Kolejny dzień toczył się tak samo,Justin wychodzi rano,a ja zostaję w domu i nie mogę nawet z niego wyjść.Cóż,ale dzisiaj to ostatni raz,kiedy on mi coś rozkaże,jednak jestem pewna tego,że chcę uciec,boję się o moje dziecko,które jest w drodze,a Justin nie jest sobą.Kocham go,ale nie chcę stracić,po raz drugi dziecka,ona jest teraz dla mnie najważniejsze,nic po za nim się nie liczy,muszę być odpowiedzialna i postąpić jak na matkę przystało.Ale ciężko,rozstać się z Justin,nawet jeśli on jest okrutny w stosunku do mnie,ale i tak dalej go kocham,jak kochałam za pierwszym razem kiedy wyznałam mu moje uczucia,od tamtej pory zbliżyliśmy się do siebie,tak bardzo,że w drodze mamy dziecko.Wiem,że powinnam mu powiedzieć,ale waham się,wolę postąpić w ten sposób,który zaplanowałam,nie chcę,aby moje dziecko musiało patrzeć jak jego ojciec bije mamę.To byłoby straszne.Chcę dać mojemu dziecku,całe moje serce.
Justin wrócił,dzisiaj dosyć wcześnie,nawet nie wdawał się ze mną w kłótnie,ani też nie przeprosił,za to,że mnie uderzył,ale nie będę się o nie prosiła,to on powinien wiedzieć,co powinien robić!Szatyn spał,a ja siedziałam na krześle,czytając książkę,spojrzałam na niego,po czym wstałam
-Justin śpisz?-zapytałam,nic nie odpowiedział-śpisz?-ponownie zapytałam,lecz znowu nie dostałam żadnej odpowiedzi.Gdy byłam pewna tego,że chłopak śpi,wyciągnęłam moje walizki,które były spakowane.Lecz jeszcze rozejrzałam się po sypialni.Podeszłam do łóżka,gdzie spał Justin,pocałowałam jego usta,a łzy płynęły strumieniem z moich powiek-żegnaj-wyszeptałam,po czym chwyciłam moje walizki i zeszłam na dół,gdzie weszłam do salonu,podchodząc do szafki z której wyciągnęłam kartkę i długopis.Usiadłam przy.
Drogi Justinie
Przepraszam,że uciekam,ale nie miałam innego wyjścia.Zmieniłeś się,mówisz mi takie okropne rzeczy,które mnie ranią.Ale i tak jestem szczęśliwa,że zakochałam się w tobie,bo jesteś moim życiem,ale muszę ratować siebie i moją miłość,która nie długo zawita w moim życiu.Przepraszam,że zabieram ci ją,ale to dla mnie i dla niego będzie najlepsze wyjście.Nie szukaj mnie,bo i tak mnie nie znajdziesz.Żegnaj
Ps.
Kocham cię
Rozpłakałam się pisząc ten list,położyłam go na stole,po czym przeszłam przez próg drzwi wyjściowy,a na samym początku,poczułam wilgotną bryzę,wiejącą na moją zapłakaną twarz,zobaczyłam jak jakiś samochód nadjeżdża,więc ruszyłam w jego stronę.W samochodzie czekał na mnie Alfredo,który patrzył na mnie ze smutkiem,kiedy szłam w jego stronę,wysiadł z samochodu,podchodząc do mnie
-Pomogę ci-powiedział,zabierając mi z rąk walizki,które wsadził do bagażnika.Zajęłam miejsce pasażera,a po chwili Fredo usiadł za kółkiem-na pewno tego chcesz?-zapytał dla pewności
-Alfredo nie mam innego wyjścia,tu nie chodzi o mnie,tylko o dziecko-odpowiedziałam-nie chcę go stracić-dokończyłam,chłopak przytaknął i odpalił silnik.Po 20 minutach byliśmy pod domem Taylor,która czekała na nas już pod domem.Wysiadłam z samochodu i pobiegłam,wtulając się w przyjaciółkę
-ciszę się,że podjęłaś taką decyzje,musisz myśleć o dziecku-powiedziała,pocierając moje włosy,na co tylko przytaknęłam
-Taylor,nie było mi nigdy w życiu,tak trudno zostawić Justina,może gdybym powiedziała mu o dziecku,zmieniłby się-stwierdziłam
-wierzysz w cuda,lepiej żeby nie wiedział,niech myśli,że go zostawiłaś bo stał się chujem-powiedziała
-może i chujem,ale ojcem tego dziecka i miłością mojego życia-powiedziałam stanowczo
-przepraszam,ale martwię się o was,za godzinę mamy wylot,więc Alfredo weź moje i Vanessy walizki-powiedziała pokazując na nie.W drzwiach stanęła Vanessa,która ucieszyła się na mój widok
-Selena,cieszę się z wyjazdu-zachichotała-ale wiem,że teraz jest ci ciężko,więc nie będę się cieszyła,tylko powspieram cię-powiedziała przytulając mnie,zachichotałam
-wiesz tylko śmiech,może mi teraz poprawić nastrój-powiedziałam chichocząc
-dziewczyny,musimy jechać,nie czas na pogaduszki-popędził nas Alfredo.Skoro mowa o Alfredzie,dziwnie się zachowuje.Usiadłam obok Alfreda,a dziewczyny zajęły miejsca z tyłu
-Fredo,co ci jest?-zapytałam,patrząc na niego
-nic,po prostu ciężko mi się z tobą żegnać-powiedział,próbując się nie rozpłakać
-przecież wiesz,gdzie będę-powiedziałam pocieszająco
-wiem,ale to zawsze daleko,a będę was mógł czasami odwiedzać,bo przecież mam pracę,a bardzo chciałbym być blisko tego malucha-powiedział,patrząc na mój brzuch z uśmiechem,który odwzajemniłam
-pamiętaj zawsze jesteś jak moja rodzina,kocham cię jak barta i dziecko będzie ciebie kochało jako wujka,najlepszego wujaszka na świecie-zachichotałam
-mam taką nadzieję-zaśmiał się.Po chwili Alfredo zatrzymał samochód,przy lotnisku,wysiedliśmy zabierając nasze walizki.Oczywiście roiło się od paparazzi,wiec musiałyśmy być bezpieczne,co dyskrecji naszego lotu.Udało nam się jakoś obejść reporterów.Weszliśmy na lotnisko,a nasz samolot czekał na swój lot,dziewczyny pożegnały się z Alfredem,ja podeszłam na koniec
-trzymaj się,dawaj mi znać jak żyjesz i pamiętaj nie mów Justinowi gdzie jestem-powiedziała przytulając go z całych sił
-obiecuję-powiedział,po czym odsunęłam się od niego,wchodząc do samolotu,zajęłam moje miejsce,a po 7 minutach,samolot zaczął startować,oprałam się o szybę,przejeżdżając po niej obuszkiem palców-Żegnaj Justin,Żegnaj L.A-wyszeptałam do siebie.Tak bardzo będę tęskniła za tym miejscem,za Justinem za mamą,która nie wie,że nawet jestem w ciąży.Żegnajcie....
Justin
Obudziłem się o 7:08,rozciągnąłem moje ciało,po czym leniwie wstałem,lecz coś przykuło moją uwagę,nie było Seleny,a najwidoczniej w nocy nie spała na łóżku,bo nawet nie ma wgnieceń,na poduszce.Szybko wstałem idąc na dół
-Selena!-zawołałem,ale nie dostałem żadnej odpowiedzi,ruszyłem do salony,siadając przed stołem,na stole zobaczyłem kartkę,chwyciłem ją i zacząłem czytać
Drogi Justinie
Przepraszam,że uciekam,ale nie miałam
innego wyjścia.Zmieniłeś się,mówisz mi takie okropne rzeczy,które mnie
ranią.Ale i tak jestem szczęśliwa,że zakochałam się w tobie,bo jesteś
moim życiem,ale muszę ratować siebie i moją miłość,która nie długo
zawita w moim życiu.Przepraszam,że zabieram ci ją,ale to dla mnie i dla
niego będzie najlepsze wyjście.Nie szukaj mnie,bo i tak mnie nie
znajdziesz.Żegnaj
Ps.
Kocham cię
Moje oczy rozszerzyły się,co?ona mnie zostawiła ?To moja wina!To kurwa moja wina!Sam do tego dopuściłem,wstałem i zacząłem rzucać wszystkim,co popadło w moje ręce
-kurwa!Kurwa!-krzyczałem,płacząc-ona nie odeszła,zaraz wróci i będzie jak dawniej zmienię się!Ona nie mogła uciec do innego-zawyłem opadając na podłogę i płacząc.Skrzywdziłem ją ,bo wdałem się w złe towarzystwo,teraz będę za to porządnie płacił,już płacę,bo straciłem i nie wiem gdzie ona jest!Może u swojej mamy albo u Taylor lub Vanessy ?!Niee ona napisała,żebym jej nie szukał,ale tego nie mogę jej obiecać,bo nie spocznę dopóki jej nie odnajdę,na pewno gdzieś jest w Los Angeles,zrobię wszystko,żeby ją odnaleźć,wynajmę detektywa,nagle usłyszałem jak ktoś wszedł do mojego domu,spojrzałem w kierunku drzwi i zobaczyłem Alfreda z moją mamą
-Justin-odezwała się srogo,ale ona i Fredo spojrzeli na mnie,poszerzyły im się źrenice
-jest gorzej niż myślałem-odezwał się Fredo
-co masz na myśli?-zapytałem wstając z podłogi-Selena uciekła,zostawiła mnie!-zapłakałem-muszę ją znaleźć,przeprosić i wszystko naprawić zanim będzie za późno-wytłumaczyłem
-już jest za późno-powiedział szeptem,spojrzałem na niego ostro
-gdzie ona jest?-zapytałem przyciskując go do ściany-mów!Gdzie ona jest?!
_____________________________________________________
Nie wiem,jakoś nie podoba mi się ten rozdział,ale napisałam go dla was
ponieważ długo nie pisałam nowego rozdziału :)
Co myślicie o decyzji Seleny ?
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
piątek, 20 grudnia 2013
sobota, 14 grudnia 2013
niedziela, 8 grudnia 2013
Rozdział 54
Justin mnie przeraża,boję się go.Dlaczego on zrobił się w stosunku do mnie taki agresywny.Nie spałam całą noc,a silne ramiona Justina,nie pozwoliły mi na opuszczenie łóżka.Dlaczego jestem taka słaba?Chciałabym być silna,aby odejść od Justina,bo ja tak dłużej nie mogę.Nagle poczułam,jak ramiona Justina puszczają mnie,spojrzałam na szatyna,który patrzył na mnie
-hej księżniczko,jak się spało?-zapytał słodko,przewróciłam oczami-nie rób tak!-krzyknął,na co podskoczyłam
-czego nie mam robić?-zapytałam przerażona.O co mu teraz chodzi?
-nie przewracaj,kurwa tymi oczami!-odpowiedział oschle.Teraz to w ogóle nie rozumiem,na początku,był słodki,a teraz drze się na mnie.Nagle chłopak,złapał mnie za nadgarstek mocno go z ciskając
-Justin to boli-powiedziałam,a mój głos się łamał,aby nie zapłakać
-odpowiedz mi jak się ciebie pytałem!Jak się spało?-zapytał,oczywiście oschle
-źle-odpowiedziałam krótko-czy to ważne-powiedziałam,wyrywając rękę z uścisku Justina,po czym wstałam
-gdzie idziesz?-zapytał,patrząc na mnie
-wykąpać się-odpowiedziałam krótko,a nagle zakręciło mi się w głowie,więc szybko złapałam się ściany.Justin podszedł do mnie,składając delikatne pocałunki na mojej szyi
-wykąpmy się razem-powiedział,szepcząc mi do ucha,ale nie za bardzo teraz miałam ochotę,na zwracanie na niego uwagi,ponieważ było mi nie dobrze,próbowałam się jakoś ogarnąć,po przez głębokie oddech,ale to nic nie działało.Justin,objął mnie w tali,na co w ogóle źle się poczułam
-Justin,ja jednak rezygnuje z kąpieli-wydukałam,łapiąc się za brzuch
-co?!-wrzasnął-wykąpiesz się ze mną,jeśli nawet tego nie będziesz chciała!-powiedział,łapiąc moją dłoń i prowadząc do łazienki
-Justin proszę-wyjąkałam,czego pożałowałam,chłopak ujął dłonią moją twarz,przyciskając do drzwi łazienki
-nie proś mnie o nic!-wycedził przez zęby,a z moich oczy spływały łzy-będziesz grzeczna? Czy mam cię do tego zmuszać?-zapytał,pokiwałam przecząco głową-tak jak myślałem-powiedział,po czym zaczął ściągać ze mnie piżamę,a zaraz ściągnął z siebie swoje bokserki,po czym musiałam wejść do kabiny prysznicowej,a raczej on ze mną.Na co miałam najmniejszą ochotę,to widzieć go!Słabo się czuję i jest mi nie dobrze,chce mi się płakać,choć nie wiem dlaczego,a teraz mam tylko ochotę się drzeć
****
Obydwoje wyszliśmy z łazienki,przebrani.Justin szykował się tak,jakby miał gdzieś wychodzić
-gdzie idziesz?-zapytałam
-wychodzę,ale masz być grzeczna-powiedział,po czym ruszył w stronę drzwi-a i zostajesz w domu!-powiedział rozkazująco,po czym zniknął za drzwiami,upadłam na łóżko,płacząc,a raczej wyjąc.On nie jest moim Justinem!Tamten Justin,był troskliwy,miły,szczery i kochał Selene,pozwalał jej na wolność i ufał jej.Super teraz mówię w trzeciej osobie!Nagle usłyszałam zdzwonienie do drzwi,szybko ogarnęłam się i zeszłam na dół.Otworzyłam drzwi,a w nich stali.Vanessa,Taylor S,Taylor L oraz Alfredo.Uśmiechnęłam się szczerze,widząc moich przyjaciół,właśnie kiedy najbardziej ich potrzebowałam
-hej mała-przywitał się Taylor,obejmując mnie jego silnymi ramionami,w których,można czuć się bezpiecznie,przywitałam się również z dziewczynami
-Alfredo-powiedziałam patrząc na niego-dawno cię nie widziałam-wyjaśniłam,a chłopak posłał mi uśmiech
-wiem,ale to się zmieni,jest Justin?-zapytał,a ja osłupiałam na wypowiedzenie jego imienia
-wyszedł-powiedziałam dosyć oschle
-sprzeczka?-zapytał,widząc moje zachowanie,a raczej wszyscy na mnie spojrzeli
-można tak powiedzieć,ale czy to ważne-wyjaśniłam,chcąc zmienić temat-napijecie się czegoś?-zapytałam,na co wszyscy pokiwali twierdząco głowami,z uśmiechem na twarzy poszłam po napoje,po jakieś chwili przyniosłam je i usiadłam z nimi przy stole
-Sel,kochanie wyglądasz na strasznie wyczerpaną-odezwała się Taylor
-bo jestem wyczerpana-wyjaśniłam,po pijając sok
-widać,że płakałaś i jesteś strasznie wystraszona,kiedy usłyszysz imię Justina,powiedz co się dzieje-powiedział Alfredo.Było widać,że martwi się o mnie,jak inni.Alfredo,chyba na tyle mnie poznał,że obydwoje znamy się na wyłączność
-nie!nie chcę mieć problemów z Justinem-wyjaśniłam prawie krzycząc,a wszystkie pary oczu,skierowały się na moją osobę
-co masz na myśli "problemów z Justinem"?-zapytała Taylor,westchnęłam głośno,wstając
-no,bo on się zmienił-wyjaśniłam przez płacz,wszyscy podeszli do mnie,chcąc dowiedzieć całej prawdy,postanowiłam im powiedzieć,nie chcę tego ukrywać-zaczął brać narkotyki-powiedziałam dalej płacząc
-co?!-prawie wszyscy krzyknęli
-to nie wszystko,zaczął mnie kontrolować.Muszę robić to co on chce,a jeśli tego nie zrobię to staje się agresywny-powiedziałam wyjąc i podeszłam do Alfreda,przytulając go,chłopak pogłaskał mnie po głowie,a ja poczułam się bezpieczna,ponieważ ostatnio nie miałam okazji poczuć się bezpiecznie w towarzystwie Justina
-uderzył cię?-zapytała Taylor,a gniew w jej głosie był strasznie wyraźny,odwróciłam się twarzą do niej,kiwając głową przecząco-dlaczego nie uciekniesz?-zapytała próbując się uspokoić
-próbowałam,ale on powiedział,że nie mam mu się sprzeciwiać,bo zacznie używać siły,a ja się go boję-odpowiedziałam,a mój płacz stał się jeszcze silniejszy,niż był
-skurwiel-wysyczała przez zęby
-zabiję go-odezwał się Taylor,zaciskając swoje dłonie w pięści
-nie!-podeszłam do niego,łapiąc jego dłonie-nie możecie nic mu powiedzieć,że wam powiedziałam-wyjaśniłam.Taylor przybił swoją pięść do swoich ust
-ale Selena on cię skrzywdzi-odezwał się Alfredo-nie poznaję mojego przyjaciela,ale boję się o ciebie-wyjaśnił
-wiem,sama się tego boję,ale co ja mogę zrobić?-zapytałam
-możesz i to dużo!-krzyknęła Taylor-jeśli się nad tobą znęca powinnaś wezwać policję i wtedy odejść-powiedziała,a ja ruszyłam w stronę schodów
-nikogo nie wezwę,kocham Justina i takiego świństwa bym mu nie zrobiła!-krzyknęłam,czułam się wściekła,smutna.Nie potrafiłam się kontrolować,chciałam wejść,na górę,kiedy nagle poczułam się słabo,a wszystkie moje wahania zachowania,weszły w jedno,a po chwili,nic nie czułam
Punktem widzenia 3 osoby
Czwórka przyjaciół,stała oszołomiona,kiedy dziewczyna upadła,pod wpływem jej nerwów.Taylor podszedł do dziewczyny i zaniósł ją do jej sypialni,kładąc na łóżku,po czym wrócił do swoich przyjaciół,którzy martwili się o Selene
-co się jej stało?-zapytała Vanessa
-skąd mamy wiedzieć,zemdlała,bo za dużo przechodzi przez ostatni czas-odpowiedziała jej blondynka,nagle do drzwi,ktoś zapukał,Taylor postanowiła otworzyć drzwi,a w nich stał lekarz,którego wezwała
-dobrze,że doktor już jest,na górze jest Selena-powiedziała pokazując mu drogę,lekarz szybko pobiegł na górę.
Przyjaciele,czekali dobrą godzinę,aż w końcu przyszedł doktor
-doktorze co jej się stało?-spytała blondynka,podchodząc do lekarza
-to jest normalne w jej stanie-odpowiedział z uśmiechem,wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę-Pani Selena oczekuje dziecka-dopowiedział,kiedy zauważył,jak wszyscy nie wiedzieli,co on miał na myśli.Wszyscy stali oszołomieni
-jak to?-wyjąkała po chwili blondynka
-proszę pogratulować ojcu dziecka,a ja będę już wychodził,do wiedzenia-powiedział wychodząc
SELENA
Obudziłam się,a nade mną stał jakiś mężczyzna,podskoczyłam,kiedy go zobaczyłam
-proszę się uspokoić,jestem lekarzem-posłał mi uśmiech-zemdlała pani-dopowiedział,a ja już sobie wszystko przypomniałam
-doktorze co mi jest?-zapytałam
-to normalne w pani stanie-powiedział,a ja spojrzałam na niego pytająco-jest pani w ciąży-powiedział.Co?!jestem w ciąży?uśmiech wdał się na moją twarz-gratuluję tobie i ojcu dziecka-powiedział,a moje szczęście minęło bardzo szybko.Justin jest psychiczny i może skrzywdzić dziecko,a na to mu nie pozwolę,wolę zginąć w zamian,że to dziecko się narodzi
-dziękuje-podziękowałam,a po chwili lekarz opuścił mój pokój.Teraz się nie boję,jeśli tu chodzi o życie mojego dziecka!Będę walczyła z Justinem,a jeśli nie pomoże ucieknę.Nagle do pokoju wbiegli moi przyjaciele
-jesteś w ciąży-podbiegł do mnie Alfredo,na co się zaśmiałam,ponieważ wyglądał bardzo zabawnie
-wiem-powiedziałam z uśmiechem
-ale teraz nic mu się nie stanie,bo będę go pilnował-oświadczył,a mi się przypomniało,jak straciłam moje dziecko!Teraz jestem świadoma,tego,że go mam w sobie i nie pozwolę na jego krzywdę
-co masz na myśli "teraz mu się nic nie stanie"?-zacytowała Taylor,westchnęłam głośno
-bo ja już byłam w ciąży-powiedziałam,nikt nie wiedział o tym,oprócz mojej mamy,Justina,Alfreda i Vanessy.Dziewczyna otworzyła szeroko usta-ale poroniłam,bo nie wiedziałam,że byłam w ciąży,chociaż,że byłam u ginekologa,to ta suka mnie oszukała-powiedziałam gniewnie,przypominając sobie panią ginekolog
-przykro mi-powiedziała ze smutkiem-to teraz będzie trzeba upilnować to maleństwo-powiedziała,dotykając mój brzuch
-a Justin?-zapytał Alfredo
-nic mu nie mów o dziecku,bo je skrzywdzi,lepiej uciekaj z nim,jak najdalej od Californii-oznajmiła
-wiem,ale nie teraz,muszę sprawdzić Justina,kiedy będę gotowa dam wam znać-powiedziałam,a wszyscy się za mną zgodziły
-wiesz,ja z tobą pojadę-powiedziała pewnie Taylor,na co się uśmiechnęłam
-i ja-krzyknęła podnosząc rękę Vanessa
-okej,dziewczyny jak będę gotowa wyjechać to dam wam znać-powiedziałam,na co dziewczyny zachichotały
-dobrze my będziemy już szli,zostawimy cię w spokoju-powiedziała,po czym wszyscy opuścili mój pokój,zostawiając samą.Zeszłam na dół do kuchni,byłam głodna,a teraz muszę jeść za dwóch,aby moja dzidzia też była najedzona.Przygotowałam sobie kanapki,konsumując je,gdy je zjadłam usłyszałam jak ktoś wszedł do domu,był to Justin.Jak zwykle w złym humorze,podszedł do mnie przytulając mnie
-byłaś w domu?-zapytał
-tak-odpowiedziałam spokojnie
-dobra dziewczynka-powiedział z uśmiechem.Jesteś dupkiem!Chłopak objął mnie w tali,przyciągając do siebie-teraz jestem cały twój,więc może pójdziemy na górę,dobrze się pobawić-powiedział szepcząc mi do ucha
-ćpałeś?-zapytałam pewnie
-i co z tego?-zapytał zirytowany
-to,że nie chcę być z ćpunem!nie chcę cię znać!-krzyknęłam,odpychając go ode mnie,szybko ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych,gdy nagle poczułam jak chłopak łapie mnie na rękę i przyciąga do siebie,po czym przyciska do ściany-nie zmusisz mnie,do robienia tego czego ty chcesz.Zakochałam się Justinie,który był troskliwy i kochany,a ty jesteś świnią,która zmusza mnie robienia,rzeczy na które nie mam ochoty!-wykrzyczałam mu w twarz,ale tego pożałowałam,Justin podniósł spoją rękę,uderzając ją w moją twarz,moje oczy powiększyły się z nasileniem bólu,złapałam się za polik i pobiegłam do pokoju,rzucając się na łóżko.On się nie zmieni!Nie mogę pozwolić,żeby moje dziecko,musiało żyć w strachu,przed własnym ojcem!Nie mogę uwierzyć w to,że Justin mnie uderzył,on by tego nigdy nie zrobił,ale cholera zrobił!Nie spodziewał się tego,że on mógłby być zdolny do uderzenia mnie.Zamknęłam oczy przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę
-obiecuję,wiesz,że jesteś dla mnie wszystkim i nic się nie liczy,po za tobą,księżniczko-powiedział,przyciągając mnie do siebie a po chwili jego usta,zaczęły całować moje wargi.Szybko się wyrwałam z tego pocałunku
-mam nadzieję-powiedziałam,rzucając się na łóżko-wiesz,jak się nie wyspałam na tej podłodze,masakra-rzekłam,przykrywając się cieplutką kołderką.Szatyn zaśmiał się pod nosem,po czym poczułam jak wskakuje na drugą połowę łóżka.Rzucił się na mnie,tak,że nie mogłam się ruszyć.Zaśmiałam się głośno
-co ty robisz?-zapytałam,kiedy czułam na mojej szyi,pocałunki.Chichotałam,wiercąc się!SZatyn oderwał się od mojej szyi.Spojrzał mi w oczy,a na jego ustach pojawił się ten chytry uśmieszek,za którym cholernie szaleję.Zagryzł swoją wargę,co zmusiło mnie zrobienia tego samego.I LOVE IT.
-wiesz?jesteś moim życiem-powiedział,po czym wpił się w moje usta
Otworzyłam oczy,a słone łzy spływały z moich oczów,po raz setny w dzisiejszym dniu.Tak bardzo tęsknię za tamtym Justinem,który był dla mnie wszystkim,a teraz sama nie wiem co dla mnie znaczy.Muszę uciec.
_______________________________________________
Hej wszystkim :)
i jak,szkoda mi Seleny,ale też się cieszę,że będzie miała dziecko
szkoda,że musi uciec,żeby była szczęśliwa z małym
Justin ją uderzył!
Teraz w tygodniu nie pojawi się rozdział,ponieważ jadę w piątek do Gdańska na casting do Xfactoru :)
trzymajcie kciuki,a dzisiaj jeszcze pojawi się rozdział na nowym opowiadaniu
http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
a i jeszcze zapraszam na nowy rozdział na opowiadaniu Angel of dream
http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
-hej księżniczko,jak się spało?-zapytał słodko,przewróciłam oczami-nie rób tak!-krzyknął,na co podskoczyłam
-czego nie mam robić?-zapytałam przerażona.O co mu teraz chodzi?
-nie przewracaj,kurwa tymi oczami!-odpowiedział oschle.Teraz to w ogóle nie rozumiem,na początku,był słodki,a teraz drze się na mnie.Nagle chłopak,złapał mnie za nadgarstek mocno go z ciskając
-Justin to boli-powiedziałam,a mój głos się łamał,aby nie zapłakać
-odpowiedz mi jak się ciebie pytałem!Jak się spało?-zapytał,oczywiście oschle
-źle-odpowiedziałam krótko-czy to ważne-powiedziałam,wyrywając rękę z uścisku Justina,po czym wstałam
-gdzie idziesz?-zapytał,patrząc na mnie
-wykąpać się-odpowiedziałam krótko,a nagle zakręciło mi się w głowie,więc szybko złapałam się ściany.Justin podszedł do mnie,składając delikatne pocałunki na mojej szyi
-wykąpmy się razem-powiedział,szepcząc mi do ucha,ale nie za bardzo teraz miałam ochotę,na zwracanie na niego uwagi,ponieważ było mi nie dobrze,próbowałam się jakoś ogarnąć,po przez głębokie oddech,ale to nic nie działało.Justin,objął mnie w tali,na co w ogóle źle się poczułam
-Justin,ja jednak rezygnuje z kąpieli-wydukałam,łapiąc się za brzuch
-co?!-wrzasnął-wykąpiesz się ze mną,jeśli nawet tego nie będziesz chciała!-powiedział,łapiąc moją dłoń i prowadząc do łazienki
-Justin proszę-wyjąkałam,czego pożałowałam,chłopak ujął dłonią moją twarz,przyciskając do drzwi łazienki
-nie proś mnie o nic!-wycedził przez zęby,a z moich oczy spływały łzy-będziesz grzeczna? Czy mam cię do tego zmuszać?-zapytał,pokiwałam przecząco głową-tak jak myślałem-powiedział,po czym zaczął ściągać ze mnie piżamę,a zaraz ściągnął z siebie swoje bokserki,po czym musiałam wejść do kabiny prysznicowej,a raczej on ze mną.Na co miałam najmniejszą ochotę,to widzieć go!Słabo się czuję i jest mi nie dobrze,chce mi się płakać,choć nie wiem dlaczego,a teraz mam tylko ochotę się drzeć
****
Obydwoje wyszliśmy z łazienki,przebrani.Justin szykował się tak,jakby miał gdzieś wychodzić
-gdzie idziesz?-zapytałam
-wychodzę,ale masz być grzeczna-powiedział,po czym ruszył w stronę drzwi-a i zostajesz w domu!-powiedział rozkazująco,po czym zniknął za drzwiami,upadłam na łóżko,płacząc,a raczej wyjąc.On nie jest moim Justinem!Tamten Justin,był troskliwy,miły,szczery i kochał Selene,pozwalał jej na wolność i ufał jej.Super teraz mówię w trzeciej osobie!Nagle usłyszałam zdzwonienie do drzwi,szybko ogarnęłam się i zeszłam na dół.Otworzyłam drzwi,a w nich stali.Vanessa,Taylor S,Taylor L oraz Alfredo.Uśmiechnęłam się szczerze,widząc moich przyjaciół,właśnie kiedy najbardziej ich potrzebowałam
-hej mała-przywitał się Taylor,obejmując mnie jego silnymi ramionami,w których,można czuć się bezpiecznie,przywitałam się również z dziewczynami
-Alfredo-powiedziałam patrząc na niego-dawno cię nie widziałam-wyjaśniłam,a chłopak posłał mi uśmiech
-wiem,ale to się zmieni,jest Justin?-zapytał,a ja osłupiałam na wypowiedzenie jego imienia
-wyszedł-powiedziałam dosyć oschle
-sprzeczka?-zapytał,widząc moje zachowanie,a raczej wszyscy na mnie spojrzeli
-można tak powiedzieć,ale czy to ważne-wyjaśniłam,chcąc zmienić temat-napijecie się czegoś?-zapytałam,na co wszyscy pokiwali twierdząco głowami,z uśmiechem na twarzy poszłam po napoje,po jakieś chwili przyniosłam je i usiadłam z nimi przy stole
-Sel,kochanie wyglądasz na strasznie wyczerpaną-odezwała się Taylor
-bo jestem wyczerpana-wyjaśniłam,po pijając sok
-widać,że płakałaś i jesteś strasznie wystraszona,kiedy usłyszysz imię Justina,powiedz co się dzieje-powiedział Alfredo.Było widać,że martwi się o mnie,jak inni.Alfredo,chyba na tyle mnie poznał,że obydwoje znamy się na wyłączność
-nie!nie chcę mieć problemów z Justinem-wyjaśniłam prawie krzycząc,a wszystkie pary oczu,skierowały się na moją osobę
-co masz na myśli "problemów z Justinem"?-zapytała Taylor,westchnęłam głośno,wstając
-no,bo on się zmienił-wyjaśniłam przez płacz,wszyscy podeszli do mnie,chcąc dowiedzieć całej prawdy,postanowiłam im powiedzieć,nie chcę tego ukrywać-zaczął brać narkotyki-powiedziałam dalej płacząc
-co?!-prawie wszyscy krzyknęli
-to nie wszystko,zaczął mnie kontrolować.Muszę robić to co on chce,a jeśli tego nie zrobię to staje się agresywny-powiedziałam wyjąc i podeszłam do Alfreda,przytulając go,chłopak pogłaskał mnie po głowie,a ja poczułam się bezpieczna,ponieważ ostatnio nie miałam okazji poczuć się bezpiecznie w towarzystwie Justina
-uderzył cię?-zapytała Taylor,a gniew w jej głosie był strasznie wyraźny,odwróciłam się twarzą do niej,kiwając głową przecząco-dlaczego nie uciekniesz?-zapytała próbując się uspokoić
-próbowałam,ale on powiedział,że nie mam mu się sprzeciwiać,bo zacznie używać siły,a ja się go boję-odpowiedziałam,a mój płacz stał się jeszcze silniejszy,niż był
-skurwiel-wysyczała przez zęby
-zabiję go-odezwał się Taylor,zaciskając swoje dłonie w pięści
-nie!-podeszłam do niego,łapiąc jego dłonie-nie możecie nic mu powiedzieć,że wam powiedziałam-wyjaśniłam.Taylor przybił swoją pięść do swoich ust
-ale Selena on cię skrzywdzi-odezwał się Alfredo-nie poznaję mojego przyjaciela,ale boję się o ciebie-wyjaśnił
-wiem,sama się tego boję,ale co ja mogę zrobić?-zapytałam
-możesz i to dużo!-krzyknęła Taylor-jeśli się nad tobą znęca powinnaś wezwać policję i wtedy odejść-powiedziała,a ja ruszyłam w stronę schodów
-nikogo nie wezwę,kocham Justina i takiego świństwa bym mu nie zrobiła!-krzyknęłam,czułam się wściekła,smutna.Nie potrafiłam się kontrolować,chciałam wejść,na górę,kiedy nagle poczułam się słabo,a wszystkie moje wahania zachowania,weszły w jedno,a po chwili,nic nie czułam
Punktem widzenia 3 osoby
Czwórka przyjaciół,stała oszołomiona,kiedy dziewczyna upadła,pod wpływem jej nerwów.Taylor podszedł do dziewczyny i zaniósł ją do jej sypialni,kładąc na łóżku,po czym wrócił do swoich przyjaciół,którzy martwili się o Selene
-co się jej stało?-zapytała Vanessa
-skąd mamy wiedzieć,zemdlała,bo za dużo przechodzi przez ostatni czas-odpowiedziała jej blondynka,nagle do drzwi,ktoś zapukał,Taylor postanowiła otworzyć drzwi,a w nich stał lekarz,którego wezwała
-dobrze,że doktor już jest,na górze jest Selena-powiedziała pokazując mu drogę,lekarz szybko pobiegł na górę.
Przyjaciele,czekali dobrą godzinę,aż w końcu przyszedł doktor
-doktorze co jej się stało?-spytała blondynka,podchodząc do lekarza
-to jest normalne w jej stanie-odpowiedział z uśmiechem,wszyscy spojrzeli na niego jak na idiotę-Pani Selena oczekuje dziecka-dopowiedział,kiedy zauważył,jak wszyscy nie wiedzieli,co on miał na myśli.Wszyscy stali oszołomieni
-jak to?-wyjąkała po chwili blondynka
-proszę pogratulować ojcu dziecka,a ja będę już wychodził,do wiedzenia-powiedział wychodząc
SELENA
Obudziłam się,a nade mną stał jakiś mężczyzna,podskoczyłam,kiedy go zobaczyłam
-proszę się uspokoić,jestem lekarzem-posłał mi uśmiech-zemdlała pani-dopowiedział,a ja już sobie wszystko przypomniałam
-doktorze co mi jest?-zapytałam
-to normalne w pani stanie-powiedział,a ja spojrzałam na niego pytająco-jest pani w ciąży-powiedział.Co?!jestem w ciąży?uśmiech wdał się na moją twarz-gratuluję tobie i ojcu dziecka-powiedział,a moje szczęście minęło bardzo szybko.Justin jest psychiczny i może skrzywdzić dziecko,a na to mu nie pozwolę,wolę zginąć w zamian,że to dziecko się narodzi
-dziękuje-podziękowałam,a po chwili lekarz opuścił mój pokój.Teraz się nie boję,jeśli tu chodzi o życie mojego dziecka!Będę walczyła z Justinem,a jeśli nie pomoże ucieknę.Nagle do pokoju wbiegli moi przyjaciele
-jesteś w ciąży-podbiegł do mnie Alfredo,na co się zaśmiałam,ponieważ wyglądał bardzo zabawnie
-wiem-powiedziałam z uśmiechem
-ale teraz nic mu się nie stanie,bo będę go pilnował-oświadczył,a mi się przypomniało,jak straciłam moje dziecko!Teraz jestem świadoma,tego,że go mam w sobie i nie pozwolę na jego krzywdę
-co masz na myśli "teraz mu się nic nie stanie"?-zacytowała Taylor,westchnęłam głośno
-bo ja już byłam w ciąży-powiedziałam,nikt nie wiedział o tym,oprócz mojej mamy,Justina,Alfreda i Vanessy.Dziewczyna otworzyła szeroko usta-ale poroniłam,bo nie wiedziałam,że byłam w ciąży,chociaż,że byłam u ginekologa,to ta suka mnie oszukała-powiedziałam gniewnie,przypominając sobie panią ginekolog
-przykro mi-powiedziała ze smutkiem-to teraz będzie trzeba upilnować to maleństwo-powiedziała,dotykając mój brzuch
-a Justin?-zapytał Alfredo
-nic mu nie mów o dziecku,bo je skrzywdzi,lepiej uciekaj z nim,jak najdalej od Californii-oznajmiła
-wiem,ale nie teraz,muszę sprawdzić Justina,kiedy będę gotowa dam wam znać-powiedziałam,a wszyscy się za mną zgodziły
-wiesz,ja z tobą pojadę-powiedziała pewnie Taylor,na co się uśmiechnęłam
-i ja-krzyknęła podnosząc rękę Vanessa
-okej,dziewczyny jak będę gotowa wyjechać to dam wam znać-powiedziałam,na co dziewczyny zachichotały
-dobrze my będziemy już szli,zostawimy cię w spokoju-powiedziała,po czym wszyscy opuścili mój pokój,zostawiając samą.Zeszłam na dół do kuchni,byłam głodna,a teraz muszę jeść za dwóch,aby moja dzidzia też była najedzona.Przygotowałam sobie kanapki,konsumując je,gdy je zjadłam usłyszałam jak ktoś wszedł do domu,był to Justin.Jak zwykle w złym humorze,podszedł do mnie przytulając mnie
-byłaś w domu?-zapytał
-tak-odpowiedziałam spokojnie
-dobra dziewczynka-powiedział z uśmiechem.Jesteś dupkiem!Chłopak objął mnie w tali,przyciągając do siebie-teraz jestem cały twój,więc może pójdziemy na górę,dobrze się pobawić-powiedział szepcząc mi do ucha
-ćpałeś?-zapytałam pewnie
-i co z tego?-zapytał zirytowany
-to,że nie chcę być z ćpunem!nie chcę cię znać!-krzyknęłam,odpychając go ode mnie,szybko ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych,gdy nagle poczułam jak chłopak łapie mnie na rękę i przyciąga do siebie,po czym przyciska do ściany-nie zmusisz mnie,do robienia tego czego ty chcesz.Zakochałam się Justinie,który był troskliwy i kochany,a ty jesteś świnią,która zmusza mnie robienia,rzeczy na które nie mam ochoty!-wykrzyczałam mu w twarz,ale tego pożałowałam,Justin podniósł spoją rękę,uderzając ją w moją twarz,moje oczy powiększyły się z nasileniem bólu,złapałam się za polik i pobiegłam do pokoju,rzucając się na łóżko.On się nie zmieni!Nie mogę pozwolić,żeby moje dziecko,musiało żyć w strachu,przed własnym ojcem!Nie mogę uwierzyć w to,że Justin mnie uderzył,on by tego nigdy nie zrobił,ale cholera zrobił!Nie spodziewał się tego,że on mógłby być zdolny do uderzenia mnie.Zamknęłam oczy przypominając sobie naszą ostatnią rozmowę
-obiecuję,wiesz,że jesteś dla mnie wszystkim i nic się nie liczy,po za tobą,księżniczko-powiedział,przyciągając mnie do siebie a po chwili jego usta,zaczęły całować moje wargi.Szybko się wyrwałam z tego pocałunku
-mam nadzieję-powiedziałam,rzucając się na łóżko-wiesz,jak się nie wyspałam na tej podłodze,masakra-rzekłam,przykrywając się cieplutką kołderką.Szatyn zaśmiał się pod nosem,po czym poczułam jak wskakuje na drugą połowę łóżka.Rzucił się na mnie,tak,że nie mogłam się ruszyć.Zaśmiałam się głośno
-co ty robisz?-zapytałam,kiedy czułam na mojej szyi,pocałunki.Chichotałam,wiercąc się!SZatyn oderwał się od mojej szyi.Spojrzał mi w oczy,a na jego ustach pojawił się ten chytry uśmieszek,za którym cholernie szaleję.Zagryzł swoją wargę,co zmusiło mnie zrobienia tego samego.I LOVE IT.
-wiesz?jesteś moim życiem-powiedział,po czym wpił się w moje usta
Otworzyłam oczy,a słone łzy spływały z moich oczów,po raz setny w dzisiejszym dniu.Tak bardzo tęsknię za tamtym Justinem,który był dla mnie wszystkim,a teraz sama nie wiem co dla mnie znaczy.Muszę uciec.
_______________________________________________
Hej wszystkim :)
i jak,szkoda mi Seleny,ale też się cieszę,że będzie miała dziecko
szkoda,że musi uciec,żeby była szczęśliwa z małym
Justin ją uderzył!
Teraz w tygodniu nie pojawi się rozdział,ponieważ jadę w piątek do Gdańska na casting do Xfactoru :)
trzymajcie kciuki,a dzisiaj jeszcze pojawi się rozdział na nowym opowiadaniu
http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
a i jeszcze zapraszam na nowy rozdział na opowiadaniu Angel of dream
http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
niedziela, 1 grudnia 2013
Rozdział 53
Ugh!wprowadziłam chłopaka trzymając go silnie za koszulkę i ciągnąc za sobą.Wszyliśmy do naszej sypialni,pchnęłam tego kretyna na łóżko.
-to ty kurwa robisz?-krzyknął podnosząc się z łóżka i szarpiąc mnie za ramię.Wystraszyłam się,bardzo wystraszyłam.Nigdy nie widziałam go w takim stanie,on nie jest sobą-myślisz,że możesz mnie traktować jak gówno?!....to się bardzo mylisz,bo ja zaraz ci pokaże jak czuje się gówno!-wrzasnął,na co zamknęłam powieki mocno je zaciskając.
-dlaczego taki jesteś?co ja do cholery tobie zrobiłam!...przecież wszystko było w porządku,aż nie zapaliłeś trawki!-wrzasnęłam wyrywając się z jego uścisku.Szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej,aby uciec przed Justinem,który był wstanie,zrobić mi krzywdę.Boję się go...
-otwieraj to głupia suko!-walił w drzwi,sunęłam się po drzwiach,opadając na kafelki o kolorze ecru
-zostaw mnie! Jutro pogadamy-odpowiedziałam krzykiem.Nagle szatyn kopnął drzwi z wielką siłą.Podskoczyłam nerwowo.Może zadzwonić na policje?Niee....bo by był jakiś skandal
-ja nie będę czekał,po prostu wywarze te drzwi i będę cię pierdolił!-krzyknął.O!Cholera,zmieniła mu się stacja mózgowa.
-jesteś chyba śmieszny!Nie będę robiła czegoś bez własnej woli!Idź sobie po dziwkę!-krzyknęłam z odpowiedzią.Minęła godzina od kiedy siedzę w tej łazience i raczej tu zostanę do rana,położyłam się wygodnie na dywaniku i zamknęłam moje powieki.
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi,leniwie podniosłam się,a to,że dzisiaj naprawdę nie wygodnie spałam dało siwe znaki.Bolał mnie kark-Ow!-syknęłam,wstając.Otworzyłam drzwi,a w nich stał we własnej osobie Justin.Chciałam zamknąć drzwi lecz zatrzymał je.
-wynoś się!-krzyknęłam wystraszona
-o co ci chodzi?-zapytał,a ja stanęłam jak wryta
-ty się pytasz! Odwaliło ci wczoraj,po tej imprezie-wyznałam-po pierwsze paliłeś marihuanę.Po drugie poniżyłeś mnie.Po trzecie chciałeś mnie pobić.Po czwarte chciałeś się ze mną pierdolić-powiedziałam na jednym tchle,szatyn stał jak wryty.Chyba nie dowierzał w to co mu powiedziałam
-naprawdę? Przepraszam skarbie-powiedział,po czym mnie przytulił
-wybaczam,ale nie wybaczę ci tego,że to brałeś!Dlaczego...dlaczego to brałeś?!-zapytałam
-sam nie wiem,koledzy mnie zawołali i dali mi zapalić-odpowiedział czując się głupio
-a ty nie potrafiłeś im odmówić-dokończyłam za niego.Chłopak zamilkł,przełykając ciężko ślinę-mam nadzieję,że to się nie powtórzy,bo jeśli tak ja nie mam prawa ci bronić,ale przez to na pewno stracisz mnie-powiedziałam podchodząc do niego i patrząc mu prosto w oczy
-obiecuję,wiesz,że jesteś dla mnie wszystkim i nic się nie liczy,po za tobą,księżniczko-powiedział,przyciągając mnie do siebie a po chwili jego usta,zaczęły całować moje wargi.Szybko się wyrwałam z tego pocałunku
-mam nadzieję-powiedziałam,rzucając się na łóżko-wiesz,jak się nie wyspałam na tej podłodze,masakra-rzekłam,przykrywając się cieplutką kołderką.Szatyn zaśmiał się pod nosem,po czym poczułam jak wskakuje na drugą połowę łóżka.Rzucił się na mnie,tak,że nie mogłam się ruszyć.Zaśmiałam się głośno
-co ty robisz?-zapytałam,kiedy czułam na mojej szyi,pocałunki.Chichotałam,wiercąc się!SZatyn oderwał się od mojej szyi.Spojrzał mi w oczy,a na jego ustach pojawił się ten chytry uśmieszek,za którym cholernie szaleję.Zagryzł swoją wargę,co zmusiło mnie zrobienia tego samego.I LOVE IT.
-wiesz?jesteś moim życiem-powiedział,po czym wpił się w moje usta.Aw!Jak ja go kocham! Jego dłonie wślizgnęły się pod moją bluzkę.Och jak ja tego kocham.Na mojej twarzy pojawił się cwany uśmieszek,po czym przejęłam inicjatywę.Rzuciłam go na plecy,po czym usiadłam na niego okrakiem
-tak chcesz się bawić?-zapytał cwanie
-ja wygrywam,Kidrauhal-rzuciłam ostro,po czym,zaczęłam ssać jego szyję,szatyn wydał z siebie przyjemne westchnięcia.A po chwili,to on był górą,a ja dołem.Rzucił mnie na plecy,a sam okrakiem leżał na mnie,pieszcząc moje udo
-to będzie zapamiętana chwila w naszym życiu-wyszeptał mi do ucha
-ja chcę,żeby była najlepszą-również wyszeptałam.A na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów
-kocham cię-wysyczał,przegryzając moją wargę
-ja ciebie też
******
Obudziłam się zrelaksowana,wyciągnęłam wysoko moje ręce i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Justina.Gdzie on jest?!Ubrałam na siebie szlafrok,po czym zeszłam na dół spojrzałam na godzinę.15 popołudniu.
-Justin-zawołałam idąc przez główny korytarz.Po paru minutach,zorientowałam się,że Justina nie ma w domu,więc postanowiłam włączyć sobie tv i jedząc zimne lody.Wiem lody są na załamke,ale ja lubię je jeść.Po chwili postanowiłam zadzwonić do Vanessy,po paru sygnałach odebrała
-HI-zapiszczała do słuchawki
-wariatko,co powiesz?-zapytałam chichocząc
-a okej,nie dawno wyszedł Taylor,był mnie odwiedzić,a tak po za tym u mnie wszystko w porządku-zachichotała-a jak znalazłaś Justina?-zapytała
-tak,był....był z kolegami,było mi nie dobrze,więc postanowiliśmy pojechać do domu-wytłumaczyłam,oczywiście kłamiąc
-Aww!Ale on jest słodki widać,że traktuje cię jak księżniczkę-zaśmiała się
-Taaaak,jest kochany,najcudowniejszy,po porostu kocham go-wykrzyczałam w słuchawkę,czując się jak skowronek
-ooo,co ja słyszę,było bara bara?-zapytała chichocząc.W tamtej chwili czułam jak się czerwienię.Czy to jest aż tak oczywiste?
-o co ty w ogóle pytasz?-zapytałam zmieszana
-no dziewczyno,nie jesteśmy dziećmi,więc robiliście to?-zapytała otwarcie
-yep-odpowiedziałam krótko,usłyszałam pisk
-i jak było?-zapytała
-cudownie-westchnęłam,przypominając sobie jego pocałunki i pieszczoty
-aww!umieram,musimy się spotkać w tygodniu całą paczką-oznajmiła
-pewnie,możecie wpaść-powiedziałam otwarcie
-super,to do zobaczenia-powiedziała,po czym rozłączyłam ją i głośno westchnęłam.Wstałam z sofy idąc do kuchni,wyjęłam z szafki szklankę i nalałam do niej soku pomarańczowego.Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,na co podskoczyłam.Moim oczom ukazał się Justin.Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zadowolenie z jego obecności
-hej skarbie,gdzie byłeś-zapytałam,opierając się o blat kuchenny
-co cię to obchodzi!-krzyknął.A całe moje szczęście,zeszło ze mnie momentalnie.Boże,ZNOWU!
-znowu to samo,ja wychodzę nie zamierzam się z tobą droczyć-powiedziałam spokojnie,ale w środku kipiałam ze złości.Przeszłam obok niego,ale złapał mnie za nadgarstki,rzucając mną o ścianę-Ow!-syknęłam,chciałam płakać z bólu.Zsunęłam się po ścianie opadając z wielką siłą na podłogę,dotknęłam moją dłonią czoła i zobaczyłam krew.Świetnie!Nie mogę się dać!On mnie nie puści!Muszę z nim walczyć,kiedy nie jest sobą!Powoli zaczyna mnie to denerwować
-bądź posłuszna BEZNADZIEJNA SUKO!-krzyknął.A moje serce pękło.Te słowa naprawdę mnie zabolały.Jak on mógł.Słone łzy zaczęły spływać z moich powiek-przestań się mazgaić-powiedział z ironią-lepiej chodź się ze mną pierdolić,albo cię zabiję!-powiedział,chwytając w rękę nóż.OMG!Boję się go!Szybko podniosłam się z podłogi i zaczęłam uciekać
-pomocy!-krzyczałam,widziałam,że Justin biegnie za mną.Czułam się jak w kolejnym horrorze.Normalnie przypomniała mi się ta sytuacja,kiedy uciekałam przed tym typem,który...który mnie zgwałcił.Gdy to mi się przypomina zaczynam wyć.Schowałam się w jakimś kącie domu,zobaczyłam jakąś deskę i chwyciłam ją.Justin szukał mnie jak jakiś psychopata,podeszłam do niego od tyłu,po czym uderzyłam go tą deską w głowę.Szatyn upadł na ziemię,a ja zaczęłam krzyczeć
-Zabiłam go!-powiedziałam z przerażeniem,szybko do niego podbiegłam sprawdzając puls.Na szczęście żył,tylko stracił przytomność pod skutkiem uderzenia-Justin przesadziłeś-powiedziałam wściekła,ciągnąc jego ciało.Nie wiem jak,ale jakoś udało mi się go wciągnąć po schodach,aż do sypialni,gdy jego ciało leżało na łóżku,mogłam w końcu odspnąć.Położyłam się na drugiej połówce łóżka.Zamknęłam oczy i zasnęłam
(SEN)
-nie bój się,będzie zajebiście-sapnął mi do ucha,na co zaczęłam wyć i jeszcze bardziej się wiercić,po chwili mężczyzna z ciągnął ze mnie całą resztę,którą miałam na sobie,przejechał dłonią po moim udzie,przesuwając się do mnie bliżej,wiedziałam co zaraz się stanie,nagle poczułam jak chłopak wchodzi we mnie,na co moje ciało osłupiało,POMOCY....!
JUSTIN
Obudziły mnie jakieś krzyki
-nieee! zostaw mnie-krzyczała,spojrzałem na bok i zobaczyłem moją księżniczkę,która płakała i próbowała się bronić
-kochanie-szturchnąłem ją,na co otworzyła oczy,ciężko oddychając
SELENA
To był jakiś koszmar!Znowu te wspomnienia,myślałam,że w końcu mi to minęło,ale tego nie da się zapomnieć i jeszcze Justin.Właśnie Justin,obudził mnie,spojrzałam na niego po chwili
-jak się czujesz?-zapytałam patrząc na niego wrogo
-chyba raczej jak ty się czujesz?-zapytał patrząc na mnie
-dobrze,zły sen-odpowiedziałam szybko-Justin...-westchnęłam ciężko-obiecałeś mi i mnie oszukałeś po prostu oszukałeś!-powiedziałam wściekła
-ja ciebie nie oszukałem-odpowiedział chcąc się bronić.Podniosłam wysoko brwi patrząc na niego ze zdziwieniem
-słucham?!wróciłeś kompletnie z jarany,ponownie chciałeś się ze mną pierdolić,nazwałeś mnie BEZNADZIEJNĄ SUKĄ i jeszcze ganiałeś po domu z nożem...ja....ja tak dłużej nie wytrzymam....Boję się ciebie-wyznałam.Spojrzałam na Justina,jego źrenice były poszerzone
-przepraszam,już to się nie powtórzy-powiedział błagająco,ale nie chciałam mu już ulec
-nie!ja nie chcę znowu przez takie coś przechodzić!Może lepiej będzie jeśli skończymy z tym! Ty stałeś się gnojem i wrednym sukinsynem-powiedziałam będąc kompletnie szczera
-proszę...-szepnął
-ja tak nie chcę,pakuję się i wyprowadzam się do mojej mamy-powiedziałam wstając z łóżka.Chłopak złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie,po czym przygniótł do ściany,tak,że prawie nie mogłam oddychać
-co ty robisz?-zapytałam wystraszona
-nigdzie nie pójdziesz!jesteś moja!-krzyknął.Teraz on nie był pod wpływem marihuany,wręcz przeciwnie,był jakiś inny,wściekły ,miał w sobie dużo gniewu i siły
-niee!-wrzasnęłam,próbując się wyrwać-puść mnie!-krzyknęłam,czując,że zaraz stracę wszystkie siły
-puszę jeśli zostaniesz-powiedział stawiając ultimatum,szybko pokręciłam twierdząco głową,po czym poczułam luz,upadłam na podłogę,czując jak moje żebra zaczynają mnie boleć.Szatyn kucnął przede mną,po czym zaniósł na łóżko.Położył się obok mnie i szepnął-Więcej nie rób takich głupstw,bo nie będę już taki łagodny.A ty dobrze wiesz,że nie chcę cię krzywdzić,dlatego proszę cię nie zmuszaj mnie do użycia siły
________________________________________________________
Witajcie kochani :)
Spodziewaliście się takiej zmiany w zachowaniu Justina?
Również przepraszam za jakie kol wiek błędy,ale piszę to dość późno,a chciałam dla was napisać ten rozdział,mam nadzieję,że się podoba :))
Czytasz=Komentujesz
-to ty kurwa robisz?-krzyknął podnosząc się z łóżka i szarpiąc mnie za ramię.Wystraszyłam się,bardzo wystraszyłam.Nigdy nie widziałam go w takim stanie,on nie jest sobą-myślisz,że możesz mnie traktować jak gówno?!....to się bardzo mylisz,bo ja zaraz ci pokaże jak czuje się gówno!-wrzasnął,na co zamknęłam powieki mocno je zaciskając.
-dlaczego taki jesteś?co ja do cholery tobie zrobiłam!...przecież wszystko było w porządku,aż nie zapaliłeś trawki!-wrzasnęłam wyrywając się z jego uścisku.Szybko pobiegłam do łazienki i zamknęłam się w niej,aby uciec przed Justinem,który był wstanie,zrobić mi krzywdę.Boję się go...
-otwieraj to głupia suko!-walił w drzwi,sunęłam się po drzwiach,opadając na kafelki o kolorze ecru
-zostaw mnie! Jutro pogadamy-odpowiedziałam krzykiem.Nagle szatyn kopnął drzwi z wielką siłą.Podskoczyłam nerwowo.Może zadzwonić na policje?Niee....bo by był jakiś skandal
-ja nie będę czekał,po prostu wywarze te drzwi i będę cię pierdolił!-krzyknął.O!Cholera,zmieniła mu się stacja mózgowa.
-jesteś chyba śmieszny!Nie będę robiła czegoś bez własnej woli!Idź sobie po dziwkę!-krzyknęłam z odpowiedzią.Minęła godzina od kiedy siedzę w tej łazience i raczej tu zostanę do rana,położyłam się wygodnie na dywaniku i zamknęłam moje powieki.
Rano obudziło mnie pukanie do drzwi,leniwie podniosłam się,a to,że dzisiaj naprawdę nie wygodnie spałam dało siwe znaki.Bolał mnie kark-Ow!-syknęłam,wstając.Otworzyłam drzwi,a w nich stał we własnej osobie Justin.Chciałam zamknąć drzwi lecz zatrzymał je.
-wynoś się!-krzyknęłam wystraszona
-o co ci chodzi?-zapytał,a ja stanęłam jak wryta
-ty się pytasz! Odwaliło ci wczoraj,po tej imprezie-wyznałam-po pierwsze paliłeś marihuanę.Po drugie poniżyłeś mnie.Po trzecie chciałeś mnie pobić.Po czwarte chciałeś się ze mną pierdolić-powiedziałam na jednym tchle,szatyn stał jak wryty.Chyba nie dowierzał w to co mu powiedziałam
-naprawdę? Przepraszam skarbie-powiedział,po czym mnie przytulił
-wybaczam,ale nie wybaczę ci tego,że to brałeś!Dlaczego...dlaczego to brałeś?!-zapytałam
-sam nie wiem,koledzy mnie zawołali i dali mi zapalić-odpowiedział czując się głupio
-a ty nie potrafiłeś im odmówić-dokończyłam za niego.Chłopak zamilkł,przełykając ciężko ślinę-mam nadzieję,że to się nie powtórzy,bo jeśli tak ja nie mam prawa ci bronić,ale przez to na pewno stracisz mnie-powiedziałam podchodząc do niego i patrząc mu prosto w oczy
-obiecuję,wiesz,że jesteś dla mnie wszystkim i nic się nie liczy,po za tobą,księżniczko-powiedział,przyciągając mnie do siebie a po chwili jego usta,zaczęły całować moje wargi.Szybko się wyrwałam z tego pocałunku
-mam nadzieję-powiedziałam,rzucając się na łóżko-wiesz,jak się nie wyspałam na tej podłodze,masakra-rzekłam,przykrywając się cieplutką kołderką.Szatyn zaśmiał się pod nosem,po czym poczułam jak wskakuje na drugą połowę łóżka.Rzucił się na mnie,tak,że nie mogłam się ruszyć.Zaśmiałam się głośno
-co ty robisz?-zapytałam,kiedy czułam na mojej szyi,pocałunki.Chichotałam,wiercąc się!SZatyn oderwał się od mojej szyi.Spojrzał mi w oczy,a na jego ustach pojawił się ten chytry uśmieszek,za którym cholernie szaleję.Zagryzł swoją wargę,co zmusiło mnie zrobienia tego samego.I LOVE IT.
-wiesz?jesteś moim życiem-powiedział,po czym wpił się w moje usta.Aw!Jak ja go kocham! Jego dłonie wślizgnęły się pod moją bluzkę.Och jak ja tego kocham.Na mojej twarzy pojawił się cwany uśmieszek,po czym przejęłam inicjatywę.Rzuciłam go na plecy,po czym usiadłam na niego okrakiem
-tak chcesz się bawić?-zapytał cwanie
-ja wygrywam,Kidrauhal-rzuciłam ostro,po czym,zaczęłam ssać jego szyję,szatyn wydał z siebie przyjemne westchnięcia.A po chwili,to on był górą,a ja dołem.Rzucił mnie na plecy,a sam okrakiem leżał na mnie,pieszcząc moje udo
-to będzie zapamiętana chwila w naszym życiu-wyszeptał mi do ucha
-ja chcę,żeby była najlepszą-również wyszeptałam.A na mojej twarzy pojawił się szereg białych zębów
-kocham cię-wysyczał,przegryzając moją wargę
-ja ciebie też
******
Obudziłam się zrelaksowana,wyciągnęłam wysoko moje ręce i zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu Justina.Gdzie on jest?!Ubrałam na siebie szlafrok,po czym zeszłam na dół spojrzałam na godzinę.15 popołudniu.
-Justin-zawołałam idąc przez główny korytarz.Po paru minutach,zorientowałam się,że Justina nie ma w domu,więc postanowiłam włączyć sobie tv i jedząc zimne lody.Wiem lody są na załamke,ale ja lubię je jeść.Po chwili postanowiłam zadzwonić do Vanessy,po paru sygnałach odebrała
-HI-zapiszczała do słuchawki
-wariatko,co powiesz?-zapytałam chichocząc
-a okej,nie dawno wyszedł Taylor,był mnie odwiedzić,a tak po za tym u mnie wszystko w porządku-zachichotała-a jak znalazłaś Justina?-zapytała
-tak,był....był z kolegami,było mi nie dobrze,więc postanowiliśmy pojechać do domu-wytłumaczyłam,oczywiście kłamiąc
-Aww!Ale on jest słodki widać,że traktuje cię jak księżniczkę-zaśmiała się
-Taaaak,jest kochany,najcudowniejszy,po porostu kocham go-wykrzyczałam w słuchawkę,czując się jak skowronek
-ooo,co ja słyszę,było bara bara?-zapytała chichocząc.W tamtej chwili czułam jak się czerwienię.Czy to jest aż tak oczywiste?
-o co ty w ogóle pytasz?-zapytałam zmieszana
-no dziewczyno,nie jesteśmy dziećmi,więc robiliście to?-zapytała otwarcie
-yep-odpowiedziałam krótko,usłyszałam pisk
-i jak było?-zapytała
-cudownie-westchnęłam,przypominając sobie jego pocałunki i pieszczoty
-aww!umieram,musimy się spotkać w tygodniu całą paczką-oznajmiła
-pewnie,możecie wpaść-powiedziałam otwarcie
-super,to do zobaczenia-powiedziała,po czym rozłączyłam ją i głośno westchnęłam.Wstałam z sofy idąc do kuchni,wyjęłam z szafki szklankę i nalałam do niej soku pomarańczowego.Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami,na co podskoczyłam.Moim oczom ukazał się Justin.Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech i zadowolenie z jego obecności
-hej skarbie,gdzie byłeś-zapytałam,opierając się o blat kuchenny
-co cię to obchodzi!-krzyknął.A całe moje szczęście,zeszło ze mnie momentalnie.Boże,ZNOWU!
-znowu to samo,ja wychodzę nie zamierzam się z tobą droczyć-powiedziałam spokojnie,ale w środku kipiałam ze złości.Przeszłam obok niego,ale złapał mnie za nadgarstki,rzucając mną o ścianę-Ow!-syknęłam,chciałam płakać z bólu.Zsunęłam się po ścianie opadając z wielką siłą na podłogę,dotknęłam moją dłonią czoła i zobaczyłam krew.Świetnie!Nie mogę się dać!On mnie nie puści!Muszę z nim walczyć,kiedy nie jest sobą!Powoli zaczyna mnie to denerwować
-bądź posłuszna BEZNADZIEJNA SUKO!-krzyknął.A moje serce pękło.Te słowa naprawdę mnie zabolały.Jak on mógł.Słone łzy zaczęły spływać z moich powiek-przestań się mazgaić-powiedział z ironią-lepiej chodź się ze mną pierdolić,albo cię zabiję!-powiedział,chwytając w rękę nóż.OMG!Boję się go!Szybko podniosłam się z podłogi i zaczęłam uciekać
-pomocy!-krzyczałam,widziałam,że Justin biegnie za mną.Czułam się jak w kolejnym horrorze.Normalnie przypomniała mi się ta sytuacja,kiedy uciekałam przed tym typem,który...który mnie zgwałcił.Gdy to mi się przypomina zaczynam wyć.Schowałam się w jakimś kącie domu,zobaczyłam jakąś deskę i chwyciłam ją.Justin szukał mnie jak jakiś psychopata,podeszłam do niego od tyłu,po czym uderzyłam go tą deską w głowę.Szatyn upadł na ziemię,a ja zaczęłam krzyczeć
-Zabiłam go!-powiedziałam z przerażeniem,szybko do niego podbiegłam sprawdzając puls.Na szczęście żył,tylko stracił przytomność pod skutkiem uderzenia-Justin przesadziłeś-powiedziałam wściekła,ciągnąc jego ciało.Nie wiem jak,ale jakoś udało mi się go wciągnąć po schodach,aż do sypialni,gdy jego ciało leżało na łóżku,mogłam w końcu odspnąć.Położyłam się na drugiej połówce łóżka.Zamknęłam oczy i zasnęłam
(SEN)
-nie bój się,będzie zajebiście-sapnął mi do ucha,na co zaczęłam wyć i jeszcze bardziej się wiercić,po chwili mężczyzna z ciągnął ze mnie całą resztę,którą miałam na sobie,przejechał dłonią po moim udzie,przesuwając się do mnie bliżej,wiedziałam co zaraz się stanie,nagle poczułam jak chłopak wchodzi we mnie,na co moje ciało osłupiało,POMOCY....!
JUSTIN
Obudziły mnie jakieś krzyki
-nieee! zostaw mnie-krzyczała,spojrzałem na bok i zobaczyłem moją księżniczkę,która płakała i próbowała się bronić
-kochanie-szturchnąłem ją,na co otworzyła oczy,ciężko oddychając
SELENA
To był jakiś koszmar!Znowu te wspomnienia,myślałam,że w końcu mi to minęło,ale tego nie da się zapomnieć i jeszcze Justin.Właśnie Justin,obudził mnie,spojrzałam na niego po chwili
-jak się czujesz?-zapytałam patrząc na niego wrogo
-chyba raczej jak ty się czujesz?-zapytał patrząc na mnie
-dobrze,zły sen-odpowiedziałam szybko-Justin...-westchnęłam ciężko-obiecałeś mi i mnie oszukałeś po prostu oszukałeś!-powiedziałam wściekła
-ja ciebie nie oszukałem-odpowiedział chcąc się bronić.Podniosłam wysoko brwi patrząc na niego ze zdziwieniem
-słucham?!wróciłeś kompletnie z jarany,ponownie chciałeś się ze mną pierdolić,nazwałeś mnie BEZNADZIEJNĄ SUKĄ i jeszcze ganiałeś po domu z nożem...ja....ja tak dłużej nie wytrzymam....Boję się ciebie-wyznałam.Spojrzałam na Justina,jego źrenice były poszerzone
-przepraszam,już to się nie powtórzy-powiedział błagająco,ale nie chciałam mu już ulec
-nie!ja nie chcę znowu przez takie coś przechodzić!Może lepiej będzie jeśli skończymy z tym! Ty stałeś się gnojem i wrednym sukinsynem-powiedziałam będąc kompletnie szczera
-proszę...-szepnął
-ja tak nie chcę,pakuję się i wyprowadzam się do mojej mamy-powiedziałam wstając z łóżka.Chłopak złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie,po czym przygniótł do ściany,tak,że prawie nie mogłam oddychać
-co ty robisz?-zapytałam wystraszona
-nigdzie nie pójdziesz!jesteś moja!-krzyknął.Teraz on nie był pod wpływem marihuany,wręcz przeciwnie,był jakiś inny,wściekły ,miał w sobie dużo gniewu i siły
-niee!-wrzasnęłam,próbując się wyrwać-puść mnie!-krzyknęłam,czując,że zaraz stracę wszystkie siły
-puszę jeśli zostaniesz-powiedział stawiając ultimatum,szybko pokręciłam twierdząco głową,po czym poczułam luz,upadłam na podłogę,czując jak moje żebra zaczynają mnie boleć.Szatyn kucnął przede mną,po czym zaniósł na łóżko.Położył się obok mnie i szepnął-Więcej nie rób takich głupstw,bo nie będę już taki łagodny.A ty dobrze wiesz,że nie chcę cię krzywdzić,dlatego proszę cię nie zmuszaj mnie do użycia siły
________________________________________________________
Witajcie kochani :)
Spodziewaliście się takiej zmiany w zachowaniu Justina?
Również przepraszam za jakie kol wiek błędy,ale piszę to dość późno,a chciałam dla was napisać ten rozdział,mam nadzieję,że się podoba :))
Czytasz=Komentujesz
środa, 27 listopada 2013
Rozdział 52
Minął miesiąc,od kiedy jesteśmy razem z Justinem.Na szczęście wszystko się układa i mam nadzieję,że dalej będzie.Rano obudziły mnie promienie słońca,padające na moją twarz,jęknęłam głośno,ocierając dłonią moje powieki
-witaj kochanie-usłyszałam chichot Justina,spojrzałam na niego z miłym uśmiechem
-hej piękny-powiedziałam leniwie-ja jeszcze pośpię-powiedziałam zakrywając się cała kołdrą,po chwili szatyn zrzucił ze mnie kołdrę,śmiejąc się-wiesz co,dupek jesteś-powiedziałam obrażona
-haha,kochanie twoje słowa mnie ranią-powiedział,łapiąc się za pierś
-i mają-oznajmiłam-lepiej dawaj tą kołdrę,albo...-zatrzymałam się zastanawiając się nad dokończeniem mojej groźby
-albo co?-zapytał
-albo stłukę ci tą piękną mordkę-powiedziałam dumnie,chłopak rzucił się na mnie,tak,że jego twarz była nad moją,chwycił moje nadgarstki,tak abym się nie wyrwała
-puść-powiedziałam przez zęby
-nie,bo mi groziłaś-powiedział pewnie
-okej,okej wygrałeś-powiedziałam szybko,chłopak westchnął
-coś za szybko się poddałaś-oznajmił,nagle zaczął mnie łaskotać,myślałam,że umrę ze śmiechu
-pro...proszę...dość-mówiłam zasapana,szatyn przestał łaskotać moje ciała,a za to wpił się w moje usta,po czym rozłączył nasze usta
-ubieraj się,bo dzisiaj idziemy na imprezę o 16,a jest już 14 śpiochu-zachichotał
-omg...zapomniałabym o tym,czemu nie obudziłeś mnie wcześniej-powiedziałam wstając i szukając odpowiednich ciuchów na imprezę,szatyn nic nie mówił,tylko wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą
-napijesz się kawy?-zapytał krzycząc
-yep-krzyknęłam.Teraz byłam bardziej zajęta szukaniem,czegoś EKSTRA!Ale pierwsze co zrobię,to się wykąpię...oh tak,jak ja kocham się kąpać,mogłabym siedzieć w wannie cały czas,ale przez ostatnie dni,Justin wyciągał mnie siłą z niej...Pff..zawsze zepsuje moją chwilę relaksu.A tak w ogóle za tydzień mija rok,od kiedy jestem z Justinem.Oh jak ten czas leci...jestem ciekawa czy pamięta o swojej księżniczce.Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki ,postanowiłam jednak wykąpać się pod prysznicem.Rozebrałam się i weszłam pod prysznic,a po chwili ciepłe krople wody,opadały na moje ciało.Gotowa wyszłam z kabiny prysznicowej,owinęłam moje ciało ręcznikiem,po czy, ruszyłam po moje ciuchy,które zostawiłam na łóżku.Szybko ruszyłam do sypialni i zobaczyłam Justina czekającego na mnie
-myślałem,że będę musiał ciebie...-zatrzymał się widząc mnie tylko w samym ręczniku-wyciągać siłą-dokończył,szybko podszedł do mnie,całując po szyi,sprawiając mi przy tym dużą przyjemność-księżniczko,może jeszcze zdążymy...-powiedział,próbując z ciągnąć ze mnie biały ręcznik
-niee!-krzyknęłam-wiesz wariat jesteś-zaśmiałam się-piękny musisz poczekać do wieczora,albo jutra,albo po pojutrza-zachichotałam,widząc jego wyraz twarzy
-ale wieczorem,jutro i po pojutrze,nie będziesz tak przyłapana w samym ręczniku-powiedział zawiedziony-a ty dobrze wiesz,jak kocham twoje ciało-wyszeptał mi do ucha,na dostałam miłe dreszcze
-trudno.ale śpieszy się nam,a ja nie chcę jak zwykle spóźniać się przez ciebie-powiedziałam tłumacząc
-ej,nie tylko przeze mnie się spóźnialiśmy,ty też miałaś te sprawy"muszę się umalować"-zacytował
-dobra-wyciągnęłam dłonie ,jak do obrony-a teraz wynocha,chcę się ubrać-powiedziałam,rzucając w niego poduszką
-kochanie,czego się wstydzisz,skoro już dobrze poznaliśmy nasze ciała-wytłumaczył,nagle dostał drugą poduszką w twarz
-wiesz co to jest odrobina prywatności?-zapytałam,chłopak pokiwał twierdząco głową-więc właśnie ja jej teraz chcę!-powiedziałam,wyganiając Justina z sypialni.Gdy w końcu byłam sama,mogłam się ubrać i umalować.Po godzinie byłam gotowa,zeszłam na dół,a przy stole czekał na mnie szatyn,pijąc kawę
-wiesz jednak rezygnuję z kawy mamy nie całą godzinę-wytłumaczyłam,Justin wstał i razem wyszliśmy z domu,przed domem stał samochód usiadłam na miejscu pasażera,a Justin zajął miejsce kierowcy,po czy odpalił silnik.Po 40 minutach byliśmy na miejscu.Razem z Justinem wysiedliśmy,Justin robił zdjęcia ze swoimi fankami,gdy już pożegnał się z nimi,mogliśmy wejść do środka.W środku,muzyka grała bardzo głośno,przeszliśmy kawałek i zobaczyłam Vanesse i Taylor,obydwoje podeszliśmy do nich
-hej dziewczyny-powiedziałam i przytuliłam obie jednym uściskiem
-hej-powiedziały prawie równocześnie.Taylor spojrzała na Justina morderczym wzrokiem,ponieważ nie lubi go,po tym jak mnie zdradził,no cóż nie powiem jej,żeby kogoś lubiła ,jeśli tego nie chce.Rozmawialiśmy i tańczyliśmy,gdy nagle Justin zniknął,zaczęłam się rozglądać,ale nigdzie go nie widziałam
-widziałyście może Justina?-zapytałam przyjaciółek
-widziałam jak szedł na tyły kluby-powiedziała Taylor,postanowiłam to sprawdzić.Szłam szybko w to miejsce,gdzie podobno był Justin.Przeszłam przez drzwi i znalazłam się na tyłach klubu,zaczęłam patrzeć czy gdzieś nie ma tu Justina,chciałam już wyjść,gdy nagle usłyszałam chichoty i śmiechy,szybko ruszyłam za głosami,które słyszałam,skradłam się nie zauważalnie i zobaczyłam Justina,trzymającego skręta w ręku,wziął macha,po czym wydmuchał z ust dym,zakryłam dłonią usta oraz nos,aby nie wąchać tego świństwa,szybko podeszłam do Justina
-Justin!-wrzasnęłam,na co szybko podskoczył i spojrzał na mnie,ledwo kontaktując z rzeczywistością
-o hej skarbie-powiedział prawie niezrozumiale
-co ty kurwa odpierdalasz-ponownie wrzasnęłam i wyrwałam mu z ręki skręta którego palił,chłopak pchnął mnie na ścianę
-kurwa pozwoliłem ci mieszać się w moje sprawy-wykrzyczał mi w twarz,wystraszyłam się go,ponieważ nie zachowywał się normalnie
-tak trzymaj Bieber,nie pozwól,rządzić sobą-powiedział jeden z koleżków Justina,spojrzałam na niego jak na idiotę,najchętniej teraz bym mu wyjebała
-Justin uspokój się-po prosiłam-jedźmy już do domu-powiedziałam,chcąc go wyciągnąć z tego miejsca
-nie!nie będziesz mi mówić co mam robić-ponownie wykrzyczał,do moich oczu napłynęła słona substancja
-dlaczego tak mówisz?-zapytałam,będąc w szoku
-bo tak się kurwa czuje,jeśli chcesz sama idź do domu-krzyknął
-ale sama nie będę wracała!Przyjechałeś ze mną i ze mną wrócisz!-krzyknęłam,po czym złapałam go za koszulę i wyprowadziłam z klubu,podeszłam do samochodu,ale wiedziałam,że Justin nie jest w stanie prowadzić-gdzie masz kluczyki?-zapytałam
-w dupie-odpowiedział,nic nie odpowiedziałam,zaczęłam przeszukiwać jego spodnie,aż w końcu,znalazłam je,usiadłam za kierownicą,a Justin na miejscu kierowcy,po czym odpaliłam silnik.Dlaczego Justin,tak mnie potraktował,czy on tak naprawdę myśli o mnie?
___________________________________________________
Przepraszam,że tak późno dodaje
w grudniu będzie więcej rozdziałów,to obiecane na paluszku :)
A i zapraszam na nowe opowiadanie również o Selenie i Justinie
Zapraszam na zwiastun do opowiadania "Należysz do mnie"
Czytasz=Komentujesz
-witaj kochanie-usłyszałam chichot Justina,spojrzałam na niego z miłym uśmiechem
-hej piękny-powiedziałam leniwie-ja jeszcze pośpię-powiedziałam zakrywając się cała kołdrą,po chwili szatyn zrzucił ze mnie kołdrę,śmiejąc się-wiesz co,dupek jesteś-powiedziałam obrażona
-haha,kochanie twoje słowa mnie ranią-powiedział,łapiąc się za pierś
-i mają-oznajmiłam-lepiej dawaj tą kołdrę,albo...-zatrzymałam się zastanawiając się nad dokończeniem mojej groźby
-albo co?-zapytał
-albo stłukę ci tą piękną mordkę-powiedziałam dumnie,chłopak rzucił się na mnie,tak,że jego twarz była nad moją,chwycił moje nadgarstki,tak abym się nie wyrwała
-puść-powiedziałam przez zęby
-nie,bo mi groziłaś-powiedział pewnie
-okej,okej wygrałeś-powiedziałam szybko,chłopak westchnął
-coś za szybko się poddałaś-oznajmił,nagle zaczął mnie łaskotać,myślałam,że umrę ze śmiechu
-pro...proszę...dość-mówiłam zasapana,szatyn przestał łaskotać moje ciała,a za to wpił się w moje usta,po czym rozłączył nasze usta
-ubieraj się,bo dzisiaj idziemy na imprezę o 16,a jest już 14 śpiochu-zachichotał
-omg...zapomniałabym o tym,czemu nie obudziłeś mnie wcześniej-powiedziałam wstając i szukając odpowiednich ciuchów na imprezę,szatyn nic nie mówił,tylko wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą
-napijesz się kawy?-zapytał krzycząc
-yep-krzyknęłam.Teraz byłam bardziej zajęta szukaniem,czegoś EKSTRA!Ale pierwsze co zrobię,to się wykąpię...oh tak,jak ja kocham się kąpać,mogłabym siedzieć w wannie cały czas,ale przez ostatnie dni,Justin wyciągał mnie siłą z niej...Pff..zawsze zepsuje moją chwilę relaksu.A tak w ogóle za tydzień mija rok,od kiedy jestem z Justinem.Oh jak ten czas leci...jestem ciekawa czy pamięta o swojej księżniczce.Szybkim krokiem ruszyłam do łazienki ,postanowiłam jednak wykąpać się pod prysznicem.Rozebrałam się i weszłam pod prysznic,a po chwili ciepłe krople wody,opadały na moje ciało.Gotowa wyszłam z kabiny prysznicowej,owinęłam moje ciało ręcznikiem,po czy, ruszyłam po moje ciuchy,które zostawiłam na łóżku.Szybko ruszyłam do sypialni i zobaczyłam Justina czekającego na mnie
-myślałem,że będę musiał ciebie...-zatrzymał się widząc mnie tylko w samym ręczniku-wyciągać siłą-dokończył,szybko podszedł do mnie,całując po szyi,sprawiając mi przy tym dużą przyjemność-księżniczko,może jeszcze zdążymy...-powiedział,próbując z ciągnąć ze mnie biały ręcznik
-niee!-krzyknęłam-wiesz wariat jesteś-zaśmiałam się-piękny musisz poczekać do wieczora,albo jutra,albo po pojutrza-zachichotałam,widząc jego wyraz twarzy
-ale wieczorem,jutro i po pojutrze,nie będziesz tak przyłapana w samym ręczniku-powiedział zawiedziony-a ty dobrze wiesz,jak kocham twoje ciało-wyszeptał mi do ucha,na dostałam miłe dreszcze
-trudno.ale śpieszy się nam,a ja nie chcę jak zwykle spóźniać się przez ciebie-powiedziałam tłumacząc
-ej,nie tylko przeze mnie się spóźnialiśmy,ty też miałaś te sprawy"muszę się umalować"-zacytował
-dobra-wyciągnęłam dłonie ,jak do obrony-a teraz wynocha,chcę się ubrać-powiedziałam,rzucając w niego poduszką
-kochanie,czego się wstydzisz,skoro już dobrze poznaliśmy nasze ciała-wytłumaczył,nagle dostał drugą poduszką w twarz
-wiesz co to jest odrobina prywatności?-zapytałam,chłopak pokiwał twierdząco głową-więc właśnie ja jej teraz chcę!-powiedziałam,wyganiając Justina z sypialni.Gdy w końcu byłam sama,mogłam się ubrać i umalować.Po godzinie byłam gotowa,zeszłam na dół,a przy stole czekał na mnie szatyn,pijąc kawę
-wiesz jednak rezygnuję z kawy mamy nie całą godzinę-wytłumaczyłam,Justin wstał i razem wyszliśmy z domu,przed domem stał samochód usiadłam na miejscu pasażera,a Justin zajął miejsce kierowcy,po czy odpalił silnik.Po 40 minutach byliśmy na miejscu.Razem z Justinem wysiedliśmy,Justin robił zdjęcia ze swoimi fankami,gdy już pożegnał się z nimi,mogliśmy wejść do środka.W środku,muzyka grała bardzo głośno,przeszliśmy kawałek i zobaczyłam Vanesse i Taylor,obydwoje podeszliśmy do nich
-hej dziewczyny-powiedziałam i przytuliłam obie jednym uściskiem
-hej-powiedziały prawie równocześnie.Taylor spojrzała na Justina morderczym wzrokiem,ponieważ nie lubi go,po tym jak mnie zdradził,no cóż nie powiem jej,żeby kogoś lubiła ,jeśli tego nie chce.Rozmawialiśmy i tańczyliśmy,gdy nagle Justin zniknął,zaczęłam się rozglądać,ale nigdzie go nie widziałam
-widziałyście może Justina?-zapytałam przyjaciółek
-widziałam jak szedł na tyły kluby-powiedziała Taylor,postanowiłam to sprawdzić.Szłam szybko w to miejsce,gdzie podobno był Justin.Przeszłam przez drzwi i znalazłam się na tyłach klubu,zaczęłam patrzeć czy gdzieś nie ma tu Justina,chciałam już wyjść,gdy nagle usłyszałam chichoty i śmiechy,szybko ruszyłam za głosami,które słyszałam,skradłam się nie zauważalnie i zobaczyłam Justina,trzymającego skręta w ręku,wziął macha,po czym wydmuchał z ust dym,zakryłam dłonią usta oraz nos,aby nie wąchać tego świństwa,szybko podeszłam do Justina
-Justin!-wrzasnęłam,na co szybko podskoczył i spojrzał na mnie,ledwo kontaktując z rzeczywistością
-o hej skarbie-powiedział prawie niezrozumiale
-co ty kurwa odpierdalasz-ponownie wrzasnęłam i wyrwałam mu z ręki skręta którego palił,chłopak pchnął mnie na ścianę
-kurwa pozwoliłem ci mieszać się w moje sprawy-wykrzyczał mi w twarz,wystraszyłam się go,ponieważ nie zachowywał się normalnie
-tak trzymaj Bieber,nie pozwól,rządzić sobą-powiedział jeden z koleżków Justina,spojrzałam na niego jak na idiotę,najchętniej teraz bym mu wyjebała
-Justin uspokój się-po prosiłam-jedźmy już do domu-powiedziałam,chcąc go wyciągnąć z tego miejsca
-nie!nie będziesz mi mówić co mam robić-ponownie wykrzyczał,do moich oczu napłynęła słona substancja
-dlaczego tak mówisz?-zapytałam,będąc w szoku
-bo tak się kurwa czuje,jeśli chcesz sama idź do domu-krzyknął
-ale sama nie będę wracała!Przyjechałeś ze mną i ze mną wrócisz!-krzyknęłam,po czym złapałam go za koszulę i wyprowadziłam z klubu,podeszłam do samochodu,ale wiedziałam,że Justin nie jest w stanie prowadzić-gdzie masz kluczyki?-zapytałam
-w dupie-odpowiedział,nic nie odpowiedziałam,zaczęłam przeszukiwać jego spodnie,aż w końcu,znalazłam je,usiadłam za kierownicą,a Justin na miejscu kierowcy,po czym odpaliłam silnik.Dlaczego Justin,tak mnie potraktował,czy on tak naprawdę myśli o mnie?
___________________________________________________
Przepraszam,że tak późno dodaje
w grudniu będzie więcej rozdziałów,to obiecane na paluszku :)
A i zapraszam na nowe opowiadanie również o Selenie i Justinie
Zapraszam na zwiastun do opowiadania "Należysz do mnie"
ZAPRASZAM
ZAPRASZAM NA MOJE NOWE OPOWIADANIE
http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
opowiadanie zwie się "Należysz do mnie"
Głównymi bohaterami są Justin i Selena
ZAPOWIADAM RÓWNIEŻ,ŻE WCIĄGU 2 GODZIN POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ
http://you-belong-to-me-selena.blogspot.com/
opowiadanie zwie się "Należysz do mnie"
Głównymi bohaterami są Justin i Selena
ZAPOWIADAM RÓWNIEŻ,ŻE WCIĄGU 2 GODZIN POJAWI SIĘ NOWY ROZDZIAŁ
MOŻECIE RÓWNIEŻ ZOBACZYĆ ZWIASTUN DO NOWEGO OPOWIADANIA
piątek, 8 listopada 2013
Rozdział 51
ZAPRASZAM NA NOWY ZWIASTUN #3 TAM ZOBACZYCIE JAKIE LOSY POTOCZĄ SIĘ W NASTĘPNYCH ROZDZIAŁACH FOREVER WITH YOU JUSTIN
Oderwałam moje wargi z warg Justina,biorąc głęboki oddech,po czym owinęłam moje ręce wokół jego szyi,za gryzując przy tym dolną wargę,patrząc w jego czekoladowe tęczówki
-bardzo cię kocham-rzekłam,a w środku skakałam z radości,że w końcu jesteśmy razem i nic nas już nie poróżni.Sądzę,że w miłości musimy przechodzić trudne sytuacje i uczymy się na własnych błędach.
-ja cię jeszcze bardziej-oznajmił,oblizując dolną wargę
-nie sądzę,bo jakbyś mnie kochał nie zastałabym cię z inną w łóżku-powiedziałam
-naprawdę mi przykro jestem idiotą-przyznał
-powtórz-powiedziałam szybko
-ale co?-spytał
-to co powiedziałeś na końcu zdania-wytłumaczyłam
-jestem idiotą-powiedział-wybaczysz?-spytał,zachichotałam
-jeśli powtórzysz to 100 razy-zaśmiałam się
-serio?okej,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą...-mówił ciągiem,przy czym naśmiałam się jak nigdy,gdy powtórzył do stu,zaczęłam klaskać dłońmi chichocząc-wybaczysz mi Seleno?-spytał
-pewnie-odpowiedziałam,wpijając się w jego usta-to co wychodzimy?-spytałam odrywając się od niego
-nieee...ja nie chcę-zabuczał jak dziecko-lubię jak jesteś mokra-oznajmił
-hahahah,oke....j- przeciągnęłam,odpływając od niego,wspięłam się po drabince
-no ejj,ale ty jesteś-powiedział oburzony
-kochanie nie spinaj się-rzekłam uspakajając go,przeszłam wokół basenu nie spuszczając wzroku z szatyna.Po jego wyrazie twarzy widziałam zamieszanie
-co ty knujesz?-spytał
-wiesz ciężko było mi w ubraniach,więc...-przeciągnęłam i zaczęłam ściągać z siebie mokre ubrania,pozostając tylko w bieliźnie...usta szatyna uchyliły się w szoku-na bąbę-krzyknęłam wskakując do wody,chwilę znajdowałam się pod wodą,a po chwili wynurzyłam głowę na powierzchnię,rozejrzałam się dookoła,ale nigdzie nie widziałam Justina,zaczęłam panikować-gdzi..-nie dokończyłam,ponieważ ktoś pociągnął mnie za nogę,a mianowicie tym kimś był Justin.Obydwoje byliśmy pod wodą,trochę panikowałam,ale Justin wpił się w moje usta,co na pewno wyglądało słodko.W głowie słyszałam głosy,które mówią"Aww",obydwoje wynurzyliśmy się na powierzchnie,głośno oddychając-wiesz pajac z ciebie!-walnęłam go w ramię
-ow! to bolało!zabiła mnie!-krzyczał rzucając się na wodę,myślałam,że pęknę ze śmiechu
-oj aleś ty biedny i głupi-zaśmiałam się,szatyn złapał dłońmi moje biodra przyciągając moje ciało do jego
-może i głupi,ale cie kocha-rzekł,na co zarumieniłam się,a szereg białych zębów pojawił się na mojej twarzy
-aww! to takie słodkie-zachichotałam
-jesteś moim życiem-pocałowałam jego policzek,po czym spojrzałam w jego oczy z czułością
-a ty moim-powiedziałam-mam do ciebie pytanie...dlaczego zdradziłeś mnie z inną?-spytałam,chcąc wiedzieć prawdę.Odkąd przyłapałam go na gorącym uczynku,nie znałam powodu jego zdrady
-Sel,dlaczego musisz o to pytać?-spytał lekko zdenerwowany
-chcę wiedzieć!-powiedziałam prawie krzycząc
-okej-złapał powietrze-było to tak,że Ariana przyszła do mnie,ponieważ chciałem,żeby zaśpiewała na moim koncercie no i wypiliśmy sobie,poniosły nas emocje i stało się,ale dobrze wiesz,że mi przykro,naprawdę tego żałuję-powiedział błagająco,złapałam powietrze chcąc nie wybuchnąć krzykiem
-okej,zapomnijmy o tym-powiedziałam spokojnie
-dziękuję-powiedział krótko wpijając się moje usta,szybko oderwałam się z jego ust
-zimno mi-powiedziałam ocierając dłońmi ramiona-ja wychodzę-rzekłam i podpłynęłam do drabinki,po czym zostawiłam szatyna samego,weszłam do domu,od razu wskakując na sofę i okrywając się kocem,cała drżałam.Nagle wpadłam na genialny pomysł,szybko poszłam do łazienki,wlałam gorącej wody do wanny,gdy wanna była pełna zdjęłam z siebie mokrą bieliznę i weszłam do gorącej wody relaksując się
-lepiej być nie mogło!-krzyknęłam do samej siebie,czując jak na nowo się naradzam.Nie mogę określić ile siedziałam w tej wannie,ale sporo.Szybko wyszłam z wody owijając moje ciało ręcznikiem,spojrzałam w moje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się,ponieważ wyglądałam na szczęśliwą i tak się właśnie czułam.Co do genialnego pomysłu,to zaraz go zacznę...ja i Justin będziemy mieli najcudowniejszą noc w naszym życiu.Szybko ubrałam strój,który przygotowałam
Gdy byłam gotowa,przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i z uśmiechem na twarzy szybko poszłam w stronę sypialni,gdy zbliżyłam się do drzwi zapukałam
-wejdź-usłyszałam jego zachrypnięty głos,zachichotałam pod nosem
-kochanie,ja zaraz będę,ale tylko nie wychodź-krzyknęłam,usłyszałam jak powiedział"okej"szybko zbiegłam na dół w poszukiwaniu wina,gdy znalazłam butelkę z winę,szybko pobiegłam na górę.Zanim weszłam postawiłam butelkę obok drzwi,po czym,zapukałam,wystawiłam jedną nogę zza drzwi i weszłam do pokoju,niczym królowa,chłopak nie zwrócił na mnie uwagi,ponieważ bawił się telefonem,więc postanowiłam włączyć muzykę do mojego show,po czym ponownie weszłam w tej samej pozycji.Justinowi szczęka opadła
-wow-odkaszlnął
-zabawa polega na odgadnięciu tytułu filmu-powiedziałam z uśmiechem na twarzy,odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam poruszać biodrami,uginając kolana.Moje ramiona poruszały się w takim samym tępie jak biodra,odwróciłam się do wyciągając jedną nogę do przodu i ocierając ręką moje udo,uwodzicielsko spojrzałam na niego-i?co to za film?-spytałam podchodząc do niego,chłopak próbował złapać powietrze
-zaraz oszaleje-ledwo wydusił
-niee...dziewięć i pół tygodnia...żałuj nagrodą byłam ja-powiedziałam uwodzicielsko,delikatnie jeżdżąc dłonią po jego klatce piersiowej
-pomocy-ponownie ciężko było mu wydusić jakiekolwiek słowo,zachichotałam
-mogę ci pomóc-powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi,chwyciłam za wino,które postawiłam obok drzwi,szybko weszłam do pokoju-wina kochanie?-spytałam
-tak..dużo-odpowiedział
-czy ty się przy mnie denerwujesz ?-spytałam siadając obok niego
-n-nie...nie,absolutnie nie-odrzekł,zachichotałam,Justin nalał do kieliszków wina i obydwoje chwyciliśmy je w dłonie-za nas-powiedział stukając nasze kieliszki
-za nas-szepnęłam i wzięłam łyka.-oh-sapnęłam biorąc kolejny łyk położyłam się wygodnie-całuj mnie!-rozkazałam,chłopak spojrzał na mnie chichocząc
-ty naprawdę nie możesz pić-zaśmiał się
-nie gadaj,tylko całuj-zaśmiałam się głośno
-a grzeczniej się nie da?-oznajmił
-bardzo proszę o pocałunek-powiedziałam robiąc minę szczeniaczka
-twoja prośba jest dla mnie rozkazem-powiedział,a jego dłoń delikatnie przejechała po moim udzie,na co zadrżałam,a jego usta zbliżały się do moich.Była niezmierna cisza taka,że nawet słyszałam jak moje serce wali. Musnął swoimi ustami moje pulchne,słodkie usta,po czym pogłębił pocałunek,moje usta poruszały się w idealnej synchronizacji z jego.Zamknęłam oczy,czując jak jego dłoń pieści moje udo,lekko jęknęłam pod wpływem emocji-kocham cię-szepnął w moje włosy,po czym jego usta zaczęły pieścić moją szyję.Gdy chłopak oderwał się od mojej szyi,jego twarz była na przeciwko mojej,nasze klatki piersiowe unosiły się z szybkością....dłoń chwyciłam jego łańcuszek,który wisiał w powietrzu,przyciągając go do moich ust,po czym podniosłam jego koszulę ściągając ją z niego.Obydwoje podnieśliśmy się z pozycji leżącej i stanęliśmy na przeciwko siebie,dłonią przejechałam po jego klatce piersiowej.Justin zbliżył nasze ciała,a ja czułam jak ściąga ze mnie moje ubranie.Gdy pozbył się ubrania,który miałam na sobie,zaczął całować moją szyję,usta,twarz,co tylko mógł,obydwoje upadliśmy na łóżko.Szatyn przejechał dłonią po moim brzuchu,zaraz go całując,coraz niżej.Co było w chuj przyjemne.Szaleństwo! Oszalałam z miłości do tego wariata!
____________________________________________
Mamy 51 rozdział :)
Zapraszam do obejrzenia zwiastunu :) chciałabym wiedzieć jakie jest wasze zdanie :)
Proszę się nie martwić.To opowiadanie nie będzie miało szybkiego końca,będę go pisać,aż dotrę do końca mojej wyobraźni o naszej dwójce :)
Prosiłabym o Komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
Oderwałam moje wargi z warg Justina,biorąc głęboki oddech,po czym owinęłam moje ręce wokół jego szyi,za gryzując przy tym dolną wargę,patrząc w jego czekoladowe tęczówki
-bardzo cię kocham-rzekłam,a w środku skakałam z radości,że w końcu jesteśmy razem i nic nas już nie poróżni.Sądzę,że w miłości musimy przechodzić trudne sytuacje i uczymy się na własnych błędach.
-ja cię jeszcze bardziej-oznajmił,oblizując dolną wargę
-nie sądzę,bo jakbyś mnie kochał nie zastałabym cię z inną w łóżku-powiedziałam
-naprawdę mi przykro jestem idiotą-przyznał
-powtórz-powiedziałam szybko
-ale co?-spytał
-to co powiedziałeś na końcu zdania-wytłumaczyłam
-jestem idiotą-powiedział-wybaczysz?-spytał,zachichotałam
-jeśli powtórzysz to 100 razy-zaśmiałam się
-serio?okej,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą,jestem idiotą...-mówił ciągiem,przy czym naśmiałam się jak nigdy,gdy powtórzył do stu,zaczęłam klaskać dłońmi chichocząc-wybaczysz mi Seleno?-spytał
-pewnie-odpowiedziałam,wpijając się w jego usta-to co wychodzimy?-spytałam odrywając się od niego
-nieee...ja nie chcę-zabuczał jak dziecko-lubię jak jesteś mokra-oznajmił
-hahahah,oke....j- przeciągnęłam,odpływając od niego,wspięłam się po drabince
-no ejj,ale ty jesteś-powiedział oburzony
-kochanie nie spinaj się-rzekłam uspakajając go,przeszłam wokół basenu nie spuszczając wzroku z szatyna.Po jego wyrazie twarzy widziałam zamieszanie
-co ty knujesz?-spytał
-wiesz ciężko było mi w ubraniach,więc...-przeciągnęłam i zaczęłam ściągać z siebie mokre ubrania,pozostając tylko w bieliźnie...usta szatyna uchyliły się w szoku-na bąbę-krzyknęłam wskakując do wody,chwilę znajdowałam się pod wodą,a po chwili wynurzyłam głowę na powierzchnię,rozejrzałam się dookoła,ale nigdzie nie widziałam Justina,zaczęłam panikować-gdzi..-nie dokończyłam,ponieważ ktoś pociągnął mnie za nogę,a mianowicie tym kimś był Justin.Obydwoje byliśmy pod wodą,trochę panikowałam,ale Justin wpił się w moje usta,co na pewno wyglądało słodko.W głowie słyszałam głosy,które mówią"Aww",obydwoje wynurzyliśmy się na powierzchnie,głośno oddychając-wiesz pajac z ciebie!-walnęłam go w ramię
-ow! to bolało!zabiła mnie!-krzyczał rzucając się na wodę,myślałam,że pęknę ze śmiechu
-oj aleś ty biedny i głupi-zaśmiałam się,szatyn złapał dłońmi moje biodra przyciągając moje ciało do jego
-może i głupi,ale cie kocha-rzekł,na co zarumieniłam się,a szereg białych zębów pojawił się na mojej twarzy
-aww! to takie słodkie-zachichotałam
-jesteś moim życiem-pocałowałam jego policzek,po czym spojrzałam w jego oczy z czułością
-a ty moim-powiedziałam-mam do ciebie pytanie...dlaczego zdradziłeś mnie z inną?-spytałam,chcąc wiedzieć prawdę.Odkąd przyłapałam go na gorącym uczynku,nie znałam powodu jego zdrady
-Sel,dlaczego musisz o to pytać?-spytał lekko zdenerwowany
-chcę wiedzieć!-powiedziałam prawie krzycząc
-okej-złapał powietrze-było to tak,że Ariana przyszła do mnie,ponieważ chciałem,żeby zaśpiewała na moim koncercie no i wypiliśmy sobie,poniosły nas emocje i stało się,ale dobrze wiesz,że mi przykro,naprawdę tego żałuję-powiedział błagająco,złapałam powietrze chcąc nie wybuchnąć krzykiem
-okej,zapomnijmy o tym-powiedziałam spokojnie
-dziękuję-powiedział krótko wpijając się moje usta,szybko oderwałam się z jego ust
-zimno mi-powiedziałam ocierając dłońmi ramiona-ja wychodzę-rzekłam i podpłynęłam do drabinki,po czym zostawiłam szatyna samego,weszłam do domu,od razu wskakując na sofę i okrywając się kocem,cała drżałam.Nagle wpadłam na genialny pomysł,szybko poszłam do łazienki,wlałam gorącej wody do wanny,gdy wanna była pełna zdjęłam z siebie mokrą bieliznę i weszłam do gorącej wody relaksując się
-lepiej być nie mogło!-krzyknęłam do samej siebie,czując jak na nowo się naradzam.Nie mogę określić ile siedziałam w tej wannie,ale sporo.Szybko wyszłam z wody owijając moje ciało ręcznikiem,spojrzałam w moje odbicie w lustrze i uśmiechnęłam się,ponieważ wyglądałam na szczęśliwą i tak się właśnie czułam.Co do genialnego pomysłu,to zaraz go zacznę...ja i Justin będziemy mieli najcudowniejszą noc w naszym życiu.Szybko ubrałam strój,który przygotowałam
Gdy byłam gotowa,przejrzałam się jeszcze raz w lustrze i z uśmiechem na twarzy szybko poszłam w stronę sypialni,gdy zbliżyłam się do drzwi zapukałam
-wejdź-usłyszałam jego zachrypnięty głos,zachichotałam pod nosem
-kochanie,ja zaraz będę,ale tylko nie wychodź-krzyknęłam,usłyszałam jak powiedział"okej"szybko zbiegłam na dół w poszukiwaniu wina,gdy znalazłam butelkę z winę,szybko pobiegłam na górę.Zanim weszłam postawiłam butelkę obok drzwi,po czym,zapukałam,wystawiłam jedną nogę zza drzwi i weszłam do pokoju,niczym królowa,chłopak nie zwrócił na mnie uwagi,ponieważ bawił się telefonem,więc postanowiłam włączyć muzykę do mojego show,po czym ponownie weszłam w tej samej pozycji.Justinowi szczęka opadła
-wow-odkaszlnął
-zabawa polega na odgadnięciu tytułu filmu-powiedziałam z uśmiechem na twarzy,odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam poruszać biodrami,uginając kolana.Moje ramiona poruszały się w takim samym tępie jak biodra,odwróciłam się do wyciągając jedną nogę do przodu i ocierając ręką moje udo,uwodzicielsko spojrzałam na niego-i?co to za film?-spytałam podchodząc do niego,chłopak próbował złapać powietrze
-zaraz oszaleje-ledwo wydusił
-niee...dziewięć i pół tygodnia...żałuj nagrodą byłam ja-powiedziałam uwodzicielsko,delikatnie jeżdżąc dłonią po jego klatce piersiowej
-pomocy-ponownie ciężko było mu wydusić jakiekolwiek słowo,zachichotałam
-mogę ci pomóc-powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi,chwyciłam za wino,które postawiłam obok drzwi,szybko weszłam do pokoju-wina kochanie?-spytałam
-tak..dużo-odpowiedział
-czy ty się przy mnie denerwujesz ?-spytałam siadając obok niego
-n-nie...nie,absolutnie nie-odrzekł,zachichotałam,Justin nalał do kieliszków wina i obydwoje chwyciliśmy je w dłonie-za nas-powiedział stukając nasze kieliszki
-za nas-szepnęłam i wzięłam łyka.-oh-sapnęłam biorąc kolejny łyk położyłam się wygodnie-całuj mnie!-rozkazałam,chłopak spojrzał na mnie chichocząc
-ty naprawdę nie możesz pić-zaśmiał się
-nie gadaj,tylko całuj-zaśmiałam się głośno
-a grzeczniej się nie da?-oznajmił
-bardzo proszę o pocałunek-powiedziałam robiąc minę szczeniaczka
-twoja prośba jest dla mnie rozkazem-powiedział,a jego dłoń delikatnie przejechała po moim udzie,na co zadrżałam,a jego usta zbliżały się do moich.Była niezmierna cisza taka,że nawet słyszałam jak moje serce wali. Musnął swoimi ustami moje pulchne,słodkie usta,po czym pogłębił pocałunek,moje usta poruszały się w idealnej synchronizacji z jego.Zamknęłam oczy,czując jak jego dłoń pieści moje udo,lekko jęknęłam pod wpływem emocji-kocham cię-szepnął w moje włosy,po czym jego usta zaczęły pieścić moją szyję.Gdy chłopak oderwał się od mojej szyi,jego twarz była na przeciwko mojej,nasze klatki piersiowe unosiły się z szybkością....dłoń chwyciłam jego łańcuszek,który wisiał w powietrzu,przyciągając go do moich ust,po czym podniosłam jego koszulę ściągając ją z niego.Obydwoje podnieśliśmy się z pozycji leżącej i stanęliśmy na przeciwko siebie,dłonią przejechałam po jego klatce piersiowej.Justin zbliżył nasze ciała,a ja czułam jak ściąga ze mnie moje ubranie.Gdy pozbył się ubrania,który miałam na sobie,zaczął całować moją szyję,usta,twarz,co tylko mógł,obydwoje upadliśmy na łóżko.Szatyn przejechał dłonią po moim brzuchu,zaraz go całując,coraz niżej.Co było w chuj przyjemne.Szaleństwo! Oszalałam z miłości do tego wariata!
____________________________________________
Mamy 51 rozdział :)
Zapraszam do obejrzenia zwiastunu :) chciałabym wiedzieć jakie jest wasze zdanie :)
Proszę się nie martwić.To opowiadanie nie będzie miało szybkiego końca,będę go pisać,aż dotrę do końca mojej wyobraźni o naszej dwójce :)
Prosiłabym o Komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
czwartek, 31 października 2013
Zapraszam
Zapraszam na moje nowe opowiadanie Angel of Dream
Również zapraszam na zwiastun do nowego opowiadania,mam nadzieję,że wam się spodoba :)
https://www.youtube.com/watch?v=U7MCB-JCUhw
Również zapraszam na zwiastun do nowego opowiadania,mam nadzieję,że wam się spodoba :)
https://www.youtube.com/watch?v=U7MCB-JCUhw
czwartek, 24 października 2013
Rozdział 50
-nie zostawię cię,będę przy tobie,ponieważ cię kocham-powiedział patrząc mi w oczy,dlaczego? dlaczego ja go tak kocham? z moich oczów spływały słone łzy
-jaa....-wydukałam z ciężkością,chłopak spojrzał na mnie,chcąc zrozumieć co chcę powiedzieć-ja też cię kocham-powiedziałam spokojnie z uczuciem,które czułam w moim sercu.Szatyn przetarł dłonią swoje włosy,które dodawały mu uroku
-tak się cieszę...że mnie kochasz-powiedział pełen szczęścia,a szereg białych zębów,pojawił się na jego twarzy-czy to znaczy,że wrócimy do siebie i naprawimy wszystko co spieprzyłem?-spytał chcąc się upewnić
-tak,chcę być z tobą,bo bez ciebie,nie potrafię żyć-rzekłam uśmiechając się,Justin przegryzł swoją wargę i parzył na moją-pocałuj mnie...tego pragnę-rzekłam,szatyn zbliżył się do moich ust,a ja czułam jego miętowy oddech.Po chwili czułam jego wargi na moich.Kiedy nasze usta złączyły się,poczułam ciepło w sercu,jakby znak,że to on jest tym jedynym.Justin przejechał językiem po mojej wardze,chcąc pogłębić pocałunek.Nie wahałam się,uchyliłam usta,a zaraz czułam język Justina,który dominował z moim.Położyłam się,a Justin nie odrywając się od moich leżał nade mną,po czym przejechał dłonią po mojej linii żeber,gdy poczułam jego dotyk,zachciało mi się wymiotować,szybko go odepchnęłam
-zostaw mnie!-wrzasnęłam,chłopak spojrzał na mnie,nie wiedząc o co mi chodziło,zaczęłam płakać,zakrywając kawałek mojej twarzy kołdrą
-kochanie?-spytał zbliżając się do mnie-wszystko w porządku?-spytał
-nie-odpowiedziałam krótko-boję się-powiedziałam przerażona.Sama nie rozumiałam,dlaczego to zrobiłam.To nie chodzi o Justina,a o mnie!Boję się,gdy ktoś mnie dotyka,coś sprawia,że robi mi się nie dobrze na samą myśl,gdy przypomnę sobie,co zrobił mi Cody!Nienawidzę samej siebie!Brzydzę się sobą!Nie chcę,żeby Justin cierpiał przeze mnie i moją chorą psychikę,bo ja nie dam rady...kochać się z nim,jak kiedyś...Nie chcę czuć czyjegoś dotyku,na moim ciele,bo to mnie zabija!Przypomina mi się,to co się stało w tamtym miejscu
-cii....jestem przy tobie-powiedział szepcząc i podszedł do mnie,przytulając.Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy
Justin
Nie wiem sam,co w tej chwili czuję.Jestem szczęśliwy,a zarazem wściekły na tego chuja,za to co zrobił z moją księżniczką.Najchętniej zabiłbym go!
Cholera!Boli mnie to,że ona boi się mnie,ale rozumiem.Nawet sobie tego nie wyobrażam,co ona musi czuć.Na samą myśl,że ona tak cierpi,serce mi pęka.
Jestem szczęśliwy,bo z powrotem mam moją małą i teraz nic nie spieprzę,wiem jedno muszę się nią opiekować i dbać,o to,aby w końcu zapomniała,ale to nie będzie proste.Spojrzałem na moją piękną,która usnęła,wtulona w moją klatkę piersiową,uśmiechnąłem się,widząc ją taką spokojną...
Selena
Minęły dwa tygodnie,a ja wyszłam już ze szpitala.W szpitalu codziennie rozmawiałam z psychologiem,trochę mi pomógł,potrafię wytrzymać dotyk Justina,ale do stosunku nie jestem gotowa...nie wiem czy kiedy kolwiek będę.Mówi się,że żyje się dalej,ale to nie jest wcale łatwe,żyć dalej.
Pogodziłam się z moją mamą,chciała abym zamieszkała z nią,ale się nie zgodziłam,ponieważ jestem już dorosła,a przede wszystkim ja i Justin jesteśmy razem,no i chcemy żyć ze sobą.
Justin zaparkował samochód przed jego domem,wyszedł z samochodu i podszedł do moich,po czym je otworzył,a ja wysiadłam
-umm...gentleman-powiedziałam cwaniacko,a po chwili ja i Justin wybuchliśmy śmiechem
-ale tak poważnie,to jestem gentlemanem-zaśmiał sie
-może...-przeciągnęłam,po czym ruszyłam w stronę drzwi.Kiedy Justin dobiegł do mnie,otworzył mi drzwi,a ja poczułam się jak w domu.Tak cholernie z tęskniłam się za tym domem.Tyle wspomnień mam z tego miejsca.To tutaj wyznałam Justinowi miłość,to tutaj po raz pierwszy kochałam się z mężczyzną,którego kocham,w tym domu tyle nas połączyło,skłóciło i pogodziło.Teraz gdy wspominam sobie wszystko,pojawia się u mnie szeroki uśmiech.Oparłam się o ścianę i szeroko uśmiechnęłam
-a ty co tak się uśmiechasz?-spytał po chwili szatyn,który zdążył już włączyć telewizję
-aa..wspominam sobie-powiedziałam chichocząc i wskoczyłam na kanapę obok Justina-może obejrzymy sobie jakiś film?-zaproponowałam
-pewnie-odpowiedział.Justin włączył jakiś film,po czym usiadł obok mnie,położyłam głowę na jego ramieniu
Film był,nudny...więc razem z Justinem zaczęliśmy rzucać się z popcornu,przy czym było dużo ubawu
-masz-rzuciłam w niego całą miskę popcornu.Myślałam,że pęknę ze śmiechu,oparłam o kanapę i próbowałam się uspokoić,ale za bardzo to mi nie pomagało
-pożałujesz-powiedział szepcząc mi do ucha.Spojrzałam na niego,a na jego twarzy kwitł chytry uśmieszek
-co masz na myśli?-spytałam lekko przerażona,nagle poczułam jak szatyn przerzuca moje ciało na ramię,zaczęłam walić go z pięści w plecy,błagałam aby mnie wypuściła,ale nie słuchał,zaczął biec w stronę podwórka,coraz szybciej i szybciej,aż unieśliśmy się w powietrzu,a po chwili znajdowaliśmy się w wodzie,szybko wynurzyłam się na powierzchnię,szybko oddychając
-zwariowałeś-krzyknęłam,patrząc na moje mokre cichy-zobacz jak wyglądam?-spytałam sarkastycznie,chłopak podpłynął do mnie,także nasze ciała stykały się ze sobą
-mi się podoba-powiedział oblizując usta-lubię kiedy jesteś mokra-powiedział szepcząc mi do ucha,chlapnęłam go wodą w twarz
-wariat jesteś,wiesz?-zaśmiałam się
-wiem-zaśmiał się-ale mówię prawdę...gdy jesteś mokra,jesteś taka seksowna-powiedział zbliżając się do moich ust,patrzałam w jego czekoladowe tęczówki,czując jak działa na mnie ten wariat.Po raz pierwszy od kiedy byłam w szpitalu,poczułam tą przyjemność,kiedy on mnie dotyka...całuje.Kiedy Justin chciał mnie pocałować odwróciłam twarz,tak,że dostałam buziaka w policzek,widziałam w jego oczach lekkie rozczarowanie.Spojrzałam w jego oczy i dotknęłam jego klatki piersiowej,przejeżdżając po niej dłonią,po czym moje usta,zaczęły ssać jego szyję,mój oddech przyspieszył,kiedy oderwałam się od jego szyli,przejeżdżając opuszkami palców po niej,przyglądając się jej z podziwem,po czym spojrzałam w jego oczy,które uważnie przyglądały się mi,nic nie mówiłam,ani on,tylko unosiliśmy na wodzie,wpatrzeni w swoje oczy
-kocham cię-powiedziałam z czułością i gorącem,które uderzało w moje ciało
-nawet nie wiesz,jak ja cię kocham,księżniczko-powiedział,a na mojej twarzy od razu pojawił się szereg białych zębów.Księżniczko..oh..jak ja się za tym z tęskniłam
-piękny zaraz oszaleję,jeśli mnie nie pocałujesz-rzekłam,chłopak wpił się w moje usta z wielką siłą pożądania,obydwoje pragnęliśmy siebie,jak nigdy dotąd.Czy to przez te rozstanie?Tak bardzo tęskniliśmy za sobą,że teraz chcemy nadrobić stracony czas,który straciliśmy na kłótnie.To co się wydarzyło,to się wydarzyło nie cofniemy czasu,Justin mnie zdradził,ale zrozumiał.
Teraz wiem,tylko to,że w basenie robi się coraz bardziej gorąco....
___________________________________________________
I jak wam się podoba ?
aaaa...! tak się cieszę,że to już 50 rozdział <33 kocham was,że jesteście ze mną <33
Jeśli zrobiłam jakiś błąd językowy,z góry przepraszam,ale piszę to dość późno
Zapraszam również na moje nowe opowiadanie,pojawił się już pierwszy rozdział zapraszam http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/ jutro pojawi się nowy rozdział na True story of my life-Love or hate?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
-jaa....-wydukałam z ciężkością,chłopak spojrzał na mnie,chcąc zrozumieć co chcę powiedzieć-ja też cię kocham-powiedziałam spokojnie z uczuciem,które czułam w moim sercu.Szatyn przetarł dłonią swoje włosy,które dodawały mu uroku
-tak się cieszę...że mnie kochasz-powiedział pełen szczęścia,a szereg białych zębów,pojawił się na jego twarzy-czy to znaczy,że wrócimy do siebie i naprawimy wszystko co spieprzyłem?-spytał chcąc się upewnić
-tak,chcę być z tobą,bo bez ciebie,nie potrafię żyć-rzekłam uśmiechając się,Justin przegryzł swoją wargę i parzył na moją-pocałuj mnie...tego pragnę-rzekłam,szatyn zbliżył się do moich ust,a ja czułam jego miętowy oddech.Po chwili czułam jego wargi na moich.Kiedy nasze usta złączyły się,poczułam ciepło w sercu,jakby znak,że to on jest tym jedynym.Justin przejechał językiem po mojej wardze,chcąc pogłębić pocałunek.Nie wahałam się,uchyliłam usta,a zaraz czułam język Justina,który dominował z moim.Położyłam się,a Justin nie odrywając się od moich leżał nade mną,po czym przejechał dłonią po mojej linii żeber,gdy poczułam jego dotyk,zachciało mi się wymiotować,szybko go odepchnęłam
-zostaw mnie!-wrzasnęłam,chłopak spojrzał na mnie,nie wiedząc o co mi chodziło,zaczęłam płakać,zakrywając kawałek mojej twarzy kołdrą
-kochanie?-spytał zbliżając się do mnie-wszystko w porządku?-spytał
-nie-odpowiedziałam krótko-boję się-powiedziałam przerażona.Sama nie rozumiałam,dlaczego to zrobiłam.To nie chodzi o Justina,a o mnie!Boję się,gdy ktoś mnie dotyka,coś sprawia,że robi mi się nie dobrze na samą myśl,gdy przypomnę sobie,co zrobił mi Cody!Nienawidzę samej siebie!Brzydzę się sobą!Nie chcę,żeby Justin cierpiał przeze mnie i moją chorą psychikę,bo ja nie dam rady...kochać się z nim,jak kiedyś...Nie chcę czuć czyjegoś dotyku,na moim ciele,bo to mnie zabija!Przypomina mi się,to co się stało w tamtym miejscu
-cii....jestem przy tobie-powiedział szepcząc i podszedł do mnie,przytulając.Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i zamknęłam oczy
Justin
Nie wiem sam,co w tej chwili czuję.Jestem szczęśliwy,a zarazem wściekły na tego chuja,za to co zrobił z moją księżniczką.Najchętniej zabiłbym go!
Cholera!Boli mnie to,że ona boi się mnie,ale rozumiem.Nawet sobie tego nie wyobrażam,co ona musi czuć.Na samą myśl,że ona tak cierpi,serce mi pęka.
Jestem szczęśliwy,bo z powrotem mam moją małą i teraz nic nie spieprzę,wiem jedno muszę się nią opiekować i dbać,o to,aby w końcu zapomniała,ale to nie będzie proste.Spojrzałem na moją piękną,która usnęła,wtulona w moją klatkę piersiową,uśmiechnąłem się,widząc ją taką spokojną...
Selena
Minęły dwa tygodnie,a ja wyszłam już ze szpitala.W szpitalu codziennie rozmawiałam z psychologiem,trochę mi pomógł,potrafię wytrzymać dotyk Justina,ale do stosunku nie jestem gotowa...nie wiem czy kiedy kolwiek będę.Mówi się,że żyje się dalej,ale to nie jest wcale łatwe,żyć dalej.
Pogodziłam się z moją mamą,chciała abym zamieszkała z nią,ale się nie zgodziłam,ponieważ jestem już dorosła,a przede wszystkim ja i Justin jesteśmy razem,no i chcemy żyć ze sobą.
Justin zaparkował samochód przed jego domem,wyszedł z samochodu i podszedł do moich,po czym je otworzył,a ja wysiadłam
-umm...gentleman-powiedziałam cwaniacko,a po chwili ja i Justin wybuchliśmy śmiechem
-ale tak poważnie,to jestem gentlemanem-zaśmiał sie
-może...-przeciągnęłam,po czym ruszyłam w stronę drzwi.Kiedy Justin dobiegł do mnie,otworzył mi drzwi,a ja poczułam się jak w domu.Tak cholernie z tęskniłam się za tym domem.Tyle wspomnień mam z tego miejsca.To tutaj wyznałam Justinowi miłość,to tutaj po raz pierwszy kochałam się z mężczyzną,którego kocham,w tym domu tyle nas połączyło,skłóciło i pogodziło.Teraz gdy wspominam sobie wszystko,pojawia się u mnie szeroki uśmiech.Oparłam się o ścianę i szeroko uśmiechnęłam
-a ty co tak się uśmiechasz?-spytał po chwili szatyn,który zdążył już włączyć telewizję
-aa..wspominam sobie-powiedziałam chichocząc i wskoczyłam na kanapę obok Justina-może obejrzymy sobie jakiś film?-zaproponowałam
-pewnie-odpowiedział.Justin włączył jakiś film,po czym usiadł obok mnie,położyłam głowę na jego ramieniu
Film był,nudny...więc razem z Justinem zaczęliśmy rzucać się z popcornu,przy czym było dużo ubawu
-masz-rzuciłam w niego całą miskę popcornu.Myślałam,że pęknę ze śmiechu,oparłam o kanapę i próbowałam się uspokoić,ale za bardzo to mi nie pomagało
-pożałujesz-powiedział szepcząc mi do ucha.Spojrzałam na niego,a na jego twarzy kwitł chytry uśmieszek
-co masz na myśli?-spytałam lekko przerażona,nagle poczułam jak szatyn przerzuca moje ciało na ramię,zaczęłam walić go z pięści w plecy,błagałam aby mnie wypuściła,ale nie słuchał,zaczął biec w stronę podwórka,coraz szybciej i szybciej,aż unieśliśmy się w powietrzu,a po chwili znajdowaliśmy się w wodzie,szybko wynurzyłam się na powierzchnię,szybko oddychając
-zwariowałeś-krzyknęłam,patrząc na moje mokre cichy-zobacz jak wyglądam?-spytałam sarkastycznie,chłopak podpłynął do mnie,także nasze ciała stykały się ze sobą
-mi się podoba-powiedział oblizując usta-lubię kiedy jesteś mokra-powiedział szepcząc mi do ucha,chlapnęłam go wodą w twarz
-wariat jesteś,wiesz?-zaśmiałam się
-wiem-zaśmiał się-ale mówię prawdę...gdy jesteś mokra,jesteś taka seksowna-powiedział zbliżając się do moich ust,patrzałam w jego czekoladowe tęczówki,czując jak działa na mnie ten wariat.Po raz pierwszy od kiedy byłam w szpitalu,poczułam tą przyjemność,kiedy on mnie dotyka...całuje.Kiedy Justin chciał mnie pocałować odwróciłam twarz,tak,że dostałam buziaka w policzek,widziałam w jego oczach lekkie rozczarowanie.Spojrzałam w jego oczy i dotknęłam jego klatki piersiowej,przejeżdżając po niej dłonią,po czym moje usta,zaczęły ssać jego szyję,mój oddech przyspieszył,kiedy oderwałam się od jego szyli,przejeżdżając opuszkami palców po niej,przyglądając się jej z podziwem,po czym spojrzałam w jego oczy,które uważnie przyglądały się mi,nic nie mówiłam,ani on,tylko unosiliśmy na wodzie,wpatrzeni w swoje oczy
-kocham cię-powiedziałam z czułością i gorącem,które uderzało w moje ciało
-nawet nie wiesz,jak ja cię kocham,księżniczko-powiedział,a na mojej twarzy od razu pojawił się szereg białych zębów.Księżniczko..oh..jak ja się za tym z tęskniłam
-piękny zaraz oszaleję,jeśli mnie nie pocałujesz-rzekłam,chłopak wpił się w moje usta z wielką siłą pożądania,obydwoje pragnęliśmy siebie,jak nigdy dotąd.Czy to przez te rozstanie?Tak bardzo tęskniliśmy za sobą,że teraz chcemy nadrobić stracony czas,który straciliśmy na kłótnie.To co się wydarzyło,to się wydarzyło nie cofniemy czasu,Justin mnie zdradził,ale zrozumiał.
Teraz wiem,tylko to,że w basenie robi się coraz bardziej gorąco....
___________________________________________________
I jak wam się podoba ?
aaaa...! tak się cieszę,że to już 50 rozdział <33 kocham was,że jesteście ze mną <33
Jeśli zrobiłam jakiś błąd językowy,z góry przepraszam,ale piszę to dość późno
Zapraszam również na moje nowe opowiadanie,pojawił się już pierwszy rozdział zapraszam http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/ jutro pojawi się nowy rozdział na True story of my life-Love or hate?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
środa, 23 października 2013
Nowe opowiedanie
http://angel-of-dream-justin-ariana.blogspot.com/ zapraszam na moje nowe opowiadanie.Cieszyłabym się,gdybyście zajrzeli i ocenili.Całuski :***
piątek, 18 października 2013
Rozdział 49
Minął tydzień,a stan Seleny nie poprawił się,martwię się bardzo.Codziennie jestem przy niej,nie potrafię jej zostawić samej w tym szpitalu,kiedy wiem,że może coś się stać.Lekarze kazali mi wyjść z sali gdzie leżała Selena,więc poszedłem po kawę,jeśli mam być szczery nie śpię już od paru dni,siedzę przy jej łóżku modląc się o to,aby się obudziła.Lekarze mówią,że to może trwać,ale ile?,tego nie wiedzą
Szedłem korytarzem myśląc o tym,przez co musiała przejść Selena,została porwana i wykorzystana,a na dodatek poświeciła się dla mnie...właśnie dla mnie...dla takiego dupka jakim ja jestem,zraniłem ją...przeze mnie straciła nasze dziecko...jak na jedną dziewczynę przeszła piekło i wiem,że gdy się zbudzi będzie ciężko z nią rozmawiać,nawet nie wiem czy ze mną będzie chciała rozmawiać,jeśli będzie kazała mi zniknąć z jej życia to wyjadę i zostawię ją w spokoju.Kiedy doszedłem do jej sali,lekarze stali obok jej łóżka,jeden zapisywał coś w jej kartotece
-przepraszam,może już wiecie kiedy się obudzi?-spytałem,podchodząc do nich
-nie wiemy,nie wiadomo czy się obudzi-powiedział poważnym tonem głosu,stanąłem jak wryty
-nie obudzi-wyszeptałem sam do siebie-jak to,mówiliście,że się obudzi-powiedziałem wściekły
-proszę się uspokoić,stan pacjentki się pogorszył i może się w ogóle nie obudzić,przykro nam,dajemy jej tydzień-powiedział klepiąc mnie po ramieniu,a łzy same spływały z moich oczów.Ona nie może odjeść!,Boże nie zabieraj mi jej,ona nie jest niczemu winna,zabierz mnie,a ją zostaw,lekarze zostawili mnie samego z Seleną,szybko podbiegłem do jej łóżko,wtulając się w jej pierś
-Kochanie,jak to możliwe,że cały czas nas coś spotyka?-wszeptałem,patrząc na jej twarz,a łzy spływały ze mnie strumieniem,tak bardzo ja kocham-proszę nie umieraj-mówiłem powstrzymując się od dalszego płaczu-kocham cię jak nigdy nikogo...błagam obudź się...jestem tu przy tobie-powiedziałem wtulając się w nią,zamknąłem oczy przypominając sobie nasze chwile,w których byliśmy szczęśliwi
PROSZĘ O OBEJRZENIE FILMIKU :)
Otworzyłem oczy,czując smutek i samotność,ponieważ wiedziałem,że mogę stracić kobietę mojego życia.Dzisiaj czuję się jeszcze gorzej niż ostatnio,wszystko co mnie boli trzymam w sobie,w tej chwili jestem niczym tykająca bomba-kochanie nie zostawiaj mnie samego...potrzebuję cię-powiedziałem kucając przed jej łożem-zrobię wszystko,jeśli będziesz chciała abym odszedł,to odejdę,ale wrócić...proszę,jesteś dla mnie wszystkim,bez ciebie jestem niczym-chwyciłem jej dłoń,całując ją
Selena
Stoję i stoję,ale nic nie widzę poza tym płotem,czy mam po nim wejść?,czy może wrócić?
czy tam na górze doznam spokoju ,ale słyszę głos...mówi do mnie"kochanie wróć...potrzebuję cię",na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech-ja się uśmiecham-rzekłam do siebie,nie mogąc uwierzyć w to co się ze mną teraz dzieje,czuję się szczęśliwa,gdy słyszę jego głos.Zaczynam iść w jego stronę czując się bezpieczna Nic nie może się zdarzyć,Uwolnię,wszystko co czuje,Wszystko,wszystko,Nic nie może się zdarzyć,Uwolnię,Wszystko co mam,
Nic mnie nie powstrzymać.Teraz nie wiem,
Co czuje, wszystko się zmienia.
I bez obaw, co?
Otwieram drzwi,wiruje dookoła
Otworzyłam oczy,czułam ogromny ból,gdy chciałam się poruszyć,a białe światło zabijało moje oczy,jęknęłam,poruszając dłonią,którą ktoś trzymał
-proszę wrócić,nie umieraj-łkał Justin?,czemu on płacze?,gdzie ja jestem?,co się dzieje? nic nie pamiętam!,wszystko mnie boli,całe ciało,dosłownie
-Justin-wyszeptałam z ciężkością,ale mnie nie usłyszał-Justin-powiedziałam nie co wyraźniej,dotykając jego policzka,chłopak spojrzał na mnie,a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
-Selena wróciłaś,tak się cieszę-powiedziałam przytulając mnie
-wody-powiedziałam prosząc,czułam się taka sucha i brzydka,coś mnie boli,ale nie wiem co...Justin poszedł po wodę,a ja zostałam sama,dlaczego boję się samotności?,odwracam się na każdą stronę,aby się upewnić ,czy jestem bezpieczna,boję się,kiedy nie ma Justina,obok mnie,nawet na minutkę...zamknęłam oczy,aby przypomnieć sobie dlaczego tutaj jestem.Przypomniałam sobie tego chłopaka,porwał mnie i trzymał w zamknięciu,zgwałcił,a potem chciał postrzelić Justina,ale ja...,otworzyłam szeroko oczy we łzach
-jestem-zawołał szatyn,a ja wybuchłam płaczem-co się stało?-spytał zatroskany
-boje się-powiedziałam przerażona przez łzy-zabierz mnie stąd-powiedziałam spanikowana,szatyn usiadł obok mnie i przytulił mnie,a ja momentalnie uspokoiłam się
-ciii...jestem przy tobie i zawsze będę-powiedział
-Justin,ale ja..ja jestem okropna!-powiedziałam z obrzydzeniem patrząc na siebie
-nawet tak nie mów,jesteś najpiękniejszą istotą jaką spotkałem-powiedział patrząc mi w oczy
-ale ja...nie mogę na siebie patrzeć,czuję się brudna,mam taki wstręt do siebie,zabiję się-powiedziałam trzęsąc się
-nie mów tak...modliłem się żebyś żyła,abyś wróciła,a ty teraz,że chcesz się zabić...musisz się uspokoić-powiedział tłumacząco
-ale on...on mnie...-nie pozwolił mi skończyć
-proszę...nie mów tego,bo widziałem to i myślałem,że go zabiję-powiedział,a ja zamilkłam,patrząc w jeden martwy punkt,czyli on widział to...-cieszę się,że jesteś bezpieczna,teraz mogę odejść i zostawić cię w spokoju-powiedział wstając,szybko chwyciłam jego dłoń,a szatyn spojrzał na mnie,a ja momentalnie zawyłam
-nie zostawiaj mnie samej...tęsknię za tobą...potrzebuję cię-powiedziałam przez płacz,Justin wtulił się we mnie
-nie zostawię cię,będę przy tobie,ponieważ cię kocham
_______________________________________________
No i mamy nowy rozdział :D
mam nadzieję,że filmik i rozdział się podoba :)
Proszę o Komentarze : ))
Szedłem korytarzem myśląc o tym,przez co musiała przejść Selena,została porwana i wykorzystana,a na dodatek poświeciła się dla mnie...właśnie dla mnie...dla takiego dupka jakim ja jestem,zraniłem ją...przeze mnie straciła nasze dziecko...jak na jedną dziewczynę przeszła piekło i wiem,że gdy się zbudzi będzie ciężko z nią rozmawiać,nawet nie wiem czy ze mną będzie chciała rozmawiać,jeśli będzie kazała mi zniknąć z jej życia to wyjadę i zostawię ją w spokoju.Kiedy doszedłem do jej sali,lekarze stali obok jej łóżka,jeden zapisywał coś w jej kartotece
-przepraszam,może już wiecie kiedy się obudzi?-spytałem,podchodząc do nich
-nie wiemy,nie wiadomo czy się obudzi-powiedział poważnym tonem głosu,stanąłem jak wryty
-nie obudzi-wyszeptałem sam do siebie-jak to,mówiliście,że się obudzi-powiedziałem wściekły
-proszę się uspokoić,stan pacjentki się pogorszył i może się w ogóle nie obudzić,przykro nam,dajemy jej tydzień-powiedział klepiąc mnie po ramieniu,a łzy same spływały z moich oczów.Ona nie może odjeść!,Boże nie zabieraj mi jej,ona nie jest niczemu winna,zabierz mnie,a ją zostaw,lekarze zostawili mnie samego z Seleną,szybko podbiegłem do jej łóżko,wtulając się w jej pierś
-Kochanie,jak to możliwe,że cały czas nas coś spotyka?-wszeptałem,patrząc na jej twarz,a łzy spływały ze mnie strumieniem,tak bardzo ja kocham-proszę nie umieraj-mówiłem powstrzymując się od dalszego płaczu-kocham cię jak nigdy nikogo...błagam obudź się...jestem tu przy tobie-powiedziałem wtulając się w nią,zamknąłem oczy przypominając sobie nasze chwile,w których byliśmy szczęśliwi
PROSZĘ O OBEJRZENIE FILMIKU :)
Otworzyłem oczy,czując smutek i samotność,ponieważ wiedziałem,że mogę stracić kobietę mojego życia.Dzisiaj czuję się jeszcze gorzej niż ostatnio,wszystko co mnie boli trzymam w sobie,w tej chwili jestem niczym tykająca bomba-kochanie nie zostawiaj mnie samego...potrzebuję cię-powiedziałem kucając przed jej łożem-zrobię wszystko,jeśli będziesz chciała abym odszedł,to odejdę,ale wrócić...proszę,jesteś dla mnie wszystkim,bez ciebie jestem niczym-chwyciłem jej dłoń,całując ją
Selena
Stoję i stoję,ale nic nie widzę poza tym płotem,czy mam po nim wejść?,czy może wrócić?
czy tam na górze doznam spokoju ,ale słyszę głos...mówi do mnie"kochanie wróć...potrzebuję cię",na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech-ja się uśmiecham-rzekłam do siebie,nie mogąc uwierzyć w to co się ze mną teraz dzieje,czuję się szczęśliwa,gdy słyszę jego głos.Zaczynam iść w jego stronę czując się bezpieczna Nic nie może się zdarzyć,Uwolnię,wszystko co czuje,Wszystko,wszystko,Nic nie może się zdarzyć,Uwolnię,Wszystko co mam,
Nic mnie nie powstrzymać.Teraz nie wiem,
Co czuje, wszystko się zmienia.
I bez obaw, co?
Otwieram drzwi,wiruje dookoła
Otworzyłam oczy,czułam ogromny ból,gdy chciałam się poruszyć,a białe światło zabijało moje oczy,jęknęłam,poruszając dłonią,którą ktoś trzymał
-proszę wrócić,nie umieraj-łkał Justin?,czemu on płacze?,gdzie ja jestem?,co się dzieje? nic nie pamiętam!,wszystko mnie boli,całe ciało,dosłownie
-Justin-wyszeptałam z ciężkością,ale mnie nie usłyszał-Justin-powiedziałam nie co wyraźniej,dotykając jego policzka,chłopak spojrzał na mnie,a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech
-Selena wróciłaś,tak się cieszę-powiedziałam przytulając mnie
-wody-powiedziałam prosząc,czułam się taka sucha i brzydka,coś mnie boli,ale nie wiem co...Justin poszedł po wodę,a ja zostałam sama,dlaczego boję się samotności?,odwracam się na każdą stronę,aby się upewnić ,czy jestem bezpieczna,boję się,kiedy nie ma Justina,obok mnie,nawet na minutkę...zamknęłam oczy,aby przypomnieć sobie dlaczego tutaj jestem.Przypomniałam sobie tego chłopaka,porwał mnie i trzymał w zamknięciu,zgwałcił,a potem chciał postrzelić Justina,ale ja...,otworzyłam szeroko oczy we łzach
-jestem-zawołał szatyn,a ja wybuchłam płaczem-co się stało?-spytał zatroskany
-boje się-powiedziałam przerażona przez łzy-zabierz mnie stąd-powiedziałam spanikowana,szatyn usiadł obok mnie i przytulił mnie,a ja momentalnie uspokoiłam się
-ciii...jestem przy tobie i zawsze będę-powiedział
-Justin,ale ja..ja jestem okropna!-powiedziałam z obrzydzeniem patrząc na siebie
-nawet tak nie mów,jesteś najpiękniejszą istotą jaką spotkałem-powiedział patrząc mi w oczy
-ale ja...nie mogę na siebie patrzeć,czuję się brudna,mam taki wstręt do siebie,zabiję się-powiedziałam trzęsąc się
-nie mów tak...modliłem się żebyś żyła,abyś wróciła,a ty teraz,że chcesz się zabić...musisz się uspokoić-powiedział tłumacząco
-ale on...on mnie...-nie pozwolił mi skończyć
-proszę...nie mów tego,bo widziałem to i myślałem,że go zabiję-powiedział,a ja zamilkłam,patrząc w jeden martwy punkt,czyli on widział to...-cieszę się,że jesteś bezpieczna,teraz mogę odejść i zostawić cię w spokoju-powiedział wstając,szybko chwyciłam jego dłoń,a szatyn spojrzał na mnie,a ja momentalnie zawyłam
-nie zostawiaj mnie samej...tęsknię za tobą...potrzebuję cię-powiedziałam przez płacz,Justin wtulił się we mnie
-nie zostawię cię,będę przy tobie,ponieważ cię kocham
_______________________________________________
No i mamy nowy rozdział :D
mam nadzieję,że filmik i rozdział się podoba :)
Proszę o Komentarze : ))
sobota, 12 października 2013
Rozdział 48
-Nigdzie jej nie zabierzesz!-krzyknął jakiś głos za mną,szybko się odwróciłem,lecz mężczyzna popchnął mnie na ścianę,a Selena upadła na ziemię,zaczęła krzyczeć z bólu,ponieważ w jej udo wbiły się wielkie kawałki szkła,zacisnęła zęby,aby wyciągnąć je z nogi.Ja stałem i nie mogłem nic zrobić ponieważ mężczyzna nie pozwolił mi się do niej zbliżyć,nie mogłem nic zrobić,Selena powinna jechać z tym do szpitala
-pozwól mi zawieść ją do szpitala,ona może się wykrwawić i zginąć-powiedziałem,przygnębiony
-nigdzie jej nie zabierzesz,a jeśli zginie,to nic się nie stanie,nie pozwolę jej być z tobą!-krzyknął,
-to ona ma zginąć,przeze mnie?!-spytałem krzykiem
-nie ona zginie,za to,że cie kocha,a nie mnie!-krzyknął,a ja zacisnąłem dłonie w pięści i wyjebałem temu śmieciowi w twarz,chłopak wyciągnął pistolet,celując go w moją stronę
-zabiję cię!,jeśli ty zginiesz to ja ją uratuję i będzie ze mną,a ty już nie będziesz mi przeszkadzał-zaśmiał się drwiąc ze mnie
-ty nie myślisz racjonalnie,jesteś psychiczny-powiedziałem,boję się,muszę coś zrobić! policja jeszcze nie dotarła,a ja nie dam mu rady jeśli ma broń.Zabije mnie.Co robić?
-hahah,żegnaj Justinie Bieberze!-zaśmiał się krzycząc,a ja wiedziałem,że teraz to już po mnie
włączcie :)
nagle usłyszałem,krzyk Seleny,podniosła się i biegła do mnie
-Justin pamiętaj o mnie!-powiedziała stając na przeciwko mnie,nagle usłyszałem postrzał,a oczy mojej księżniczki poszerzyły się,a po chwili zamknęły.Zabrakło mi powietrza,ona...ona poświęciła się dla mnie!,jej ciało upadło na ziemię,a krew z jej piersi,oblała całą jej koszulkę,szybko kucnąłem nad jej ciałem,a łzy spływały z moich oczów
-niee!!-krzyknąłem,cały zalany łzami-kochanie obudź się,proszę-wtuliłem się w jej ciało,szybko zacisnąłem wargi i pobiegłem w stronę chłopaka,który był wystraszony,tym co się stało,wyrwałem mu z ręki pistolet i pięściami okładałem go,teraz nienawidziłem go jeszcze bardziej niż przedtem,krew lała się z chłopaka,ale wiedziałem,że to za mało,żeby złość którą w sobie miałem,minęła,,nagle do pomieszczenia wbiegła policja,mężczyźni w mundurze odciągnęli mnie od chłopaka
-zostawcie mnie,zabiję go!-krzyczałem,wyrywając się z uścisku policjanta
-musisz się uspokoić,lepiej jedź z pogotowiem do szpitala,ona jeszcze żyje-powiedział uspakajając mnie,spojrzałem na ciało,przy którym stali ratownicy,szybko podbiegłem do nich
-co z nią będzie?-spytałem
-jest w stanie krytycznym,może nie przeżyć-powiedział,a po chwili jej ciało zanieśli na noszach do karetki,pojechałem z nimi do szpitala,gdy dojechaliśmy ciało Seleny zabrali od razu na oddział ratunkowy,lekarze kazali mi zostać i czekać...właśnie czekać,czekanie najbardziej dobija.Czy ona przeżyje?,teraz pozostało mi,modlenie się i proszenie Boga,o to żeby przeżyła
Selena
Obudziłam się z wielką łatwością,rozejrzałam się i nie widziałam niczego,poza ciemnością
Gdzie ja jestem?,słyszę echo mojego głosu,Boję się!,zaczęłam biec,chodź nawet nie wiedziałem gdzie,po chwili zobaczyłam świtło,biegłam w jego stronę,ile miałam tylko siły,gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam wielki płot,na których kwitły róże z wielkimi kolcami
-Czy tam na górze będzie mi dobrze?
Justin
Czekam i czekam,a lekarze nic mi nie mówią!
Gdy zapytam się"co z Seleną?",po prostu mnie zlewają.Mam ochotę wybuchnąć!.Po chwili zobaczyłem Freda,który szedł w moją stronę
-siema stary i co z nią?-spytał
-sam bym chciał wiedzieć-powiedziałem poirytowany-stary nic mi nie mówią,a ja się wkurwiam.Selena była w ciężkim stanie-powiedziałem zmartwiony
-Stary Selena jest silna,musisz wierzyć,że da sobie radę-powiedział,chcąc mnie pocieszyć-sam się martwię o nią-westchnął
-wierzę-powiedziałem pewnie,a Fredo spojrzał na mnie-wierze-szepnąłem sobie pod nosem,a po chwili drzwi od sali operacyjnej,otworzyły się,lekarze wieźli łóżko na którym leżała Selena,widziałem jej twarz,była taka blada,serce mnie boli,gdy myślę,że może jej nie być...
-co z nią ?-spytałem
-jak na razie to jest w porządku,pacjentka jest w śpiączce,musimy wierzyć w to,że się obudzi-powiedziała,a po chwili weszła do sali,gdzie teraz będzie leżała Selena.Gdy pani doktor wyszła,usiadłem przy Selenie,chwytając jej dłoń
-nie opuszczę cię-powiedziałem-jestem przy tobie kochanie-wyszeptałem-Zawsze będę
___________________________________________
Przepraszam,że taki krótki,ale następny będzie dłuższy :)
I jak wam się podoba rozdział ?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
-pozwól mi zawieść ją do szpitala,ona może się wykrwawić i zginąć-powiedziałem,przygnębiony
-nigdzie jej nie zabierzesz,a jeśli zginie,to nic się nie stanie,nie pozwolę jej być z tobą!-krzyknął,
-to ona ma zginąć,przeze mnie?!-spytałem krzykiem
-nie ona zginie,za to,że cie kocha,a nie mnie!-krzyknął,a ja zacisnąłem dłonie w pięści i wyjebałem temu śmieciowi w twarz,chłopak wyciągnął pistolet,celując go w moją stronę
-zabiję cię!,jeśli ty zginiesz to ja ją uratuję i będzie ze mną,a ty już nie będziesz mi przeszkadzał-zaśmiał się drwiąc ze mnie
-ty nie myślisz racjonalnie,jesteś psychiczny-powiedziałem,boję się,muszę coś zrobić! policja jeszcze nie dotarła,a ja nie dam mu rady jeśli ma broń.Zabije mnie.Co robić?
-hahah,żegnaj Justinie Bieberze!-zaśmiał się krzycząc,a ja wiedziałem,że teraz to już po mnie
włączcie :)
nagle usłyszałem,krzyk Seleny,podniosła się i biegła do mnie
-Justin pamiętaj o mnie!-powiedziała stając na przeciwko mnie,nagle usłyszałem postrzał,a oczy mojej księżniczki poszerzyły się,a po chwili zamknęły.Zabrakło mi powietrza,ona...ona poświęciła się dla mnie!,jej ciało upadło na ziemię,a krew z jej piersi,oblała całą jej koszulkę,szybko kucnąłem nad jej ciałem,a łzy spływały z moich oczów
-niee!!-krzyknąłem,cały zalany łzami-kochanie obudź się,proszę-wtuliłem się w jej ciało,szybko zacisnąłem wargi i pobiegłem w stronę chłopaka,który był wystraszony,tym co się stało,wyrwałem mu z ręki pistolet i pięściami okładałem go,teraz nienawidziłem go jeszcze bardziej niż przedtem,krew lała się z chłopaka,ale wiedziałem,że to za mało,żeby złość którą w sobie miałem,minęła,,nagle do pomieszczenia wbiegła policja,mężczyźni w mundurze odciągnęli mnie od chłopaka
-zostawcie mnie,zabiję go!-krzyczałem,wyrywając się z uścisku policjanta
-musisz się uspokoić,lepiej jedź z pogotowiem do szpitala,ona jeszcze żyje-powiedział uspakajając mnie,spojrzałem na ciało,przy którym stali ratownicy,szybko podbiegłem do nich
-co z nią będzie?-spytałem
-jest w stanie krytycznym,może nie przeżyć-powiedział,a po chwili jej ciało zanieśli na noszach do karetki,pojechałem z nimi do szpitala,gdy dojechaliśmy ciało Seleny zabrali od razu na oddział ratunkowy,lekarze kazali mi zostać i czekać...właśnie czekać,czekanie najbardziej dobija.Czy ona przeżyje?,teraz pozostało mi,modlenie się i proszenie Boga,o to żeby przeżyła
Selena
Obudziłam się z wielką łatwością,rozejrzałam się i nie widziałam niczego,poza ciemnością
Gdzie ja jestem?,słyszę echo mojego głosu,Boję się!,zaczęłam biec,chodź nawet nie wiedziałem gdzie,po chwili zobaczyłam świtło,biegłam w jego stronę,ile miałam tylko siły,gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam wielki płot,na których kwitły róże z wielkimi kolcami
-Czy tam na górze będzie mi dobrze?
Justin
Czekam i czekam,a lekarze nic mi nie mówią!
Gdy zapytam się"co z Seleną?",po prostu mnie zlewają.Mam ochotę wybuchnąć!.Po chwili zobaczyłem Freda,który szedł w moją stronę
-siema stary i co z nią?-spytał
-sam bym chciał wiedzieć-powiedziałem poirytowany-stary nic mi nie mówią,a ja się wkurwiam.Selena była w ciężkim stanie-powiedziałem zmartwiony
-Stary Selena jest silna,musisz wierzyć,że da sobie radę-powiedział,chcąc mnie pocieszyć-sam się martwię o nią-westchnął
-wierzę-powiedziałem pewnie,a Fredo spojrzał na mnie-wierze-szepnąłem sobie pod nosem,a po chwili drzwi od sali operacyjnej,otworzyły się,lekarze wieźli łóżko na którym leżała Selena,widziałem jej twarz,była taka blada,serce mnie boli,gdy myślę,że może jej nie być...
-co z nią ?-spytałem
-jak na razie to jest w porządku,pacjentka jest w śpiączce,musimy wierzyć w to,że się obudzi-powiedziała,a po chwili weszła do sali,gdzie teraz będzie leżała Selena.Gdy pani doktor wyszła,usiadłem przy Selenie,chwytając jej dłoń
-nie opuszczę cię-powiedziałem-jestem przy tobie kochanie-wyszeptałem-Zawsze będę
___________________________________________
Przepraszam,że taki krótki,ale następny będzie dłuższy :)
I jak wam się podoba rozdział ?
Proszę o komentarze :)
KOMENTUJCIE!!
środa, 9 października 2013
Rozdział 47
Pierwsze co chcę powiedzieć to to,że nowa piosenka Justina,jest cudowna! CUDO!!
dobrze,teraz zapraszam do czytania :)
__________________________________________
-nie nagrywaj mnie!-krzyknęłam
-Justin teraz zobaczysz,co straciłeś!-powiedział,a ja czułam tylko strach,wiedziałam,że on chce mnie skrzywdzić
-wyłącz tą kamerę!-krzyknęłam,kiedy położył kamerę na przeciwko mnie-po prostu zostaw mnie-powiedziałam przez płacz,strach który teraz czułam był do niewyobrażenia,tak się boję!,zacisnęłam dłonie w pięści,a mój oddech przyspieszył
-nie bój się,teraz Justin zobaczy co stracił-powiedział,gdy zbliżał się do mnie.Jego słowa,sama w sobie przyprawiały mnie o gęsią skórkę,gdy do mnie podszedł,zaczął całować moją szyję.Tak bardzo chciałabym,żeby to było snem,tak bardzo....On....on mnie dotyka!,łzy spływały z moich oczów.Chce uciec,jego pocałunki są obrzydliwe.Z całych sił próbowałam się uwolnić,ale nic to nie dało,próbowałam uciec od jego pocałunków,lecz mężczyzna trzymał mnie swoimi dłońmi,a jego ucisk przyprawiał mnie o ból,zaczęłam krzyczeć i płakać,wyć ile miałam tylko w sobie siły.Modliłam się,żeby ktoś mnie usłyszał,żeby to był tylko koszmar.Po chwili tego pożałowałam chłopak spoliczkował mnie w twarz,ale nie dałam się,ból który on przyprawiał mojemu ciału,nie był gorszy od tego co on chce mi zrobić!,krzyczałam,mężczyzna,odwiązał liny do których byłam przywiązana,kiedy poczułam wolność,zaczęłam uciekać ile tylko miałam w sobie siły,wiedziałam,że chłopak za mną biegnie,ale próbowałam,biegłam....biegłam jak tylko mogłam,kiedy ujrzałam wyjście,światło wolności,poczułam ulgę,że jestem uratowana,lecz tego miejsca nie poznawałam,nigdy w takim miejscu jak to nie była,biegłam na oślep.Zobaczyłam autostradę i wóz policyjny,zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc,gdy policja mnie zauważyła,postanowiła wyjść z radiowozu
-proszę pomóżcie mi-zaczęłam wyć,a przez to,że biegłam nie mogłam uspokoić mojego oddechu
-proszę się uspokoić i mówić powoli-powiedział jeden z nich
-musicie mi pomóc,uciekam przed pewnym mężczyzną,który mnie porwał-powiedział już spokojniej
-jak się pani nazywa?-spytał
-Selena Gomez-odpowiedziałam szybko
-Pani Gomez,szukaliśmy pani-powiedział uradowany moim znalezieniem
-jak to?-spytałam
-pan Justin Bieber ,zgłosił pani zaginięcie,ponieważ mała Jasmin Bieber widziała całe zajście-powiedział,a ja nie mogłam uwierzyć,że Justin wie o moim porwaniu,tak bardzo chciałabym go zobaczyć-zgłaszam się zaleźliśmy panią Selenę Gomez,a raczej ona nas znalazła-zaśmiał się
-obieram,zawiadomimy pana Biebera i matkę porwanej-odezwał się głos z radujka policjanta
-kto panią porwał?-spytał
-Conor Vincento-powiedziałam szybko,kiedy policjant chciał do mnie mówić,nagle usłyszałam postrzał a drugi policjant,który stał obok oberwał,szybko upadłam na ziemię,a po chwili jakiś samochód podjechał,a z niego wysiadł Conor i wciągnął mnie do samochodu i z piskiem opon odjechał
-teraz pożałujesz,że ze mną zadarłaś!-krzyknął-myślisz,że policja cię znajdzie,to się mylisz!-krzyknął ponownie i zatrzymał się w tym miejscu w którym mnie przetrzymywał,korzystając z okazji,ściągnęłam z ręki moją bransoletkę i rzuciłam na trawę,gdyby szukali mnie w tym miejscu,nagle mężczyzna zaczął mnie popychać do środka,szłam niczym grzeczne dziecko słuchające się rozkazów rodziców,ale bałam się,bo wiem,że on jest wściekły i mogą mnie nie znaleźć na czas
-teraz to załatwimy-powiedział rzucając mnie na podłogę
-puszczaj mnie-zaczęłam się szarpać,kiedy chciał mnie dotykać,nagle wyciągnął sznur,a ja z ciężkością przełknęłam ślinę.Związał moje dłonie,a usta zakleił taśmą,po czym wsunął swoją rękę pod moje majtki,zaczęłam panikować i coraz szybciej oddychać,a jego dotyk był dla mnie odrazą,drugą rękę włożył pod bluzkę,dotykając moich piersi,zaczęłam się wiercić,ale mu to nie przeszkadzało,rozszarpał moją bluzkę,na jeden kawałek.Zaczęłam coraz szybciej oddychać,a słona substancja spływała z moich oczów.Pruszał mną jak lalką,która nie potrafi nic zrobić,nie mogłam się uspokoić,byłam teraz bezbronna.Jego język oblizał mój brzuch,co doprowadzało mnie do wymiotów,jednym ruchem z ciągnął ze mnie spodnie,pozostawiając mnie tylko w bieliźnie.Nagle ręką dotknął moją pierś,patrząc na mnie,zaczęłam kręcić głową przecząco,cała zalana łzami
-nie bój się,będzie zajebiście-sapnął mi do ucha,na co zaczęłam wyć i jeszcze bardziej się wiercić,po chwili mężczyzna z ciągnął ze mnie całą resztę,którą miałam na sobie,przejechał dłonią po moim udzie,przesuwając się do mnie bliżej,wiedziałam co zaraz się stanie,nagle poczułam jak chłopak wchodzi we mnie,na co moje ciało osłupiało,POMOCY....!
Justin
-Selena!-krzyknąłem,cały zalany potem
-co się stało?-spytał Fredo,którego obudziłem
-coś się stało Selenie,coś złego,muszę jej szukać-powiedziałem szybko się ubierając
-policja jej szuka,oni się tym zajmą-powiedział chcąc mnie uspokoić
-policja-prychnąłem-sam ją znajdę-powiedziałem,gdy nagle zadzwonił mój telefon,szybko odebrałem
-halo
-dzień dobry,tutaj policja,zaleźliśmy panią Gomez-powiedział,we mnie wstąpiła nagła ulga
-całe szczęście zaraz przyjadę po nią-powiedziałem uradowany
-proszę czekać nie skończyłem,gdy pani Gomez uciekała,znalazła radiowóz,ale postrzelono jednego z naszych,a panią Gomez ponownie porwano-powiedział,a ja myślałem,że zaraz się rozryczę
-jak to?-spytałem
-niestety,policja szuka samochodu,damy znać jeśli dowiemy się czegoś więcej-powiedział
-może pan powiedzieć gdzie ona znalazła policję?-spytałem
-tak,na końcu miasta od północnej strony-powiedział
-dziękuję-powiedziałem i rozłączyłem telefon
-i co ?-spytał Fredo
-Selena ich znalazła prawdopodobnie uciekała,ale gdy była już z policją ten koleś postrzelił policjanta,a Sel ponownie porwał-powiedziałem,tak się o nią martwię,nie wiem co teraz robić,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek,szybko podszedłem do drzwi i je otworzyłem,lecz nikogo nie było,leżała jedynie kaseta,podniosłem ją i wróciłem do środka,szybko podszedłem do odtwarzacza video i włożyłem kasetę,po chwili było jakieś nagranie,była to Selena!,była przywiązana do krzesła,gdy ją zobaczyłem moje serce stanęło.Moja księżniczka!,oglądałem dalej kasetę,w której widać jak Selena uciekła z tamtego miejsca,ale potem on ją tam przyprowadził,rzucając ją na podłogę,oglądałem uważnie co działo się dalej,gdy oglądałem to,nie mogłem się powstrzymać od płaczu,moja księżniczka,on...on ją zgwałcił,zabiję tą kurwę
-zabiję!!-wrzasnąłem
-kogo?-spytał Fredo
-tego gnoja,który ją porwał,znam chuja,to ten z kawiarni,wysłał mi nagranie,gdzie przekazanie jest do mnie,mam patrzeć co straciłem i on....on...-nie mogłem wydusić z siebie tego słowa
-on?
-zgwałcił Selene!-krzyknąłem płacząc
-to kurwa,biedna Selena,kurwę zabić!-powiedział wściekły-Selena mi o nim mówiła,że on ją prześladuje,że wszędzie go spotyka-powiedział,nie mogłem myśleć,cały czas przed oczami miałem to nagranie,jak ona cierpiała,jak próbowała się bronić,nie wytrzymam,muszę ją znaleźć,nic nie mówiąc wybiegłem z domu,wsiadłem szybko do samochodu,odjeżdżając z piskiem opon,dojechałem w to miejsce,gdzie mówił mi policjant,wysiadłem z samochodu,zacząłem iść w stronę bunkrów,szedłem i szedłem,żadnego śladu jakiego kol wiek budynku,idą dalej zauważyłem odcisk buta,który mierzył w stronę,od której wysiadłem z samochodu,wiedziałem,że to odcisk buta Sel,przyspieszyłem idą za śladami,gdy doszedłem zobaczyłem jakiś opuszczony domek -to tutaj-powiedziałem sam do siebie,wyciągnąłem mój telefon,wybierając numer policji,zawiadomiłem ich gdzie znajduje się teraz Sel,szybkim tempem szedłem do tego domku,gdy byłem już na miejscu,zauważyłem bransoletkę mojej księżniczki,którą dostała ode mnie w prezencie.Szybko wbiegłem do budynku,szukając miejsca gdzie ją znajdę-Selena-krzyknąłem,lecz nikt nie odpowiedział,przeszukiwałem każdy pokoik,został mi tylko jeden,w którym ona musi być,szybko podbiegłem do tego pokoiku i zobaczyłem ją,biedną,bezbronną i bezsilną,była taka blada i krucha,zniszczę tego typa,za to co zrobił z moją księżniczką! zabiję go!,szybko podbiegłem do niej,głaszcząc po zimnych policzkach
-kochanie,proszę obudź się-mówiłem,próbując ją obudzić,usłyszałem dźwięk wydobywający się z jej ust
-Justin-powiedziała zachrypniętym głosem,a sił brakowało jej na wymówienie jakiego kol wiek słowa,dziewczyna nie miała nawet sił,aby otworzyć oczów
-tak to ja,zabiorę cię stąd-powiedziałem,biorąc dziewczynę na moje ramiona,Selena wtuliła się w moją pierś,co dało mi więcej siły,aby wytrzymać to wszystko
-Justin,proszę cię zabierz mnie stąd-powiedziała płacząc,Nie potrafię znieść widoku kiedy ona płacze
-Nigdzie jej nie zabierzesz!
_______________________________________________
OKEJ I JAK WAM SIĘ PODOBA ?
PROSZĘ O KOMENTARZE :))
KOMENTUJCIE !!!
dobrze,teraz zapraszam do czytania :)
__________________________________________
-nie nagrywaj mnie!-krzyknęłam
-Justin teraz zobaczysz,co straciłeś!-powiedział,a ja czułam tylko strach,wiedziałam,że on chce mnie skrzywdzić
-wyłącz tą kamerę!-krzyknęłam,kiedy położył kamerę na przeciwko mnie-po prostu zostaw mnie-powiedziałam przez płacz,strach który teraz czułam był do niewyobrażenia,tak się boję!,zacisnęłam dłonie w pięści,a mój oddech przyspieszył
-nie bój się,teraz Justin zobaczy co stracił-powiedział,gdy zbliżał się do mnie.Jego słowa,sama w sobie przyprawiały mnie o gęsią skórkę,gdy do mnie podszedł,zaczął całować moją szyję.Tak bardzo chciałabym,żeby to było snem,tak bardzo....On....on mnie dotyka!,łzy spływały z moich oczów.Chce uciec,jego pocałunki są obrzydliwe.Z całych sił próbowałam się uwolnić,ale nic to nie dało,próbowałam uciec od jego pocałunków,lecz mężczyzna trzymał mnie swoimi dłońmi,a jego ucisk przyprawiał mnie o ból,zaczęłam krzyczeć i płakać,wyć ile miałam tylko w sobie siły.Modliłam się,żeby ktoś mnie usłyszał,żeby to był tylko koszmar.Po chwili tego pożałowałam chłopak spoliczkował mnie w twarz,ale nie dałam się,ból który on przyprawiał mojemu ciału,nie był gorszy od tego co on chce mi zrobić!,krzyczałam,mężczyzna,odwiązał liny do których byłam przywiązana,kiedy poczułam wolność,zaczęłam uciekać ile tylko miałam w sobie siły,wiedziałam,że chłopak za mną biegnie,ale próbowałam,biegłam....biegłam jak tylko mogłam,kiedy ujrzałam wyjście,światło wolności,poczułam ulgę,że jestem uratowana,lecz tego miejsca nie poznawałam,nigdy w takim miejscu jak to nie była,biegłam na oślep.Zobaczyłam autostradę i wóz policyjny,zaczęłam krzyczeć i wołać o pomoc,gdy policja mnie zauważyła,postanowiła wyjść z radiowozu
-proszę pomóżcie mi-zaczęłam wyć,a przez to,że biegłam nie mogłam uspokoić mojego oddechu
-proszę się uspokoić i mówić powoli-powiedział jeden z nich
-musicie mi pomóc,uciekam przed pewnym mężczyzną,który mnie porwał-powiedział już spokojniej
-jak się pani nazywa?-spytał
-Selena Gomez-odpowiedziałam szybko
-Pani Gomez,szukaliśmy pani-powiedział uradowany moim znalezieniem
-jak to?-spytałam
-pan Justin Bieber ,zgłosił pani zaginięcie,ponieważ mała Jasmin Bieber widziała całe zajście-powiedział,a ja nie mogłam uwierzyć,że Justin wie o moim porwaniu,tak bardzo chciałabym go zobaczyć-zgłaszam się zaleźliśmy panią Selenę Gomez,a raczej ona nas znalazła-zaśmiał się
-obieram,zawiadomimy pana Biebera i matkę porwanej-odezwał się głos z radujka policjanta
-kto panią porwał?-spytał
-Conor Vincento-powiedziałam szybko,kiedy policjant chciał do mnie mówić,nagle usłyszałam postrzał a drugi policjant,który stał obok oberwał,szybko upadłam na ziemię,a po chwili jakiś samochód podjechał,a z niego wysiadł Conor i wciągnął mnie do samochodu i z piskiem opon odjechał
-teraz pożałujesz,że ze mną zadarłaś!-krzyknął-myślisz,że policja cię znajdzie,to się mylisz!-krzyknął ponownie i zatrzymał się w tym miejscu w którym mnie przetrzymywał,korzystając z okazji,ściągnęłam z ręki moją bransoletkę i rzuciłam na trawę,gdyby szukali mnie w tym miejscu,nagle mężczyzna zaczął mnie popychać do środka,szłam niczym grzeczne dziecko słuchające się rozkazów rodziców,ale bałam się,bo wiem,że on jest wściekły i mogą mnie nie znaleźć na czas
-teraz to załatwimy-powiedział rzucając mnie na podłogę
-puszczaj mnie-zaczęłam się szarpać,kiedy chciał mnie dotykać,nagle wyciągnął sznur,a ja z ciężkością przełknęłam ślinę.Związał moje dłonie,a usta zakleił taśmą,po czym wsunął swoją rękę pod moje majtki,zaczęłam panikować i coraz szybciej oddychać,a jego dotyk był dla mnie odrazą,drugą rękę włożył pod bluzkę,dotykając moich piersi,zaczęłam się wiercić,ale mu to nie przeszkadzało,rozszarpał moją bluzkę,na jeden kawałek.Zaczęłam coraz szybciej oddychać,a słona substancja spływała z moich oczów.Pruszał mną jak lalką,która nie potrafi nic zrobić,nie mogłam się uspokoić,byłam teraz bezbronna.Jego język oblizał mój brzuch,co doprowadzało mnie do wymiotów,jednym ruchem z ciągnął ze mnie spodnie,pozostawiając mnie tylko w bieliźnie.Nagle ręką dotknął moją pierś,patrząc na mnie,zaczęłam kręcić głową przecząco,cała zalana łzami
-nie bój się,będzie zajebiście-sapnął mi do ucha,na co zaczęłam wyć i jeszcze bardziej się wiercić,po chwili mężczyzna z ciągnął ze mnie całą resztę,którą miałam na sobie,przejechał dłonią po moim udzie,przesuwając się do mnie bliżej,wiedziałam co zaraz się stanie,nagle poczułam jak chłopak wchodzi we mnie,na co moje ciało osłupiało,POMOCY....!
Justin
-Selena!-krzyknąłem,cały zalany potem
-co się stało?-spytał Fredo,którego obudziłem
-coś się stało Selenie,coś złego,muszę jej szukać-powiedziałem szybko się ubierając
-policja jej szuka,oni się tym zajmą-powiedział chcąc mnie uspokoić
-policja-prychnąłem-sam ją znajdę-powiedziałem,gdy nagle zadzwonił mój telefon,szybko odebrałem
-halo
-dzień dobry,tutaj policja,zaleźliśmy panią Gomez-powiedział,we mnie wstąpiła nagła ulga
-całe szczęście zaraz przyjadę po nią-powiedziałem uradowany
-proszę czekać nie skończyłem,gdy pani Gomez uciekała,znalazła radiowóz,ale postrzelono jednego z naszych,a panią Gomez ponownie porwano-powiedział,a ja myślałem,że zaraz się rozryczę
-jak to?-spytałem
-niestety,policja szuka samochodu,damy znać jeśli dowiemy się czegoś więcej-powiedział
-może pan powiedzieć gdzie ona znalazła policję?-spytałem
-tak,na końcu miasta od północnej strony-powiedział
-dziękuję-powiedziałem i rozłączyłem telefon
-i co ?-spytał Fredo
-Selena ich znalazła prawdopodobnie uciekała,ale gdy była już z policją ten koleś postrzelił policjanta,a Sel ponownie porwał-powiedziałem,tak się o nią martwię,nie wiem co teraz robić,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek,szybko podszedłem do drzwi i je otworzyłem,lecz nikogo nie było,leżała jedynie kaseta,podniosłem ją i wróciłem do środka,szybko podszedłem do odtwarzacza video i włożyłem kasetę,po chwili było jakieś nagranie,była to Selena!,była przywiązana do krzesła,gdy ją zobaczyłem moje serce stanęło.Moja księżniczka!,oglądałem dalej kasetę,w której widać jak Selena uciekła z tamtego miejsca,ale potem on ją tam przyprowadził,rzucając ją na podłogę,oglądałem uważnie co działo się dalej,gdy oglądałem to,nie mogłem się powstrzymać od płaczu,moja księżniczka,on...on ją zgwałcił,zabiję tą kurwę
-zabiję!!-wrzasnąłem
-kogo?-spytał Fredo
-tego gnoja,który ją porwał,znam chuja,to ten z kawiarni,wysłał mi nagranie,gdzie przekazanie jest do mnie,mam patrzeć co straciłem i on....on...-nie mogłem wydusić z siebie tego słowa
-on?
-zgwałcił Selene!-krzyknąłem płacząc
-to kurwa,biedna Selena,kurwę zabić!-powiedział wściekły-Selena mi o nim mówiła,że on ją prześladuje,że wszędzie go spotyka-powiedział,nie mogłem myśleć,cały czas przed oczami miałem to nagranie,jak ona cierpiała,jak próbowała się bronić,nie wytrzymam,muszę ją znaleźć,nic nie mówiąc wybiegłem z domu,wsiadłem szybko do samochodu,odjeżdżając z piskiem opon,dojechałem w to miejsce,gdzie mówił mi policjant,wysiadłem z samochodu,zacząłem iść w stronę bunkrów,szedłem i szedłem,żadnego śladu jakiego kol wiek budynku,idą dalej zauważyłem odcisk buta,który mierzył w stronę,od której wysiadłem z samochodu,wiedziałem,że to odcisk buta Sel,przyspieszyłem idą za śladami,gdy doszedłem zobaczyłem jakiś opuszczony domek -to tutaj-powiedziałem sam do siebie,wyciągnąłem mój telefon,wybierając numer policji,zawiadomiłem ich gdzie znajduje się teraz Sel,szybkim tempem szedłem do tego domku,gdy byłem już na miejscu,zauważyłem bransoletkę mojej księżniczki,którą dostała ode mnie w prezencie.Szybko wbiegłem do budynku,szukając miejsca gdzie ją znajdę-Selena-krzyknąłem,lecz nikt nie odpowiedział,przeszukiwałem każdy pokoik,został mi tylko jeden,w którym ona musi być,szybko podbiegłem do tego pokoiku i zobaczyłem ją,biedną,bezbronną i bezsilną,była taka blada i krucha,zniszczę tego typa,za to co zrobił z moją księżniczką! zabiję go!,szybko podbiegłem do niej,głaszcząc po zimnych policzkach
-kochanie,proszę obudź się-mówiłem,próbując ją obudzić,usłyszałem dźwięk wydobywający się z jej ust
-Justin-powiedziała zachrypniętym głosem,a sił brakowało jej na wymówienie jakiego kol wiek słowa,dziewczyna nie miała nawet sił,aby otworzyć oczów
-tak to ja,zabiorę cię stąd-powiedziałem,biorąc dziewczynę na moje ramiona,Selena wtuliła się w moją pierś,co dało mi więcej siły,aby wytrzymać to wszystko
-Justin,proszę cię zabierz mnie stąd-powiedziała płacząc,Nie potrafię znieść widoku kiedy ona płacze
-Nigdzie jej nie zabierzesz!
_______________________________________________
OKEJ I JAK WAM SIĘ PODOBA ?
PROSZĘ O KOMENTARZE :))
KOMENTUJCIE !!!
niedziela, 6 października 2013
Rozdział 46
Justin
Tak ciężko było mi ją spławić,ale teraz wiem,że to będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem,czy ją kocham?,tak,bardzo,że nie potrafię tego ująć w słowa,ona jest jak słońce,gdy odszedłem od niej,łzy spływały z moich oczów,podszedłem do mojego taty,który szukał coś słodkiego dla Jazzy,która siedziała w samochodzie,kiedy wybraliśmy odpowiednie smakołyki,ruszyliśmy do kasy,spakowałem zakupy i razem z tatą poszliśmy w stronę samochodu,kiedy podeszliśmy do niego,Jazzy waliła w szybę,szybko rzuciłem reklamówkę z zakupami i otworzyłem samochód,moja mała królewna,była zalana łzami,rzuciła się na moją szyję i płakała
-księżniczko,co się stało?-spytałem próbując ją uspokoić
-Justin,ktos polwal Selene-powiedziała,a moje oczy się poszerzyły,a serce stanęło
-co ty mówisz,może ci się wydawało-powiedziałem,nie chcąc uwierzyć w to,co mówi
-jakiś samochód podjechał,a z niego wyszedł jakiś facet z maską na głowie i ją uderzył i przyłożył coś do ust,a potem była nie przytomna,a ten facet zabrał ją do samochodu-powiedziała przez płacz-Justin ulatuj ją-łkała,mój tata był osłupiony,ponieważ nigdy nie widział Jazzy w takim stanie w jakim jest teraz, ja również.Selene ktoś porwał,moją księżniczkę,chce mi się płakać,bo gdybym jej nie odprawił,może by ze mną wracała,złapałem się za czoło,próbując nie płakać,ona chciała mi powiedzieć,że tęskni za mną,a ja ją odprawiłem,a teraz ktoś ją gdzieś przetrzymuje
-Justin zadzwonię na policję-powiedział tata,który wyciągnął telefon
-ja jadę jej szukać,ja...ja muszę,nie wybaczę sobie tego,jeśli coś się jej stanie,zabiję się!-krzyknąłem
-uspokój się,nigdzie nie pojedziesz,policja się tym zajmnie-powiedział -nawet jeśli jej pojedziesz szukać,to i tak nie wiesz gdzie ją zabrali-powiedział,przetarłem dłońmi moją twarz.Kochanie gdzie jesteś ?!.Po 15 minutach przyjechała policja,przesłuchiwali Jazzy w obecności psychologa,te przesłuchania trwały z 2 godziny,a ja nie wytrzymywałem,każda minuta jest stratą czasu,jeśli teraz może coś jej grozić,cały się trzęsę,boję się...tak bardzo się boję,że ją stracę,jeśli coś się jej stanie,ktoś ją skrzywdzi,zabiję gnoja!
-proszę państwa,przesłuchaliśmy małoletnią Jazmin,to co mówiła jest prawdą,panią Selenę porwano,policja szuka już tego samochodu,który opisała małoletnia-powiedział,a ja myślałem,że go zaraz uduszę,tak ciężko uwierzyć,że kogoś porwano?,przez te 2 godziny,mogło coś się jej stać,zaraz oszaleję,moje myśli,mnie zabijają.Policja kazała nam wracać do domu,jeśli będą coś wiedzieć o Selenie zadzwonią do nas i jej matki,jej mama jest załamana,nie rozmawiały ze sobą dość długi czas i nie wiedziała co się dzieje z jej córką.Gdy wróciłem do domu,czekałem tylko na telefon,ale nikt nie dzwonił,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek,szybko się podniosłem z myślę,że to może być Selena,gdy je otworzyłem,cała nadzieja ze mnie zeszła,był to Fredo
-to ty-powiedziałem sucho
-też się cieszę,że cię widzę-powiedział-co ci jest?-spytał
-Selene porwano-powiedziałem
-co?-spytał nie wierząc-kto?,jak ?-pytał roztrzęsiony
-spotkałem ją w sklepie chciała ze mną rozmawiać,a ja ją spławiłem,potem wyszła na parking,jakiś samochód podjechał,wyszedł z niego mężczyzna,uderzył ją i przyłożył jej chusteczkę do ust i była już nie przytomna,a ten ją zabrał do samochodu,martwię się o nią,mogłem ją wysłuchać,a teraz może coś jej grozić-powiedziałem prawie się płacząc
-wiem,dzisiaj byłem z nią na kawie i mówiła o tobie-powiedział
-co?,co mówiła,powiedz mi,muszę wiedzieć-prosiłem go
-mówiła,że tęskni za tobą,że ciężko jej bez ciebie,nie potrafi o tobie zapomnieć i że cię kocha-powiedział przypominając sobie to co mówiła do niego dzisiaj Sel,dlaczego się poddałem?,przecież ona mnie potrzebowała,a ja ją odrzuciłem,jestem skurwysynem!
-ja pierdolę,przecież ja sobie nie wybaczę jeśli coś się jej stanie-powiedziałem,a łzy z moich oczów spływały strumieniem.Razem z Alfredem czekaliśmy na jakieś wieści o Selenie,była godzina 2 w nocy,a policja nie odezwała się do tej pory,moje powieki zamykały się powoli,aż w końcu usnąłem
Selena
Z ciężkością obudziłam się,strasznie bolała mnie głowa,każdy ruch był,dla mnie bólem,nigdy tak się nie czułam,powoli zaczęłam trzepotać oczami,poruszyłam lekko głową,gdy zaczęłam kontaktować,chciałam poruszyć ustami,lecz coś mi nie umożliwiało ich otwarcia,zobaczyłam,że moje usta są zaklejone taśmą,a moje ciało jest przywiązane do krzesła,moje nogi i dłonie,mój oddech przyspieszył,Gdzie jestem?,Co ja tu robię?,nie mogę się!,próbowałam się wyrwać,ale liny było mocno przywiązane,każdy ruch,był bolesny.Niech ktoś mi powie,że to tylko sen,że zaraz się obudzę z tego koszmaru.Moja panika wzrosła,nie mogłam krzyczeć,nie mogłam się ruszyć.Czy ja umrę?,ktoś chce mnie skrzywdzić?.Zaczęłam sobie przypominać,co się działo,kiedy wyszłam ze sklepu,gdy sobie przypomniałam,tego mężczyznę,który mnie złapał,zamknęłam oczy.Czyli już po mnie!,Boję się,co ze mną będzie
Teraz wiem,że umrę,nikt mi nie pomoże,Justin nie chce mnie znać,a ja tak bardzo chcę go zobaczyć,on mnie już nie kocha,nikt nawet nie pomyśli o tym,że zniknęłam.Bardzo bym chciała wrócić do Justina i zacząć wszystko od początku,żebyśmy byli znów szczęśliwi,ale on nawet nie chce ze mną rozmawiać,bo on mnie już nie kocha,łzy spływały z moich oczów,tak bardzo mnie to boli,bo to ja chciałam,żeby o mnie zapomniał,zraniłam go,nagle ktoś wszedł do pomieszczenia,a moje serce,przyspieszyło,słyszałam jak osoba,która weszła do pomieszczenia,zbliżała się do mnie
-witaj,znów się widzimy-powiedział,a ja jego głos skądś znałam,gdy ukazało się jego ciało,uważnie przyjrzałam się jego twarzy,a ja nie mogłam uwierzyć w to co widziałam,to był Cody!,zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać niż przedtem-kochanie nie szarp się,bo zrobisz sobie krzywdę-powiedział dotykając moje twarz,zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać,tak,żeby mnie nie dotykał,z ciągnął mi taśmę,którą miałam na ustach,złapałam powietrze
-kurwa,dlaczego mnie porwałeś?-spytałam wściekła
-bo ty mnie odtrącałaś-odpowiedział
-bo mnie nie interesujesz!-krzyknęłam,ale zaraz tego pożałowałam,chłopak uniósł swoją rękę i spoliczkował mnie
-co ci to da,że mnie uderzysz i tak nie będziesz mnie interesował,bo kocham kogoś innego i zawsze będzie tylko on się liczył-powiedziałam krzycząc
-kto?,kogo kochasz ?,powiedz mi jego imię-powiedział krzycząc i szarpiąc mną,tak,że z bólu krzyczałam,kiedy puścił,przyłożył mi do gardła nóż,na co zrobiłam zadrżała-powiedz jego imię!-krzyknął
-nie-powiedziałam przez płacz
-albo cię zabiję!-krzyknął
-Justin-powiedziałam jak najciszej mogłam
-jak?-spytał
-Justin!-krzyknęłam-proszę wypuść mnie!-krzyczałam i próbowałam się wyrwać z tego krzesła
-niee!,powiedz jego nazwisko!-krzyknął
-Bieber!-krzyknęłam
-hahahahaha,nie rozśmieszaj,kochasz się w plakacie na ścianie,Bieber był z Seleną Gomez,a ty jesteś Selena,o kurwa byłaś dziewczyną Justina Biebera,jeszcze lepiej pokażę mu co stracił!-krzyknął,a ja nie wiedziałam o co mu chodzi,chłopak wyciągnął kamerę i ją włączył zaczął mnie kamerować
-nie nagrywaj mnie!-krzyknęłam
-Justin teraz zobaczysz,co straciłeś!
___________________________________________
mamy rozdział <333 dzięki za komentarze i mam nadzieję,że podoba wam się ten rozdział,gdy go pisałam raz płakałam,a raz śmiałam,tyle,że nie wiem dlaczego się śmiałam,może przez moją mamę,która cały czas mi przeszkadzała w pisaniu,ohh ale tak jest z matkami,muszę przeszkadzać w tworzeniu :)
KOMENTUJCIE !!
Tak ciężko było mi ją spławić,ale teraz wiem,że to będzie dla nas najlepszym rozwiązaniem,czy ją kocham?,tak,bardzo,że nie potrafię tego ująć w słowa,ona jest jak słońce,gdy odszedłem od niej,łzy spływały z moich oczów,podszedłem do mojego taty,który szukał coś słodkiego dla Jazzy,która siedziała w samochodzie,kiedy wybraliśmy odpowiednie smakołyki,ruszyliśmy do kasy,spakowałem zakupy i razem z tatą poszliśmy w stronę samochodu,kiedy podeszliśmy do niego,Jazzy waliła w szybę,szybko rzuciłem reklamówkę z zakupami i otworzyłem samochód,moja mała królewna,była zalana łzami,rzuciła się na moją szyję i płakała
-księżniczko,co się stało?-spytałem próbując ją uspokoić
-Justin,ktos polwal Selene-powiedziała,a moje oczy się poszerzyły,a serce stanęło
-co ty mówisz,może ci się wydawało-powiedziałem,nie chcąc uwierzyć w to,co mówi
-jakiś samochód podjechał,a z niego wyszedł jakiś facet z maską na głowie i ją uderzył i przyłożył coś do ust,a potem była nie przytomna,a ten facet zabrał ją do samochodu-powiedziała przez płacz-Justin ulatuj ją-łkała,mój tata był osłupiony,ponieważ nigdy nie widział Jazzy w takim stanie w jakim jest teraz, ja również.Selene ktoś porwał,moją księżniczkę,chce mi się płakać,bo gdybym jej nie odprawił,może by ze mną wracała,złapałem się za czoło,próbując nie płakać,ona chciała mi powiedzieć,że tęskni za mną,a ja ją odprawiłem,a teraz ktoś ją gdzieś przetrzymuje
-Justin zadzwonię na policję-powiedział tata,który wyciągnął telefon
-ja jadę jej szukać,ja...ja muszę,nie wybaczę sobie tego,jeśli coś się jej stanie,zabiję się!-krzyknąłem
-uspokój się,nigdzie nie pojedziesz,policja się tym zajmnie-powiedział -nawet jeśli jej pojedziesz szukać,to i tak nie wiesz gdzie ją zabrali-powiedział,przetarłem dłońmi moją twarz.Kochanie gdzie jesteś ?!.Po 15 minutach przyjechała policja,przesłuchiwali Jazzy w obecności psychologa,te przesłuchania trwały z 2 godziny,a ja nie wytrzymywałem,każda minuta jest stratą czasu,jeśli teraz może coś jej grozić,cały się trzęsę,boję się...tak bardzo się boję,że ją stracę,jeśli coś się jej stanie,ktoś ją skrzywdzi,zabiję gnoja!
-proszę państwa,przesłuchaliśmy małoletnią Jazmin,to co mówiła jest prawdą,panią Selenę porwano,policja szuka już tego samochodu,który opisała małoletnia-powiedział,a ja myślałem,że go zaraz uduszę,tak ciężko uwierzyć,że kogoś porwano?,przez te 2 godziny,mogło coś się jej stać,zaraz oszaleję,moje myśli,mnie zabijają.Policja kazała nam wracać do domu,jeśli będą coś wiedzieć o Selenie zadzwonią do nas i jej matki,jej mama jest załamana,nie rozmawiały ze sobą dość długi czas i nie wiedziała co się dzieje z jej córką.Gdy wróciłem do domu,czekałem tylko na telefon,ale nikt nie dzwonił,nagle do drzwi zadzwonił dzwonek,szybko się podniosłem z myślę,że to może być Selena,gdy je otworzyłem,cała nadzieja ze mnie zeszła,był to Fredo
-to ty-powiedziałem sucho
-też się cieszę,że cię widzę-powiedział-co ci jest?-spytał
-Selene porwano-powiedziałem
-co?-spytał nie wierząc-kto?,jak ?-pytał roztrzęsiony
-spotkałem ją w sklepie chciała ze mną rozmawiać,a ja ją spławiłem,potem wyszła na parking,jakiś samochód podjechał,wyszedł z niego mężczyzna,uderzył ją i przyłożył jej chusteczkę do ust i była już nie przytomna,a ten ją zabrał do samochodu,martwię się o nią,mogłem ją wysłuchać,a teraz może coś jej grozić-powiedziałem prawie się płacząc
-wiem,dzisiaj byłem z nią na kawie i mówiła o tobie-powiedział
-co?,co mówiła,powiedz mi,muszę wiedzieć-prosiłem go
-mówiła,że tęskni za tobą,że ciężko jej bez ciebie,nie potrafi o tobie zapomnieć i że cię kocha-powiedział przypominając sobie to co mówiła do niego dzisiaj Sel,dlaczego się poddałem?,przecież ona mnie potrzebowała,a ja ją odrzuciłem,jestem skurwysynem!
-ja pierdolę,przecież ja sobie nie wybaczę jeśli coś się jej stanie-powiedziałem,a łzy z moich oczów spływały strumieniem.Razem z Alfredem czekaliśmy na jakieś wieści o Selenie,była godzina 2 w nocy,a policja nie odezwała się do tej pory,moje powieki zamykały się powoli,aż w końcu usnąłem
Selena
Z ciężkością obudziłam się,strasznie bolała mnie głowa,każdy ruch był,dla mnie bólem,nigdy tak się nie czułam,powoli zaczęłam trzepotać oczami,poruszyłam lekko głową,gdy zaczęłam kontaktować,chciałam poruszyć ustami,lecz coś mi nie umożliwiało ich otwarcia,zobaczyłam,że moje usta są zaklejone taśmą,a moje ciało jest przywiązane do krzesła,moje nogi i dłonie,mój oddech przyspieszył,Gdzie jestem?,Co ja tu robię?,nie mogę się!,próbowałam się wyrwać,ale liny było mocno przywiązane,każdy ruch,był bolesny.Niech ktoś mi powie,że to tylko sen,że zaraz się obudzę z tego koszmaru.Moja panika wzrosła,nie mogłam krzyczeć,nie mogłam się ruszyć.Czy ja umrę?,ktoś chce mnie skrzywdzić?.Zaczęłam sobie przypominać,co się działo,kiedy wyszłam ze sklepu,gdy sobie przypomniałam,tego mężczyznę,który mnie złapał,zamknęłam oczy.Czyli już po mnie!,Boję się,co ze mną będzie
Teraz wiem,że umrę,nikt mi nie pomoże,Justin nie chce mnie znać,a ja tak bardzo chcę go zobaczyć,on mnie już nie kocha,nikt nawet nie pomyśli o tym,że zniknęłam.Bardzo bym chciała wrócić do Justina i zacząć wszystko od początku,żebyśmy byli znów szczęśliwi,ale on nawet nie chce ze mną rozmawiać,bo on mnie już nie kocha,łzy spływały z moich oczów,tak bardzo mnie to boli,bo to ja chciałam,żeby o mnie zapomniał,zraniłam go,nagle ktoś wszedł do pomieszczenia,a moje serce,przyspieszyło,słyszałam jak osoba,która weszła do pomieszczenia,zbliżała się do mnie
-witaj,znów się widzimy-powiedział,a ja jego głos skądś znałam,gdy ukazało się jego ciało,uważnie przyjrzałam się jego twarzy,a ja nie mogłam uwierzyć w to co widziałam,to był Cody!,zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać niż przedtem-kochanie nie szarp się,bo zrobisz sobie krzywdę-powiedział dotykając moje twarz,zaczęłam się jeszcze bardziej szarpać,tak,żeby mnie nie dotykał,z ciągnął mi taśmę,którą miałam na ustach,złapałam powietrze
-kurwa,dlaczego mnie porwałeś?-spytałam wściekła
-bo ty mnie odtrącałaś-odpowiedział
-bo mnie nie interesujesz!-krzyknęłam,ale zaraz tego pożałowałam,chłopak uniósł swoją rękę i spoliczkował mnie
-co ci to da,że mnie uderzysz i tak nie będziesz mnie interesował,bo kocham kogoś innego i zawsze będzie tylko on się liczył-powiedziałam krzycząc
-kto?,kogo kochasz ?,powiedz mi jego imię-powiedział krzycząc i szarpiąc mną,tak,że z bólu krzyczałam,kiedy puścił,przyłożył mi do gardła nóż,na co zrobiłam zadrżała-powiedz jego imię!-krzyknął
-nie-powiedziałam przez płacz
-albo cię zabiję!-krzyknął
-Justin-powiedziałam jak najciszej mogłam
-jak?-spytał
-Justin!-krzyknęłam-proszę wypuść mnie!-krzyczałam i próbowałam się wyrwać z tego krzesła
-niee!,powiedz jego nazwisko!-krzyknął
-Bieber!-krzyknęłam
-hahahahaha,nie rozśmieszaj,kochasz się w plakacie na ścianie,Bieber był z Seleną Gomez,a ty jesteś Selena,o kurwa byłaś dziewczyną Justina Biebera,jeszcze lepiej pokażę mu co stracił!-krzyknął,a ja nie wiedziałam o co mu chodzi,chłopak wyciągnął kamerę i ją włączył zaczął mnie kamerować
-nie nagrywaj mnie!-krzyknęłam
-Justin teraz zobaczysz,co straciłeś!
___________________________________________
mamy rozdział <333 dzięki za komentarze i mam nadzieję,że podoba wam się ten rozdział,gdy go pisałam raz płakałam,a raz śmiałam,tyle,że nie wiem dlaczego się śmiałam,może przez moją mamę,która cały czas mi przeszkadzała w pisaniu,ohh ale tak jest z matkami,muszę przeszkadzać w tworzeniu :)
KOMENTUJCIE !!
niedziela, 29 września 2013
Rozdział 45
Selena
Tak ciężko przechodziły mi te słowa,które powiedziałam Justinowi,widziałam jak cierpiał i jak próbował to ukryć,ale to jest najlepsze rozwiązanie dla naszej dwójki...najlepsze,westchnęłam.Nie wiem,skąd miałam tyle siły,by mu powiedzieć,takie coś,jedno wiem,kocham go,bardzo kocham...,ale to nie ma sensu.Muszę ruszyć na przód,nie chcę zapomnieć,bo to co przeżyłam nie da się wymazać.Straciłam dziecko,ale muszę iść dalej przez życie,to będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem
2 tygodnie później
Minęły dwa tygodnie,wróciłam do domu i po woli wszystko zaczyna się układać.Nie mam kontaktu z Justinem.Pozwałam moją ginekolog do sądu i dostała słuszną karę,lecz i tak nie da mi to z powrotem dziecka,nikt mi go nie zwróci,nikt...,moje stosunki z mamą poprawiły się,znowu sobie ufamy,ale nie mieszkam z nią,nie chodzi mi o Justina,ale o to,że chcę się usamodzielnić.Z Vanessą dobrze sobie radzimy.Czy jestem szczęśliwa?,otóż nie,na pewno są takie chwile,że odczuwam je,ale tęsknię za Justinem,nie potrafię o nim zapomnieć,wiem,że z czasem mi to minie,ale chciałabym go tak mocno przytulić,posmakować jego rozkosznych ust,ale sama zdecydowałam iść dalej bez niego,tyle że nie spodziewałam się,że będzie mi tak ciężko bez niego,czuję się taka samotna,sama się sobie dziwię,ale chciałabym go zobaczyć.
Rano pojechałam moim samochodem do mojej ulubionej kawiarni,tam gdzie rozstałam się z Justinem,bardzo lubiłam to miejsce,umówiłam się z Alfredem,chcieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu,a przez ostatni czas nie mieliśmy czasu,by pogadać,gdy weszłam do kawiarni przy stoliku,siedział Fredo,gdy mnie zauważył szeroko się uśmiechnęłam i podeszłam do niego,zawiesiłam moją torbę na krześle i usiadłam na moim miejscu
-hej-powiedziałam krótko
-hej i jak tam?-spytał ciekawy
-ymm...myślę,że dobrze-odpowiedziałam
-myślę?,co jest ?-spytał już z powagą,westchnęłam,myśląc
-Justin-odpowiedziałam krótko
-co z nim?,przecież rozmawiałaś z nim ii...skończyłaś z jego tematem-powiedział,chcąc jakoś ując swoje słowa w grzeczny sposób
-wiem,ale nie potrafię o nim zapomnieć...-przeciągnęłam-myślałam,że będzie łatwiej o nim za pomnieć,ale ja go kocham,to jest silniejsze ode mnie,tak bardzo chciałabym go zobaczyć...-powiedziałam,myśląc nad każdym wypowiedzianym słowem,Fredo zaśmiał się -co cię tak bawi?-spytałam zdziwiona
-nie bawi,tylko myślę sobie,że miłość jest piękna-zaśmiał się,a ja pękłam śmiechem-mówię serio-chichotał-ale jeśli mowa o Justinie...nie wiem czy ci mówić-mówił myśląc
-powiedz-powiedziałam,łapiąc nerwowo jego dłoń
-od tamtej rozmowy z tobą,zamknął się w sobie,nie wychodzi z domu,a jak wyjdzie to na występ lub na wywiady,a tak nie chce z nami rozmawiać,mówię ci to,bo martwię się o chłopaka-powiedział z przygnębieniem.Skrzywdziłam Justina...
-nie wiem,co mogę zrobić...próbowałam do niego zadzwonić,ale odrzucał mnie-powiedziałam również przygnębiona
-ja próbowałam z nim porozmawiać,ale nawet nie odpowiada,jak z nim rozmawiam to jak do ściany-powiedział,martwię się o niego,co ja mam zrobić ?
-naprawdę nie wiem jak mam mu pomóc...wiem,że zabolały go moje słowa,ale ja chciałam zacząć już bez niego,ale bez niego czuję się taka samotna,sama nie wiem co czuję,nie wiem co robić...-powiedziałam myśląc
-może mu przejdzie,zobaczy się-powiedział,chcąc siebie uspokoić
-dobra ja muszę lecieć,fajnie,że znalazłeś dla mnie trochę czasu-uśmiechnęłam się i przytuliłam Freda-pa-ruszyłam w stronę wyjścia i pomachałam mu,ale wpadłam na kogoś,uniosłam wyżej głowę i zobaczyłam,tego chłopaka,chyba Codiego
-i znów na siebie wpadamy-zaśmiał się,szczerze?,koleś działa mi na nerwy,wszędzie go spotykam,według mnie to nie przypadek,ale on jest jakiś psychiczny,cóż muszę go spławić
-taaak bardzo dziwne...-przeciągnęłam przez sztuczny uśmiech
-mam nadzieję,że się jeszcze zderzymy-powiedział tajemniczo
-raczej nie-powiedziałam odpychająco,czując do niego obrzydzenie
-a ja myślę,że tak-powiedział i ruszył przed siebie,wyszłam z kawiarni i wsiadłam do samochodu i odjechałam,podjechałam do mojego domu,chcąc sprawdzić,czy w domu,potrzeba coś kupić do jedzenia,wzięłam karteczkę i zapisałam na niej potrzebne rzeczy,które będę musiała kupić,gdy miałam wszystko zapisane,wyszłam z domu i z powrotem wsiadłam do samochodu,odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę sklepu,po 14 minutach byłam na miejscu,wysiadłam z samochodu i weszłam do marketu,wzięłam wózek i pakowałam do niego rzeczy,które miałam zapisane,gdy szłam w stronę regałów ze słodyczami wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę
-ow!-jęknęłam-może byś uważał jak chodzisz,mam dość tego,że mnie prześladujesz!-krzyknęłam i spojrzałam na tego typa,ale to nie był on,lecz Justin,nagle zabrakło mi sił,aby poruszyć ustami
-przepraszam-podał mi dłoń,powoli podałam mu dłoń,a gdy jej dotknęłam,poczułam miliony motyli w brzuchu-ale ciebie nie prześladuję-powiedział poważnie,a w jego głosie nie odczułam,ani odrobiny uczucia
-pomyliłam cię z kimś innym,przepraszam-powiedziałam lekko przerażona,Justin gdy wysłuchał mnie do końca,chciał odejść,lecz złapałam go za rękę,a ten szybko odwrócił się w moją stronę
-co jest?-spytał oschle
-dlaczego?-spytałam,a w moich oczach,zbierały się słone łzy-dlaczego,jesteś taki oschły?-spytałam ponownie
-ja,po prostu chcę o tobie zapomnieć,nie chcę przeszkadzać ci w twoim życiu-powiedział i ściągnął moją dłoń z jego
-nie odpychaj mnie!-wrzasnęłam,a szatyn zatrzymał się nie robiąc ani jednego ruchu,ale po chwili nabrał powietrza
-po prostu,daj mi spokój,lepiej nie zbliżajmy się do siebie-powiedział,a z moich oczów spływały łzy,dlaczego on tak mnie traktuje?,dlaczego mnie odpycha?
-mówiłeś,że mnie kochasz...-powiedziałam łkając
-ale już nie kocham-powiedział twardo
-ale ja cię kocham!-krzyknęłam-ja...ja nie potrafię o tobie zapomnieć!,nie odrzucaj mnie,proszę...-wyłam,szatyn odwrócił się do mnie tyłem,nie chcąc na mnie patrzeć
-zapomnij-powiedział i odszedł,szybko poszłam do kasy i kupiłam rzeczy,które miałam we wózku,spakowałam je do reklamówki i wybiegłam ze sklepu,płacząc,biegłam jak tylko potrafiłam,chcąc dobiec do mojego samochodu,gdy byłam w jego pobliży,cały czas jechał za mną jakiś samochód ,szybko przyspieszyłam,ale samochód zatrzymał się,a z niego wyszedł jakiś mężczyzna w czarnej masce,szybko zaczęłam uciekać,ile miałam tylko w sobie siły,serce waliło mi tak szybko,a a oddech był coraz szybszy,nagle poczułam jak mężczyzna,złapał mnie i przyłożył jakąś chustkę do ust,była czymś zamoczona,a moje powieki zamykały się powoli,aż zamknęłam je
________________________________________
Hej wszystkim:)
Jak myślicie,co się stanie ze Seleną ?
KOMENTUJCIE!!!
Tak ciężko przechodziły mi te słowa,które powiedziałam Justinowi,widziałam jak cierpiał i jak próbował to ukryć,ale to jest najlepsze rozwiązanie dla naszej dwójki...najlepsze,westchnęłam.Nie wiem,skąd miałam tyle siły,by mu powiedzieć,takie coś,jedno wiem,kocham go,bardzo kocham...,ale to nie ma sensu.Muszę ruszyć na przód,nie chcę zapomnieć,bo to co przeżyłam nie da się wymazać.Straciłam dziecko,ale muszę iść dalej przez życie,to będzie dla mnie najlepszym rozwiązaniem
2 tygodnie później
Minęły dwa tygodnie,wróciłam do domu i po woli wszystko zaczyna się układać.Nie mam kontaktu z Justinem.Pozwałam moją ginekolog do sądu i dostała słuszną karę,lecz i tak nie da mi to z powrotem dziecka,nikt mi go nie zwróci,nikt...,moje stosunki z mamą poprawiły się,znowu sobie ufamy,ale nie mieszkam z nią,nie chodzi mi o Justina,ale o to,że chcę się usamodzielnić.Z Vanessą dobrze sobie radzimy.Czy jestem szczęśliwa?,otóż nie,na pewno są takie chwile,że odczuwam je,ale tęsknię za Justinem,nie potrafię o nim zapomnieć,wiem,że z czasem mi to minie,ale chciałabym go tak mocno przytulić,posmakować jego rozkosznych ust,ale sama zdecydowałam iść dalej bez niego,tyle że nie spodziewałam się,że będzie mi tak ciężko bez niego,czuję się taka samotna,sama się sobie dziwię,ale chciałabym go zobaczyć.
Rano pojechałam moim samochodem do mojej ulubionej kawiarni,tam gdzie rozstałam się z Justinem,bardzo lubiłam to miejsce,umówiłam się z Alfredem,chcieliśmy spędzić ze sobą trochę czasu,a przez ostatni czas nie mieliśmy czasu,by pogadać,gdy weszłam do kawiarni przy stoliku,siedział Fredo,gdy mnie zauważył szeroko się uśmiechnęłam i podeszłam do niego,zawiesiłam moją torbę na krześle i usiadłam na moim miejscu
-hej-powiedziałam krótko
-hej i jak tam?-spytał ciekawy
-ymm...myślę,że dobrze-odpowiedziałam
-myślę?,co jest ?-spytał już z powagą,westchnęłam,myśląc
-Justin-odpowiedziałam krótko
-co z nim?,przecież rozmawiałaś z nim ii...skończyłaś z jego tematem-powiedział,chcąc jakoś ując swoje słowa w grzeczny sposób
-wiem,ale nie potrafię o nim zapomnieć...-przeciągnęłam-myślałam,że będzie łatwiej o nim za pomnieć,ale ja go kocham,to jest silniejsze ode mnie,tak bardzo chciałabym go zobaczyć...-powiedziałam,myśląc nad każdym wypowiedzianym słowem,Fredo zaśmiał się -co cię tak bawi?-spytałam zdziwiona
-nie bawi,tylko myślę sobie,że miłość jest piękna-zaśmiał się,a ja pękłam śmiechem-mówię serio-chichotał-ale jeśli mowa o Justinie...nie wiem czy ci mówić-mówił myśląc
-powiedz-powiedziałam,łapiąc nerwowo jego dłoń
-od tamtej rozmowy z tobą,zamknął się w sobie,nie wychodzi z domu,a jak wyjdzie to na występ lub na wywiady,a tak nie chce z nami rozmawiać,mówię ci to,bo martwię się o chłopaka-powiedział z przygnębieniem.Skrzywdziłam Justina...
-nie wiem,co mogę zrobić...próbowałam do niego zadzwonić,ale odrzucał mnie-powiedziałam również przygnębiona
-ja próbowałam z nim porozmawiać,ale nawet nie odpowiada,jak z nim rozmawiam to jak do ściany-powiedział,martwię się o niego,co ja mam zrobić ?
-naprawdę nie wiem jak mam mu pomóc...wiem,że zabolały go moje słowa,ale ja chciałam zacząć już bez niego,ale bez niego czuję się taka samotna,sama nie wiem co czuję,nie wiem co robić...-powiedziałam myśląc
-może mu przejdzie,zobaczy się-powiedział,chcąc siebie uspokoić
-dobra ja muszę lecieć,fajnie,że znalazłeś dla mnie trochę czasu-uśmiechnęłam się i przytuliłam Freda-pa-ruszyłam w stronę wyjścia i pomachałam mu,ale wpadłam na kogoś,uniosłam wyżej głowę i zobaczyłam,tego chłopaka,chyba Codiego
-i znów na siebie wpadamy-zaśmiał się,szczerze?,koleś działa mi na nerwy,wszędzie go spotykam,według mnie to nie przypadek,ale on jest jakiś psychiczny,cóż muszę go spławić
-taaak bardzo dziwne...-przeciągnęłam przez sztuczny uśmiech
-mam nadzieję,że się jeszcze zderzymy-powiedział tajemniczo
-raczej nie-powiedziałam odpychająco,czując do niego obrzydzenie
-a ja myślę,że tak-powiedział i ruszył przed siebie,wyszłam z kawiarni i wsiadłam do samochodu i odjechałam,podjechałam do mojego domu,chcąc sprawdzić,czy w domu,potrzeba coś kupić do jedzenia,wzięłam karteczkę i zapisałam na niej potrzebne rzeczy,które będę musiała kupić,gdy miałam wszystko zapisane,wyszłam z domu i z powrotem wsiadłam do samochodu,odpaliłam silnik i ruszyłam w stronę sklepu,po 14 minutach byłam na miejscu,wysiadłam z samochodu i weszłam do marketu,wzięłam wózek i pakowałam do niego rzeczy,które miałam zapisane,gdy szłam w stronę regałów ze słodyczami wpadłam na kogoś i upadłam na podłogę
-ow!-jęknęłam-może byś uważał jak chodzisz,mam dość tego,że mnie prześladujesz!-krzyknęłam i spojrzałam na tego typa,ale to nie był on,lecz Justin,nagle zabrakło mi sił,aby poruszyć ustami
-przepraszam-podał mi dłoń,powoli podałam mu dłoń,a gdy jej dotknęłam,poczułam miliony motyli w brzuchu-ale ciebie nie prześladuję-powiedział poważnie,a w jego głosie nie odczułam,ani odrobiny uczucia
-pomyliłam cię z kimś innym,przepraszam-powiedziałam lekko przerażona,Justin gdy wysłuchał mnie do końca,chciał odejść,lecz złapałam go za rękę,a ten szybko odwrócił się w moją stronę
-co jest?-spytał oschle
-dlaczego?-spytałam,a w moich oczach,zbierały się słone łzy-dlaczego,jesteś taki oschły?-spytałam ponownie
-ja,po prostu chcę o tobie zapomnieć,nie chcę przeszkadzać ci w twoim życiu-powiedział i ściągnął moją dłoń z jego
-nie odpychaj mnie!-wrzasnęłam,a szatyn zatrzymał się nie robiąc ani jednego ruchu,ale po chwili nabrał powietrza
-po prostu,daj mi spokój,lepiej nie zbliżajmy się do siebie-powiedział,a z moich oczów spływały łzy,dlaczego on tak mnie traktuje?,dlaczego mnie odpycha?
-mówiłeś,że mnie kochasz...-powiedziałam łkając
-ale już nie kocham-powiedział twardo
-ale ja cię kocham!-krzyknęłam-ja...ja nie potrafię o tobie zapomnieć!,nie odrzucaj mnie,proszę...-wyłam,szatyn odwrócił się do mnie tyłem,nie chcąc na mnie patrzeć
-zapomnij-powiedział i odszedł,szybko poszłam do kasy i kupiłam rzeczy,które miałam we wózku,spakowałam je do reklamówki i wybiegłam ze sklepu,płacząc,biegłam jak tylko potrafiłam,chcąc dobiec do mojego samochodu,gdy byłam w jego pobliży,cały czas jechał za mną jakiś samochód ,szybko przyspieszyłam,ale samochód zatrzymał się,a z niego wyszedł jakiś mężczyzna w czarnej masce,szybko zaczęłam uciekać,ile miałam tylko w sobie siły,serce waliło mi tak szybko,a a oddech był coraz szybszy,nagle poczułam jak mężczyzna,złapał mnie i przyłożył jakąś chustkę do ust,była czymś zamoczona,a moje powieki zamykały się powoli,aż zamknęłam je
________________________________________
Hej wszystkim:)
Jak myślicie,co się stanie ze Seleną ?
KOMENTUJCIE!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)