piątek, 24 maja 2013

Rozdział 10

-to może powiesz mi jak było z Taylorem?-spojrzał na mnie,a ja na jego piękne brązowe oczy,które chciały bardzo poznać prawdę,westchnęłam głośno,czułam jak jego serce przyspieszyło,jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół,a mój oddech stał się głośniejszy,wyrwałam się z jego objęć,siadając na przeciwko niego
-Justin,musiałam się z nim spotkać!-powiedziałam stanowczo
-ale,powiedz mi dlaczego?-wzięłam głęboki wdech i wydech,aby uspokoić swoje emocje,czym bardziej chce wszystko zaspokoić,tym bardziej mące,stres mnie wykańcza boje się wszystkiego,bo robię każdemu przykrość,nawet Justinowi,którego kocham,on sprawił,że chce żyć, tylko dla niego żyję,a nawet nie okazałam mu swojej miłości,a on tak się stara,może ja po prostu,boje się mu to okazać?!,zaczęłam mówić dalej
WŁĄCZCIE (PODKŁAD)
-wiesz, że jesteś dla mnie wszystkim?-spytałam,chciałam mieć pewność czy wie, że go kocham
-wiem...-odpowiedział
-ale skąd możesz to wiedzieć,jeśli nawet nie okazuję ci tego?-powiedziałam
-bo wiem,że masz problem i ciężko ci z okazywaniem uczuć,ale widzę w twoich oczach co czujesz,a słowa dla mnie nie są dowodem miłości,twój uśmiech sprawia,że wszystko w tobie rozkwita miłością -powiedział,a mi kamień z serca spadł,rzuciłam się na niego,obejmując jego kark
-teraz powiem ci, jak na prawdę było z Taylorem,zadzwonił do mnie wczoraj,prosił mnie o spotkanie,więc zgodziłam się,nie wiem czego on ode mnie oczekuje,ale ja zgodziłam się na to spotkanie,ponieważ chciałam wszystko z nim sobie wyjaśnić
-i wyjaśniłaś?-spytał przerywając mi
-wie o tym,że cię kocham i że jesteśmy razem,ale jest jeden problem...-powiedziałam
-jaki mianowicie ?-spojrzał dzikim wzrokiem
-on tego nie zostawi,zrobi wszystko abym go pokochała,nie wiem co o tym myśleć,czy brać to na serio?,czy może zlać totalnie?-spojrzałam na niego z grymasem na twarzy,Justin odwrócił ode mnie wzrok,patrząc na ścianę,myślał nad tym co powiedziałam,jego wyraz twarzy nie wyglądał na szczęśliwy,tylko ze złoszczony,przez jakiś czas panowała dziwna atmosfera,aż w końcu się odezwał
-odpowiedz mi na jedno pytanie,tylko szczerze-spojrzał na mnie uważnie,przytaknęłam głową,a w głębi duszy,strasznie się bałam o co spyta-powiedz mi,czy kochasz go?,wiem że coś czujesz do niego,ale bardziej kochasz mnie,ale chce wiedzieć z kim chcesz być,ze mną?,czy z nim?-takiego pytania mogłam się spodziewać,a chciałam jak najbardziej go uniknąć,to prawda kocham ich oby dwóch,ale bardziej Justina i to z nim chcę być,tego jestem pewna jak nigdy w swoim życiu,czasami modlę się do Boga,prosząc go o moje życie,które nie było takie ciężkie jak w tej chwili jest,przez całe moje życie,unikałam przykrych rzeczy,cierpienia,miłości i uczucia,a teraz,jest tego wszystkiego za dużo,nie umiem tego poukładać,w głębi duszy,widzę siebie,trzymającą się za głowę,krzyczę żeby ktoś mi pomógł,ale nie ma nikogo,aby mi pomógł,podobno śmierć ułatwia nam wszystko,ale to nie prawda, my musimy sami się z tym uporać,ale jest on,podchodzi do mnie i mocno chwyta mnie do siebie i po ciuchy szeptał:-ze mną jesteś bezpieczna-wtedy czuję błogość,spokój,a wszystkie cierpienia odchodzą,on je leczy i stawia mnie na nogi
-ja,sama nie wiem!-wstałam i wybiegłam z pokoju,w oczach pojawiły się łzy,strachu,zbiegłam ze schodów, przy czym potknęłam się o własne nogi,czułam jak moja głowa odbiła się o podłogę,nagły wstrząs,ból,leżałam wbita w podłogę,schyliłam głowę w stronę schodów,lecz widziałam wszystko jakby przez mgłę,usłyszałam tylko moje imię,zastanawiałam się czy umarłam...,czy jestem w niebie ?, ten anielski głos wołający moje imię...,tak jestem w niebie...


JUSTIN
Wybiegła z płaczem,ten skurwiel wpieprza się nie w swoje sprawy,ale on ją też kocha,nie powinienem na nią tak naciskać,szybko ruszyłem za nią,gdy schodziłem ze schodów zobaczyłem krew,pełno krwi,spojrzałem dalej kierując wzrokiem coraz niżej,moje serce stanęło,nie mogłem znieść tego że ona tam leży w pełnej kałuży krwi,pobiegłem szybko do niej krzycząc
-Selena!,Selena!,niee!,proszę ty musisz żyć!-płakałem jak małe dziecko tuląc się w nią,wyglądała strasznie blado,chwyciłem telefon,dzwoniąc na pogotowie,czekając na pomoc,cały czas sprawdzałem puls,pieściłem jej,słodkie policzki,modliłem się do Boga,aby przeżyła,kocham ją,nie chcę jej stracić,po 10 minutach przyjechało pogotowie,sprawdzali czy oddycha,położyli jej ciało na łożu i zabrali do karetki,wsiadłem do niej i bacznie jej pilnowałem,dojechaliśmy na miejsce,Selene zabrali na oddział operacyjny,siedziałem tam i czekałem na cud,przyszła mama Seleny i Vanessa,dowiedziały się o tym,że Selena jest w szpitalu z wiadomości w TV,po chwili moja mama także się zjawiła,pobiegłem do niej mocno wtulając się w nią,jak mały chłopczyk,płakałem bo bałem się o moją ukochaną,że ją stracę,Vanessa powiadomiła Taylora,o tym,że Selena jest w szpitalu,wkurzyłem się,ale nic nie mówiłem,mama dziewczyny płakała,po jakieś chwili podszedł do nas lekarz
-Panna Gomez,przeżyła,nie ma o co się martwić-powiedział,a mi kamień spadł z serca,ucieszyłem się,że ją zobaczę
-można do niej wejść?-spytałem
-oczywiście,tylko pojedynczo-odpowiedział,chciałem pierwszy wejść,ale pozwoliłem mamie Sel wejść pierwszej,po 10 minutach,mogłem wejść do mojej dziewczyny,powoli wziąłem wdech i wydech,zobaczyłem Selene,leżała taka bezbronna,już nie będę tak na nią naciskał,dziewczyna spojrzała w moją stronę,zobaczyłem na jej twarzy uśmiech
-Witaj śliczna,jak się czujesz ?-spytałem z szerokim uśmiechem
-Oh,śliczna,pierwszy raz nazwałeś mnie w zdrobnieniu-zachichotała,nie poznawałem jej była jakaś inna,jakby nigdy nic się nie stało,nagle się odezwała-to ja nazwę cię ,piękny!-zaczęła się śmiać-No witaj piękny-uniosła brwi do góry i śmiesznie nimi poruszała,również zacząłem się śmiać
-jesteś jakaś inna,jakby nigdy nic się nie stało,dlaczego ?-spytałem
-Często każdemu z nas zdarza się zaryzykować w pewnych sytuacjach. Czasem są to zwykłe, błahe sprawy, a czasem wyczyny warte odznaki bohaterstwa. Ja właśnie zmierzyłam się z taką sytuacją. Pomimo wszelkich trudności jakie spotkałam na swojej drodze pokonałam je i ... wygrałam.Nie będę cały czas użalała się nad sobą,od dzisiaj zmieniam swoje nastawienie do życia-powiedziała
-zawsze będę ciebie wspierał i będę z tobą-powiedziałem i pocałowałem ją w czoło
- Kochasz mnie?-spytała
- Tak.-odpowiedziałem
- Dlaczego?
- Bo inaczej nie umiem.
- No ale czemu?
- Bo tak.
- Jak tak?
- Tak.
- Wyjaśnij mi to.
- Jesteś jak powietrze.
- Powietrze jest niewidoczne.
- Ale zawsze przy Tobie.
- Nieodczuwalne.
- Zawsze Cię otula.
- Nadal nie rozumiem.
- A umiesz żyć bez powietrza?
- Nie.
- No właśnie, a ja nie umiem żyć bez ciebie!-uśmiechnąłem się do niej,a ona to odwzajemniła,wtuliła się we mnie,aż ktoś w drzwiach stanął,odwróciliśmy się i ujrzeliśmy,Taylora jego wyraz twarzy nie był przyjazny,raczej chciał mnie zabić,za to,że Selena jest szczęśliwa u mojego boku,dziewczyna szybko chwyciła moją dłoń i nie chciała jej puszczać,widziałem w jej oczach,że nie chce z nim rozmawiać i nie mam jej zostawiać,spojrzałem jeszcze raz na nią i mój wzrok wylądował na Taylorze
-mogę pogadać sam na sam z Seleną ?-spytał,a ja spojrzałem na nią jeszcze raz
-możemy pogadać,ale w obecności Justina-powiedziała,patrząc na mnie,a na jej twarzy pojawił się uśmiech
-dlaczego on ma uczestniczyć w naszej rozmowie ?!-spytał,a jego wzrok zrobił się dziki
-ponieważ,nie mam nic do ukrycia przed moim chłopakiem,jak to ci powiedzieć jesteśmy nie rozłączni od dziś-wciąż patrzała na mnie,jak na piękny obrazek,dziwiło mnie,to dlaczego nie chce spojrzeć na Taylora ?
-dobra,niech już ci będzie,wiec jedno Justin,ona mnie też kocha-powiedział,a ja wiedziałem,że ma rację,ale nie oddam jej bez walki -Selena,wiem że mnie kochasz,ale bardziej go wolisz,ja się nie poddam bez walki,będę walczyć o ciebie!-powiedział i wyszedł z sali,wszystko ucichło,a ona próbowała nie zwracać na to uwagi,co on powiedział,ale wiedziałem,że w jej głowie,krążą jego słowa,nagle przyszedł lekarz
-może pan już iść,Selena musi wypocząć-powiedział
-ile tu zostanie ?-spytałem
-za 3 dni wyjdzie,na razie trzeba zrobić badania
-to dobrze,śliczna jutro przyjdę do ciebie,kocham cie-dałem jej na pożegnanie całusa w policzek,wyszedłem z sali udając się w stronę wyjścia,wsiadłem do auta i odjechałem,gdy wszedłem do domu,było strasznie cicho bez niej,jutro pojadę do niej,jeszcze do studia i tak przez 2dni,postanowiłem przygotować,coś wyjątkowego dla mojej ślicznotki,aby poczuła się jak księżniczka... kocham ją jak wariat!!!



C.D.N.

Mam nadzieje,że się spodobało czekam na waszą opinie
Komentujcie :)

12 komentarzy:

  1. Podoba mi sie :) czekam na nn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba,czekam na kolejny...**

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :)
    czekam na kolejne!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. nn!po proszę

    OdpowiedzUsuń
  5. boskie,błagam daj następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. wow! kocham! czekam nn! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział,pliss daj nn!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już piszę następny,myślę,że się spodoba

      Usuń
  8. zajebiste kocham :) następny chce !

    OdpowiedzUsuń
  9. obiecałaś dodać;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. obiecuję jutro dodać,dzisiaj świętuję 18stkę koleżanki,przepraszam mam napisaną część raczej dzisiaj pojawi się 11 rozdział

      Usuń
  10. http://i-close-my-eyes-and.blogspot.com/2013/05/bohaterowie-lili-moore-17-letnia.html dopieero zaczynam :)

    OdpowiedzUsuń