Kiedy jechałam do domu,ciężko mi się oddychało,ponieważ płakałam,musiałam zatrzymać samochód na poboczu,wysiadłam z niego i oparłam się,wyciągnęłam z torebki paczkę papierosów,na ogół nie palę,ale jak jestem wściekła i załamana,organizm sam daje znać,odpaliłam papierosa,a po z moich oczów spływały słone łzy,nigdy nie byłam tak rozczarowana,po co w ogóle wyciągałam go na tą imprezę,wtedy nie spotkałby Demi i nie miałby mnie w dupie-Boże,dlaczego?!dlaczego zawsze ja muszę tak cierpieć?!czy coś ci zrobiłam?!-zaczęłam krzyczeć,dłonią przejechałam po szybie samochodu,upadłam na ziemię,myślałam o wszystkim co mnie spotkało,odkąd skończyłam szkołę aktorską,moje życie zamieniło się w piekło,lecz Justin nie pozwolił mi się poddać,a ja uwierzyłam,że jest nadzieja na lepsze życie,razem,ja,ja się poddaję,już dłużej nie wytrzymam,nic nie usprawiedliwi zachowania Justina,na moich oczach flirtował z Demi,próbowałam jakoś wywołać na nim zazdrość,ale to nic nie dało,po chwili wzięłam,wdech i wydech,podniosłam się i z powrotem wsiadłam do samochodu,po 20 minutach byłam już pod domem Justina,wysiadłam i uważnie się przejrzałam,myśląc ile wspomnień mam z tego domu,pierwszą miłość,kiedy stanęłam,zacisnęłam zęby,a łzy spływały po moich policzkach,jak wielki strumień.Szybko przetarłam dłonią łzy i weszłam do środka domu,od tego płaczu strasznie głowa mnie bolała,więc postanowiłam położyć się spać,położyłam się,wtulając w poduszkę,mój sen szybko przyszedł,ponieważ nie pamiętam kiedy usnęłam
*********************
Gdy rano obudziły mnie promienie słońca i jakiś hałas na dole,więc postanowiłam się ubrać,kiedy byłam gotowa zeszłam na dół,w kuchni był Justin,rozmawiał przez telefon,tak głośno,że aż sobie tego nie wyobrażacie,podeszłam do lodówki i wyciągnęłam mleko,a z szafki płatki,które wsypałam do naczynia i zalałam mlekiem,usiadłam sobie przy stole,nic nie mówiąc i przypomniał mi się wczorajszy wieczór,jestem ciekawa,o której wrócił Justin? i jak się bawił z Demi?!,nagle poczułam jak szatyn obejmuje mnie w pasie i daje buziaka w policzek
-cześć kochanie-powiedział zadowolony,spojrzałam na niego jak na idiotę i to dosłownie,czy on nic nie pamięta z wczorajszej nocy ?! -co ci jest ?-spytał
-co mi jest?!,sam się domyśl!,dzisiaj wracam do domu...-powiedziałam,wstałam z krzesełka,na którym siedziałam i chciałam iść na górę,lecz Justin chwycił mnie na nadgarstek
-słucham?,nic ci nie zrobiłem!-krzyknął
-olałeś mnie!,jesteś frajerem,ja wiem,ty jesteś takim cwanym lisem,kiedy ja nie patrzę,ty sobie robisz,co chcesz,wiesz czego najbardziej nienawidzę,niewierności,musiałam sama wracać,bo nie mogłam patrzeć na ciebie,ponieważ tak mnie to bolało,rozumiesz?!-krzyknęłam,mówiąc mu prosto w oczy,nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczu popłynęły słone łzy
-o to ci chodzi?,Sel ja ciebie kocham,proszę nie odchodź!-kciukiem otarł moją łzę
-ja,ja mam już dość rozumiesz ?!,kocham ciebie,jesteś moją pierwszą miłością,ale...-nie pozwolił mi dokończyć
-Sel proszę,nie mów tego!-powiedział a w jego oczach można było zobaczyć,jak zbiera się słona substancja
-niestety,ale powinieneś zrozumieć,jak ja się czułam-powiedziałam mówiąc mu prosto w oczy
-proszę cię...-nie pozwoliłam szatynowi skończyć
-nic już nie mów proszę,oszczędzisz mi i sobie ten ból-powiedziałam-potrzebuję przerwy,chcę odpocząć,zacząć od nowa moje życie,ale bez ciebie,postaram się zapomnieć o tym,co nas łączyło-szybko odwróciłam się tyłem do szatyna,nie mogłam już na niego patrzeć,tak bardzo go kocham,próbowałam uspokoić mój oddech i łzy-dla ciebie będzie lepiej,jeśli zapomnisz o tym co nas łączyło-powiedziałam
-nigdy nie zapomnę!,Selena ja,ja kocham ciebie całym sobą,nie potrafiłbym zapomnieć!,proszę dajmy sobie szansę-powiedział obejmując mnie od tyłu,czułam jak się łamię,ale musiał dostać nauczkę,jeśli będziemy od siebie daleko,będzie nam obydwojgu łatwiej
-Justin,nie rozumiesz,chcę odpocząć,tak będzie lepiej-poszłam na górę do pokoju,pakowałam moje rzeczy,przypominały mi się chwile jakie przeszliśmy,kiedy byłam gotowa,zadzwoniłam po taksówkę,aby przyjechała po mnie,zeszłam na dół,gdzie na kanapie siedział szatyn,jego ręce były na jego głowię,gdy zobaczył mnie,szybko wstał
-proszę zostań!-powiedział prosząc
-dziękuję-powiedziałam
-co?,za co?-spytał
-za to,że mi pomogłeś,pozwoliłeś mi uwierzyć i się nie poddawać,gdyby nie ty-powiedziałam i mocno go przytuliłam,musiałam przedłużyć objęcie,bo to było,już pożegnanie
-za nic nie musisz mi dziękować,tak długo jak mnie kochasz,będę czekał-powiedział,dałam mu buziaka w polik i wybiegłam,ponieważ nie mogłam już tak dalej,ale się cofnęłam,coś mi kazało
-kocham cie-powiedziałam płacząc jak małe dziecko
-ja ciebie też kocham-powiedział,a nasze usta złączyły się w jedno,kiedy odsunęliśmy się od siebie,Justin podszedł do drzwi i je zamknął
-co ty robisz?-spytałam przestraszona
-nigdzie nie jedziesz,pozwól mi wszystko naprawić,przepraszam,jeszcze raz bardzo i to bardzo przepraszam za wczorajszą noc Demi,to tylko koleżanka-powiedział,a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom
-Justin...-nie pozwolił mi skończyć
-co mam zrobić,żebyś mi wybaczyła?-spytał
-Justin,nic nie musisz robić,zależy mi na tym,abyś mówił prawdę,jeśli mnie kochasz to musisz dbać o nas,a jeśli słowa,które mówiłeś są nie szczere,to ja dziękuję,po co masz,nas,mnie,ranić-powiedziałam
-są szczere,kocham ciebie i to bardzo,oddałbym życie za ciebie-powiedział i obdarował mnie namiętnym pocałunkiem
-okej,masz szansę,ale jej nie zmarnuj!-powiedziałam stanowczo
-i nie zmarnuję-powiedział
Nagle,ktoś zadzwonił do drzwi domu,Justin otworzył je,ktoś wysłał kwiaty
-to do ciebie-powiedział szatyn
-do mnie?-spytałam jednoznacznie-od kogo ?-spytałam
-nie wiem,ale pisze"dziękuję za niezapomniany wieczór ....Taylor"-przeczytał
-Taylor?!-spytałam oburzona
-coś wczoraj było między wami?-spytał Justin
-nie,spotkałam go jak ciebie szukałam,wystraszył mnie,więc spytałam się go czy mnie śledzi,tak dla jaj i zatańczyliśmy i wypiliśmy drinka,to było obok ciebie,nie pamiętasz?-spytałam
-czekaj,czekaj,a no chyba tak,byłem już pijany,nie ogarniałem,dlatego siedziałem-powiedział-niech Taylor się odwali od ciebie,albo sam mu na kopię-powiedział oburzony,chciał wyjść z domu i pójść do Taylora,ale nie pozwoliłam mu
-zostań ze mną-powiedziałam przytulając go od tyłu,czułam jak jego serce przyspiesza,gdy go dotykam
-zostanę-powiedział,na szczęście uspokoił się
-chcę ciebie, dzisiaj ze mną-powiedziałam szatynowi do ucha,jeżdżąc dłońmi po jego klacie,Justin oblizał dolną wargę,ściągnęłam z niego koszulkę,a on ze mnie,cały czas się całując,wziął mnie w swoje ramiona i zaprowadził na górę,kładąc mnie na łóżku,obdarowaliśmy się cały czas pocałunkami,rozbierając się przy tym,kochaliśmy się już drugi raz i przyznam,to kolejna niezapomniana noc w moim życiu,zapomnieliśmy o kłótniach,a bardziej skupiliśmy na uczuciach
I mamy kolejny :)
myślę,że się podoba ?
komentujcie !!
SUPROWYY KIEDY NASTĘPNY ?? <3
OdpowiedzUsuń(to mój ulubiony blog i najlepsze opowiadanie jkaie czytałam )
POZDRAWIAM :***
właśnie dzisiaj będę pisać :)
UsuńWow dobrze ze jest ok czekam na nn
OdpowiedzUsuńuf.. dobrze,że ją zatrzymał xd
OdpowiedzUsuńnajlepsze opowiadanie,kto się ze mną nie zgodzi ten nie beliebers:D
suuperowy rozdział nastepny <3333333333333
OdpowiedzUsuńboski,na szczęście zatrzymał ją^^ czekam nn!
OdpowiedzUsuńjak zawsze rządzisz<3
OdpowiedzUsuńczekam na 16 :*
awwww! kolejny!
OdpowiedzUsuńhttp://postarajsiebieber.blogspot.com/ zapraszam i do mnie <33
OdpowiedzUsuńczekam na nn
<3
OdpowiedzUsuńco to za piosenka nr3?
OdpowiedzUsuń