Kiedy jechałyśmy z dziewczynami do domu,dziewczyny śmiały się i wariowały
-panie kierowco my tutaj wysiadamy-powiedziała Van,do kierowcy,kierowca zatrzymał się pod domem Vanessy,dziewczyny pożegnały się ze mną i wysiadły,kierowca wysiadł z samochodu i kazał mi wysiąść,spojrzałam na niego,spod byka i zrobiłam jak kazał
-no i po co miałam wychodzić?-spytałam,a kierowca stanął za mną
-proszę nic nie mówić-powiedział i zakrył moje oczy czarną chustą,tak iż nie mogłam nic przez nią zobaczyć
-co pan robi?-spytała zdenerwowana
-niech pani,już nic nie mówi-powiedział,a ja zorientowałam się,że to nie głos mojego kierowcy,chwycił mnie i wsadził do samochodu,ale zatrzymałam się,nie pozwalając dalej mnie prowadzić do wnętrza samochodu
-ej!,to nie jest głos Franka!,kim jesteś?-spytałam,przy czym zaczęłam go dotykać
-nie ważne,proszę wsiąść-powiedział,można było usłyszeć w jego głosie lekkie zdenerwowanie
-nie wsiądę!,to porwanie!-krzyknęłam
-żadne takie!,ja,ja nigdy bym nie porwał pani-zaczął się jąkać
-przestań!-powiedziałam zezłoszczona,próbowałam rozwiązać chustę-cholera!,jak to zawiązałeś nie mogę tego z ciągnąć-powiedziałam zdenerwowana
-niech pani nie ściąga!-krzyknął,a ja podskoczyłam-przepraszam nie chciałem pani wystraszyć-tłumaczył się
-wiesz jesteś dziwny,ty mnie cały czas straszysz,po pierwsze to porwałeś mojego kierowce,po drugie założyłeś mi tą chustę na oczach,przez co nic nie widzę,masz coś do ukrycia ?-spytałam
-proszę niech pani wsiada i nic już nie mówi-powiedział proszącym głosem
-nie!,ja ciebie nie znam i nigdzie z nieznajomym nie pojadę-powiedziałam dumnie i usiadłam na ulicy przy samochodzie,chodź było nie wygodnie w sukience
-niech pani wstanie,niech się nie zachowuje jak dziecko-powiedział
-po pierwsze...-nie skończyłam,bo facet przerzucił moje ciało na swoje ramię i wrzucił do tego samochodu,byłam przerażona,bo nie wiedziałam,gdzie ten facet mnie wiezie i co mnie tam czeka,przegryzłam niekontrolowanie dolną wargę i siedziałam w ciszy,czułam czyjąś obecność,ktoś siedział obok mnie,bo kiedy usiadłam poczułam czyjąś rękę,zaczęłam go dotykać-hej!,nie mówiłeś,że tu kogoś porwałeś-powiedziałam głośno i wyraźnie,usłyszałam jak ten obok,tylko lekko zachichotał,jakby powstrzymywał się od głośnego śmiechu,zaczęłam macać go po klace piersiowej,aby określić płeć-mężczyzna-powiedziałam szybko
-co ty tam robisz ?-spytał porywacz
-określam płeć,masz problem z tym?-spytałam
-nie,nie rób co chcesz-powiedział,a ja tylko przytaknęłam
-czemu nic nie mówisz ?-spytałam,cisza-oj,jesteś nie mową-powiedziałam stwierdzając,że jest nie mową-a wiesz co,jeśli nie umiesz mówić,to dam ci imię,jeśli ci się spodoba złap mnie za rękę,ok?-spytałam-ajaj,zapomniałam,głupia!-powiedziałam,ależ jestem zdenerwowana i gadam już głupoty-dam ci na imię ymm....Justin-powiedziałam,a jego ręka dotykała mojej,szybko dotknął,musiałam strzelić w dziesiątkę-więc Justinku,jeśli będę coś się ciebie pytała i będziesz zgadzał się z tym co mówię,złap mnie za rękę,a jeśli nie będziesz to nie dotykaj,okej?-spytałam,a jego ręka znów mnie dotknęła-masz dziewczynę ?-spytałam w prost,jego ręka nie dotknęła mojej-aa nie masz,wiesz,jeżeli ten porywacz nas puści wolno,może zastanowię się nad tym,aby ci pomóc,wiesz też nie mam chłopaka,a taki nie mówiący nic chłoptaś mi potrzebny-powiedziałam dumnie-miałam chłopaka,wiesz też nazywał się Justin,przepraszam,że ci też dałam tak na imię,ale jest takie słodkie,okej mówię dalej,denerwuje mnie,cały czas łazi za mną i mówi mi,że mnie kocha,myślisz,że w końcu przestanie?-spytałam,ale jego ręka,nie dotknęła mojej-aha,rozumiem-posmutniałam-nienawidzę,jak ktoś tak robi,wnerwia mnie i drażni,pamiętam jak moja mama zawsze mi tak robiła,jak czegoś odmawiałam,ahh w końcu ulegałam-powiedziałam dołując samą siebie,nagle samochód gwałtownie się zatrzymał,przez co prawie,uderzyłabym,nie wiem w co,ale uderzyła,gdyby nie Justin2,mocno mnie chwycił i trzymał w objęciu
-może panienka wyjść-powiedział
-idioto,zabiłbyś mnie!-krzyknęłam zdenerwowana
-przepraszam,przepraszam-mówił
-o Jezu,już lepiej nie przepraszaj-wysiadłam z samochodu-a Justin,idzie ?-spytałam
-Justin?-spytał zdziwiony,przez chwile była cisza-tak idzie-oznajmił-ja was zostawię-powiedział i wsiadł z powrotem do samochodu,po czym odjechał
-daj rękę-powiedziałam,a chłopak zrobił jak kazałam-wiesz nic nie widzę-zaśmiałam się-możesz mi to z ciągnąć?-spytałam
-e-e-powiedział,ale jaja on coś powiedział,wiem,że to tylko "e",ale w końcu coś
-ty umiesz mówić"e",super,będzie łatwo cię nauczyć mówić-powiedziałam-i co będziemy tutaj tak stać i czekać na tego porywacza,bo wiesz,jeśli tak to ja wolę,uciekać,chociaż,że nic nie widzę-powiedziałam szybko
-ch-o-dź-powiedział i pociągnął mnie za rękę,wtf?,on jednak mówi
-ale gdzie,Justin,weź mi to z ciągnij,czuje się bezwładnie-powiedziałam prosząc chłopaka-chcę cię zobaczyć-oznajmiłam,chłopak westchnął i ciągnął mnie dalej i dalej,nagle stanęliśmy- i co teraz?-spytałam,czułam jak chłopak objął mnie w tali,mój oddech przyspieszył,na pewno było go słychać i całował mnie po szyi,te usta,są takie miękki jak prawdziwego Justina,nagle chłopak przestał całować moją szyję-co ty robisz?,chcę jeszcze-powiedziałam mówiąc rozkosznie,chłopak kontynuował pieszczenie mojej szyi,chyba podobała się moja prośba,bo nawet się nie zawahał,ale dlaczego każe temu chłopakowi całować moją szyję?,ja wiem,on całuje i dotyka jak Justin,czułam,że to on,jego zapach,jego ruchy,jak on,odwróciłam się do niego przodem,czułam jego oddech,na moich ustach,dłońmi chwyciłam jego twarz i wpiłam się w jego usta,czułam się jak w bajce,nie raczej,czułam taką ekstytację,jakbym dostała,to czego tak od dawna pragnęłam,wskoczyłam na niego,nogami owijając się,wokół jego tali,nasze usta,nie rozstawały się,nasze oddechy były tak słyszalne,te westchnięcia,nagle chłopak rzucił mnie na łóżko,które znajdowały się w pomieszczeniu,jego dłoń pieściła moje udo,chłopak zaczął obdarowywać moją szyję,namiętnymi pocałunkami,niekontrolowanie,chwyciłam chłopaka za włosy i przyjeżdżałam palcami delikatnie,ale również utrzymując napięcie,która panowała między nami,czuje się,jakbym odzyskała mojego Justina,jakby to on był tu teraz ze mną,ale tak nie jest,to nie jest Justin,tylko jakiś obcy człowiek,a ja pakuje się z nim do łóżka,że co?,co ja teraz wyprawiam,nawet nie wiem jak wygląda,to jest jakaś komedia i tyle,odsunęłam się od niego-przepraszam,nie powinnam-powiedziałam szybko-proszę z ciągnij mi tą opaskę-powiedziałam prosząc
-odpowiesz mi na jedno pytanie?-spytał,jego głos brzmiał dziwnie,strasznie grubo i komicznie
-okej,pytaj-powiedział szybko
-co czułaś?-spytał,a ja przełknęłam głośno ślinę
-czułam....czułam,że jesteś moim Justinem-powiedziałam powoli i wyraźnie
-twoim?-spytał,co? ja tak powiedziałam?
-tak moim,ale już nie moim,wiem trochę skomplikowane-powiedziałam śmiejąc się przy tym-czułeś kiedyś,coś takiego,że jesteś z jakąś dziewczyną i czujesz,że to inna osoba,ta którą naprawdę byś chciał?,ja właśnie to czułam,jakbym dostała,to czego tak bardzo pragnęłam,dziwne-powiedziałam,przypominając sobie,to co przed chwilą miało miejsce,można było powiedzieć,że kontaktowałam z rzeczywistością,ale na pewno było widać po mnie,że jestem cała w motylkach i marze o czymś,tak marzę o Justinie,teraz to wiem,to jakaś obsesja
-hymm...ja też tak miałem,ale wiedziałem,że to jest ona,tylko nie widziałem tych pięknych kasztanowych oczów-powiedział,a ja słuchałam uważnie,przez chwilę analizowałam to co on powiedział
-naprawdę ?-spytałam
-tak,szkoda,że ma zasłonięte oczy-powiedział
-to tak,jak ja,biedna-oznajmiłam z żalem
-boje się odsłonić chustę,którą ma przywiązaną na oczach,bo wiem,że ucieknie-powiedział,słyszałam jak posmutniał
-ej nie możesz się bać,ona na pewno nie ucieknie,bo cie kocha,tak już jest w miłości-powiedziałam-a jak nazywa się ta dziewczyna?-spytałam ciekawa -jak chcesz opisz ją-dopowiedziałam
-ma piękne kasztanowe oczy,jak mówiłem przywiązane chustą,miękkie różowe usta,delikatną cerę i piękne długie włosy,zabawna i czuła,uwielbiam jej uśmiech,wszystko w niej kocham-powiedział,wiedziałam,że teraz on się zatraca w myślach
-o naprawdę ją kochasz,ma same zalety-uśmiechnęłam się
-tak,bardzo ją kocham,a powiedz mi coś o Justinie-oznajmił
-Justin jest słodki,ma piękne czekoladowe oczy,zabawny śmiech,kochałam spędzać z nim,każdą chwilę,był taki opiekuńczy,zawsze mnie rozumiał,po prostu tylko on umiał do mnie dotrzeć,był moim marzeniem i ma prze cudowny głos,jak anioł -powiedziałam,a przed oczami widziałam twarz Justina
-kochasz go?-spytał
-tak,ale jako przyjaciela-odpowiedziałam,ale wiedziałam,że tak naprawdę kocham go o wiele mocniej,niż tylko przyjaciela
-przyjaciela?,a mówisz o nim,tak jakby był kimś więcj,niż tylko przyjacielem-oznajmił,czy ja nie umiem kłamać ?!,ale ma rację,westchnęłam
-tak masz rację,kocham go,nie jako przyjaciela,ale chciałabym żeby tak było,lecz to uczucie jest silniejsze,dlatego chcę go unikać,wtedy łatwiej będzie mi o nim zapomnieć-powiedziałam
-a co on takiego ci zrobił,że chcesz stracić te uczucie,przecież tylko raz można się ,tak zakochać,Bóg dał ci coś,prawdziwą miłość,a ty ją tak po prostu odrzucasz-powiedział,moje ręce zaczęły drżeć,muszę się uspokoić i dać sobie radę,on ma rację
-Justin nic mi nie zrobił,po prostu nie chcę,żeby cierpiał,przeze mnie,nie zasługuję na niego-powiedziałam,przy czym czułam jak moje ciało cało drżało
-ale on cię kocha!-krzyknął
-wiem,że mnie kocha,na słuchałam się tego dzisiaj-uśmiechnęłam się-jest słodki,że się tak stara,ale na marne,ja do niego nie wrócę,nie pozwolę,na to,żeby znów cierpiał -powiedziałam
-wysłuchaj mnie uważnie,on nie cierpi z tamtego powodu,on cierpi bo ty go odrzucasz,co byś zrobiła,jakbyś teraz zobaczyła prawdziwego Justina ?-spytał
-naprawdę,nie patrzałam na to w ten sposób-powiedziałam-prawdziwego,sama nie wiem,przprosiłabym go-oznajmiłam,nagle poczyłam jak chłopak odwiązuje chustę
-wszystkiego najlepszego-powiedział składając mi życzenia,światło mnie raziło,przetarłam oczy i zobaczyłam....Justina!,cały ten czas byłam w jego domu i to znim się całowałam,dobra trochę mi ulżyło,ale myślałam,że to ten nie mowa,aaaa! i nazwałam go Justin,Boże,ale wtopa,otworzyłam szeroko usta,nie mogłam uwierzyć
-O.M.G.!,nie wierzę,jak mogłeś to zrobić?!-spytałam niedowierzając
-kocham,kocham,kocham cię-powiedział,na co się skrzywiłam
-dobra przestań!,wiem,że mnie kochasz-powiedziałam i podeszłam do niego,dłonią przejechałam po jego klatce piersiowej,spojrzałam w jego oczy-przepraszam-wtuliłam się w niego,on zaskoczony odwzajemił uścisk-przeraszam,za to,że jestem taka głupia,kocham cię naprawdę,nie potrafię bez ciebie żyć-powiedziałam,a z oczów spływały łzy szczęścia
No i mamy 24 rozdział i jak wam się podoba ?
Komentujcie :D
sexy!
OdpowiedzUsuńwow this is so passionate and sexy, I love this story, ah
OdpowiedzUsuńAww!nie mogę ciarki ;3
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3 nn!!
OdpowiedzUsuńAwwwww
OdpowiedzUsuńaww!sexy :D dajesz kolejny !!:*
OdpowiedzUsuńOoooo Jaki boski rozdział nie wytrzymam <333
OdpowiedzUsuńpowiem jedno aww! wow!! Justin dzięki tobie wiem jak mogę się pogodzić z dziewczynąhaha,porwę ją i założę jej opaskę na oczy xd Genialny rozdział no tak u górą jak napisali SEXY ! zgadzam się
OdpowiedzUsuńDzięki super rozdział ;3
OdpowiedzUsuń