerze Pattie,jest wspaniałą kobietą,uspokoiła mnie,tak szybko,jak nikt inny
-widzisz,jesteś jego księżniczką,tylko ty się dla niego liczysz,on pomoże ci,przez to przejść-powiedziała głaszcząc moje plecy,przez co poczułam się jak mała dziewczynka-ja będę już szła,ale porozmawiaj z Justinem,on też się martwi-powiedziała,na co przytaknęłam
-dziękuję-powiedziałam przytulając ją,kobieta opuściła pokój,poszłam za nią,lecz ona nie wiedziała,że poszłam za nią
-mamo i jak?-spytał Justin
-już się uspokoiła,porozmawiajcie,kochanie-powiedziała Pattie i dała buziaka w policzek Justina i wyszła z domu,Justin stał  i nie wiedział,co teraz zrobić,postanowiłam wyjść i z nim porozmawiać,kiedy Justin mnie zobaczył jego oczy zaświeciły
-Sel i ja..-nie dokończył ponieważ mu przerwałam
-przepraszam-powiedziałam,wtulając się w niego-tak bardzo przepraszam-powiedziałam przez łzy
-księżniczko,nie musisz przepraszać,to ja przepraszam,nie musiałem mówić ci takich głupot-powiedział podnosząc mój podbródek,patrzyliśmy sobie w oczy,widziałam w jego oczach,jak zbierają się słone łzy-potrzebuję cię,proszę nie odchodź,bez ciebie nie mam po co żyć-powiedział,na co łzy leciały mi strumieniem
-nie odejdę,obiecuję-powiedziałam i wtuliłam się w niego,jeszcze mocniej
-przejdziemy przez to razem,pamiętasz jak ci kiedyś mówiłem,że razem jesteśmy o wiele silniejsi,to nigdy się nie zmieni,kocham cię,to najbardziej się liczy,jesteś dla mnie wszystkim-powiedział,chwytając w objęcie moją twarz
-pamiętam,będziemy zawsze razem-powiedziałam,a nasze usta,powoli się zbliżały do siebie,moje powieki zamknęły się,czując wargi Justina na moich,owinęłam ręce w okół jego karku,nasze języki,zaczęły walczyć o dominację,a napięcie między nami,narastało,coraz bardziej,żyły Justina były bardzo widoczne,mój oddech przyspieszył kiedy czułam usta Justina na mojej szyi,zamknęłam oczy,czując nasilenie podniecenia,jęknęłam z przyjemności, Justin,zaczął dominować,wskoczyłam na niego,kładąc nogi wokół jego tali,Justin nie odrywał się od moich ust,wchodził do góry po schodach,prowadząc do naszej sypialni,kiedy doszliśmy,szatyn jednym kopnięciem drzwi,wszedł do sypialni,kładąc mnie na łóżku,zaczęłam zrywać z niego koszulkę,co spowodowało,większe nasilenie między nami,nawet się nie obejrzałam,a już nie miałam na sobie koszulki,Justin przejechał, palcem linię mojej tali,patrząc na mnie,poczułam ukłucie w brzuchu,takie,jakie zawsze mam,szatyn zaczął całować mój brzuch,sprawiając mi tym dużą przyjemność,z ciągnął ze mnie stanik,spuścił swoje spodnie,ale zatrzymał się,sięgnął do szafki,chcąc założyć gumkę,ale go zatrzymałam
-nie zakładaj,proszę nie przypominaj mi o tym-powiedziałam,a on spojrzał na mnie i nie założył gumki,wrócił do mnie i całując całe moje ciało,po chwili czułam,jak wszedł we mnie,zgięłam się,oddając głośne jęki,złapałam za moją pierś,pieszcząc ją,ugięłam nagi,po czym wpiłam moje paznokcie,Justinowi w plecy,na co syknął,ale podobało mu się to,nasze ciała,były cały czas w trakcie dotykania i pieszczenia,jednym słowem,uprawialiśmy miłość,kiedy doszliśmy,położyłam się na Justinie,który był,tak samo jak ja zmęczony,pieściliśmy się i całowaliśmy,ale w końcu moje oczy zaczęły się zamykać,nawet,nie wiem,kiedy usnęłam,ale mogę powiedzieć,że ten dzień był strasznie męczący i przykry,ale na koniec,umm.....cudowny :)

                                     *******
 Rano obudziły mnie promienie słońca,rozciągnęłam się i rozejrzałam po pokoju,lecz nikogo nie było,normalka,wstałam i poszłam do łazienki,wziąć gorącą i odprężającą kąpiel,kiedy byłam odświeżona,przebrałam się i umalowałam,po czym wyszłam z łazienki,szybko chwyciłam po mój telefon,wybrałam,kontakt Mamusia<3 i wybrałam,zieloną słuchawkę
<pip....pip....pip....pip
-Sel,coś się stało?-spytała mama,ona nie wie,że się dowiedziałam,nie powiem jej teraz
-miałabyś dzisiaj czas ?-spytałam
-um...pod wieczór-odpowiedziała
-to ja dzisiaj będę-powiedziałam i się rozłączyłam,jestem na nią wściekła,ale nie potrafię się gniewać,bo to w końcu mama,ale nie powinna mnie okłamywać,muszę to z nią wyjaśnić,spojrzałam w drzwi,stał w nich Justin
-hej księżniczko-wysłał mi uśmiech,który szybko odwzajemniłam-z kim rozmawiałaś?-spytał ciekawy
-z mamą-odpowiedziałam i po smutniałam
-jej,nie smuć się-podszedł do mnie i podniósł mój podbródek-dzisiaj zabieram cię na zakupy,pójdziemy z Alferdem,będzie super-powiedział proponując mi,chwilę się zastanowiłam
-pewnie,czemu by nie,dawno nie byłam-powiedziałam z uśmiechem,do mamy i tak mam iść wieczorem,to z czasem wyrobię

                                          *******
-Idziesz?-spytali prawie równocześnie chłopaki,przewróciłam teatralnie oczami i zbiegłam na dół
-jestem gotowa-powiedziałam z uśmiechem na twarzy,chłopcy posłali mi miły uśmiech,złączyłam z Justinem dłonie i wsiedliśmy do samochodu,ja usiadłam z przodu,na miejscu pasażera,Alferdo z tyłu,a Justin prowadził,całą drogę się śmieliśmy,z byle czego,nagle usłyszałam dobrą nutę Nicki Minaj (super bass)
-This one is for the boys with the booming system ,Top down, AC with the cooling system ,When he come up in the club, he be blazing up, Got stacks on deck like he saving up-zaczęłam rapować w samochodzie,na co chłopaki spojrzeli na mnie-no co?,lubię tą nutę-powiedziałam i dalej ją nuciłam
-haha,my też-powiedzieli równocześnie i zaczęli ze mną nucić tą piosenkę
                           
                                           *******
Gdy dojechaliśmy do galerii,na parkingu czekali już paparazzi,którzy byli pod jarani,że widzą mnie i Justina,RAZEM,żałośni,jak zwykle,to są suki,które zarabiają na niszczeniu czyjeś prywatności,to jest takie fajne,ale nie poradzimy nic na to,wyszliśmy z samochodu,Justin złapał moją dłoń i złączył ją ze swoją,Alfredo ruszył,za nami
-Justin,Selena,powiedzcie coś o waszym związku?-pytali ciekawi reporterzy,zasłoniłam moją twarz włosami,Justin rozumiał,dlaczego to robię,dobrze wie,że nie trawię paparazzie,poszliśmy dalej,chodziliśmy po galerii,byliśmy w paru sklepach,kupiłam sobie nowe ciuszki,które wybrał Justin,kiedy chodziłam po sklepie z męską odzieżą,zobaczyłam kobietę z dzieckiem,oczywiście malutkim,wyciągnęła go z wózka,stanęłam jak wryta,patrząc na nich,też bym tak chciała,ja nigdy tak nie będę miała,łzy zbierały się do moich oczów,nagle podszedł do mnie Justin
-Sel,co jest?-spytał zmartwiony
-popatrz na nich-pokazałam na kobietę z dzieckiem-ja tak nie będę miała-powiedziałam próbując się nie rozpłakać
-cii...nie myśl o tym-powiedział tuląc mnie-już okej?-spytał,pokiwałam głową i jak najszybciej chciałam,wyjść z tej galerii
-a tobie co?,czemu płaczesz?-spytał Alfredo
-płakać nie można?!-spytałam zdenerwowana,wiem,że powinnam się tak denerwować i być wredna dla Alfreda-przepraszam,za dużo stresu-powiedziałam wdychając powietrze i wydychając
-rozumiem,nie jestem zły-zaśmiał się i ruszył dalej,podeszłam szybko do Justina,który oglądał jakieś koszulki
-ja będę,już szła umówiłam się z mamą-powiedziałam do Justina
-a jak pojedziesz?-spytał
-zamówię taksówkę-odpowiedziałam szybko,trzepiąc rzęsami,Justin nienawidzi,kiedy jeżdżę taksówkami,boi się,że coś może mi się stać,wiem wariuje,ale to słodkie,że tak się martwi o mnie
-no nie wiem,nie jestem pewien,może poczekaj-zaproponował
-ile wam to zajmie,wiesz dobrze,że moja mama nie sra czasem,nawet gdy z nią mieszkałam,rzadko ją widywałam-powiedziałam tłumacząc szatynowi,ten westchnął
-dobra...ale,więcej się nie zgodzę,rozumiemy się?-spytał z powagą
-pewnie-odpowiedziałam-to ja lecę,pa piękny,widzimy się w domu-dałam mu całusa i uciekłam z galerii,zamówiłam taksówkę,czekałam na nią trochę,paparazzi,nie dawali mi spokoju,ale olałam ich totalnie,kiedy taksówka przyjechała wsiadłam w nią i podałam adres taksówkarzowi,po 20 minutach,byłam na miejscu,zapłaciłam taksówkarzowi,a ten podziękował i odjechał,kiedy stanęłam przed moim domem,złapałam szybko powietrze,bałam się tej rozmowy,ale trzeba to wyjaśnić,weszłam do domu
-jesteś mamo?-krzyknęłam na cały dom
-tak,tak jestem,cześć córusiu-podeszła do mnie i cmoknęła mnie w polik,odsunęłam się oo niej i spojrzałam na nią wzorkiem,"wytłumacz mi wszystko"-coś się stało,że przyjechałaś?-spytała lekko zestresowana
-mamo,musimy poważnie porozmawiać-zaczęłam tą rozmowę
-o czym?-spytała,nie wiem czy może już się domyślała,nie obchodzi mnie to,ale chce znać prawdę
-o tym,że jestem bezpłodna,bo piłaś,gdy mnie nosiłaś w sobie-powiedziałam szybko,złapałam się za głowę,patrząc na matkę,która nie wyglądała za dobrze,była przerażona
-Selenko,musisz o czymś wiedzieć....

__________________________________________________________
Witam,mam nadzieję,że rozdział się podoba :))
Jak myślicie,co jeszcze mama Seleny,chce jej wyjawić?

a jeszcze w sprawie piosenek,zmieniłam je,ponieważ idziemy dalej,będą niedługo ważne rozdziały,a nowe piosenki są specjalnie,dla tych rozdziałów jakie w tej chwili piszę,powiem,że dodałam nowe i przywróciłam piosenkę Seleny  (Song4)



KOMENTUJCIE !!! 

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 34

-tydzień-wyszeptałam,Justin usiadł obok mnie,wtuliłam się w jego pierś,łkając-to moja wina!,mogłam pomyśleć!-powiedziałam krzycząc
-uspokój się!-krzyknął szatyn na co drgnęłam-to nie twoja wina,lecz moja,to ja,nie założyłem tej pierdolonej gumki-powiedział,a jego głos się łamał,przetarł dłonią swoje włosy-jeśli będziesz w ciąży,wychowamy nasze dziecko,jak na rodziców przystało,będziemy razem szczęśliwy-powiedział głaszcząc moją głowę,tak abym się uspokoiła
-masz rację,razem damy radę-powiedziałam,zbliżając się do jego ust,wpiłam się w jego usta,po chwili rozłączyłam nasze usta,wstałam z łóżka i podeszłam do szafki,chwyciłam telefon,chcąc skontaktować się z moim ginekologiem,umówiłam się na jutro rano,na 10,gdy byłam pewna wizyty,mogłam wziąć gorącą kąpiel,gdy wyszłam z łazienki,mój piękny,już śnił,uśmiechnęłam się sama do siebie,myśląc jaki Justin jest odpowiedzialny,jego spokój jest dla mnie,najlepszym co mnie dzisiaj spotkało,boję się,jak cholera,przecież mogę być w ciąży,boję się być matką,położyłam się na moim miejscu,myślałam przez chwilę,aż w końcu usnęłam
_

Rano obudził mnie Justin
-co jest?-spytałam zaspana
-wstawaj,śniadanko dla przyszłej mamy-powiedział,a ja otworzyłam szeroko oczy,spojrzałam na godzinę,była już 9 rano
-cholera!-krzyknęłam i wstałam z łóżka,szybko wbiegłam do łazienki i przebrałam się,w przygotowane ciuchy,nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki,Justin stał jak słup,lekko chichocząc pod nosem
-co cie tak bawi?-spytałam,kiedy nakładałam na siebie skórzaną kurtkę
-ty,księżniczko,czemu się tak śpieszysz?-spytał 
-jestem umówiona u ginekologa-powiedziałam i wstałam,chwyciłam za torebkę,zeszłam na dół i zaczęłam ubierać buty,Justin zszedł na dół,przyglądał się mi z wielką uwagą,patrzałam na niego,jak na idiotę-co jest?-spytałam
-ymm....mogę jechać z tobą?-spytał robiąc słodką minkę,spojrzałam na niego miną "jesteś taki słodki"
-pewnie-powiedziałam,a na ustach szatyna zobaczyłam banana
-ja prowadzę-krzyknął biorąc klucze,spod mojego nosa
-ty jeździsz,jak wariat-powiedziałam,burząc się jak mała dziewczynka,wsiadłam na miejsce pasażera,a Justina na miejsce kierowcy,szybko dojechaliśmy,ponieważ jak mówiłam Justin,jeździ jak wariat,wysiadłam z auta,złączyłam z Justinem nasze dłonie i razem weszliśmy do budynku,podeszłam do recepcji
-dzień dobry,ja miałam dzisiaj umówioną wizytę u doktor Shodow-powiedziałam uśmiechając się przyjaźnie
-nazwisko ?-spytała
-Gomez-odpowiedziałam szybko
-tak,pani doktor czeka na panią-powiedziała,a ja ruszyłam w stronę sali,gdzie zwykle,miałam wizyty,gdy byłam mała,często z mamą przychodziłam tutaj,odwróciłam się w stronę Justina,ten tylko przytaknął,otworzyłam drzwi i weszłam do środka gabinetu
-dzień dobry,pani doktor-powiedziałam na powitanie
-witaj Selenko,jaka jest sprawa?-spytała patrząc,na jakieś papiery z moich badań wcześniejszych wizyt z mamą
-spóźnia mi się miesiączka,już tydzień,a współżyłam,czy może mi pani powiedzieć,czy jestem w ciąży?-spytałam,a ta wyrwała swoje oczy z papierów,kierując je na mnie
-nie jestem pewna,czy to możliwe-powiedziała,a ja spojrzałam na nią,nie wiedząc o co jej chodzi-musimy poważnie porozmawiać-powiedziała,bardzo poważnie,przytaknęłam jej,nie śmiało

***********************
Wyszłam z gabinetu pani ginekolog,w moich oczach,zbierała się słona substancja,szłam,jak wpół żywa,nie mogłam uwierzyć,w to co powiedziała pani doktor,to nie może być prawdą!,szłam z opuszczoną głową,podniosłam ją i zobaczyłam Justina,który czekał nie cierpliwie,gdy mnie zauważył szybko podbiegł
-kochanie,i co będziemy mieć dzidziusia?-spytał,a  moje oczy,nagle się zaszkliły,jedna łza spłynęła po moim policzku,nie mogłam wydusić słowa,wszystko zrobiło się,jakby pod mgłą-Sel,coś się stało?,hej-machał przed moimi oczyma -Sel! -krzyknął,a jego głos,był coraz cichszy do usłyszenia

***********************
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina,który siedział przy łóżku,rozejrzałam się i zauważyłam,że jestem w domu
-co,ja tu robię?-spytałam,zachrypniętym głosem,Justin,nagle się ocknął,gdy tylko usłyszał mój głos
-kochanie,zemdlałaś,gdy wyszłaś z gabinetu-powiedział głaszcząc mój polik,nagle przypomniało mi się,co powiedziała pani ginekolog,moja mina,zamarła-co się stało?,jesteś w ciąży?,powiedz coś-powiedział,widziałam,jak był zagubiony,moim milczeniem,ale jak mam mu powiedzieć
-nie jestem-wydukałam po chwili,a szatyn spojrzał na mnie
-to nic strasznego,przecież nie byliśmy pewni tego,czy w ogóle jesteś w ciąży,mamy szczęście nie wpadliśmy,powinnaś się cieszyć-powiedział,dalej pieszcząc mój polik,moje oczy,zaszkliły się,a łzy same leciały,niczym strumień
-wolałabym być w ciąży!-krzyknęłam przez płacz,szatyn spojrzał,na mnie,nie wiedząc,o co teraz mi chodzi
-nie rozumiem,ja też bym chciał,możemy się postarać-powiedział,po czym chciał objąć mnie,lecz go odepchnęłam
-to nic nie da!-krzyknęłam,Justin nie wiedział,o co mi chodzi,czekał na to,aż się uspokoję i wyjaśnię mu,moje zachowanie,położył się przymnie,przyciągając mnie do siebie,wtuliłam się w jego pierś
-boję się o ciebie księżniczko,jeśli mi nie powiesz,co ci jest,to pojadę do tej doktorki i ona mi powie-powiedział spokojnie,ale również poważnie,spojrzałam na niego,wyrywając się z jego objęcia,usiadłam wygodnie,na łóżku i postanowiłam powiedzieć mu prawdę
-powiem ci,ale proszę,nie obwiniaj mnie,to nie jest moja wina-powiedziałam tłumacząc mu,żeby zrozumiał,to co mu powiem,szatyn przytaknął-nie mogę mieć dzieci,nigdy nie będę mogła mieć,jestem  bezpłodna-powiedziałam wyrzucając ze mnie,to co tak naprawdę mnie bolało
-nigdy?-spytał
-tak,nie mogę mieć dzieci,nigdy nie dam,ci dziecka Justin,nie uszczęśliwię cię,nie dam ci twoich dzieci,zrozumiem jeśli nie będziesz,chciał ze mną być,bo nie zasługujesz,na życie bez dzieci-powiedział,a szatyn spojrzał na mnie
-nie!,proszę nie mów,mi takich,rzeczy,kocham cię i tylko ciebie,jesteś moim płomykiem,moim ciepłem,moim życiem,nie potrzebuję dzieci,jeśli nie mogę ciebie mieć-powiedział,a ja spojrzałam na niego,po czym mocno się wtuliłam w niego i rozpłakałam się,jak mała dziewczynka
-to,przez moją mamę-powiedziałam przez płacz
-dlaczego przez nią ?-spytał
-gdy nosiła mnie jeszcze,dużo się stresowała,przez mojego ojca i piła alkohol-powiedziałam,płakałam,a raczej wyłam,ze smutku,dlaczego moja mama,nie powiedziała mi prawdy?,dlaczego milczała?,tyle pytań,pani doktor powiedziała mi,że mama piła i dużo się stresowała,dlatego,chodziłam na badania,żeby sprawdzać,czy jestem zdrowa,moja mama,wiedziała,jaka jest prawda i nic mi nie powiedziała,kocham ją,ale jak mogła to przede mną ukrywać
-Sel,to nie twoja wina,ani twojej mamy,ona nie myślała wtedy-powiedział tłumacząc mi
-wiem,ale znała prawdę,że nie mogę mieć dzieci i nic mi nie powiedziała,nigdy nie będę mogła być mamą-powiedziałam łamiącym głosem-ty tak się cieszyłeś,że będziesz tatusiem,mówiłeś do mnie,przyszła mama,a ja nigdy nie będę nią-powiedziałam znów się łamiąc
-nie myśl,o tym,musisz się uspokoić-powiedział głaszcząc moją głowę
-niby jak?!,ty nie wiesz,jak ja się czuje,nigdy tego nie zrozumiesz!,ty jak znajdziesz sobie inną,będziesz mógł mieć dziecko!,a ja nie !-powiedziałam krzycząc,wybiegłam z pokoju,zostawiając Justina samego,poszłam do innego pokoju,zamknęłam się w nim,zjechałam po drzwiach,wybuchając płaczem,skuliłam się,przyciągając kolana do mojej twarzy,łzy spływały,po moich policzkach,usłyszałam pukanie do drzwi
-zostaw mnie,Justin!-krzyknęłam
-Sel,możemy adoptować dziecko-powiedział proponując mi,zacisnęłam zęby i wstałam,zaczęłam walić w drzwi,jak opętana
-Nie!,na pewno nie!,ja nie chcę adoptować dziecka!,proszę zostaw mnie!,mówiłam ci,że mnie nie rozumiesz!-krzyknęłam i przestałam walić w drzwi,kiedy usłyszałam,że Justin wyszedł z domu trzaskając drzwiami,że usłyszałam w pokoju duży huk,szybko podeszłam do okna i zobaczyłam Justina,który wyjeżdża swoim autem,pociągnęłam za rękawki mojego swetra,patrząc na odjeżdżający samochód,przegryzłam dolną wargę,nie powinnam,mu tak mówić,powinnam się zamknąć,obraziłam go,on próbował mnie uspokoić,ale ja jestem,smutna i wściekła,to jest,takie smutne,kiedy nigdy nie zobaczysz,swojego maleństwa,MOJEGO,nie adoptowanego,mam już tego wszystkiego dość,muszę się uspokoić,ale nie potrafię,znieść tej myśli,że nigdy nie będę miała dziecka!!-Boże dlaczego?!!-krzyknęłam,upadając na podłogę,dłonie płożyłam na łóżku,a twarz zanurzyłam w poduszce

Justin
Jestem wściekły,kurwa bardzo wściekły,że mogę jej pomóc,ona teraz tak cierpi,a ja?!,patrzę i wymyślałam jakieś głupoty na pociesznie,ona ma rację,ja jej nie zrozumiem,ale wpadłem na pomysł,że kobiety tylko się rozumieją w takich sprawach,postanowiłem pojechać,po moją mamę,ona jej pomoże,na pewno,gdy dojechałem pod jej dom,wysiadłem z samochodu i wbiegłem do jej domu
-mamo!-krzyknąłem
-Justin?,coś się stało ?-spytała,jak zwykle troskliwie
-mamo,proszę pomóż Selenie-powiedziałem prosząc
-a co jej jest?-spytała
-bo myśleliśmy,że jest w ciąży,więc pojechaliśmy do ginekologa-zacząłem
-naprawdę ?,będziecie mieć dziecko,na pewno boi się,mogę z nią porozmawiać-powiedziała,a ja poczułem to co właśnie ona czuła
-nie jest w ciąży-powiedziałem zaciskając powieki-ona nie może mieć dzieci-powiedziałem,a słowa szły mi,tak jakby ktoś,wbijał mi nóż w gardło
-co?,jedźmy!-powiedziała,jakby rozkazując,gdy jechaliśmy wytłumaczyłem mamie,to co się stało i dlaczego Sel,nie może mieć dzieci,gdy dojechaliśmy,widziałem zapalone światło w pokoju,gdzie Selena się zamknęła-porozmawiam z nią-powiedziała i chciała ruszyć,ale ją zatrzymałem
-mamo,proszę,pomóż jej,bo ja jej nie potrafię-powiedziałem,a moje oczy się zaszkliły,mama przytuliła mnie i pozwoliłem jej,pójść do mojej księżniczki,mam nadzieję,że mama pomoże jej,bo ja nie potrafię,to tak boli,gdy nie możesz pomóc ukochanej osobie,patrzeć jak cierpi- wszystko w twoich rękach,mamo-powiedziałem patrząc na pokój,gdzie znajdowała się Selena

__________________________________________________
Hej miśki,mam nadzieję,że jesteście,tak samo poruszeni,jak ja,gdy to pisałam,cały czas,tylko mówiłam,tak mi szkoda Seleny,hihi,chociaż wiem,że to był mój pomysł,tssa obwiniajcie mnie
Dzisiaj dodałam długi rozdział,jeśli chcecie takie,to piszcie w komentarzach :)
Jak myślicie,Pattie,zdoła wyciągnąć Sel z dołka ?
Czy Sel,postanowi odejść od Justina,dla jego szczęścia?

KOMENTUJCIE!!!

@angelahamerska

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 33

Rano obudziły mnie czyjeś głosy,podniosłam się niedbale z łóżka,dłonią przetarłam włosy,przy czym ziewnęłam,spojrzałam na miejsce Justina,lecz go nie było,postanowiłam pójść do łazienki i przygotować się,ponieważ słyszałam głosy i na pewno Justin nie jest sam,wolę być dobrze przygotowana,kiedy uszykowałam się,zeszłam na dół,ale nie zastałam Justina,lecz jakąś kobietę i dwoje dzieci,ich oczy wylądowały na mnie,szeroko się uśmiechnęłam
-dzień dobry-powiedziałam nieśmiało
-witaj,jesteś dziewczyną Justina?-spytała kobieta,przytaknęłam jej głową i zachichotałam-Justin ma wywiad,kazał ci przekazać,że wieczorem będzie-powiedziała-a tak w ogóle,jestem mamą Justina,możesz mi mówić Pattie-powiedziała podając mi dłoń,uścisnęłam ją,szeroko się uśmiechając
-Selena,miło mi Pattie-powiedziałam przyjaźnie
-a te dwa szkraby,to rodzeństwo Justina....ta to jest Jazmyn,a ten to Jaxon-powiedziała wskazując na maluchy,uśmiechnęłam się do nich i podałam dłoń 
-hej jestem Selena-powiedziałam podając po kolei dłoń,chłopiec Jaxon był słodziutki,ale dziewczynka patrzyła na mnie gestem "dlaczego?!"-hej Jazmyn,coś się stało ?-spytałam 
-tak!-krzyknęła-zablałaś mi Justina-powiedziała,pokazując focha,podeszłam do niej i połaskotałam ją,Jazzy wybuchła śmiechem
-a może będzie nasz wspólny?-spytałam
-yhym- wymotała,nagle dziewczynka chwyciła mnie za rękę i ciągnęła do drzwi
-gdzie mnie ciągniesz?-spytałam
-idzemy na spacel,jak damy,Justin lubi-powiedziała,spojrzałam na Pattie,a ta zaśmiała się i usiadła na kanapie,nie miałam wyboru,musiałam towarzyszyć mojej nowej koleżance,przeszłyśmy się wokół domu,bawiłyśmy się w ganianego,a potem w chowanego,kiedy miałam już dość,postanowiłam wrócić z Jazzy do domu
-wróciłyśmy-krzyknęłyśmy zasapane,ponieważ ścigałyśmy się do drzwi
-haha,ale ciebie wykończyła-powiedziała przez śmiech Pattie-oglądacie ze mną Justina?-spytała,spojrzałyśmy na siebie i od razu wbiegłyśmy na łóżko,zaczął się program "Ellen" gdzie Justin,udzielał wywiadu,trochę się pośmiałyśmy z Justina i Ellen

The Ellen Show
E:wygląda na to,że ty i Selena znajdujecie jemiołę wszędzie,gdzie tylko pójdziecie(śmiech na widowni,a Justin lekko skołowany),po pierwsze,musi być fanie,w końcu się nie ukrywać i nie uciekać,to musi być fajne,gdy możesz mówić otwarcie o swoim związku(nagle pojawiło się nasze zdjęcie),ale traktujesz ją trochę jak dziecko,całujesz ją przez cały czas,to takie słodkie,jesteś po prostu szalenie w niej zakochany(nagle na widowni można było usłyszeć-ooo) 
J:ona ma po prostu całuśne policzki
E:Myślę,że to naprawdę słodkie,ale czy jest łatwiej,kiedy nie musicie się ukrywać i nie robić tych rzeczy w stylu,nigdy więcej?
J:Nie.Czuję,że to jest jak,żyję tylko raz i beznadziejnie jest się ukrywać przez cały czas,wiesz zawsze się ukrywać,robię to dla siebie
E:Dobrze.Należy ci się,jesteś dobrą osobą do robienia (nagły śmiech)
J:to bardzo miłe
E:dziękuję,powodzenia 
***************************
przez cały ten wywiad miałam otwarte usta-jipp-wydusiłam z siebie,Pattie spojrzała na mnie pytająco 
-hej,przecież to było słodkie,nie bój się,w końcu wszystko będzie dobrze-powiedziała głaszcząc mnie po plecach,skuliłam się,na twarz założyłam dłonie 
-nie o to chodzi-powiedziałam lekko zdenerwowana 
-a,o co?-spytała będą w kropce 
-o to,że Justin miał wywiad u Ellen i miał pytanie o mnie,a ja jutro mam wywiad u Ellen,a ja ją okłamałam,co do Justina,zabije mnie-powiedziałam przerażona,Pattie wybuchła śmiechem,moje oczy,spojrzały na nią,gestem"to nie śmieszne"
-hahaha,kłamcucha-śmiała się pokazując na mnie palcem Jazzy 
-bardzo śmieszne-powiedziałam udając obrażoną,mama Justina i Jazzy,pękały ze śmiechu,a mi do śmiechu nie było,najlepszy to jest Jaxon,jedyny normalny,nie śmieje się ze mnie,Justin ma bardzo fajną rodzinę,ale to nie są dzieci Pattie z tego co mówił mi Justin
-już jestem-zobaczyliśmy Justina,który wbiegł i chwycił w ramiona Jazzy,która pobiegła w jego kierunku
-Justin!-dała mu buziaka w policzek,wyglądali tak słodko,uśmiechnęłam się,Justin postawił Jazzy na podłogę i podszedł do mnie,mocno mnie przytulił i podarował buziaka w policzek 
-tęskniłaś?-spytał,śmiejąc się
-baaaaardzo,nawet tego sobie nie wyobrażasz-oznajmiłam 
-jak się czujesz?-spytał,dotykając moich pleców
-jest,już okej,świetną masz rodzinkę-powiedziałam,patrząc na jego mamę i rodzeństwo-Jazzy,Justin lubi damy,tak?-spytałam patrząc na dziewczynkę,ta przytaknęłam,Justin zaczął śmiać się,oczywiście jak i reszta
-Justin,śmieszną masz dziewczynę,bardzo dowcipna-powiedziała Pattie,przez śmiech
-wiem-powiedział Justin,przyciągając mnie do siebie,także nasze ciała stykały się ze sobą
-ej!,ja nic przecież śmiesznego nie powiedziałam-powiedziałam lekko oburzona,no i po co,ja w ogóle coś mówię,Justin i jego rodzina znów śmieli się i to oczywiście ze mnie-jak chcecie się jeszcze ze mnie pośmiać,oglądajcie czarodzieje z waverly place-powiedziałam szybko
-bardzo chętnie-poklepała mnie po ramieniu Pattie,wszyscy zjedliśmy kolację,było bardzo wesoło i przyjemnie,kiedy robiło się późno,Pattie,pożegnała się z nami,rodzeństwo Justina również,kiedy wyszli,poszłam na kanapę,położyłam się i włączyłam jakiś program,mianowicie mtv,leciały nastoletnie matki,lubię oglądać takie,rzeczy,nagle coś mi się przypomniało 
-co oglądasz-spytał Justin,który wyszedł z kuchni
-nieważne-powiedziałam i pobiegłam do pokoju jak poparzona,zaczęłam grzebać w moich rzeczach
-coś się stało?-spytał Justin,który przyszedł za mną,spojrzałam na niego i na kalendarz
-Justin zabezpieczałeś się?-spytałam lekko zdenerwowana 
-nie,a czemu pytasz ?-spytał patrząc na mnie,jak na idiotkę 
-spóźnia mi się-wydukałam,usiadłam na łóżko,chwyciłam się za głowę,nie zwracając uwagi na Justina 
-czyli....-przeciągnął 
-prawdopodobnie mogę być w ciąży-powiedziałam przez płacz,tak,boję się właśnie
-ile ci się spóźnia ?-spytał łamiącym głosem 
-tydzień

________________________________________________
Hej wszystkim! 
podoba wam się rozdział ?
jak myślicie Selena będzie w ciąży? 

@angelahamerska


KOMENTUJCIE!!!!!

czwartek, 1 sierpnia 2013

Rozdział 32

-ja?,jak przyjdziesz do góry to się dowiesz-powiedziałam tajemniczo,ale także,dając do zrozumienia,aby Fredo,już wyszedł,chłopak spojrzał na mnie,a potem na przyjaciela,więcej nie chciałam wiedzieć,ruszyłam do góry,kiedy doszłam do drzwi naszej sypialni,otworzyłam je,w pokoju było pusto i ciemno,łóżko było w takim samym stanie,kiedy wychodziłam,spojrzałam na wszystko,tak jakby z góry,a w środku krzyczałam z nerwów-AA! JESTEM WKURWIONA!-krzyknęłam na cały pokój,przecierając jedną dłonią,kąt mojej grzywki,próbowałam się uspokoić,wdychałam i wydychałam,powietrze,tak,aby się uspokoić,podeszłam do dużego lustra,które stało w sypialni,spojrzałam w nie i wiedziałam tylko ubrudzoną od sosu dziewczynę,nie chcąc patrzeć na moje odbicie,ruszyłam do łazienki,postanowiłam wziąć odprężający prysznic,wszystko mnie bolało,byłam tak wściekła,że nawet nie odczuwałam bólu,jak biłam się z tą suką,rzuciła mnie na stół,także z niego spadłam,czując łamiące się kości-Ow!-skurczyłam się,kiedy dotknęłam moich żeber,ból był nie do zniesienia,kiedy moje ciało było już umyte,wyszłam z kabiny z wielką ciężkością,każdy krok był bolesny,ubrałam na siebie spadnie od piżamy,spojrzałam w lustro,patrząc na moje plecy i brzuch,to było coś okropnego,nigdy nie biłam się o chłopaka z zazdrości,ale bicie się nie jest dla mnie,ale wygrałam i mam siniaki,a do tego boli mnie głowa,ogółem wszystko nawet chód,zwariowałam dla Justina,ale i tak bolą mnie słowa tej dziewczyny,nie jestem grzeczną dziewczynką,umiem się bawić!,nikt nie będzie obrażał Seleny Marii Gomez,NIKT!,kiedy stałam przed lustrem,spuściłam głowę w dół,patrząc w podłogę i myśląc,nagle poczułam dotknięcie od ogonka,przejeżdżając palcem do karku,zamknęłam oczy,czułam gęsią skórkę na ciele,ale także ból,podniosłam moją głowę,patrząc w lustro,za mną stał Justin,który przyglądał się moim plecom,zadrżałam,biorąc głęboki oddech-czuje się nieswojo,mogę się ubrać do końca?-spytałam patrząc w lustro,tak jakbym mówiła prosto w jego twarz
-przecież,wiedziałem ciebie nagą-oznajmił,spojrzałam na niego z lekkim zakłopotaniem
-ale,jestem posiniaczona!-krzyknęłam,próbując się uspokoić -czasami nie chce mi się już żyć-wyszeptałam-chce już być martw...-nie dokończyłam,bo mi przerwał
-przestań!-krzyknął,na co podskoczyłam-nie mów takich rzeczy,powinnaś się cieszyć ze swojego życia-powiedział,wąchając ,moje włosy
-cieszyć?!-powiedziałam z ironią-nienawidzę mojego życia-powiedziałam zdołowana
-chcesz odejść z tego świata?,czyli um....umrzeć-wydusił ostatnie słowo
-przepraszam,głowa mnie boli i gadam głupoty-powiedziałam łapiąc się za głowę,chłopak nic,już nie powiedział,ale patrzył na moje odbicie w lustrze,przełknęłam głośno ślinę-pomożesz mi założyć bluzkę?-spytałam,przerywając ciszę,która panowała
-pewnie-oznajmił,szatyn chwycił moją koszulkę,zakładając ją na mnie
-ow,ow!-syknęłam głośno,chłopak starał się,jak najdelikatniej ją założyć,kiedy udało mu się,spojrzał na mnie z wielką uwagą
-nie wyglądasz za dobrze-powiedział troskliwie,przejeżdżając dłonią,po moich kościach policzkowych,podniósł koszulkę wyżej,patrząc na moje siniaki na brzuchu,a potem na plecach-nie wygląda za dobrze,nie wiedziałem,że tak zareagujesz-powiedział patrząc mi w oczy
-wiesz,gdybym miała teraz,tyle siły kiedy wstałam,nakrzyczałabym na ciebie i udusiła,za tą akcję,a Alfreda również-powiedziałam,a mój głos brzmiał łamiąco
-wiem zasłużyłem,choć-powiedział dając mi dłoń,bym ją chwyciła,chwyciłam jego dłoń,ale kiedy próbowałam iść za nim,sprawiało mi to wiele bólu-księżniczko,pomogę-powiedział,łapiąc mnie w swoje ramiona,wtuliłam się w niego,czując gorąco,kiedy doszliśmy do pokoju,poczułam miękkość łóżka,co sprawiło mi wielką przyjemność,że,aż jęknęłam z przyjemność,czując ulgę i mniej bólu,jednym słowem czułam się jak w siódmym niebie,zamknęłam oczy,marząc o głębokim śnie,gdy nagle poczułam,delikatne  pocałunki na moich placach,ponieważ leżałam na brzuchu,bo plecy bardzo mocno mnie bolały,odwróciłam się,zerkając zza pleców i zobaczyłam Justina,który próbował wyleczyć,moje sine plecy,jego pocałunkami,zachichotałam cichutko,szatyn spojrzał na mnie,nasze spojrzenia spotkały się ze sobą,widziałam w jego oczach,wielką troskę i przejęcie,tym całym zajściem na dole,ale cóż zrobić,gdyby Justin nie był,taki słodki,to bym go udusiła,ale za bardzo,go kocham,żeby od razu udusić
-co robisz?-spytałam,patrząc na niego,chichocząc
-leczę cię,podobno moje pocałunki leczą-powiedział przez śmiech,zaśmiałam się głośniej
-kto ci powiedział,takie głupstwo?-spytałam dalej chichocząc
-a to,już moja sprawa-powiedział tajemniczo,przewróciłam oczami,odwracając się do wcześniejszej pozycji,nagle poczułam dłoń Justina na moim pośladku,na co gwałtownie,wróciłam twarzą do niego,gdy moja twarz doszła do wcześniejszej pozycji,poczułam ciepłe wargi szatyna na moich,od razu,odwzajemniłam pocałunek,łącząc jego język z moim,po chwili,nasze języki walczyły o dominację,a atmosfera między nami,narastała,moje ciało obróciło się na plecy,a ciało Justina,było nade mną-ow!-stęknęłam,kiedy rozłączyłam nasze usta,zaciskając zęby-przepraszam,ale nie dam rady-powiedziałam tłumacząc moje zachowanie
-nie,to ja przepraszam,za bardzo się napaliłem-powiedział obwiniając siebie samego,szatyn zszedł ze mnie i położył się na swoim miejscu,wyciągnął jedną rękę,tak abym się do niego przytuliła,zrobiłam jak kazał,wtuliłam się w niego,czując,jak nasze ciała,zostały przekryte,świeżutką kołderką
-kocham cię-powiedziałam,zanurzając się w jego klatkę piersiowej
-ja cię też-powiedział,już bardziej ze zmęczeniem,owinął rękę na mojej tali,moje oczy zamknęły się i popłynęłam w głęboki sen

____________________________________________
HEJ KOCHANI,JAK WAM SIĘ PODOBAŁ ROZDZIAŁ ?
WIEM,ROZDZIAŁ JEST SPOKOJNY,ALE TAKIE NA RAZIE BĘDĄ,NO MOŻE BĘDĄ WYJĄTKI,ALE KOCHANI,BĘDZIE SIĘ DZIAŁO I MOŻE WAS TO UCIESZY LUB ZAŁAMIE,ALE SZYBKO NIE SKOŃCZĘ PISAĆ TEGO OPOWIADANIE, USZANOWANIE

KOMENTUJCIE !!!!!!!