sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 27

-od czego by tu zacząć-powiedział uśmiechając się i patrząc na drogę-to był dość skomplikowany plan,ale dobry,nie raczej idealny-zaśmiał się
-no to opowiadaj,bo zaraz nie wytrzymam z ciekawości-powiedziałam prosząc szatyna
-pamiętaj ciekawość,to pierwszy stopień do piekła-oznajmił,walnęłam go w ramię
-ha ha,bardzo śmieszne,mów mi jak to było,a nie-powiedziałam szybko i stanowczo
-okej,więc poprosiłem twojego kierowcę,żeby poczekał przy domu Vanessy,na mnie i Kene'go-powiedział cały czas patrząc w przednią szybę
-Keny brał w tym udział?-spytałam nie dowierzając
-ha,pewnie on jest i ja jestem,przecież to mój ochroniarz,a także przebrany wuj,ale słuchaj dalej,Keny grał porywacza,jak to tam mówiłaś,chciał żebyś weszła do samochodu,ale byłaś uparta,mogłem się tego spodziewać,więc podszedłem do ciebie i przerzuciłem na ramię-powiedział lekko zerkając na mnie,moje usta były cały czas szeroko otwarte,nie mogłam uwierzyć,że to był Justin,myślałam,że to ten porywacz,a raczej Keny
-nie wierzę,że mi to zrobiłeś-powiedziałam
-wiesz innego sposobu nie było,abyś mnie wysłuchała,bo jesteś uparta księżniczko-powiedział
-dobra,wiem-powiedziałam,stwierdzając mu rację-mów dalej-oznajmiłam
-no w samochodzie gadałaś jakieś głupoty,przy czym trochę się naśmiałem,ale nie mogłem na głos,więc przetrzymałem to i potem wiesz jak było-powiedział
-wiem-uśmiechnęłam się
-mam pytanie-powiedział
-słucham,pytaj-powiedziałam
-gdybym chciał uciec,uciekłabyś ze mną?-spytał,a moje oczy się rozszerzyły
-mądre pytanie zdałeś piękny-powiedziałam,a przy czym westchnęłam-uciekłabym z tobą wszędzie,nawet na koniec świata,chociaż nie wiem jak tam jest,ale ważne,że będziesz ze mną-powiedziałam
-ja bym umarł,gdyby ciebie tu nie było,bo moje serce wybrało ciebie-powiedział,to było takie słodkie,Justin jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie,pobiegłabym za nim wszędzie gdzie by mnie zabrał
-moje serce,również wybrało ciebie,jestem szczęśliwa,że mam takiego cudownego księcia-powiedziałam i wtuliłam się w jego ramie,poczułam na moim czole jego delikatne usta,nagle samochód się zatrzymał
-jesteśmy-oznajmił szatyn,Justin wyszedł z samochodu,obiegł samochód i otworzył mi drzwi,podając dłoń,którą chwyciłam i poczułam twardą ziemię pod stopami,szatyn pociągnął mnie,tak,że byłam w jego objęciu-zamieszkaj ze mną-powiedział stanowczo,patrząc mi w oczy
-nie-odpowiedziałam szybko
-dlaczego?,chce cie mieć,blisko siebie,tak abyś była u mojego boku bezpieczna-oznajmił
-potrzebuję czasu,nie chcę na razie,mieszkać z tobą-powiedziałam,trzymając ręce owinięte wokół jego karku,moja głowa pochyliła się w dół
-kochasz mnie?-spytał
-kocham-odpowiedziałam
-to zamieszkaj ze mną-powiedział stanowczo
-nie,proszę nie nalegaj-powiedziałam rozczulając się i głaszcząc jego policzek
-dopiero cię odzyskałem i chcę mieć ciebie przy sobie-powiedział,a jego ciało drżało,co sprawiło,że osłupiałam,moje oczy zadrżały,dłoń przyłożyłam do ust-tak długo czekałem-wyszeptał,jego ręce mocno mnie objęły
-wiem,przepraszam-powiedziałam głaszcząc jego włosy
-tak bardzo cię kocham-powiedział i nasze usta się złączyły,moje powieki zamknęły się i odwzajemniłam pocałunek Justin,czując ciepło,które grzało w moim sercu,przy nim,jest mi tak ciepło i błogo,sama nie wiem,ale dla niego gotowa jestem na wszystko,ale potrzebuję czasu na to,żeby zamieszkać razem,po chwili odsunęliśmy się od siebie,objęłam dłonią jego twarz
-proszę poczekaj,jak będę gotowa zamieszkam-powiedziałam parząc w jego czekoladowe oczy
-będę czekał-powiedział,a ja uśmiechnęłam się szeroko-kocham twój uśmiech i kiedy jesteś szczęśliwa-oznajmił
-dziękuję,ja też kocham twój uśmiech-zaśmiałam się,szatyn poszedł przed siebie,patrzałam na niego,szatyn odwrócił się w moją stronę i wyciągnął dłoń,podeszłam i wplątałam moją dłoń w jego,szliśmy w stronę mojego domu
-to co,teraz będę przyjeżdżał,aby ciebie zobaczyć i zabrać na randkę-zaśmiał się
-niestety,taka twoja rola,a jeśli chcesz to ja mogę po pięknego przyjeżdżać-oznajmiłam mrużąc oczami
-nie!,nie!,tylko tak mówię,stwierdzam fakty,no cóż będę budził się sam,własnym łóżku,bez dziewczyny mojego życia,ale mam zawiązane ręce-mówił szeptem,zagryzłam dolną wargę,myśląc o  czym mówi
-nie użalaj się nad sobą i tak nie zmienię zdania-powiedziałam
-spróbować nie można?-spytał
-haha,można,ale wiesz,że jakie jest moje zdanie,wchodźmy do środka-powiedziałam,otwierając drzwi od domu,kiedy weszliśmy,w moje ramiona wpadła mama
-gdzie byłaś?,martwiłam się,żadnego znaku życia-powiedziała zmartwiona
-byłam u chłopaka-oznajmiłam,mama dopiero spostrzegła Justina,otworzyła szeroko usta
-więc wróciliście do siebie?-spytała,przytaknęliśmy mamie,na co od razu się ucieszyła-och,kochani tak się cieszę,że wam się układa-uścisnęła nas-teraz wiem,gdzie będziesz jeśli nie wrócisz do domu-powiedziała
-tak-odpowiedziałam nie zręcznie
-chodźcie do kuchni,zrobiłam obiad-powiedziała,a ja stanęłam jak wryta
-mamo,ty od dawna nie robiłaś obiadu-powiedziałam zdziwiona
-wiem,ale mam urlop i mam czas na obiadki,a no tak mamy gościa-powiedziała,ale nie wiedziałam kogo znowu zaprosiła,wzruszyłam ramionami i weszliśmy do kuchni,moje oczy powiększyły się do rozmiaru pięciozłotówki,to był Taylor,moja dłoń cały czas była splątana z Justina,nagle poczułam silny uścisk,tak,że upadałam na kolana,och to Justin się wkurzył,szatyn spojrzał na mnie,a ja syknęłam z bólu
-nic ci nie jest?-spytał Taylor,który podszedł do mnie
-odwal się od niej-pchnął go Justin
-e!,chłopcy uspokójcie się-krzyknęła mama
-nie zbliżaj się do niej!-krzyknął Justin na Taylora
-bo co?!,ona o tym zdecyduje,a tak to powinieneś panować nad swoim gniewem,patrz co jej zrobiłeś-powiedział pokazując na mnie,Justin spojrzał na mnie i szybko podszedł do mnie,klękając
-przepraszam-szepnął i pocałował moją dłoń
-chłopcy,uspokoić mi się widzę,że obydwoje ją kochacie,ale ona już wybrała,więc spokojnie usiądźmy do stołu-powiedziała mama,uspakajając chłopców,wstałam i przeszłam omijając chłopaków,usiadłam przy stole,nie zwracając uwagi na ich sprzeczki wzrokowe,Justin siedział obok mnie,Taylor na przeciwko nas,a obok niego mama,och tak,widziałam jak żarli się wzrokiem
-więc,za 15 minut będzie obiad,to może o czymś porozmawiamy?-zaproponowała mama,tak ona zawsze chce mieć pokój(zgodę) w domu
-jeszcze 15?,to ja pójdę się przebrać-powiedziałam i szybko odeszłam od stołu,co było ratunkiem awaryjnym,tej niezręcznej ciszy,przebrałam się i nałożyłam na siebie lekki makijaż,ale tak,żeby był widoczny,zbiegłam na dół,zauważyłam,że nadal panuje cisza przy stole,usiadłam na swoje miejsce i przyglądałam się każdemu
-okej,możemy porozmawiać,Selena wróciła-powiedziała po chwili mama
-a czemu jak wróciłam,to możemy porozmawiać?-spytałam jej
-bo ty też musisz wiedzieć,jak wejść w dyskusję-oznajmiła
-aha-odpowiedziałam krótko
-to Justinie i Seleno może opowiedzcie mi i Taylorowi jak do siebie wróciliście-zaproponowała mama,oczywiście kierując ją do nas
-mamo błagam-przeciągnęłam
-bardzo chętnie-powiedział Justin,spojrzałam na niego nie dowierzając w to co teraz powiedział
-Justin-szepnęłam zezłoszczona
-no co ?-szepnął
-nic!,musisz mówić to mojej mamie!-szepnęłam jeszcze bardziej zezłoszczona
-tak-uśmiechnął się
-powiesz coś to cię uduszę!-szepnęłam,ale raczej mi to nie wyszło,bo i moja mama usłyszała moją groźbę i Taylor,zachichotałam drapiąc się po głowie,zaczęłam bawić się włosami z nerwów
-Selena!-krzyknęła mama-jak się odzywasz-powiedziała kręcąc głową-naprawdę wasza trójka jest skłócona,ale mniejsza z tym,wszystkiego najlepszego-powiedziała mama kierując ostatnie słowo do mnie i dając mi do ręki prezent
-mamo,wczoraj miałam urodziny-oznajmiłam
-wiem,ale chciałam dać ci prezent wczoraj,lecz nie wróciłaś,czekaliśmy na ciebie z Taylorem,bo to nasz wspólny prezent-powiedziała,a ja spojrzałam na szatyna,by się upewnić,czy znowu nie wybuchnie,zaczęłam rozpakowywać prezent,czułam na sobie sześć par oczu,uśmiechnęłam się szeroko,kiedy otworzyłam opakowanie,dostałam piękne złote kolczyki,a do nich bransoletkę i naszyjnik -dziękuję,śliczne-powiedziałam i przytuliłam mamę i podeszłam do Taylora i również go przytuliłam
-powinnaś  dostać osiemnaście razy paskiem-powiedział Taylor kiedy go przytulałam
-ha ha,nic z tego-powiedziałam wytykając mu język
-o,jesteś taka pewna siebie?-spytał podejrzanie,spojrzałam na niego upewniając się czy nie ma gdzieś paska
-tak-powiedziałam pewnie
-chyba nie powinnaś-powiedział i przerzucił mnie przez ramię i łaskotał
-p-przestań-zaczęłam śmiać się i walić go dłońmi w plecy-Justin pomóż-powiedziałam proszącym głosem
-nie!,sama się prosiłaś-powiedział,a ja zbladłam na twarzy,on przeciwko mnie-Taylor chcesz może pasek?-spytał szatyn
-nieeeeeee!-krzyknęłam,ale także pisnęłam,czy oni się pogodzili,kiedy mnie nie było?!
-dawaj stary-powiedział
-proszę,wczoraj miałam urodziny,więc dawno minęła ta okrutna misja-powiedziałam
-dobra,ale za rok ci nie odpuścimy-powiedział szatyn,Taylor postawił mnie na ziemi i mogłam spokojnie zjeść obiad,który był już nałożony na talerzach,podeszliśmy w trójkę i zaczęliśmy wcinać,rozmawialiśmy i wariowaliśmy,po godzinie Taylor,musiał się zbierać,podziękował za gościnę i obiad,poszłam z nim odprowadzić go do wyjścia
-dziękuję za prezent i że wpadłeś-powiedziałam
-nie ma za co,musimy się spotkać  we dwoje,jak kiedyś-zaproponował ciemnowłosy
-pewnie,dam ci znać,albo i ty daj,pa-powiedziałam i pożegnałam się z Taylorem,wróciłam do kuchni gdzie rozmawiali moja mama i Justin,szybko schowałam się za ścianą,chcąc ich podsłuchać
-dobry z ciebie agent,ja za moich czasów,również robiłam takie szaleństwa-powiedziała mama,na co ja się zaśmiałam cicho
-hehe,pani wie,że ją kocham i dla niej wszystko zrobię,dlatego pogodziłem się z Taylorem,jeśli będą się chcieli spotkać czy coś,to już nie stanę im na drodze-powiedział
-ale coś cię gryzie,widzę to po tobie-powiedziała mama
-tak-westchnął-chciałem,żeby Sel ze mną zamieszkała,ale ona nie chce,potrzebuje czasu,tak twierdzi-powiedział szatyn,moja mama o wszystkim wie?!
-rozumiem,ona potrzebuje czasu,aby wszystko przemyśleć,wiem,że jest gotowa,bo ona,bez ciebie,żyć nie może,ale boi się,że to jest duża odpowiedzialność,na pewno kiedy będzie gotowa,zawita w twoich drzwiach-powiedziała z troską
-mam taką nadzieję-powiedział,weszłam do kuchni,udając,że nic nie słyszałam,dając szatynowi buziaka w policzek,mama uśmiechnęła się i wyszła z kuchni zostawiając nas samych
-szaleję za tobą piękny,wiesz-powiedziałam zbliżając się do jego ust
-wiem,ja za tobą też-powiedział,a nasze usta złączyły się,nasze języki walczyły o dominację,gdy nagle nasz pocałunek przerwała mama,zakaszlała
-ja wychodzę z koleżankami,więc macie chatę wolną,bądźcie grzeczni-pokazała palcem,zaśmieliśmy się i przytaknęliśmy,kiedy usłyszeliśmy zamknięcie drzwi,spojrzałam na Justina,dłonią jeździłam po jego udzie
-no to piękny jesteśmy sami
______________________

Dziękuję za miłe komentarze,oczywiście wróciłam do zdrowia :),dla was specjalnie napisałam długi rozdział,bo ostatni był według mnie za krótki :),nie bójcie się szybko tego opowiadania nie skończę mam tyle pomysłów,że to wam się w głowach nie mieści :D wczoraj miałam nawet sen,o dalszych losach naszych bohaterów i mam już kolejny pomysł i jest ich mnóstwo,więc nie bójcie się :)))
Cieszę się,że mam tak oddanych czytelników i  cieszę się,że Bartuś wrócił :))) mam nadzieję,że będzie was więcej :)) ,przez te dwa dni,kiedy ostatnio dodałam rozdział 26 odwiedzin było 571 jestem szczęśliwa i mam więcej motywacji do pisania i oczywiście oczekuję od was opinii na temat rozdziałów   Kocham was <33

KOMENTUJCIE!!!!

6 komentarzy:

  1. Sami :D bedzie sie działo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. oni są po prostu tacy słodcy,ach czekam czekam,na nastepny beda sami hih,z każdym dniem rozdział coraz lepszy,ale uważam,że wszystkie są niesamowite,również ciesze się,że wróciłaś do zdrowia i masz tyle pomysłów,że nawet miałeś sen :D Również Kocham ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham ten rozdział The best :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuje Andzia :D
    rozdział mega nie doczekam się następnego,uu są sami wiemy co to znaczy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajeb*** tak w skrócie dziewczyno !! :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego i ciekawość mnie zżera co tam może się dziać haha ^^
    Pozdrawiam i czekam na następny !! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. MÓWIĘ KOLEJNY!!! ZAWODOWO PISZESZJESTEM SELENATOR I KOCHAM SELENE <3 A JAK PISZESZ TO CO ONA CZUJE TO JEST MEGAA!!!!!!!!! KOLEJNY KOLEJNY !!

    INFORMUJ NA TT

    LOve yOu <33

    OdpowiedzUsuń