-uspokój się!-krzyknął szatyn na co drgnęłam-to nie twoja wina,lecz moja,to ja,nie założyłem tej pierdolonej gumki-powiedział,a jego głos się łamał,przetarł dłonią swoje włosy-jeśli będziesz w ciąży,wychowamy nasze dziecko,jak na rodziców przystało,będziemy razem szczęśliwy-powiedział głaszcząc moją głowę,tak abym się uspokoiła
-masz rację,razem damy radę-powiedziałam,zbliżając się do jego ust,wpiłam się w jego usta,po chwili rozłączyłam nasze usta,wstałam z łóżka i podeszłam do szafki,chwyciłam telefon,chcąc skontaktować się z moim ginekologiem,umówiłam się na jutro rano,na 10,gdy byłam pewna wizyty,mogłam wziąć gorącą kąpiel,gdy wyszłam z łazienki,mój piękny,już śnił,uśmiechnęłam się sama do siebie,myśląc jaki Justin jest odpowiedzialny,jego spokój jest dla mnie,najlepszym co mnie dzisiaj spotkało,boję się,jak cholera,przecież mogę być w ciąży,boję się być matką,położyłam się na moim miejscu,myślałam przez chwilę,aż w końcu usnęłam
_
Rano obudził mnie Justin
-co jest?-spytałam zaspana
-wstawaj,śniadanko dla przyszłej mamy-powiedział,a ja otworzyłam szeroko oczy,spojrzałam na godzinę,była już 9 rano
-cholera!-krzyknęłam i wstałam z łóżka,szybko wbiegłam do łazienki i przebrałam się,w przygotowane ciuchy,nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki,Justin stał jak słup,lekko chichocząc pod nosem
-co cie tak bawi?-spytałam,kiedy nakładałam na siebie skórzaną kurtkę
-ty,księżniczko,czemu się tak śpieszysz?-spytał
-jestem umówiona u ginekologa-powiedziałam i wstałam,chwyciłam za torebkę,zeszłam na dół i zaczęłam ubierać buty,Justin zszedł na dół,przyglądał się mi z wielką uwagą,patrzałam na niego,jak na idiotę-co jest?-spytałam
-ymm....mogę jechać z tobą?-spytał robiąc słodką minkę,spojrzałam na niego miną "jesteś taki słodki"
-pewnie-powiedziałam,a na ustach szatyna zobaczyłam banana
-ja prowadzę-krzyknął biorąc klucze,spod mojego nosa
-ty jeździsz,jak wariat-powiedziałam,burząc się jak mała dziewczynka,wsiadłam na miejsce pasażera,a Justina na miejsce kierowcy,szybko dojechaliśmy,ponieważ jak mówiłam Justin,jeździ jak wariat,wysiadłam z auta,złączyłam z Justinem nasze dłonie i razem weszliśmy do budynku,podeszłam do recepcji
-dzień dobry,ja miałam dzisiaj umówioną wizytę u doktor Shodow-powiedziałam uśmiechając się przyjaźnie
-nazwisko ?-spytała
-Gomez-odpowiedziałam szybko
-tak,pani doktor czeka na panią-powiedziała,a ja ruszyłam w stronę sali,gdzie zwykle,miałam wizyty,gdy byłam mała,często z mamą przychodziłam tutaj,odwróciłam się w stronę Justina,ten tylko przytaknął,otworzyłam drzwi i weszłam do środka gabinetu
-dzień dobry,pani doktor-powiedziałam na powitanie
-witaj Selenko,jaka jest sprawa?-spytała patrząc,na jakieś papiery z moich badań wcześniejszych wizyt z mamą
-spóźnia mi się miesiączka,już tydzień,a współżyłam,czy może mi pani powiedzieć,czy jestem w ciąży?-spytałam,a ta wyrwała swoje oczy z papierów,kierując je na mnie
-nie jestem pewna,czy to możliwe-powiedziała,a ja spojrzałam na nią,nie wiedząc o co jej chodzi-musimy poważnie porozmawiać-powiedziała,bardzo poważnie,przytaknęłam jej,nie śmiało
***********************
Wyszłam z gabinetu pani ginekolog,w moich oczach,zbierała się słona substancja,szłam,jak wpół żywa,nie mogłam uwierzyć,w to co powiedziała pani doktor,to nie może być prawdą!,szłam z opuszczoną głową,podniosłam ją i zobaczyłam Justina,który czekał nie cierpliwie,gdy mnie zauważył szybko podbiegł
-kochanie,i co będziemy mieć dzidziusia?-spytał,a moje oczy,nagle się zaszkliły,jedna łza spłynęła po moim policzku,nie mogłam wydusić słowa,wszystko zrobiło się,jakby pod mgłą-Sel,coś się stało?,hej-machał przed moimi oczyma -Sel! -krzyknął,a jego głos,był coraz cichszy do usłyszenia
***********************
Otworzyłam oczy i zobaczyłam Justina,który siedział przy łóżku,rozejrzałam się i zauważyłam,że jestem w domu
-co,ja tu robię?-spytałam,zachrypniętym głosem,Justin,nagle się ocknął,gdy tylko usłyszał mój głos
-kochanie,zemdlałaś,gdy wyszłaś z gabinetu-powiedział głaszcząc mój polik,nagle przypomniało mi się,co powiedziała pani ginekolog,moja mina,zamarła-co się stało?,jesteś w ciąży?,powiedz coś-powiedział,widziałam,jak był zagubiony,moim milczeniem,ale jak mam mu powiedzieć
-nie jestem-wydukałam po chwili,a szatyn spojrzał na mnie
-to nic strasznego,przecież nie byliśmy pewni tego,czy w ogóle jesteś w ciąży,mamy szczęście nie wpadliśmy,powinnaś się cieszyć-powiedział,dalej pieszcząc mój polik,moje oczy,zaszkliły się,a łzy same leciały,niczym strumień
-wolałabym być w ciąży!-krzyknęłam przez płacz,szatyn spojrzał,na mnie,nie wiedząc,o co teraz mi chodzi
-nie rozumiem,ja też bym chciał,możemy się postarać-powiedział,po czym chciał objąć mnie,lecz go odepchnęłam
-to nic nie da!-krzyknęłam,Justin nie wiedział,o co mi chodzi,czekał na to,aż się uspokoję i wyjaśnię mu,moje zachowanie,położył się przymnie,przyciągając mnie do siebie,wtuliłam się w jego pierś
-boję się o ciebie księżniczko,jeśli mi nie powiesz,co ci jest,to pojadę do tej doktorki i ona mi powie-powiedział spokojnie,ale również poważnie,spojrzałam na niego,wyrywając się z jego objęcia,usiadłam wygodnie,na łóżku i postanowiłam powiedzieć mu prawdę
-powiem ci,ale proszę,nie obwiniaj mnie,to nie jest moja wina-powiedziałam tłumacząc mu,żeby zrozumiał,to co mu powiem,szatyn przytaknął-nie mogę mieć dzieci,nigdy nie będę mogła mieć,jestem bezpłodna-powiedziałam wyrzucając ze mnie,to co tak naprawdę mnie bolało
-nigdy?-spytał
-tak,nie mogę mieć dzieci,nigdy nie dam,ci dziecka Justin,nie uszczęśliwię cię,nie dam ci twoich dzieci,zrozumiem jeśli nie będziesz,chciał ze mną być,bo nie zasługujesz,na życie bez dzieci-powiedział,a szatyn spojrzał na mnie
-nie!,proszę nie mów,mi takich,rzeczy,kocham cię i tylko ciebie,jesteś moim płomykiem,moim ciepłem,moim życiem,nie potrzebuję dzieci,jeśli nie mogę ciebie mieć-powiedział,a ja spojrzałam na niego,po czym mocno się wtuliłam w niego i rozpłakałam się,jak mała dziewczynka
-to,przez moją mamę-powiedziałam przez płacz
-dlaczego przez nią ?-spytał
-gdy nosiła mnie jeszcze,dużo się stresowała,przez mojego ojca i piła alkohol-powiedziałam,płakałam,a raczej wyłam,ze smutku,dlaczego moja mama,nie powiedziała mi prawdy?,dlaczego milczała?,tyle pytań,pani doktor powiedziała mi,że mama piła i dużo się stresowała,dlatego,chodziłam na badania,żeby sprawdzać,czy jestem zdrowa,moja mama,wiedziała,jaka jest prawda i nic mi nie powiedziała,kocham ją,ale jak mogła to przede mną ukrywać
-Sel,to nie twoja wina,ani twojej mamy,ona nie myślała wtedy-powiedział tłumacząc mi
-wiem,ale znała prawdę,że nie mogę mieć dzieci i nic mi nie powiedziała,nigdy nie będę mogła być mamą-powiedziałam łamiącym głosem-ty tak się cieszyłeś,że będziesz tatusiem,mówiłeś do mnie,przyszła mama,a ja nigdy nie będę nią-powiedziałam znów się łamiąc
-nie myśl,o tym,musisz się uspokoić-powiedział głaszcząc moją głowę
-niby jak?!,ty nie wiesz,jak ja się czuje,nigdy tego nie zrozumiesz!,ty jak znajdziesz sobie inną,będziesz mógł mieć dziecko!,a ja nie !-powiedziałam krzycząc,wybiegłam z pokoju,zostawiając Justina samego,poszłam do innego pokoju,zamknęłam się w nim,zjechałam po drzwiach,wybuchając płaczem,skuliłam się,przyciągając kolana do mojej twarzy,łzy spływały,po moich policzkach,usłyszałam pukanie do drzwi
-zostaw mnie,Justin!-krzyknęłam
-Sel,możemy adoptować dziecko-powiedział proponując mi,zacisnęłam zęby i wstałam,zaczęłam walić w drzwi,jak opętana
-Nie!,na pewno nie!,ja nie chcę adoptować dziecka!,proszę zostaw mnie!,mówiłam ci,że mnie nie rozumiesz!-krzyknęłam i przestałam walić w drzwi,kiedy usłyszałam,że Justin wyszedł z domu trzaskając drzwiami,że usłyszałam w pokoju duży huk,szybko podeszłam do okna i zobaczyłam Justina,który wyjeżdża swoim autem,pociągnęłam za rękawki mojego swetra,patrząc na odjeżdżający samochód,przegryzłam dolną wargę,nie powinnam,mu tak mówić,powinnam się zamknąć,obraziłam go,on próbował mnie uspokoić,ale ja jestem,smutna i wściekła,to jest,takie smutne,kiedy nigdy nie zobaczysz,swojego maleństwa,MOJEGO,nie adoptowanego,mam już tego wszystkiego dość,muszę się uspokoić,ale nie potrafię,znieść tej myśli,że nigdy nie będę miała dziecka!!-Boże dlaczego?!!-krzyknęłam,upadając na podłogę,dłonie płożyłam na łóżku,a twarz zanurzyłam w poduszce
Justin
Jestem wściekły,kurwa bardzo wściekły,że mogę jej pomóc,ona teraz tak cierpi,a ja?!,patrzę i wymyślałam jakieś głupoty na pociesznie,ona ma rację,ja jej nie zrozumiem,ale wpadłem na pomysł,że kobiety tylko się rozumieją w takich sprawach,postanowiłem pojechać,po moją mamę,ona jej pomoże,na pewno,gdy dojechałem pod jej dom,wysiadłem z samochodu i wbiegłem do jej domu
-mamo!-krzyknąłem
-Justin?,coś się stało ?-spytała,jak zwykle troskliwie
-mamo,proszę pomóż Selenie-powiedziałem prosząc
-a co jej jest?-spytała
-bo myśleliśmy,że jest w ciąży,więc pojechaliśmy do ginekologa-zacząłem
-naprawdę ?,będziecie mieć dziecko,na pewno boi się,mogę z nią porozmawiać-powiedziała,a ja poczułem to co właśnie ona czuła
-nie jest w ciąży-powiedziałem zaciskając powieki-ona nie może mieć dzieci-powiedziałem,a słowa szły mi,tak jakby ktoś,wbijał mi nóż w gardło
-co?,jedźmy!-powiedziała,jakby rozkazując,gdy jechaliśmy wytłumaczyłem mamie,to co się stało i dlaczego Sel,nie może mieć dzieci,gdy dojechaliśmy,widziałem zapalone światło w pokoju,gdzie Selena się zamknęła-porozmawiam z nią-powiedziała i chciała ruszyć,ale ją zatrzymałem
-mamo,proszę,pomóż jej,bo ja jej nie potrafię-powiedziałem,a moje oczy się zaszkliły,mama przytuliła mnie i pozwoliłem jej,pójść do mojej księżniczki,mam nadzieję,że mama pomoże jej,bo ja nie potrafię,to tak boli,gdy nie możesz pomóc ukochanej osobie,patrzeć jak cierpi- wszystko w twoich rękach,mamo-powiedziałem patrząc na pokój,gdzie znajdowała się Selena
__________________________________________________
Hej miśki,mam nadzieję,że jesteście,tak samo poruszeni,jak ja,gdy to pisałam,cały czas,tylko mówiłam,tak mi szkoda Seleny,hihi,chociaż wiem,że to był mój pomysł,tssa obwiniajcie mnie
Dzisiaj dodałam długi rozdział,jeśli chcecie takie,to piszcie w komentarzach :)
Jak myślicie,Pattie,zdoła wyciągnąć Sel z dołka ?
Czy Sel,postanowi odejść od Justina,dla jego szczęścia?
KOMENTUJCIE!!!
Mam nadzieje,że zdoła,biedna Selena;(,nie mieć szans na bycie matką,jest straszną katastrofą dla kobiety.Nie,nie ma tak być,ona i Justin będą szczęśliwi,nie ma zrywać,możesz takie pisać rozdziały,czekam już na kolejny,ale Nigdy nie mów nigdy ^^
OdpowiedzUsuńAle jaja,no pięknie tego to ja się nie spodziewałem,twoje pomysły są naprawdę dobre,biedna Sel,też mi szkoda Justina nie chciałbym być na jego miejscu ,czekam na następny !
OdpowiedzUsuńczytam to opowiadanie już drugi dzień i woo!!,podoba mi się,jest świetny,Selena i Justin będą cierpieć,dobrze,że Justin pojechał po swoją mamę,by wszystko jej wytłumaczyć,a w ogóle nie dziwie się Sel,no przecież ja bym wkurzyła się na swoją mamę,że mnie uszukiwała ;/
OdpowiedzUsuńjuż czekam nn:)
piękny rozdział,dziewczyno piszesz tak prawdziwie,że dla mnie to opowiadanie jest prawdziwe,codziennie czekam na kolejny rozdział,ale ten napisałaś GENIALNIE!,mam nadzieję,że szybko nie skończysz :)
OdpowiedzUsuńkiedy planujesz skończyć?,gdy napiszesz wszystko co było w zwiastunie ?
czekam na kolejny!! :)
aa i jeszcze jedno,proszę pisać,takie rozdziały!! i to obowiązkowo :)
OdpowiedzUsuń:(( szkoda
OdpowiedzUsuńto takie smutne, tak mi szkoda Sel,nie wiem co przeżywa,ale to na prawdę boli ;/,czekam kolejny :)
OdpowiedzUsuńomg;cc co oni przeżywają zarówno Justin,jest poszkodowany,mam nadzieje,że jej mama wytłumaczy się z tego,że ją oszukiwała,czekam na nn
OdpowiedzUsuńPowiem jedno,TO JEST NIESPRAWIEDLIWIE !,tak mi ich szkoda :(( czekam nn!
OdpowiedzUsuńwow, myślałam,że będzie tu happyend,ale Selena jest bezpłodna to takie okropne,co ona musi przeżywać,będzie patrzeć na inne matki,zwielkim żalem,bo ona nie będzie miała,coś swojego,coś pięknego w ramionach,i nie powie "jestem taką szczęściarą,że mam swojego/swoją maleństwo :) czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńKur%@$%@ jak Ty zajebiście piszesz !!!! :D
OdpowiedzUsuńPo prostu kocham to czytać powinnaś napisać książkę normalnie !! :):)
Tylko...jakbyś mogła zmienić to tło,muzyczkę i wgle. na takie jak kiedyś było,bardzo proszę !!! <3
przepraszam, możesz dać mi linka do piosenki numer 3 ? <3 kocham cię <3
OdpowiedzUsuń