wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 8

swoim zabawnym schrypniętym głosem mówił moje imię,zaśmiałam się cicho ,żeby go nie obudzić, z powrotem położyłam głowę na jego klatkę piersiową,moje oczy robiły się coraz bardziej senne,nawet nie wiem kiedy usnęłam
**********
Rano obudził mnie delikatny podmuch wiatru,spojrzałam w okno,które było otwarte,uśmiechnęłam się sama do siebie,szybko spojrzałam na miejsce gdzie spał Justin,lecz go nie było,wstałam z łóżka,podeszłam do stolika w którym leżał mój telefon,szybko chwyciłam za niego i wybrałam numer Mamy,po 3 sygnałach odebrała
-hej mamo
-witaj kochanie jak się czujesz?-spytała,a z jej głosu mogłam usłyszeć zmartwienie
-trochę lepiej
-to dobrze,był u mnie twój kolega Justin dałam mu rzeczy które ci się przydadzą,trochę przesadziłam bo spakowałam ci cztery torby -zaśmiała się
-ja się przecież nie wyprowadzam,tak trochę przesadziłaś-również się zaśmiałam
-dobra,dobra kochanie ja muszę kończyć bo muszę iść do pracy,kocham cię
-też cię kocham-powiedziałam,rozłączyłam mamę,usłyszałam jak ktoś wszedł do domu szatyna,nie mal że skoczyłam na łóżko,a w drzwiach ukazał się zmęczony Justin ,noszący cztery duże torby,przy okazji pośmiałam się z niego,spojrzał na mnie tym zniewalającym uśmiechem,szybko odwróciłam wzrok i udawałam że skupiłam się w jeden punkt,nagle szatyn przemówił
-jesteś słodka jak się wstydzisz-uśmiechnął się
-ja się nie wstydzę!-odpowiedziałam,musiałam szybko wymyślić coś na zmianę tematu -rozmawiałam z mamą,mówiła że byłeś u niej-uśmiechnęłam się,patrząc jednym kątem oka
-no,jak widzisz-podniósł ręce i westchnął,zaśmiałam się -co cie tak śmieszy ?-spytał oburzony
-ty,hahaha-zaśmiałam się jeszcze głośniej
-ha ha ha,bardzo śmieszne-powiedział i odwrócił się do mnie tyłem,był obrażony niczym małe dziecko
-oj weź nie bądź zły,to tylko żarty-zrobiłam słodką minkę,taką aby złamać jego serce,chłopak spojrzał ponownie w moją stronę
-dobra, już mi przeszło-powiedział,a ja w środku pękałam ze śmiechu,że tak nabrał się na moją sztuczkę-weź tutaj są twoje rzeczy,przebierz się,ja czekam na dole-powiedział i wyszedł z pokoju,przegryzłam dolną wargę i zaczęłam przeglądać rzeczy które mama mi przygotowała,na szczęście wiedziała co ja lubię,znalazłam szarą bluzkę na ramiączku,czarne spodnie i do tego kozaczki na obcasach,wyprostowałam włosy i nałożyłam wyraźny makijaż ,po czym ze szłam do szatyna,który czekał na mnie ze śniadaniem
-zjedz i będziemy jechać-powiedział,przy czym przyglądał się mi z podziwem,lekko się zarumieniłam
-okej,a można wiedzieć gdzie jedziemy ?-spytałam grzecznie
-a na mecz Lakersów,będzie super,zrobisz coś innego dla odmiany-uśmiechnął się,a ja zgodziłam się z nim,szybko zjadłam i odłożyłam talerz do zmywarki
-możemy iść-powiedziałam,chłopak otworzył mi drzwi,kazał ubrać okulary,ponieważ paparazzi na pewno nie dadzą nam spokoju,tak jak szatyn przewidział tak było,paparazzi chyba śpią pod jego domem,Justin otworzył drzwi od swojego samochodu,gdy usiadłam na miejscu pasażera,chłopak już siedział na miejscu kierowcy,najbardziej obawiałam się wyjazdu z tond ,zaczęłam szybko oddychać,Justin spojrzał na mnie i pomacał moje ramie na znak,że wszystko będzie dobrze,kiwnęłam głową na znak,że może już ruszyć,muszę to wytrzymać,brama się otworzyła a moje serce zaczęło walić szybciej,ochroniarze Justina odpychali paparazzi a my mogliśmy w spokoju odjechać,paru z nich jechało za nami,Justin przyspieszył ,tak aby ich zgubić,ale nie dawali za wygraną,po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce,szatyn zaparkował i oby dwoje wysiedliśmy,Justin chwycił moją dłoń i ciągnął za sobą,usiedliśmy na swoich miejscach,przed wejściem kupiliśmy nachosy i zaczęła się gra ,świetnie się bawiłam
-i jak lepiej się czujesz ?-spytał chłopak,przy czym łapiąc swoją dłonią moje udo
-tak,jest świetnie-odpowiedziałam,bardziej byłam przejęta grą, więc przytuliłam się do Justina,a on tłumaczył mi,trzymając w ręku telefon,mecz wciągnął mnie totalnie,a Justina chyba to nudziło,ciągle sprawdzał godzinę,      podeszła do nas fanka Justina
-Justin i Selena ?- obydwoje  spojrzeliśmy na nią-mogę was przytulić?-spytała,po czym obydwoje spojrzeliśmy na siebie uśmiechając się,dziewczynka objęła nas ,to było słodkie,kiedy dziewczynka usiadła na swoim miejscu ,dalej kibicowałam LAKERSOM, ludzie patrzyli na mnie z uśmiechem,a Justin zajadał się nachosami,skończyła się pierwsza połowa meczu, niestety,przegrywali wkurzona wyrwałam Justinowi nachosy i żaliłam się  ,widać miał ze mnie ubaw
-haha,nie wiedziałem,że z ciebie taki kibic-uśmiechnął się szeroko
-wiesz,że ja też nie wiedziałam,ta gra wciąga-zaśmiałam się,nagle zaczęło się wybieranie ludzi do całuśnej kamery,razem z Justinem pękaliśmy ze śmiechu,aż nagle zobaczyliśmy siebie na ekranie,a nas po prostu z murowało,Justin spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem,odwzajemniłam jego uśmiech  ,no nigdy się tak nie wstydziłam,po chwili wszyscy zaczęli krzyczeć -CAŁUJ JĄ-Justin zbliżył się do mnie,szeroko się uśmiechając i przyciągnął do siebie, a nasze usta złączyły się,na szczęście to było tylko cmoknięcie,szybko schowałam głowę w ramię Justina ,takiego obciachu nie miałam nigdy ! W ogóle wstydziłam się coś powiedzieć do szatyna,niezręczną cisze przerwał gwizdek na znak, że koniec meczu,obydwoje wstaliśmy i ruszyliśmy w stronę samochodu,panowała niezręczna cisza,kiedy byliśmy już w samochodzie,Justin odpalił silnik i pojechaliśmy do domu,wysiadłam z auta a szatyn jeszcze w nim pozostał,ciągle przyglądając mi się,szłam w kierunku drzwi wejściowych aż Justin pociągnął mnie do siebie,byłam tyłem a on wtulał się we mnie, wąchając moje włosy,delikatnie przesunął je i szepnął mi do ucha :
-czy ty może się mnie wstydzisz ?-spytał
-ja?,chyba jesteś chory-powiedziałam
-to czemu nic nie mówiłaś ,przez całą nic się nie odzywałaś-nic nie odpowiedziałam,chłopak gwałtownie odwrócił mnie w swoją stronę,mocno przyciągając do siebie,tak aby nasze oczy spotkały się -dlaczego nie odpowiesz na moje pytanie?,jesteśmy przyjaciółmi mamy mówić sobie wszystko
-ja no po prostu,dobra wstydzę się ciebie,to chciałeś wiedzieć?!-wyrzuciłam to z siebie,szybko odwróciłam się od niego idąc przed siebie,nie odwracałam się do szatyna,i tak zrobiłam z siebie pośmiewisko,weszłam do środka,zdjęłam buty i szybko pobiegłam do góry,zamykając drzwi od pokoju na klucz,nie wiem jak mogę teraz spojrzeć mu w oczy?,teraz się śmieje ze mnie,bo ma satysfakcję z tego.Ja, przecież nigdy nikogo się tak nie wstydziłam, jak jego,dlaczego?,mieliśmy być tylko przyjaciółmi,nie mogę tu być,ja,ja się zakochałam w Justinie!!!!,nigdy mu tego nie powiem,chociaż jestem szczerą dziewczyną,ale nie mogę,bo wszystko zniszczę,on na pewno nic do mnie nie czuje ,a kocha jako przyjaciółkę i tak powinno być,a ja co ? kurwa zakochuje się w nim,walnęłam się na łóżko trzymając dłonie na mojej głowie,miałam milion myśli na raz,głowa mi pęka, powinnam zadzwonić do Vanessy,może powie mi co mam robić , bo sama nie daje sobie z tym rady ,wzięłam mój telefon i schowałam się w łazience ,żeby on nic nie usłyszał,wybrałam numer do przyjaciółki ,po dwóch sygnałach odebrała
-cześć,przepraszam cie, że cię zostawiłam-powiedziała szybko
-hej,nic się nie stało-odpowiedziałam
-słyszałam,że mieszkasz u Justina,widziałam wasze zdjęcia z meczu haha i ten całus,ale was załatwili-powiedziała śmiejąc się
-co?!już to w gazetach jest?!
-no,a coś ty myślała,jesteś sławna i on tym bardziej
-słuchaj,jesteś moją przyjaciółką.proszę musisz mi pomóc w jednej sprawie
-no to słucham,mów bo się zaczynam denerwować
-to jest tak,byliśmy z Justinem na tym meczu,to już wszystko wiesz
-no,no do rzeczy-pośpieszała mnie
-Van,ja się zakochałam w Justinie-powiedziałam załamującym głosem
-coo? jak to możliwe? przecież go nie lubiłaś
-tak,ale poznałam go od innej strony
-i?
-jest taki cudowny,kochany i wspiera mnie całym sobą,przy nim czuje się taka bezpieczna
-oo to dla ciebie ideał chłopaka,powiem jedno pogadaj z nim to najlepsze rozwiązanie ,nic innego ci nie pomoże
-nie to chciałam usłyszeć
-weź się w garść,ty się nigdy tak nie bałaś dziewczyno!
-nie chodzi o to że się boję,ale wstydzę się go,jak on patrzy na mnie tymi czekoladowymi oczyma tracę pewność siebie
-Selena ty na prawdę się zakochałaś-powiedziała  bardzo wyraźnie -porozmawiaj z nim !ja muszę kończyć,całuski
-pa-wzięłam głęboki wdech i wyszłam z łazienki, skierowałam się w stronę szafek,wyciągnęłam swoje ciuchy,wkładając je do torby,nie mogę tu zostać,to mnie niszczy za bardzo się zakochałam żeby tu zostać,nagle usłyszałam pukanie do drzwi
WŁĄCZCIE (podkład)
-Sel,otwórz-powiedział szatyn,nic nie odpowiadałam -chce z tobą porozmawiać-dalej się nie odzywałam -proszę-wyszeptał,byłam spakowana,więc otworzyłam drzwi,zobaczyłam w nich szatyna,odwróciłam się i chwyciłam torby,omijając Justina,zeszłam ze schodów,nagle usłyszałam za sobą -co ty robisz ?
-nie widać,wyprowadzam się z tond!-krzyknęłam
-ale,czemu?,lekarz kazał ci się nie przemęczać ,zostań-powiedział
-gdzieś mam tego lekarza!
-weź się uspokój i powiedz mi jaki masz powód,że chcesz się wyprowadzić ?
-nie mogę ci powiedzieć,zrozum-powiedziałam i wyszłam  z domu,jednego nie przemyślałam jak ja dojdę do domu bo Justin na bank mnie nie zawiezie,chodź bym błagała na kolanach
-a jak masz zamiar pojechać do domu ?-spytał
-ha!mam specjalny transport-odowiedziałam
-no ciekawe jaki?
-po prostu zadzwonię po taksówkę-wyciągnęłam telefon,ale Justin wyrwał mi go z ręki-co ty robisz ?!-krzyknęłam
-nigdzie nie jedziesz!zostajesz, czy to ci się podoba czy nie!-krzyknął,chyba na prawdę przesadziłam, bo pierwszy raz tak się na mnie wydarł,w moich oczach pojawiły się łzy,Justin spojrzał na mnie-przepraszam,nie chciałem krzyczeć,ale ty mnie nie słuchasz jak proszę-powiedział i przytulił mnie -chodź do domu-weszliśmy do domu,Justin poprosił mnie abym usiadła na sofie w salonie,więc usiadłam,szatyn usiadł na przeciwko mnie i zaczął przemawiać
-to teraz mówimy prawdę,nie kłamiemy -powiedział,a ostatnie słowo powiedział bardzo wyraźnie
-dobrze-odpowiedziałam
-dlaczego chciałaś się wyprowadzić ?-powiedział,a moje źrenice powiększyły się na maksa
-ym.. a dlaczego gąsienica zamienia się w motyla ?
-przestaniesz zmieniać temat?!
-sama nie wiem ,wszystko mnie przytłacza, nie potrafię sobie z niczym poradzić-chłopak bardzo uważnie słuchał tego co mam do powiedzenia
-powiedz w czym problem ?
-ty jesteś tym problemem!-krzyknęłam ,szybko wstałam i pobiegłam do pokoju zatrzaskując się
- Selena! ale co zrobiłem nie tak?-usłyszałam jak krzyknął,właśnie nic nie zrobiłeś,po prostu się w tobie zakochałam,wow w myślach łatwiej to powiedzieć niż otwarcie,nie! ,muszę wziąć się w garść,tak powiem mu !powiem że się zakochałam ,dalej Selena jesteś twardziel,zeszłam na dół a szatyna ani śladu,po chwili zauważyłam jakiś album,podeszłam do niego i otworzyłam,były tam zdjęcia Justina jak był mały,jego mama,a teraz jeszcze jego młodsze rodzeństwo,wzruszyłam się,nagle poczułam czyjąś rękę na moim ramieniu,podskoczyłam gwałtownie,odwróciłam się, to był Justin
-ja,nie chciałam,przepraszam-oddałam album ze zdjęciami
-przecież nic się nie stało,miło że się zainteresowałaś-uśmiechnął się ,chciał iść do pokoju musiałam go zatrzymać
-Justin!-krzyknęłam,a on gwałtownie się odwrócił
-tak?coś się stało?może chcesz coś mi powiedzieć?-spytał,a mnie z murowało,muszę mu powiedzieć,muszę
-tak chce coś ci powiedzieć-powiedziałam,omg powiedziałam to teraz nie ma odwrotu
-słucham...
-jak rozmawialiśmy,pytałeś się mnie czemu chciałam się wyprowadzić,ja ci odpowiedziałam-chłopak uważnie mi się przyglądał
-że ja jestem twoim problemem...
-tak,ale nie w tym sensie
-a w jakim ?
-no wiesz,takim żee-zaczęłam chodzić w okół niego,a on się uśmiechał,teraz to ja nie wiem ,kurde co ma znaczyć ten uśmiech,to że go bawię? ,czy może wie co chce powiedzieć ?,niee bawię go -podobasz mi się-wyszeptałam tak cicho jak mysz i moja głowa gwałtownie schyliła się w dół
-co?powiedziałaś tak cicho że nie słyszałem-co za kretyn udaje że nie słyszy bo chce żebym powiedziała to bardzo wyraźnie,okej niech mu będzie,poszłam szybko po megafon,a szatyn przyglądał się niespokojnie
-JUSTIN KRETYNIE TERAZ MNIE SŁYSZYSZ ?
-tak bardzo wyraźnie-chłopak zatkał ucho,przy czym nie mógł wytrzymać ze śmiechu
-OKEJ!TERAZ SIĘ NIE ŚMIEJ BO NIE BĘDĘ POWTARZAĆ CZAISZ ?!-pokiwał głową
-NO!JUSTIN ZAKOCHAŁAM SIĘ W TOBIE!-ucichłam,kurde mać powiedziałam to,szybko się odwróciłam tyłem ,aż nagle usłyszałam dźwięk megafonu
-SELENO! JA SIĘ TEŻ W TOBIE ZAKOCHAŁEM-odwróciłam się w jego stronę,a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech,Justin szedł w moją stronę,przegryzłam dolną wargę,szatyn był już przy mnie swoją dłonią objął moje biodro i do ucha wyszeptał :ja też tego pragnę-oblizał dolną wargę,a ja również wyszeptałam mu do ucha
-to na co czekasz?-powiedziałam uwodzicielskim głosem,przejechałam dłonią po jego ręku,czułam jak na jego skórze pojawiła się  gęsia skórka
-no właśnie nie wiem-powiedział,mocno przyciągnął mnie do siebie, nasze usta złączyły się w jedno, czułam jego delikatny i ciepły język ,łączący się z moim,ręce Justina zjeżdżały coraz niżej,że stanęły na moim tyłku,delikatnie macał mój tyłek, a mi zachciało się śmiać,wspięłam się na niego ,moje nogi były pomiędzy jego biodrami nagle Justin się odezwał
-chciałbym cię uczyć moją dziewczyną
-tak?a nie jestem nią jeszcze ?
-no oczywiście,że jesteś,ale dla wyjątkowej osoby jak ty mam coś wyjątkowego...

PODOBA SIĘ ^^ ?
Komentujcie ! 

6 komentarzy:

  1. Wow boskie nareszcie są razem:)

    OdpowiedzUsuń
  2. aww<3 najlepszy rozdział... czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ten odcinek noo boski *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. czekam,czekam na następny,przeczytałam wszystkie rozdziały i robi wrażenie,trzymaj tak dalej masz talent

    OdpowiedzUsuń
  5. wow! odcinek zajebisty idę czytać 9 dobra jesteś :)

    OdpowiedzUsuń